W jednym z komentarzy ktoś wspomniał, iż najbardziej podobają mu się sceny akcji, kiedy fabuła gna na złamanie karku.
Z punktu widzenia czytelnika nie będziemy ukrywać, iż preferujemy odpowiedni balans pomiędzy wprowadzaniem i rozwijaniem kolejnych wątków, a bardziej kameralnymi fragmentami, pozwalającymi lepiej przedstawić wykreowany świat czy też pogłębić charakterologicznie postacie.
Z punktu widzenia czytelnika nie będziemy ukrywać, iż preferujemy odpowiedni balans pomiędzy wprowadzaniem i rozwijaniem kolejnych wątków, a bardziej kameralnymi fragmentami, pozwalającymi lepiej przedstawić wykreowany świat czy też pogłębić charakterologicznie postacie.
![]() |
źródło:unsplash.com;autor Brooke Lark |
Zupełnie inaczej ma się natomiast sprawa, gdy przedzierzgamy się w amatorów, borykających się z pułapkami przekładu teksu na rodzimy język. Stajemy się wówczas zagorzałymi fanami szybkich (i najlepiej błyskotliwych rzecz jasna;-) dialogów oraz dynamicznych scen, w których mniej jest poezji, a więcej prostszych w tłumaczeniu, iście scenariuszowych elementów, zarysowujących konkretnie kto, co, komu i jak mocno...
![]() |
źródło:unspalsh.com;autor:Jared Sluyter |
Koszmarem zaś absolutnym jest dla nas tłumaczenie tzw. "romantycznych" scen, których Ilona Andrews nie poskąpiła w White Hot. O ile lektura angielskiego tekstu nie wywołuje u nas żadnych negatywnych odczuć, o tyle próba przekładu sprawia, że rwiemy włosy z głów całymi garściami. Język polski niestety w tym względzie szamoce się pomiędzy wulgarnością, dosłownością lub terminami medycznymi, co w literaturze pięknej sprawdza się średnio. Z góry zatem prosimy o wyrozumiałość, bo w wielu wypadkach przy obróbce tekstu musieliśmy iść na daleko posunięte kompromisy, a nasze dyskusje dotyczące intymnych relacji Nevady i Rogana ciągnęły się często w nieskończoność i to niekoniecznie ze względu na temperaturę ich związku;-)
Mimo wszystko liczymy, iż tłumaczenie nie "zgrzyta" za bardzo. Niemniej gdybyście natrafili na fragmenty, które ewidentnie waszym zdaniem wymagałyby poprawek, będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie, uwagi i rady.
Podobnie tych, którzy przeczytali już całość po angielsku, zapraszamy w tym poście do dzielenia się wrażeniami i do dyskusji (na razie ograniczmy się do White Hot). Prosimy jedynie o zaznaczanie na początku komentarza, iż mamy do czynienia ze spoilerem.
Resztę zaś czytelników w tym miejscu uprzedzamy, by podchodzili ostrożnie do takich komentarzy, by nie zepsuć sobie zabawy z samodzielnym odkrywaniem fabuły.
SPOILER!!!
OdpowiedzUsuń.
.
.
.
.
Rozumiem wasze problemy z tłumaczeniem tych scen. Sama czytałam po angielsku najpierw (jestem samoukiem), co wcale nie zabiera mi satysfakcji z czytania waszego tłumaczenia. Szczerze wątpię, czy potrafiłabym przetłumaczyć niektóre wyrażenia na język polski. Tzn. intuicyjnie wiem co znaczą, ale nie potrafiłabym chyba znaleźć polskiego odpowiednika. Problemem są zwłaszcza idiomy i wszystkie inne frazy, gdzie znaczenie nie jest do końca jednoznaczne. Tym bardziej podziwiam waszą pracę.
W nawiązaniu do "White Hot" - uważam iż ta część jest znacznie lepsza niż "Burn for me". Podoba mi się rozwój relacji pomiędzy Nevadą i Roganem, napakowana akcja, ale i czułe momenty pomiędzy ich dwojgiem. Wydaje mi się, że bez nich książka nie byłaby pełna. Osobiście preferuję książki wielowątkowe ze zdrowymi relacjami pomiędzy bohaterami, najlepiej z gatunku fantastyki, dlatego pewnie uwielbiam twórczość Ilony Andrews.
Po za tym podobały mi się też świetnie ukazane relacje pomiędzy członkami rodziny Nevady - momentami przezabawne. Oczywiście dodanie Corneliusa i Matyldy wraz z Króliczkiem też było dobrym pomysłem. Historia Corneliusa totalnie wzruszająca. Cała ta sprawa z przeniesieniem siedziby przez Rogana - trochę to zabawne, prawda? Reakcja Nevady na "zniechęcającą do tworzenia związku z Szalonym Roganem" mowę doktor Aries (czy jak jej tam) była świetna. Cóż - po tej części i po następnej chcę więcej...
Faktem jest, że relacja pomiędzy Nevadą i Roganem rozwijała się przez wszystkie tomy w sposób całkiem interesujący i realny. Od początkowej (może nawet nieco zbyt irytującej) fascynacji i mięknięcia kolan na każdy jego widok, po zdrowy związek oparty na wzajemnym szacunku. Słowa uznania należą się także autorom za cała galerię postaci drugoplanowych począwszy od wspomnianej rodziny Baylorów, przez Corneliusa po Augustina. Doceniamy też te wszystkie smaczki w stylu Sierżanta Misia;-)
UsuńNo i mamy nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami samych twórców historia nie skończy się na Wildfire. Potencjał jest i to całkiem spory. Niepokoi jedynie, że po początkowej szarży na drugie i trzecie miejsce na listach bestsellerów NYT i USAT, w kolejnych tygodniach książka zniknęła z top 50. Może zatem self-publishing?
Ilona i Andrew zapowiedzieli, że na pewno wydadzą jeszcze jeden tom (przez wydawnictwo albo self-publish) ale nie wiem, czy wystarczy fanom tylko tyle. Wydaje mi się, że jest tyle wspaniałych postaci w tej trylogii, które aż proszą się o własną historię. Osobiście chciałabym przeczytać jeszcze co najmniej jeden tom z perspektywy Nevady i Rogana (trochę brakowało mi jego punktu widzenia w ostatniej części). Chciałabym przeczytać scenę spotkania matki Rogana i Nevady, jaką magię będą miały ich dzieci, jak Nevadzie będzie powodzić się jako głowie domu. No i historia Cataliny i Alessandro, Arabelli, Leona jako "czarnego konia", Berna - jestem bardzo ciekawa kto jest ojcami chłopców. Mam swoje podejrzenia wobec Latimera (może jest ojcem Bern-a - skądś jego inteligencja musi pochodzić). Kurde, chyba wolałabym by nie kończyli Kate Daniels i zajęli się spin-offem tej serii. Co do sprzedaży, może tak jest zawsze? Na początku fani rzucają się na książkę, później stopniowo zainteresowanie spada? (nie znam się na tym)
Usuń*Ilona i Gordon (zawsze się mylę)
OdpowiedzUsuń