Przejdź do głównej zawartości

White Hot Rozdział 10 część 1

Dobry wieczór. 
Dzisiaj tylko początek rozdziału 10-go na zachętę. Jutro powinniśmy podzielić się już dłuższym fragmentem. 
Przyjemnej lektury!

Rozdział 10



Wytworna elita Houston była ewakuowana w błyskawicznym tempie. Kilku magów wiatru wzniosło się w nocne niebo, wokół zapłonęły niebieskim światłem teleporty, by po chwili zniknąć, zostawiając jedynie tajemnicze ślady na nawierzchni podjazdu. Nad głowami unosiły się helikoptery, limuzyny płynęły wartkim strumieniem przez drogę dojazdową. Panował chaos. Spędziłam w tym pandemonium 10 minut, szukając lodowego maga, nim Rogan siłą zaciągnął mnie do jego opancerzonego SUV-a. Cornelius i Augustine też wskoczyli do wozu i odjechaliśmy sprzed rezydencji Baranovskiego. 
Przeglądałam zdjęcia w moim telefonie. Zrobiłam łącznie 32 zdjęcia. Spośród nich trzy ukazywały poszukiwanego maga, kiedy się uśmiechał, obracał i spoglądał w dal. Miałam uwiecznione trzy czwarte jego twarzy, profil i tył głowy. Ujęcia były nieco niewyraźne, ale dla Buga powinny okazać się wystarczające. 
Spróbowałam wysłać zdjęcia na moją skrzynkę pocztową. Brak sygnału. Cholera. 
-Daj mi swój telefon -poprosiłam Rogana. 
Podał mi swój aparat. Powiększyłam najlepsze ujęcie maga, zrobiłam zdjęcie wyświetlacza mojego telefonu i oddałam komórkę Roganowi. Tak na wszelki wypadek. 
Rogan spojrzał na zdjęcie i potrząsnął głową. Podałam swój telefon Augustinowi. 
-Wygląda znajomo - Augustine zmarszczył brwi. -Spotkałem go, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie i kiedy. -Podsunął telefon Corneliusowi. 
-Nie poznaję go -wymruczał Cornelius ze spojrzeniem wbitym w wizerunek maga. -Myślisz, że to on zabił Nari?
-Tego nie wiemy -szybko odpowiedziałam, nie dając innym szansy na powiedzenie czegoś, co spowoduje, że Cornelius wyskoczy z samochodu i wróci, by szukać lodowego Pierwszego. -Wiemy, że lodowy mag był w to zamieszany. Wiemy, że ten lodowy mag próbował mnie zabić. Reszta to czyste spekulacje. 
-Ale to musi być powiązane - upierał się Cornelius. 
-I prawdopodobnie jest - z całych sił próbowałam brzmieć rozsądnie i przekonująco. -Pamiętaj, że obiecałam dostarczyć ci dowód. Musimy mieć pewność, nim zaczniemy działać. 
Cornelius zacisnął dłoń w pięść. -On wciąż może tam być. 
-Dorwiemy go -zapewniłam go. 
-Mamy jego zdjęcie - odezwał się Rogan. -Nie ma takiego miejsca, w którym mógłby się ukryć. 
Godzinę później weszliśmy do kwatery głównej Rogana, mieszczącej się w dużym dwupiętrowym budynku oddalonym o ulicę od naszego magazynu. Sądząc po otwartej przestrzeni pierwszej kondygnacji, to mógł być jakiś zakład przemysłowy, ale teraz był wypełniony pojazdami i ludźmi. Przecięliśmy parter i wspięliśmy się po schodach, które zaprowadziły nas na piętro. Tutaj też nie było żadnych ścianek działowych. Pośrodku wolnej przestrzeni wznosił się metalowy szkielet, wypełniony dziewięcioma ekranami komputerów i pękami kabli. Przed tą ścianą ekranów siedział Bug z Napoleonem śpiącym na czymś, co wyglądało na miniaturowy tron, wyściełany czerwonym materiałem ozdobionym królewskimi liliami. Zobaczył nas, ale uznał, że nasza obecność nie jest wystarczającym powodem do ruszenia się. 
-Mam dla ciebie człowieka do zidentyfikowania -odezwałam się do Buga. 
Tym razem zareagował żywiej i podskoczył na swoim krześle. -Dawaj!
Podałam mu telefon. 
Podłączył do niego kabel. Moje zdjęcia pokazały się na dużym ekranie. 
-Który to?
Wskazałam na maga. 
Bug opadł na krzesło. Jego palce zatańczyły na klawiaturze ze zręcznością zawodowego pianisty. Ekrany zamigały pojawiającymi się i znikającymi twarzami. 
Wokół stanowiska z komputerami stały ustawione w podkowę kanapy i fotele. Duża, przemysłowa lodówka zajmowała miejsce pod ścianą obok blatu z trzema ekspresami do kawy. Kawa!
Augustine rozsiadł się na skórzanej kanapie w eleganckiej pozie. -Mam znakomity program do rozpoznawania twarzy w budynku Montgomerych. 
-Bug będzie szybszy -Rogan i ja powiedzieliśmy jednocześnie. 
Cornelius wpatrywał się w ekrany. Rogan podszedł i stanął przy Bugu, przekazując mu coś cicho. Prawdopodobnie zaznajamiał go z naszymi ostatnimi wspaniałymi przygodami. 
Napisałam sms-a do Berna. Wszystko ok?
Tak.
Czekałam na więcej informacji. Nic. Świetnie Bern. Czasami mój kuzyn brał rzeczy zbyt dosłownie. Jak się mają dzieci, mama i babcia? Jak ty się trzymasz?
U nas wszystko ok. Przeszedł ci obok nosa wieczór smażonego ryżu. Musiałem trzymać kota Matildy, by mogła oczyścić mu oczy. Leon wciąż próbuje zdobyć broń. Ciocia Pen obiecała, że weźmie go na strzelnicę, jak tylko wszystko się skończy. Babcia Frida chce wiedzieć, kiedy będzie ślub. 
Nigdy.
Przekażę jej to. 
-Znalazłem go! -ogłosił Bug. 

Komentarze

  1. No nie mówcie, że będę pierwsza :D Widzę że Connor i Nevada są bardzo zgodni, że Bug jest najlepszy :D A co do Berna to bym powiedziała, że typowo młodszy brat :D jak chcesz się coś dowiedzieć to musisz kupować słowa :D dzięki za fragment :D jak zawsze coś się działo :D Pati

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda,że taki krótki fragment...ale dziękuję bardzo i tak :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, no nic, czekamy do jutra. A ślub będzie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też uważam, że najlepsze było pytanie babci. Pięknie dziękuję za ten fragment tłumaczenia. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje intrygujace co znalazl Bug

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziekuję za zaproszenie i dziekuję za tłumaczenie. Staram się nwet despracji :) czytac w oryginale ale to sie nie umywa do Waszych tłumaczeń. Ubieracie jezyk oryginału w słowa znacznie bogatsze i trafniejsze niż moja głowa :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...