Pobiegłam do magazynu. Niebieska honda CR-V stała na naszym parkingu. Bern czekał na mnie przy drzwiach.
Wskazałam na hondę -Mamy jakiegoś klienta?
-Nie -Bern przybrał wyraz twarzy, który oznaczał, że zaraz zacznie metodycznie wyliczać kolejność zdarzeń, które doprowadziły do pojawienia się hondy na naszym parkingu i pewnie zacznie od mamutów.
Podniosłam rękę, licząc na powstrzymanie spodziewanego strumienia informacji. -Póżniej. O co do diabła tak się wścieka Augustine?
-Może chodzić o to -Bern wskazał na tablet. Nagłówek wiadomości przecinał ekran -„Pytanie do Zielonej Pani: Czy Pierwsi powinni robić więcej?”
Tylko tego teraz potrzebowałam. Wylądowałam na fotelu za moim biurkiem, ściągnęłam włosy gumką i nacisnęłam przycisk na klawiaturze.
-Tak?
Idealna twarz Augustina emanowała takim chłodem, jakby była wykuta w lodowcu.
-Gratulacje Zielona Pani.
Cholera.
-Twój altruizm zrodził zgniłe owoce. A nie mówiłem?
-To tylko jeden nędzny artykuł, Augustine.
-Nie mówię o artykule.
Oparłam się o fotel i założyłam ręce na piersi. -Mógłbyś zatem przejść do rzeczy?
-Ludzie Victorii Tremaine skontaktowali się z moim biurem. Ona jest w drodze do Houston, by się ze mną spotkać. I dopytuje się o tożsamość Zielonej Pani.
Wyprostowałam się. Lata temu, kiedy po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że jestem „poszukującą prawdy”, sprawdzałam innych obdarzonych tym talentem. Było ich tylko trzech w całych kontynentalnych Stanach. Dom Tremainów był najmniejszym, ale i najbardziej przerażającym spośród tych, w szeregach których byli poszukiwacze prawdy. Miał tylko jedną Pierwszą - Victorię Tremaine. Była już blisko siedemdziesiątki, a ludzie i tak ukrywali się, kiedy tylko słyszeli, że nadchodzi. Ona nie tylko wyciągała prawdę ze swoich ofiar, mogła ich też poddać lobotomii i często to robiła. Bogata i przerażająca, dysponowała bezprecedensową władzą. Pamiętałam, jak wpatrywałam się w jej zdjęcie -wysokiej arystokratycznej kobiety o złośliwych oczach - i myślałam, że wygląda jak jakaś zła wiedźma. Taka, która ma szlachecki tytuł i wykorzystuje go, by kazać każdego, komu zdarzyło się choćby uronić kroplę płynu przy nalewaniu do jej kielicha, obedrzeć żywcem ze skóry.
-Nie chcę rozdrażnić Tremaine -odezwał się Augustine. -W ogóle nie chcę jej obecności w pobliżu mojego biura, ale nie mogę odmówić jej spotkania. Masz teraz znakomitą i jedyną sposobność, by powiedzieć mi, dlaczego ona interesuje się tobą.
-Nie mam pojęcia.
-To dowiedz się. Jeżeli chcesz ochrony przed Tremaine, musisz najpierw podpisać umowę, którą ci zaproponowałem. Mój Dom będzie bronił swoich ludzi. Masz… -sprawdził coś na ekranie komputera. -Dwadzieścia dwie godziny.
Okienko połączenia wideo zamknęło się. Spojrzałam na Berna. Podniósł ręce.
Jeżeli Augustine spotka się z Victorią Tremaine, z łatwością uda się jej wyciągnąć z niego moją tożsamość. Ja byłam niedoświadczoną Pierwszą, a bez problemu nakłoniłam Baranovskiego do zdradzenia mi swoich sekretów. Victoria miała całe życie, by doskonalić tę sztukę. Wciąż tylko nie rozumiałam, dlaczego w ogóle była mną zainteresowana?
Straszne podejrzenie zrodziło się w mojej głowie. Jeżeli Rogan miał rację i faktycznie byłam Pierwszą, mój talent musiał skądś pochodzić. Spontaniczna manifestacja takich zdolności, bez kogokolwiek wśród najbliższej rodziny posiadającego tyle mocy, była nadzwyczaj rzadka.
-Mama jest w domu?
Bernard przytaknął. -Nevada, jeżeli chodzi o ten samochód….
-Później.
Wstałam z fotela i poszłam przez korytarz do kuchni. Moja matka stała przy zlewie, opłukując talerz. Arabella siedziała przy stole, bawiąc się swoim telefonem.
Mama spojrzała na moje włosy. -Burzliwa noc?
-Czy jest jakikolwiek powód, dla którego Victoria Tremaine mogłaby być mną zainteresowana?
Twarz mojej matki pobladła. Talerz wyślizgnął się z jej rąk i rozbił na posadzce.
-Mamo! -Arabella aż podskoczyła.
-Wyjdź stąd - zwróciła się do niej ostro.
Arabella zamrugała. -Mamo, o co…
-Już!
Moja siostra wyszła z rozszerzonymi ze zdziwienia oczami. Mama posłała wymowne spojrzenie Bernowi. Wycofał się bez słowa.
Matka wolno wytarła ręce w ręcznik. Rysy jej twarzy stwardniały i widać było, że intensywnie się nad czymś zastanawia. Widziałam u niej taki wyraz twarzy tylko raz, kiedy na moment stała się całkowicie obcą osobą i zrobiła coś, co doprowadziło do zakończenia jej kariery prywatnego detektywa. Przeszył mnie strach.
-Co się stało? -zapytała przerażająco opanowanym głosem.
-Uratowałam małą dziewczynkę. Amy Madrid.
-Kto o tym wie?
-Augustine i jego sekretarka. Mamo, przerażasz mnie.
-Czy Victoria jest w drodze do miasta?
-Tak.
-Kiedy ma tu być?
-Jutro.
Moja matka z chirurgiczną precyzją powiesiła ręcznik na poręczy. -Posłuchaj mnie teraz bardzo uważnie. Musisz wymazać pamięć Augustina.
-Co?
![]() |
źródło:unsplash.com;autor Benjamin Balazs |
Odsunęłam się o krok. -Czy ty zdajesz sobie sprawę, o co mnie prosisz? Nawet gdybym wiedziała, jak to zrobić -a nie wiem - to mogłoby go to przemienić w warzywo.
-Potrafisz to zrobić - odrzekła z przekonaniem moja matka.
Stała się kimś, kogo nie rozpoznawałam.
-Znam go. Jest ludzką istotą. Nie mogę tak po prostu złamać jego umysłu. I nie zrobię tego.
-Zatem ja go zabiję.
-Postradałaś zmysły? -krzyknęłam.
-Wymaż jego pamięć albo go zabiję.
-Matko! Nie jesteśmy tacy. Nie postępujemy tak. Tata nigdy…
-Tu nie chodzi tylko o ciebie - ślad emocji wreszcie przebił się przez maskę, jaką była twarz mojej matki. -Jesteś też odpowiedzialna za swoje siostry! Jeżeli ta suka Tremaine znajdzie cię, zabije mnie i twoją babcię. Arabella skończy w klatce, a ty i Catalina będziecie służyć jej przez resztę waszego życia. Tego chcesz? Musisz chronić swoją rodzinę.
Stałam z otwartymi ustami.
Dolna warga mamy drżała. Podeszła do mnie i objęła mocno. -Wiem. Wiem, że to trudne. Proszę o zbyt wiele. Nie martw się kochanie. Zajmę się tym sama. Zapomnij, że coś mówiłam.
Wyzwoliłam się z jej uścisku. -Dlaczego nas ściga?
-Jest twoją babcią ze strony taty.
Włoski na moich ramionach podniosły się. A ja opadłam na krzesło.
-Nie była w stanie donosić dziecka, tak więc zdecydowała się na …pewne rzeczy i twój ojciec się narodził. Pragnęła mieć syna, który będzie Pierwszym. Twój tata nie dysponował żadną magią. Zero. Nada. Null. Zawsze zaniedbywała go, ale z drugiej strony czekając, aż jego talent się zamanifestuje, katowała go każdego dnia, szukając dowodów na obecność magii. Kiedy wreszcie zdała sobie sprawę, że jest całkowicie normalny, obojętność przeobraziła się w nienawiść. Uciekł od niej przy pierwszej sposobności. Ona desperacko potrzebuje cię, bo bez kolejnego Pierwszego działalność jej Domu zakończy się na niej.
O mój Boże!
-Nie martw się - raz jeszcze powiedziała moja matka. -Ja zajm…
Nie, nie mogła. Jak stwierdził Rogan, to była wojna Domów. Byłam najstarszym Pierwszym w mojej rodzinie. To ja spowodowałam ten bałagan. To była moja odpowiedzialność. Podniosłam ręce, powstrzymując matkę. Odezwałam się wyzutym z emocji głosem. -Nie. Ja się tym zajmę.
-Nevada…
-Zajmę się tym, mamo. Załatwię to jeszcze dzisiaj. Obiecaj mi, że wstrzymasz się z wszelkimi działaniami. Obiecaj mi.
-Nie zrobię niczego, dopóki nie powiesz mi, bym się włączyła.
Wstałam, starając się trzymać głowę wysoko i poszłam do swojego pokoju, by się ogarnąć.
Dziekuje ciekawe fakty wychodza na jaw w tym wypadku tylko moze jej pomoc jesli bedzie znal prawde Blanka
OdpowiedzUsuńJak do tej pory, ten rozdział jest pełen niespodziewanych informacji. Ciekawe, co jeszcze wypłynie. I od kogo... Dziękuję bardzo za kolejną część, i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńMatka Nevady ma rację, z tym że może lepiej byłoby pozbyć się Wiktorii. Teraz już wiadomo kim był jej ojciec i ta suka nie ma żadnych praw do swoich wnuków. Nevada musi zadbać o rodzinę. Ciekawi mnie jak to zrobi. Bardzo dziękuję za nowy fragment. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńRobi się coraz bardziej interesująco, mnożą się pytania co zrobi Nevada by uratować rodzinę? Bardzo dziękuję za kolejny fragment, pozdrawiam Mona2279
OdpowiedzUsuńDziekuje, dziekuje dziekuję !!! wspaniały fragment akcja się zagęszcza :)
OdpowiedzUsuńNareszcie pojawiają się informacje o pochodzeniu Nevady po mieczu. Będzie ciekawie. Czekam na stanowisko Rogan w tej sprawie, bo napewno jakieś zajmie, o ile się w porę dowie.
OdpowiedzUsuńAle tymczasem główny wątek jakoś się nie rozwija?
Ja nie jestem zaskoczona. przyznam się, przeczytałam po angielsku. Ale i tak mnie wkurza postępowanie Tremaine. Jest okropną babą. A Augustine też, wyjeżdża z podpisaniem tej umowy, a wcześniej mówił Nevadzie, że ma się nie śpieszyć. Już się nie mogę doczekać co będzie dalej. Bo po polsku lepiej się czyta :D A Rogan, no cóż. On ma zawsze jakiś gotowy plan na wszystko. W końcu jest Pierwszym, i to od bardzo dawna. Dzięki za ten fragment. Całuję, Pati
OdpowiedzUsuń