Przejdź do głównej zawartości

White Hot Rozdział 14 cz.1

Zapraszamy do lektury pierwszego (wiemy, że krótkiego, ale obiecujemy ciąg dalszy już jutro) fragmentu rozdziału 14-go. Po napakowanym akcją poprzednim epizodzie tym razem mamy chwilę, by złapać oddech. Ale nudno nie będzie, a już za chwilę...


Pościel była tak miękka i ciepła, że czułam się jak zanurzona w podgrzewanym obłoku. 
Żyłam. Uśmiechałam się. 
Rogan!
Usiadłam na łóżku. Byłam w dużym pokoju z pojedynczym szpitalnym łóżkiem. 
-Halo! Jest tu ktoś?
Drzwi otworzyły się i Dr Arias wkroczyła do pomieszczenia. Daniela Arias miała koło czterdziestki, ponad metr osiemdziesiąt i była po prostu duża: szerokie ramiona, mocne nogi i muskularne ręce. Mimo tego mogła się podobać, choć wypadałoby raczej powiedzieć, że była bardziej przystojna, niż piękna. Tyle że teraz jej twarz była skryta za zimną, bezosobową, profesjonalną maską. Spotkałam ją już wcześniej. Była prywatnym lekarzem Rogana. 
-Czy Rogan żyje?
-Jest w lepszej kondycji niż ty. 
Ogarnęła mnie przemożna ulga. Opadłam na poduszkę. Żył. Oboje żyliśmy. 
-Co się stało?
Przyciągnęła sobie krzesło. -Wyciągnęłaś go na zewnątrz. W jakiś sposób udało ci się przeciągnąć go trzydzieści metrów po podłodze, a następnie pokonać z nim dwa piętra. Jego plecy i tyłek pełne są długich zadrapań i siniaków, co na jakiś czas zupełnie zrujnuje jego marzenia o zostaniu nagim modelem. 
Zaśmiałabym się, gdyby wyraz jej twarzy nie powiedział mi, że to nie najlepszy pomysł. 
-Drzwi rezerwuaru miały wyśmienitej jakości wodoodporną uszczelkę, co w sumie uratowało was. Na klatce schodowej panowała już normalna temperatura. Kiedy dotarliście odpowiednio wysoko, złapałaś sygnał na komórce i zadzwoniłaś pod 911. Powiedziałaś im, że potrzebujesz ewakuacji, ponieważ nadchodzą Cazadores. Myśleli, że mają do czynienia z kimś z urojeniami. Na szczęście monitorowaliśmy połączenia alarmowe. 
-Jak?
-Twój kuzyn i Bug się tym zajmowali. Po tym jak ty i Rogan zniknęliście, obaj rzucili się do przeczesywania wszelkich kanałów łączności. Zespół Rivery dotarł do centrum i rozpoczął poszukiwania, a moja ekipa siedziała w odwodzie, czekając na jakikolwiek znak od was. Kiedy tylko wyłapaliśmy to połączenie z 911, ruszyliśmy do akcji. Już wcześniej mieliśmy do czynienia z utratami przytomności Rogana, więc wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Miałaś przy sobie pistolet, więc potraktowaliśmy cię paralizatorem, a potem zajęliśmy się ratowaniem waszego życia. I w ten oto sposób znaleźliśmy się tutaj, niecałe dwadzieścia godzin później. Masz dwa złamane żebra. Howling potrenował sobie trochę na twojej twarzy, więc na razie modelką też nie zostaniesz. Zawiadomiłam twoją rodzinę o tym, że jesteś bezpieczna, ale chwilowo niedostępna. Pomyślałam, że po tym wszystkim będziesz potrzebować trochę spokoju. Twojemu kuzynowi nic nie jest. Melosa wydostała go ze śródmieścia bez problemów. Przyzwane monstrum zniknęło, kiedy zostaliście teleportowani, tak więc Houston też ma się dobrze. 
-Kuzynka Rogana? Prowadziła dzieci przez ulicę, by zablokować nam drogę. Dlatego mieliśmy wypadek. 
Potrząsnęła głową. -Zniknęła. 
Oczywiście.
Daniela podała mi lusterko. Siniaki pokrywały całą prawą stronę mojej twarzy. Prawe ramię całe mi spuchło. Wyglądałam jak bokser pod koniec ciężkiej walki o mistrzowski tytuł. 
-To nie boli -powiedziałam jej. 
-Ależ będzie -odpowiedziała. -Kiedy tylko środki przeciwbólowe przestaną działać. 
-Gdzie jest Rogan?
-Postanowił dać ci trochę czasu. 
To nie była odpowiedź. Złapałam za róg koca, gotowa go odrzucić. 
-Rozumiem, że w pierwszym odruchu chcesz wyskoczyć z łóżka i pognać do niego - rzekła, widząc to, Daniela. -To dobry plan, tyle że jesteś tak naszprycowana różnymi prochami, że ledwo uda ci się dotrzeć do łazienki. O prowadzeniu samochodu możesz na razie zapomnieć. Zatem dlaczego nie posiedzimy tu sobie i nie pogawędzimy odrobinę?
-Czy mam jakiś wybór?
Jej wzrok nie pozostawiał wątpliwości. -Nie. 
-Dobra. 
Daniela odchrząknęła. -Mam siostrzeńca. Słodki dzieciak. Martin ma teraz 24 lata. Odbył czteroletnią służbę w armii, zdobył stypendium na naukę i zapisał się do UNC. Chce zostać geologiem. Mówi, że lubi skały, bo nie strzelają do ciebie. 
Brzmiało to jak żart, ale żaden mięsień na jej twarzy nawet nie drgnął. 
-Został wyrzucony jakiś miesiąc temu. Znasz ten horror, w którym gość w masce świni goni dzieciaki przez cały campus? Krzykacz coś tam. 
-Krzykacz marzyciel. Życie pod jednym dachem z trójką nastolatków uczyniło ze mnie eksperta od horrorów. Ten akurat film był wyjątkowo głupi, ale w jakiś dziwny sposób wciągał i wkrótce w internecie pojawiło się sporo memów z mordercą Piggy. 
-Uniwersyteckie radio stroiło sobie żarty na antenie. Mieli chłopaka ubranego w taką świńską maskę i jakąś czarną pelerynę. Chował się, po czym wyskakiwał nagle z plastikowym nożem i gonił ludzi po okolicy. Nagrywali to, żeby wrzucić pózniej na youtube’a. 
Taaa. To brzmiało jak coś, co dzieciaki z college’u mogły robić. I wiedziałam dokładnie, dokąd ta historia zmierzała. 
źródło:unsplash.com/autor Holly Mindrup
-Gość w masce zaatakował Martina, a ten odebrał mu nóż i uderzył go. I to nie raz. Najpierw, odbierając mu nóż, wybił mu ze stawu bark, a potem przywalił mu cztery razy w twarz w niecałe dwie sekundy. Potrzeba było trzech ludzi, żeby go odciągnąć. Zapytałam go o to. Powiedział, że po prostu coś w nim pękło. Zobaczył zagrożenie i zareagował. Nigdy nie był i nie jest gwałtownym dzieciakiem. Nigdy wcześniej nie uczestniczył w żadnej bójce. Czuł się z tym strasznie. Przeprosił. Uczelnia wydaliła go i zostały mu postawione zarzuty. Wtedy pojawili się prawnicy Rogana i udało się zakwalifikować to jako zwykłe wykroczenie. Mimo to, znajdzie się to w jego kartotece. W styczniu zamierza zacząć naukę na prywatnej uczelni. 
-Piggy powinien udawać martwego -powiedziałam. -Gdyby się nie ruszał, Martin przestałby go atakować. 
-Być może -odpowiedziała. -Dzieciak, który wpadł na tak błyskotliwy pomysł, by straszyć ludzi plastikowym nożem, nie przypuszczał, że może skończyć w szpitalu, bo cywile zazwyczaj nie próbują z miejsca zabić kogoś, kto ich przestraszy. 
-Jak by nie patrzeć, odpowiedzialne są obie strony. 
Daniela westchnęła. -Mamy pewne zasady w naszym społeczeństwie. Nie kradnij. Nie krzywdź innych. Nie zabijaj. To te najważniejsze. Tymczasem bierzemy te dzieciaki, czasami kiedy ledwo skończą 18 lat, mówimy im, że teraz te zasady już dłużej nie obowiązują i zrzucamy ich w strefę działań wojennych. Walcz lub uciekaj to podstawowa reakcja naszego organizmu. Czyni nas szybszymi, silniejszymi i czujniejszymi, ale za pewną cenę. Żołnierze w boju są w ciągłym stresie, jakby uczestniczyli w jakimś biochemicznie wspomaganym sprincie. Problem w tym, że to się nie kończy po stu metrach. To cały maraton, który doprowadza organizm do kresu jego wytrzymałości i który rzeźbi nowe neurologiczne połączenia w mózgu. To zmienia człowieka. Na zawsze. Po wszystkim odsyłamy żołnierzy do domu i oczekujemy, że zapomną o tym wszystkim i momentalnie staną się zwykłymi ludźmi. 
Daniela odchyliła się i oparła. 
-Mój siostrzeniec Martin jest względnie dobrze dopasowanym weteranem. Po prostu potrzebuje jeszcze trochę czasu i pomocy w dostosowaniu się do cywilnego świata. Przełącznik, który odpowiada za gwałtowność jego reakcji, musi zostać odpowiednio skalibrowany. Niektórzy ludzie tego nie rozumieją. 
Ja rozumiałam. Znałam statystyki i sama widziałam, jak to jest, na własne oczy. Kiedy mama straciła nad sobą panowanie, asystent prokuratora przydzielony do jej sprawy z miejsca zaczął trąbić o stresie pourazowym, którego mama nie miała. A ten gość przedstawiał ją, jak kogoś kto lada moment ruszy z karabinem w miasto i zacznie zabijać każdego, kto mu się nawinie pod lufę. W rzeczywistości większość weteranów stanowi większe zagrożenie dla siebie samych, niż dla kogokolwiek innego. Ilość samobójstw wśród weteranów była o 50% wyższa, niż w reszcie populacji. 

Komentarze

  1. Bardzo dziękuję za fragmencik ;) z niecierpliwością czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla Nevady, nie tylko uratowała Rogana ale i siebie. Pewnie ciekawy będzie morał z tej opowiastki. Pięknie dziękuję za kolejny fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) No to pogadankę doktorka Nevadzie strzeliła :D Pozdrawiam, kaska12354

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że Nevada poradziła sobie. Zespół stresu pourazowego to nie przelewki, myślę, że dr Arias chciała w jakiś sposób usprawiedliwić Rogana. Nevada już się z tym syndromem miała szansę zapoznać i na pewno będzie chciała pomóc Roganowi. Dziękuje bardzo za Wasz kolejny piękny przekład. Pozdrawiam Barbara. barastar

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...