Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 1 cz.1

Zapraszamy do lektury pierwszego fragmentu Wildfire. Naszym skromnym zdaniem najlepszej części serii Hidden Legacy.
Od zakończenie White Hot minęło zaledwie kilka godzin. Górska chata jest już tylko nikłym wspomnieniem, a Nevada...


Kiedy życie przywali ci w bebechy, zawsze jest to cios znienacka. Nigdy nie widzisz, że nadchodzi. W jednej chwili kroczysz przez życie, przejmując się swoimi drobnymi zmartwieniami i snując plany na przyszłość, a w następnej zwijasz się z bólu z głową pełną przerażonych myśli. 
Bożonarodzeniowy wieniec zdobił nasze drzwi. Na moment zatrzymałam się z ręką nad zamkiem cyfrowym. Zgadza się. Dzisiaj był pierwszy dzień świąt. Tego ranka byłam w górskiej chacie i obrzucałam się śniegiem z najbardziej niebezpiecznym człowiekiem w Houston. A potem specjalista Rogana od łamania zabezpieczeń i wyszukiwania informacji przesłał mu wiadomość i teraz, sześć godzin później stałam tutaj z włosami w nieładzie i pogniecionymi od grubej zimowej kurtki ciuchami na sobie, przed magazynem, który służył mojej rodzinie za dom. Miałam zaraz wejść do środka i podzielić się z najbliższymi paskudnymi informacjami i nikt nie wiedział, co się później stanie. Po wszystkim, co się nam ostatnio przydarzyło, uzgodniliśmy, że nie robimy sobie w tym roku żadnych prezentów. Wyglądało na to, że nie tylko przegapiłam wigilię z rodziną, ale i miałam im dostarczyć, iście szatański podarunek. 
Przede wszystkim starałam się nie panikować. Jeżeli stracę zimną krew, moje siostry i kuzynowie też ulegną panice. A moja matka zrobi, co tylko w jej mocy, by odwieść mnie od jedynego logicznego rozwiązania tego kryzysu. Udało mi się utrzymać emocje na wodzy przez całą drogę z górskiej chaty na lotnisko, podczas lotu prywatnym odrzutowcem, a następnie helikopterem, który wysadził nas na lądowisku cztery przecznice od mojego domu. Ale teraz wszystkie lęki, napięcie i stres wprost rozsadzały mnie. 
Wzięłam głęboki oddech. Za mną na ulicy panował spory ruch. Wprawdzie nie było takiego zamieszania jak kilka dni temu, kiedy pomagałam Corneliusowi Harrisonowi -zwierzęcemu magowi i obecnie pracownikowi Agencji Detektywistycznej Baylorów- dowiedzieć się, kto zamordował jego żonę Nari, ale o ciszy i spokoju też nie było mowy. Podejście Rogana do spraw bezpieczeństwa było raczej drakońskie. Kochał mnie i kiedy uznał, że mój dom nie jest wystarczająco zabezpieczony, wykupił dwie mile kwadratowe okolicznych terenów przemysłowych i przemienił je w swój prywatny obóz wojskowy. 
Wszyscy nosili cywilne ubrania, ale nikogo nie mogło to zmylić. Każdy z ludzi Rogana miał za sobą służbę w różnych formacjach zbrojnych i nikt tu nie szwendał się bez celu. Wszyscy przemieszczali się karnie z punktu A do punktu B w konkretnym celu. Utrzymywali swoje ubrania w nienagannym porządku, włosy mieli krótko ostrzyżone i nazywali Rogana majorem. Kiedy się kochaliśmy, ja nazywałam go Connorem. 
Odgłos suchego trzasku dobiegł mnie z ulicy. Przed oczami przemknął mi obraz Davida Howlinga, któremu skręcałam kark. Słyszałam, jak pękają mu kręgi, kiedy z całych sił przekręciłam mu głowę. W moim umyśle wciąż odgrywała się scena, w której wypuszczałam go ze swoich rąk i widziałam jego padające bezwładnie ciało. Ogarnęła mnie panika. Pozwoliłam jej przetoczyć się przeze mnie i czekałam, aż sama się wypali. Poszukiwanie mordercy Nari było paskudnym okresem pełnym przemocy i brutalności, zakończonym obserwowaniem, jak Olivia Charles, która bezpośrednio przyczyniła się do  tej i wielu innych śmierci, jest pożerana żywcem przez hordę szczurów, kierowanych przez opłakującego swoją żonę Corneliusa. Przeżywałam to w nocnych koszmarach praktycznie co noc. 
Nie chciałam wracać do tego świata. Ja po prostu… po prostu chciałam mieć jeszcze odrobinę więcej czasu, by dojść do siebie. 
Zmusiłam się do spojrzenia w kierunku, z którego dobiegł mnie ten odgłos. Eks-żołnierz po czterdziestce i z poznaczoną bliznami twarzą kroczył w moją stronę, prowadząc na bardzo cienkiej smyczy potężnego grizzly. Niedźwiedź miał na sobie uprząż z napisem Sierżant Miś. 
Były żołnierz wyciągnął lewą rękę i przekręcił, jakby próbował nastawić sobie wybity bark. Kolejne nieprzyjemne chrupnięcie spowodowało, że przeszył mnie dreszcz. Pewnie jakaś stara rana. 
źródło:pixabay.com
Niedźwiedź zatrzymał się i wpatrywał się we mnie. 
-Zachowuj się -odezwał się do niego żołnierz, po czym przeniósł wzrok na mnie -Nie przejmuj się. On chce się tylko przywitać. 
-Nie ma sprawy -podeszłam bliżej zwierzęcia. Potężna bestia nachyliła się nade mną i powąchała moje włosy. 
-Mogę go pogłaskać?
Żołnierz spojrzał na Sierżanta Misia. Niedźwiedź wydał niski, krótki dźwięk. 
-Mówi, że możesz. 
Wyciągnęłam rękę i pogłaskałam kudłaty kark. 
-Skąd się tu wziął?
-Ktoś sądził, że stworzenie magicznych, inteligentnych niedźwiedzi i użycie ich w walce będzie świetnym pomysłem -wyjaśniał eks-żołnierz. -Problem w tym, że inteligentne zwierzęta stały się samoświadome i miały wyłożone na rozkazy. Sierżant Miś jest pacyfistą. Ta smycz jest tylko po to, by uspokajać ludzi. Major kupił go kilka lat temu, głównie dlatego, że sam jest wyrazicielem poglądu, że nie można zmuszać do uczestnictwa w wojnie kogokolwiek, kto wyraża wobec walki moralny sprzeciw, bez względu na to, czy to człowiek czy niedźwiedź.
-Ale wciąż tu jesteś -zwróciłam się do Misia. 
Parsknął i obdarzył mnie długim spojrzeniem swoich czekoladowych oczu. 
-Zaproponowaliśmy mu całkiem miłą prywatną nieruchomość na Alasce. Ale nie spodobało mu się to. Powiedział, że nudzi się tam. Dlatego przeważnie trzyma się z nami, je płatki kukurydziane, co nie służy mu za dobrze i ogląda kreskówki w soboty. I filmy. Uwielbia Księgę dżungli. 
Czekałam na znajome buczenie magii, oznaczające, że robi sobie ze mnie jaja, ale nic takiego nie nadeszło. 
Sierżant Miś podniósł się na tylnych łapach, zasłaniając słońce i objął mnie swoimi kudłatymi łapami. Moja twarz zanurzyła się w futrze. Oddałam mu uścisk. Staliśmy tak przez moment, po czym grizzly opadł na cztery łapy i ruszył dalej ze smyczą, ciągnącą się za nim. 
Spojrzałam na byłego żołnierza. 
-Musiał poczuć, że potrzebujesz przytulenia -powiedział. -Przez większość czasu przebywa w naszej kwaterze głównej, tak więc kiedy tylko będziesz miała ochotę, możesz przyjść i odwiedzić go. 
-Na pewno wpadnę. 
Żołnierz skinął głową i poszedł za niedźwiedziem. 
Wpisałam kod na cyfrowym zamku. Właśnie zostałam wyściskana przez gigantycznego, superinteligentnego misia pacyfistę. Wszystko jest możliwe. Równie dobrze mogę teraz wejść do domu i zwołać rodzinne zebranie. Była juz prawie pora kolacji. Biorąc pod uwagę, że to świąteczna niedziela, wszyscy powinni być teraz w domu. 
Otworzyłam drzwi i weszłam do przestrzeni biurowej, stanowiącej siedzibę Agencji Detektywistycznej Baylorów. Krótki korytarz, trzy gabinety po lewej, pokój konferencyjny i wypoczynkowy po prawej. Pokusa, by schować się w swoim biurze, prawie zatrzymała mnie w miejscu. Mimo wszystko zmusiłam się do przejścia całego korytarza i otwarcia drzwi do blisko trzystumetrowej przestrzeni, będącej naszym domem. Kiedy sprzedaliśmy naszą poprzednią posiadłość, by zdobyć pieniądze na opłacenie leczenia taty, przenieśliśmy się do tego magazynu z oszczędności. Podzieliliśmy wnętrze na trzy główne sekcje: biurową, mieszkalną i z tyłu wzdłuż wysokiej ściany- warsztatowo-garażową, gdzie babcia Frida zajmowała się opancerzonymi pojazdami dla magicznej elity Houston. 
Zdjęłam buty i pomaszerowałam przez labirynt pomieszczeń. Girlandy zwieszały się ze ścian. Najwyraźniej moje siostry nie próżnowały przed Świętami i zajęły się dekorowaniem całego domu. 
Z kuchni doszły mnie odgłosy rozmowy. Mama, babcia… Dobrze. Zaoszczędzi mi to sporo czasu i wysiłku. 
Minęłam dużą choinkę, weszłam do naszej otwartej kuchni i zamarłam. 
Moja mama i babcia siedziały przy stole. Krzesło obok mojej babci zajmowała młoda kobieta. Smukła, o twarzy w kształcie serca, okolonej falami wspaniałych rudych włosów i z oczami tak szarymi, że wyglądały na srebrne - była piękna. 
Lodowaty dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie. 
Rynda Charles. Była narzeczona Rogana. Córka Olivii. 
-Pamiętasz mnie? -zapytała łamiącym się głosem. Dopiero teraz zauważyłam, że oczy ma przekrwione, a twarz przeraźliwie bladą. -Zabiłaś moją matkę
Jakimś cudem udało mi się wydusić z siebie kilka słów. -Co tutaj robisz?
Rynda otarła łzy z oczu i spojrzała na mnie z desperacją. -Potrzebuję twojej pomocy. 

Komentarze

  1. Rzeczywiście ciasteczko. A Pan Miś rządzi. mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się zaczyna ;) Dziękuję :), kaska12354

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak widać bardzo jej się przydały uściski od Sierżanta Misia. Bardzo dziękuje za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Pan Miś pacyfista, słodkie :) Nieźle się zaczyna...

    OdpowiedzUsuń
  5. Prześwietne :D Przepysznie :) Pan Miś najlepszy, już go uwielbiam ;) Od początku widać, ze akcja będzie porywająca, była narzeczona Rogana na samym początku.... To nie może się dobrze skończyć.... Dziwie się że od razu jej nie przywaliła.... Na pewno będzie tu mnóstwo spięć i mam nadzieje, że Rogan zachowa się dobrze i nie będzie jej za bardzo nadskakiwał... Nevada rządzi !!!! I w sumie to nie Nevada zabiła Olivię. Już nie mogę się doczekać kolejnego fragmentu. Dzięki wielkie za tak szybkie rozpoczęcie trzeciej części. Bardzo dziękuje i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo tak szybko już kolejny tom :) Dziękuję bardzo za fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super początek, też chcę przytulasa od Sierżanta Misia. A Nevadzie był naprawdę potrzebny. Rynda niech się odczepi od Nevady, jakby jej matka nie była morderczynią zabijającą niewinnych to by nadal żyła. A tak ma to na co zasłużyła. I jaka pomoc, jeszcze ma czelność wysuwać żądania. Nevada nie jest jej nic winna. Dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziezezkuje Ciekawe jest tak dobrze strzezona przez Rogana a dopuscil do niej potencjalnego wroga blanka

    OdpowiedzUsuń
  9. Pan Miś genialny, też bym chciała, żeby mnie taki przytulił :D A Nevada dalej się tym gryzie co zrobiła, biedna. Nie podoba mi się te Rynda. Po co ona tam w ogóle poszła?? A czy ona nie jest BYŁĄ narzeczoną Rogana?? I po za tym co ona tak bezczelnie żąda? Nevada nic do niej nie ma, więc niech się odczepi. Dzięki za fragment. Całuję, Pati

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie pamiętam gdzie, ale w którejś książce był bojowy pudel, to co, nie może być Misia-pacyfisty?
    A była ukochana Rogana, dama w opałach, co chce osiągnąć i na co liczy?
    Tak czy siak, już mnie wkurza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile dobrze pamiętam towarzyszył Kate Daniels.
      Był zdecydowanie flejtuchowatym psem ;) Nie pamiętam co się z nim stało.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...