Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 2 cz.4

Wiemy, iż zastanawiałyście(-liście) się, któż może być drugim świadkiem i czy nie będzie nim "babcia samo zło". W poniższym fragmencie znajdą się odpowiedzi na te pytania. Zatem nie trzymamy Was już więcej w niepewności, lecz zapraszamy do lektury!


Do pomieszczenia wmaszerował mężczyzna. Po sześćdziesiątce, ale wciąż mocno zbudowany, ubrany w czarne spodnie i t-shirt oraz coś na kształt bluzy, choć to określenie równie odpowiadało jakości jego garderoby, jak nazwanie Porsche -jakimś tam samochodem. Z przodu -niczym w marynarce-znajdowały się klapy, a fason przywodził na myśl luksusowy trencz. I prawdopodobnie kosztował więcej, niż warta była nasza hipoteka. 
Jego skóra była jasnobrązowa, szpakowate włosy układały się w fale. Twarz miał śmiałą i znamionującą siłę: szerokie czoło, czarne brwi, wydatny nos i mocno zarysowane kwadratowe szczęki, pokryte krótkim zarostem, bardziej siwym niż czarnym. Orzechowe, inteligentne oczy spoglądały na świat z lekkim dystansem i odrobiną humoru. Kiedy spotkałam go po raz pierwszy, pomyślałam, że wygląda jak ulubiony wuj, który posiada winnicę gdzieś w Hiszpanii czy Grecji, spędza sporo czasu na świeżym powietrzu i śmieje się często. To było zanim dowiedziałam się, kim był. 
-Dobry wieczór panie Duncanie - Archiwista przywitał go uśmiechem. 
Powstanie mojego Domu miało być poświadczone przez Szalonego Rogana, Plagę Meksyku i Linusa Duncana, byłego przewodniczącego Zgromadzenia, które rządziło magicznymi rodami z Teksasu. Dobry Boże. 
-Jestem spóźniony. Wiem. Wybaczcie -dawniej najpotężniejszy człowiek w całym stanie przyspieszył kroku. -Niektórzy ludzie bywają irytująco trudni. Co mi umknęło?
-Nic istotnego -zapewnił go Archiwista. 
Duncan skinął w kierunku Rogana. -Majorze. 
-Pułkowniku -odpowiedział Rogan. 
Archiwista wziął wieczne pióro, odchrząknął i spojrzał na mnie z roziskrzonymi z podniecenia oczami. -Michaelu, jeżeli możesz.
Michael wystąpił do przodu z najnowszą kamerą w dłoni. 
-Wymagane jest werbalne potwierdzenie -poinstruował mnie konfidencjonalnym tonem Archiwista. -Musisz powtórzyć za mną następujące słowa: Ja, Nevada Baylor składam wniosek o ocenę i uznanie mocy mojej rodziny. Jest pani gotowa?
-Tak. 
Moje serce waliło jak oszalałe. 
Archiwista skinął na Michaela. Michael wcisnął przycisk nagrywania. 
Archiwista wzniósł pióro i zawiesił na mnie wzrok. W ustach momentalnie mi zaschło. W bliżej nieznany mi sposób udało mi się zmusić język i wargi do poruszania się. 
-Ja, Nevada Baylor składam wniosek o ocenę i uznanie mocy mojej rodziny. 
-Ja, Linus Duncan, głowa Domu Duncanów, poświadczam ten fakt. 
-Ja, Connor Rogan, głowa Domu Roganów, poświadczam. 
-Przyjęto do wiadomości -Archiwista zapisał dzisiejszą datę na karcie i dodał Nevada Baylor w imieniu własnym oraz Cataliny i Barnarda Baylorów. Poświadczone przez Linusa Duncana z Domu Duncanów i Connora Rogana z Domu Roganów.
źródło:pixabay.com
-Twój wniosek został przyjęty - oficjalnym tonem rzekł Archiwista. Michael opuścił kamerę i odłożył ją na bok. 
-To wszystko - stwierdził urzędnik.
-Gratulacje, panno Baylor - odezwał się do mnie Duncan. 
-Dziękuję za przybycie i wystąpienie w roli mojego świadka. 
-Cóż, jeżeli zamierzasz wskoczyć w wilcze legowisko, przyda ci się sojusznik. Nawet taki, który jest stary i ma stępione pazury i kły. 
Mięśnie na twarzy Rogana drgnęły. Nic nie powiedział, ale zarówno on, jak i Michael wpatrywali się w Duncana, jakby ten miał nagle obnażyć zęby i wysunąć pazury. 
-Mam nadzieję, że ci się uda -powiedział Duncan. 
-Dziękuję. 
Odgłos butów na wysokim obcasie wystukujących równy rytm na podłodze, dotarł do nas z korytarza. 
-Oczekujecie jeszcze kogoś? -zapytał Rogan. 
-Nie -odpowiedział Archiwista. 
Victoria Tremaine weszła do pomieszczenia. Za nią podążało dwóch mężczyzn w garniturach. Zobaczyła mnie, stanęła i wbiła we mnie wzrok. Ja też się w nią wpatrywałam. Widziałam nagrania z nią, ale nigdy nie spotkałam jej osobiście. 
Była szczupła, nienagannie ubrana i z tym typem urody, który sprawiał, że bez względu na wiek i zmarszczki ludzie mówili „dobre geny”. Wysokie kości policzkowe, mocna, mimo że kobieca szczęka, wąski nos, duże oczy. Z takim zestawem cech większość kobiet byłaby uznawana za piękności. Moja babcia nie przywodziła na myśl takich skojarzeń. Była twarda i bezwzględna, niczym welociraptor w ludzkiej skórze. Nawet jej platynowe włosy obcięte w stylu pixie, nie osłabiały tego wrażenia. Określenia wrażliwa i niepewna nie występowały w jej słowniku. A gdy obróciła się, by spojrzeć na Rogana, zobaczyłam w niej profil mojego ojca. Oboje mieli taki sam orli nos. 
Rogan wystąpił do przodu po mojej lewej stronie, a po prawej ruszył się Duncan. 
-Ta farsa ciągnie się już zdecydowanie za długo - stwierdziła Victoria. -To dziecko jest moje. Należy do mojego Domu. 
-Nie -odpowiedziałam hardo. -Nie należę do ciebie ani do kogokolwiek innego. 
-Złożyła wniosek do Stanu Teksas o ocenę i uznanie jej mocy -ogłosił Archiwista. -Jest to zapisane w księdze. 
-Linusie? - warknęła. 
-Jestem świadkiem -odrzekł Duncan. -Jestem honorowo zobligowany do chronienia jej, Victorio. Wiesz, jak to działa. 
Oczy Victorii Tremaine zwęziły się. -Zabieram ją stąd. 
-Obawiam się, że nie mogę na to pozwolić -oczy Archiwisty stały się całkowicie czarne. 
Mrok w bocznych alkowach zgęstniał, zadrżał i zaczął się rozrastać, prześlizgując się wzdłuż ścian, pochłaniając światło i pozostawiając za sobą przerażającą ciemność. Starożytna, pierwotna siła. Każdy włosek na moim karku podniósł się. 
Niebieski ogień otoczył dłonie Michaela, płonąc jasno na tle wznoszącej się czerni, sięgającej już sufitu. 
-Znasz zasady, Victorio - odezwał się Archiwista głosem przesyconym czystą magią. -Nie nawiążesz kontaktu z żadnym członkiem rodziny Baylorów. Nie podejmiesz żadnych działań, mających na celu zakłócić próby. Nie chcemy by doszło do jakichkolwiek nieprzyjemności. 
Kąciki ust mojej babci drżały z wściekłości. Przeniosła spojrzenie na mnie. -Jesteś idiotką i będziesz tego żałowała. 
Jej wzrok wbił się teraz w Rogana. -Powinieneś odbierać telefony ode mnie. Wydaje ci się, że masz ją, ale nigdy jej nie utrzymasz. Porzuci cię, gdy tylko do Zwoju zwrócą się inni. 
Obróciła się na pięcie i wymaszerowała z pomieszczenia. Dwa ludzkie rottweilery podążyły za nią. 
-Cóż, to było całkiem mocne -odezwał się po chwili Duncan. Otworzył swój portfel, wyciągnął ze środka wizytówkę i podał mi ją. Nie było na niej nazwiska, tylko numer telefonu. -Na wypadek, gdybyś potrzebowała pomocy lub rady. Dzwoń, kiedy tylko będziesz chciała. 
-Dziękuję -wzięłam wizytówkę. 
Ciemność rozproszyła się. Archiwista uśmiechał się do nas. -To była przyjemność spotkać panią, panno Baylor. Będziemy panią obserwować. I będziemy przy pani, gdyby pojawiły się niespodziewane kłopoty, nieprawdaż Michaelu? 
Michael skinął głową. 

Komentarze

  1. Zwój? Albo ja mam sklerozę mocno rozwiniętą, albo coś nowego? mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosimy o cierpliwość. Wkrótce wszystko się wyjaśni. Na razie możemy jedynie zdradzić, iż nie chodzi o żadną tajną organizację...

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedź. Już się bałam, w rodzinie skleroza się zdarza...

      Usuń
  2. Cieszę się, że babka spóźniła się. Też mnie ciekawi ten Zwój, ale poczekam na dalsze wypadki. Pięknie dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie ten Zwój ma jakiś związek z tym czym jest Nevada :D No, ale się zrobiło gorąco,pojawiła się Tremaine i zażądała praw do rodziny Nevady, ale głupia. Chyba nie myślała, że oni tak łatwo jej ulegną :D
    No cóż, pozostaje czekać, co będzie dalej :D
    Dzięki za fragment
    Pati

    OdpowiedzUsuń
  4. Nevada ma potężnych sojuszników. Na jej szczęście Straszna Babcia o włos się spóźniła Też mnie ciekawi Zwój, to chyba jest coś magicznego, czyżby ten zwój był ceną magii?. Pozdrawiam renika128

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, a ja wytypowałam Dunkana jako "szanowanego" przywódcę spisku. I kto to jest ten Archiwista i Michael? Babcia, jak to babcia wszyscy oczekiwaliśmy jaka będzie. Dzięki za tłumaczenie, jak zawsze rewelacyjne, pozdr aliciawa

    OdpowiedzUsuń
  6. Nevada zdążyła w ostatniej chwili. Szalona babka jeszcze będzie stwarzać problemy. Tak szybko nie odpuści. Zastanawiam się również czym jest Zwój. Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że Nevada zdążyła przekonać rodzinę do stworzenia domu. Niewiele brakowało a stałaby się niewolnicą babki. Teraz, gdy Victoria się spóźniła i nie pozwolono jej zabrać wnuczki jest wściekła i na pewno nowo powstały Dom ma w niej wroga. Też się zastanawiam o co chodziło ze Zwojem?

    OdpowiedzUsuń
  8. Na koniec dnia musimy posypać głowy popiołem i wyjaśnić, że przez własne niedbalstwo namieszaliśmy nieco z tym Zwojem, który tak wszystkich zaintrygował. Ten fragment został już nieznacznie zmodyfikowany, a we wtorek koło południa-po opublikowaniu ostatniej części rozdziału drugiego- obiecujemy wyjaśnić całą sprawę w szczegółach. Na razie dziękujemy zaś gorąco Morii...

    OdpowiedzUsuń
  9. Atmosfera się zagęszcza :- ) Babcia zdecydowanie nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa ale już próbuje mieszać między Roganem a Nevadą. On i tak wychodzi z założenia, że między nimi nic nie będzie jeśli Nevada z rodziną założą Dom i pewnie będą z nim kłopoty.
    O tym Zwoju muszę jeszcze pomyśleć i/albo poczekać na rozwinięcie.
    Pozdrawiam Was serdecznie :- ))

    OdpowiedzUsuń
  10. Uff, zdążyli w ostatniej chwili. Koszmarna babcia już miesza. Dobrze, że Nevada ma takich obrońców przed którymi nawet babcia ma respekt. Ale jestem zainteresowana jak wypadłoby starcie między babcią a Nevadą. I jaki Zwój? Dziękuję za piękny przekład. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
  11. pojawiła się babunia,podoba mi się ten Michel:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...