Po krótkiej przerwie zapraszamy na kolejny fragment czwartego rozdziału Wildfire. Kontynuujemy śledztwo, a przy okazji zahaczamy mentalnie o lata osiemdziesiąte;-)
Wraz z Corneliusem wykorzystaliśmy czas podczas jazdy na opowiedzenie Roganowi o naszej porannej wizycie. Zaparkowałam na tym samym miejscu, co kilka godzin wcześniej, wysiedliśmy i w trójkę ruszyliśmy do drzwi. Dwóch strażników wciąż było na swoim posterunku. Niższy podszedł do nas. -Nie macie pozwolenia na przebywanie tutaj.
-Proszę przekazać Edwardowi, że mam informacje o jego bracie -odezwałam się. -A tak przy okazji - to jest Szalony Rogan.
Rogan spojrzał krzywo na ochroniarza.
Niski strażnik zbladł. Jego kumpel złapał za telefon i stłumionym głosem wyrzucał z siebie szybko słowa do słuchawki.
Rogan zaczął uważnie wpatrywać się w drzwi.
-Proszę, nie rozwal ich - wymruczałam pod nosem.
-Chcę zobaczyć tę jabłoń z grzybami.
-Jeżeli staniesz tutaj, z pewnością zobaczysz ją, kiedy Edward do nas wyjdzie.
Po kilku minutach białe drzwi rozsunęły się i ukazał się Edward, który wyglądał na nieźle zirytowanego.
-A zatem to ty za tym stałeś - odezwał się do Rogana. -I przywiozłeś ze sobą swoją maskotkę, tę poszukującą prawdy.
Najwyraźniej zdążył juz przeczytać newsletter Zgromadzenia z informacjami o tym, kim jestem i kto występuje jako mój świadek. Zastanawiałam się, ile osób wiedziało już, jaką zdolnością dysponowałam. Ogarnęła mnie znajoma trwoga. Całe swoje życie ukrywałam swój talent, bo nie chciałam skończyć jako specjalistka od przesłuchań. Teraz nie miało to już żadnego znaczenia. Kiedy tylko zostaniemy Domem, będę mogła dać odpór wszelkim trzyliterowym agencjom, chcącym żebym wykonywała za nich brudną robotę.
-Ona nie jest niczyją maskotką -odrzekł Rogan. -A już najmniej moją.
A potem uśmiechnął się. Dokładnie wiedziałam, co się stanie, kiedy tak się uśmiechał. Jeżeli natychmiast czegoś nie zrobię, ten budynek mógł zaraz zwalić się na głowę Edwarda.
-Nie martw się -wtrąciłam. -Jest o ciebie zazdrosny, bo kocha się w Ryndzie, a ty jesteś jej byłym narzeczonym.
Edward Sherwood oblał się uroczo buraczkowym rumieńcem. Otworzył usta, ale nic nie powiedział. Cornelius uśmiechnął się.
Rogan obserwował Edwarda z wyraźną pobłażliwością. -Tak jak powiedziałem, nie jest niczyją maskotką. Twój brat został porwany. Chciałbyś zobaczyć nagranie?
Edwardowi udało się odzyskać zdolność mówienia i zdecydował, że mimo wszystko chciałby zobaczyć, co przydarzyło się jego bratu. Poszliśmy do jego gabinetu, gdzie obejrzał zapis ze stacji benzynowej. I przez pięć minut klął i wyrzekał. Słowa takie jak „idiota” i „kretyn” oraz „mówiłem mu tysiąc razy, żeby brał ze sobą ochroniarza” zostały powtórzone kilkukrotnie. Opierał się przed wizytą w Domu Rio, ponieważ nie chciał, by BioCore i Sherwoodowie byli postrzegani jako słabi. Wtedy do akcji wkroczył Rogan i z jego ust popłynęły setki informacji finansowych, które przekonały Edwarda do tego, że gorzej niż w tej chwili Dom Sherwoodów nie może się już prezentować.
Wizyta w Domu Rio zajęła nam cztery godziny, przede wszystkim dlatego, że ich siedziba znajdowała się po drugiej stronie miasta i dojazd tam zajął nam mnóstwo czasu. Spotkaliśmy się z głową ich Domu, jej trzema synami, dwoma córkami i małżonkami ich wszystkich. Nikt z nich nie wiedział niczego o porwaniu Briana, nikt nie zorganizował ataku na Sherwooda, ani nikt nie był w to bezpośrednio zaangażowany. I wszyscy mówili prawdę.
W drodze powrotnej do naszej bazy, Bug poinformował nas o ostatnich ustaleniach. Wraz z Bernem przejrzeli nagrania z monitoringu i prześledzili trasę samochodu Briana oraz wozu napastników aż do I-10 West, którą to opuścili Houston i zanurzyli się w obszar małych miasteczek i pustkowi ciągnących się po San Antonio. Tam ślad się urywał. Poprosiłam Rogana, żeby prowadził, dzięki czemu Cornelius i ja mogliśmy przejrzeć raport Berna. Mój kuzyn przeczesał aktywność Briana na portalach społecznościowych i włamał się na jego konto e-mailowe. Rezultaty były zniechęcające.
-To musi być powiązane z Olivią -stwierdziłam. -Życie Briana było wyjątkowo nijakie, zwyczajne i rutynowe. Chodził do pracy, wracał do domu, nie miał żadnych romansów, nie wyrażał publicznie żadnych zdecydowanych poglądów politycznych czy religijnych, nie miał przyjaciół, ani wrogów.
-Człowiek grzyb - Rogan znacząco podniósł jedną brew.
-Nie bądź złośliwy. Korzystał z jednego portalu społecznościowego.
-Serio?
-Pinterest.
-Powiedz mi, że chodzi o porno. Proszę.
-Zachowywał tam zdjęcia grzybów - odezwał się z tylnego siedzenia zrezygnowany Cornelius.
Rogan westchnął. -Nie rozumiem, dlaczego została jego żoną.
-Powiedziałeś mi wcześniej, że związała się z nim, bo potrzebowała stabilizacji. -Coś, czego Rogan nie mógł dać Ryndzie, choćby nie wiadomo jak się starał.
-Pozwól mi wyrazić inaczej to pytanie. Nie rozumiem, dlaczego wciąż była jego żoną. To nie była stabilizacja, tylko powolne duszenie się. -Rogan skręcił w naszą ulicę i przejechał obok budki ochrony. -Rynda chciała być kochana. Potrzebowała być kochana. Potrzebowała kogoś, kto wspierałby ją i ochraniał. A przede wszystkim potrzebowała kogoś, by był z nią. A zamiast tego dostała tego palanta, który torturuje swojego brata i ucieka przy pierwszych oznakach nadciągających problemów, pozostawiając ją samą i licząc, że to ona upora się ze wszystkim.
-Jeszcze nie jest za późno. Wciąż możesz być tym silnym mężczyzną, który będzie ją wspierał. -Powiedziałam to…
Rogan zaparkował samochód przed magazynem, wyłączył silnik, odwrócił się do mnie i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami. -Czy ty jesteś zazdrosna?
-Ani trochę -skłamałam.
Rzucił okiem na Corneliusa. Mag zwierzęcy podniósł obie dłonie, wyraźnie dając do zrozumienia, że nie zamierza się mieszać.
Rogan wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, po czym wybuchnął śmiechem. Udało mi się wysiąść z wozu bez trzaskania drzwiami. Na naszym parkingu zauważyłam jakieś nieznane mi volvo. Mieliśmy gościa.
Volvo uniosło się w powietrze i delikatnie wylądowało tuż przed drzwiami do magazynu.
Odwróciłam się. Rogan opierał się o hondę z rękami skrzyżowanymi na piersi.
-Podoba mi się, że jesteś zazdrosna.
-Rogan, odstaw ten samochód na miejsce.
-Wybierz się dzisiaj ze mną na kolację, a rozważę to.
Akurat! -Nie. Nie negocjuję z terrorystami.
-Jeżeli nie zgodzisz się na kolację ze mną, będę zmuszony do zrobienia czegoś drastycznego, jak na przykład wystawanie pod twoim oknem z bumboksem, z którego będą dochodziły jakieś idiotycznie ckliwe piosenki.
![]() |
źródło:pixabay.com |
-Gdzie ty teraz znajdziesz jakiegoś bumboksa?
-Jestem pewien, że gdzieś uda mi się jakiegoś wyżebrać.
Nie chciałam mu dać tej satysfakcji, więc przez moment milczałam. -Przyjedź po mnie o szóstej.
-Siódmej - poprawił mnie. -Jest już piąta, a ty będziesz zajęta przez co najmniej najbliższą godzinę. Baw się dobrze, oddając próbki.
Jakie próbki?
Volvo ponownie wzniosło się i wróciło na swoje poprzednie miejsce. Miało zwykłe tablice rejestracyjne ATCG106, które nic mi nie powiedziały.
Rogan odszedł, kierując się w stronę swojej kwatery głównej.
Cornelius otworzył drzwi i ostrożnie wyjrzał na zewnątrz.
-Tak? -zapytałam.
-Sprawdzam, czy jest już wystarczająco bezpiecznie, by wysiąść.
Otaczali mnie sami komedianci. Westchnęłam ciężko i poszłam do swojego biura.
Suuuuupcio! Dziękuję bardzo! mamuniaewy
OdpowiedzUsuńNo nieźle... :P Dziękuję :), kaska12354
OdpowiedzUsuńPróbki ? Jakie próbki? Czy chodzi już o suknie ślubną?????
OdpowiedzUsuńZazdrosna, nareszcie Rogan jest właściwie podbudowany, teraz wie, że jej na nim zależy. Też jestem ciekawa dlaczego Rynda wybrała nie tego brata. Pięknie dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDzieki pewno chodzi o probki zwiazane z rejestracja domu tak mi sie wydaje ze byla o tym mowa b.
OdpowiedzUsuńTe, które mają udowodnić, że są rodziną
UsuńWydaje mi się, że Brian był zaangażowany w sprawy Oliwii i Cezara, może go porwali aby nie wypaplał prawdy skoro jest takim tchórzem. Oddawanie próbek to chyba test DNA skoro mają je pobrać od Nevady i Cataliny. Rogan zadowolony, że Nevada jest zazdrosna. Przynajmniej szykuje się randka. Lubię te momenty kiedy są razem. Wielkie dzięki za przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuńCornelius wydaje się dobrze pasować do tej gromadki. Mnie się wydaje, że teściowa nieźle namieszała w rodzinie Ryndy. Zastanówmy się, z jakich powodów może matka i babcia uwikłać się w coś takiego. To wszystko ma więcej niż jedno "drugie dno" .
OdpowiedzUsuńDziękuję na tłumaczenie, pozdrawiam Sylwia :- ))
TAAAAAK! Po prostu uwielbiam kiedy Connor jest taki... słodki. Chociaż to określenie w całości przeczy jego osobowości :D A reakcja Edwarda na słowa Nevady, no po prostu padłam :D Cornelius coraz bardziej się do nich wpasowuje i to jest GENIALNE :D Dzięki bardzo za fragment. Pati
OdpowiedzUsuńdziewczyna pokazała pazurki zazdrosnej kobietki
OdpowiedzUsuń