Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 5 cz.2

Zapraszamy na kolejny fragment, w którym akcja zaczyna przyspieszać, a o spokojnej kolacji we dwoje można jedynie pomarzyć. Przyjemnej lektury i słonecznej niedzieli!


Cała ta sprawa z porwaniem męża Ryndy śmierdziała. Kiedy o tym myślałam, miałam w żołądku to nieciekawe odczucie, jakbym stała gdzieś wysoko na krawędzi i spoglądała w przepaść. To nie mógł być przypadek, że jej mąż został uprowadzony tuż po tym, jak jej matka zginęła. 
W teorii to wszystko układało się w spójną całość. Kiedy tylko Olivia przestała się liczyć, jej powiązania i wpływy zniknęły. Byli znajomi usilnie próbowali się teraz od niej zdystansować. Dom Sherwoodów był zdezorientowany i starał się odnaleźć w tej nowej socjalnej konstelacji. Gdyby Brian miał wrogów, to byłby idealny moment, by uderzyć. 
I w tym właśnie tkwił problem. Brian nie miał wrogów. Jego firma chwiała się niczym kolos na glinianych nogach. Nawet jego bezpośredni konkurent nie był zainteresowany dogryzaniem im teraz. 
Porwanie dla okupu było rzadkością w krajach z silnymi służbami porządkowymi. W Stanach dochodziło do tego nadzwyczaj rzadko. Problemem dla porywaczy zawsze było odebranie okupu. Narażali się wówczas na bezpośredni kontakt nie tylko z rodziną, ale i z policją. Biorąc zaś pod uwagę wszystkie środki, jakie pozostawały do dyspozycji Domów, począwszy od wynajęcia odpowiednich specjalistów, po użycie własnej ochrony, porwania były obarczone zbyt dużym ryzykiem, by się opłacały. Poza tym Domy uczyniłyby wszystko, co w ich mocy, by uniknąć płacenia okupu. Nie chodziło tu o koszt finansowy. Ale o utratę twarzy, władzy i wpływów. 
Trzeba było być naprawdę zdesperowanym, by zdecydować się na porwanie głowy innego Domu. Chyba że było się Pierwszym. Albo grupą Pierwszych, spiskujących wzajemnie w celu wywołania społecznych niepokojów, by stworzyć na gruzach obecnego państwa nowy Rzym. Ludzie stojący za tym mieli dość demokracji. Czuli się skrępowani ograniczeniami, wynikającymi wprost z systemu demokratycznego. Dzięki magii, którą dysponowali, skupili wokół siebie już mnóstwo bogactwa i władzy, ale dla nich było to wciąż za mało. Nie chcieli, by ktoś przyglądał się ich poczynaniom, by ich kontrolowano. Im zależało na władzy absolutnej. Na tym, by nie być krytykowanymi lub pociąganymi do odpowiedzialności przed sądami. Pragnęli imperium, rządzonego przez nowoczesnego Cezara. 
Olivia Charles była jedną z nich. Wpadliśmy na ten spisek, kiedy Adam Pierce próbował spalić centrum miasta, chcąc zdestabilizować całe Houston. Kiedy ten plan się nie powiódł, konspiratorzy wymyślili mniej oczywistą metodę wywołania chaosu. Zaplanowali zabójstwo senatora Stanów Zjednoczonych, które zostało przeprowadzone przez Olivię Charles i Davida Howlinga, a następnie zamierzali wykorzystać to morderstwo do wywarcia politycznego nacisku na swoich przeciwników w Zgromadzeniu. Kiedy i to zawiodło, ponieważ ja i Rogan znów się w to wplątaliśmy, spróbowali użyć nagrania z zamachu na senatora, by wzburzyć opinię publiczną. Ostatecznie zarówno David, jak i matka Ryndy zginęli w walce o to nowe imperium. A my nadal nie mieliśmy pojęcia, kim może być Cezar. Cokolwiek Olivia i David wiedzieli o nim, zabrali to ze sobą do grobu. 
Olivia Charles była jednym z filarów houstońskiej elity. Kiedy angażowała się w coś, włączając w to sekretny spisek w celu wywrócenia do góry nogami porządku społecznego, nie kryła się za plecami innych. Ona tym kierowała. Nie zadowalała jej rola obserwatora czy kogoś odsuniętego na boczny tor.  Nadal sądziłam, że naiwnością byłoby zakładać, iż porwanie Briana było niezwiązanym z tą konspiracją incydentem. Ale mimo wszystko musiałam też brać pod uwagę taką możliwość. Tato zawsze ostrzegał nas przed zbyt pochopnym wyciąganiem wniosków. W ten sposób najłatwiej było popełnić błąd, a w naszym biznesie błędy były bardzo kosztowne i oznaczały utratę reputacji, małżeństwa lub też życia. 
Powinnam sprawdzić, co tam słychać u Ryndy. Nawet jeżeli wszystko się we mnie  przed tym buntowało. Jej mąż został porwany. Na jej miejscu, odchodziłabym od zmysłów. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Ryndy. 
Sygnał. 
Kolejny sygnał. 
Sygnał. 
Coś było nie tak. 
Sygnał.
Sygnał. 
Dodzwoniłeś się do Ryndy Sherwood. Proszę zostawić wiadomość po usłyszeniu sygnału. 
Cholera. Poderwałam się z fotela i pomaszerowałam do naszego pokoju wypoczynkowego, gdzie miałam schowane zapasowe tenisówki. 
-Coś nie tak? -zapytał się zza swojego biurka Cornelius.
Ściągnęłam moje błyszczące, eleganckie buty i wbiłam się w stare trampki. -Rynda nie odbiera telefonu. 
-Może nie słyszała dzwonka?
-To numer, na który dzwonią porywacze. Ten telefon jest teraz najważniejszą rzeczą w jej życiu. Powinna mieć go przy sobie przez cały czas. - A poza tym ja byłam osobą, która miała sprowadzić jej męża do domu, tak więc odebrałaby telefon ode mnie. 
Cornelius wstał i złapał swoją marynarkę. 

Jechałam po I-10. Obwodnica była zakorkowana na amen i przemieszczanie się po niej było koszmarem, ale o tej porze na innych drogach było jeszcze gorzej. Dom Ryndy był oddalony od magazynu o 11 mil, a ja prowadziłam jak szalona.
źródło:unsplash.com
Cornelius wyciągnął słuchawkę z ucha. -Wciąż nie odbiera. 
Dzwoniliśmy do Ryndy już trzy razy w ciagu ostatnich dziesięciu minut. 
-Spróbuj złapać Edwarda Sherwooda. 
-Nie odbiera swojej komórki.
-Dzwoń do BioCore. 
Gdyby inni kierowcy trzymali się z dala od nas, bylibyśmy na miejscu w piętnaście minut. 
-Próbuję złapać Edwarda Sherwooda - powiedział do swojego telefonu Cornelius. -To nagły wypadek, chodzi o jego szwagierkę. 
Biała ciężarówka zajechała nam drogę. Nacisnęłam mocno hamulec, unikając wjechania w jej tył o pięć centymetrów. 
-Cornelius Harrison. Ona jest w niebezpieczeństwie… Jestem Wybitnym z Domu Harrisonów. Mówię ci, że żona głowy twojego Domu znajduje się w niebezpieczeństwie. Zrób, co do ciebie należy i wyślij pomoc. 
Cornelius spojrzał zdziwiony na wyświetlacz telefonu. -Edward wyszedł już z pracy, a ten idiota twierdzi, że ma polecenie, by nie wpuszczać mnie do budynku. Rozłączył się. 
Zauważyłam wolną przestrzeń przed sobą i przyspieszyłam, szybko zmieniając pasy. I-10 opuściliśmy zjazdem na Wirt Road, przemykając przez nią z zabójczą prędkością. Ostro skręciłam w prawo na Memorial Drive i pognałam w dół ulicy. Drzewa przemykały szybko po obu stronach samochodu, kładąc się na jezdni długimi cieniami we wczesnowieczornym zmierzchu. 
Nacisnęłam na kierownicy przycisk wybierania głosowego. -Zadzwoń do Rogana. 
Mój telefon sparowany z samochodem posłusznie zaczął wybierać numer. 
Sygnał. 
Proszę odbierz. 
Sygnał…
-Tak?
-Rynda nie odbiera telefonu.
Zaklął. -Gdzie jesteś?
-Dwie minuty od jej domu. 
-Kto jest z tobą?
-Cornelius. 
Rogan zaklął ponownie. -Dlaczego nie wzięłaś ze sobą wsparcia?
-Jakiego wsparcia, Rogan? Do Edwarda też nie można się dodzwonić. 
-Mam dwunastu ludzi w mojej kwaterze. 
-To są twoi ludzie. Nie mogę tam po prostu wparować i zacząć im rozkazywać. 
Jak on sobie to w ogóle wyobrażał? Cześć, jestem dziewczyną Rogana. Chcę, żebyście poszli ze mną i zaryzykowali swoje życie dla jego byłej narzeczonej, której nie pozwoliliście wcześniej wejść do waszej bazy… Taaak. Na pewno rzuciliby wszystko i pognali za mną. To byli jego ludzie, nie moi. Dlaczego mieliby być lojalni wobec mnie?
Na moment zapadła cisza. -Jestem w drodze. Moi ludzie też przyjadą, żeby ci pomóc. Bądź ostrożna. Nie wparuj tam bez rozpoznania i nie daj się zabić. 
Rozłączył się. 

Komentarze

  1. No i nasuwa się pytanie: Co właściwie robił Rogan, że przesunął o godzinę spotkanie z Nevadą a nagle teraz ma czas by do niej dołączyć. W poprzednim fragmencie snuliśmy przypuszczenia, że jest z Rondą... Stawiam na babcię. Dziękuję za kolejny fragment, tłumaczenie jak zawsze super. Miłej reszty niedzieli, pozdrawiam Was serdecznie, sylwia :- )

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam takie same pytanie jak sylwia valencia, do tego jeszcze dochodzi następne co się dzieje z Ryndą. Już mam paranoję i wymyślam cuda, tj, ciekawi mnie czy w zemście na Nevadę i Rogana Rynda sama nie wymyśliła tego porwania. Ale na pewno się mylę, bo przecież przeszła test Nevady, prawda. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego popołudnia i wieczoru, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Też jestem ciekawa , co robił Rogan. Byłam pewna ,że Rynda wypłakuje się mu w rękaw. Ciekawe czy ludzie Cezara napadli za dom Ryndy, poszukując tajemniczego czegoś. Wielkie dzięki za przekład. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
  4. Hm, byłam przekonana, że Rundzia schowała się pod skrzydełka Rogana, wraz z dziećmi oczywiście, dlatego przesunął czas spotkania z Nevadą...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za kolejny fragmencik :)

    OdpowiedzUsuń
  6. troskliwy Rogan a to nowina:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...