Dzisiaj ponownie nie najdłuższy fragment, a do tego zakończony "cliffhangerem", co mamy nadzieję, wybaczycie nam raz jeszcze;-). Na osłodę dodamy jedynie, iż na brak akcji przez najbliższy czas nie będziemy mogli narzekać. A teraz zapraszamy już do lektury!
Obróciłam się i zobaczyłam potężnego czarnego jeepa wranglera zbliżającego się do nas od tyłu. Mocno zmodyfikowany miał podniesione zawieszenie i masywne, znacznie większe od standardowych opony. Robione na zamówienie orurowanie, dodatkowe reflektory i osłona chłodnicy sprawiały, że od przodu wyglądał jakby miał kły z dużym M pośrodku. I jakby zamierzał nas lada moment ugryźć.
Sięgnęłam do schowka i wyjęłam mojego Desert Eagle’a. Wcześniej wyłudziłam od ludzi Rogana trochę zapasowej amunicji.
Jeep zamrugał na nas światłami.
-Ktoś kogo znasz?
-Dom Madero. To pewnie Dave Madero -spojrzenie Rogana nabrało niebezpiecznej intensywności. Zastanawiał się nad czymś i szybko kalkulował szanse.
-Dlaczego błyskał światłami?
-Ostrzegł nas, że zamierza użyć impulsu elektromagnetycznego -Rogan wcisnął jeden z przycisków na kierownicy. -Rivera?
-Majorze? -głos Rivery doszedł nas z głośników.
-Jedźcie beze mnie. Ja mam tu jeszcze coś do załatwienia.
-Tak jest, sir.
Rogan skręcił w zjazd na Kempwood Drive. Jeep podążał za nami.
-Nie próbujemy go zgubić?
-Nie. Impuls elektromagnetyczny mógłby zatrzymać wóz na środku drogi. A teraz panuje tutaj spory ruch. Nie chcę cię narażać na żadne niepotrzebne niebezpieczeństwo.
Rogan przebił się na skrajny prawy pas. Z boku ciągnął się jedynie wąski pas trawy, zakończony rzędem drzew, stanowiących krawędź parku Agnes Moffitt.
-Madero jest zabójcą do wynajęcia -odezwał się Rogan. -Może utwardzić swoją skórę warstwą magii i dodatkowo jest nadnaturalnie silny. Widziałem kiedyś, jak wpadł na niego SUV, jadący prawie setką. Wóz owinął się wokół niego. Strzelanie do niego nie ma sensu. Kule nie przebiją jego skóry. Ale i tak dla bezpieczeństwa zawsze podróżuje z egidą.
Magiem ochronnym, który mógł utworzyć ochronną tarczę, pochłaniającą wszelkie pociski z broni ręcznej. Świetnie.
-Czym się naraziłeś Dave’owi Moreno?
-On tu nie jest ze względu na mnie.
Victoria Tremaine. Nagłe uświadomienie sobie tego wręcz postawiło mnie na baczność.
Ściana drzew skończyła się. Rogan skręcił gwałtownie w prawo w Hammerly Boulevard. Range rover podskoczył na krawężniku, a Rogan skierował wóz na środek dużego trawnika i zahamował.
Jeep zatrzymał się niecałe piętnaście metrów za nami. Zmierzch już zapadł, ale uliczne światła dobrze oświetlały okolicę.
Drzwi od strony kierowcy otworzyły się i z samochodu wysiadł mężczyzna. A przynajmniej przypominał w ogólnych zarysach mężczyznę. Miał ponad dwa metry wzrostu. Ubrany był w luźne czarne spodnie i czarny t-shirt. Jego klatkę piersiową i monstrualnie rozrośnięte barki pokryte były twardymi zwojami mięśni. Jego bicepsy musiały być rozmiaru moich ud. Krótkie blond włosy miał przycięte na Rutkowskiego. Wyglądał jak karykatura człowieka, jakby postać z kreskówki o napakowanych superbohaterach została powołana do życia.
-On jest prawdziwy?
-Tak - Rogan zgasił silnik range rovera.
Drzwi od strony pasażera też się otworzyły i wysiadła tym razem kobieta. To musiała być jego egida.
-Jeżeli podejdę wystarczająco blisko, mogę go porazić.
-Nie, nie możesz. Zużyłaś całą swoją magię na Vincenta. Jeżeli spróbujesz użyć shockerów, umrzesz.
Rogan otworzył szeroko drzwi.
-Zostań w samochodzie.
-Rogan!
Wyskoczył na zewnątrz.
Zostań w samochodzie, akurat.
Otworzyłam swoje drzwi, wysiadłam, okrążyłam samochód i wzięłam na cel Dave’a Moreno.
-Jej babka chce z nią rozmawiać - Moreno brzmiał tak, jak wyglądał. Mówił basem i cedził słowa. -Twoja magia nie zadziała bezpośrednio na mnie, Rogan. Nic tutaj nie jest w stanie uszkodzić mnie w znaczącym stopniu. Oddaj mi dziewczynę i rozejdziemy się w pokoju.
-Nie.
-Łapię. Nie chcesz, żeby to źle wyglądało. Ale i tak zamierzam zabrać ją stąd i dostarczyć do jej babki. Dostałem wyraźne polecenia, by dostarczyć ją żywą. Ale babka nie sprecyzowała, w jakim ma być stanie. No i nie wspomniała słowem o tobie. To zależy tylko ode mnie. Oddasz mi ją po dobroci, to nie sponiewieram jej za bardzo.
Naprawdę miałam ochotę go zastrzelić.
Rogan nic nie odpowiedział.
-Jak sobie życzysz.
Skóra Madero zaczęła się wybrzuszać, przybierając jednocześnie ciemnoczerwony odcień. Ruszył w kierunku Rogana, powoli i pewny swego. Rogan obserwował go. Nie powinien wysiadać z wozu. Gołymi rękami mógł zrobić ludziom krzywdę, ale walka na pięści z Davem nie przyniosłaby nic dobrego. Rogan tylko sam by się poranił. A ja zrobiłabym wszystko, by uchronić go od robienia sobie krzywdy.
Egida, trzymająca się dotąd z tyłu, podążyła za Madero z pistoletem w dłoni. Była w moim wieku, rudowłosa i z oczami nieokreślonego koloru. Wpatrywała się w Rogana z wyraźnym napięciem.
Musiałam ją zneutralizować. Rogan będzie wystarczająco zajęty Davem.
Westchnęłam i przywołałam na myśl moją matkę. -Strzelisz, a zabiję cię.
-Jestem egidą.
-Wiem. A ja nigdy nie chybiam.
Otworzyła usta, by po chwili je zamknąć. Zrobiłam, co w mojej mocy, by wyglądać na zdeterminowaną. Przyszło mi to o tyle łatwo, że taka właśnie byłam. Nie mogła strzelać i utrzymywać osłony jednocześnie. Kiedy tylko poderwie broń do strzału, będę mogła wypalić i trafić ją, by ocalić Rogana.
-Nie uda ci…- zaczęła
-Sprawdź mnie i sama się przekonaj.
Dave Moreno wykonał kilka kolistych obrotów rękami i zaczął okrążać Rogana. Był od niego wyższy o przynajmniej dwadzieścia pięć centymetrów i prawdopodobnie dwukrotnie cięższy. Rogan był muskularny, ale przy Davie wyglądał jak wychudzony nastolatek.
Rogan wciąż skupiony na Davie też zaczął się przemieszczać z naturalną gracją. Jego ciało jakby zaczęło wewnętrzną transformację, przekształcając cywilizowanego człowieka, który dopiero co prowadził samochód, w coś pierwotnie dzikiego i barbarzyńskiego. Poruszał się niczym drapieżnik na łowach. Włoski na moim karku podniosły się.
Dave musiał zdać sobie sprawę, że Rogan przygotowuje się do ataku i zwolnił.
-Jesteś pewien, że chcesz to zrobić? -zapytał. -To nie będzie miłe. Myślisz, że będziemy tu sobie walczyć. Że zadasz mi cios, może wyprowadzisz kilka kopnięć. Zrobisz na niej wrażenie. Ale to tak wcale nie będzie wyglądać. Nie wiem, jakie masz za sobą szkolenie, ale jakie by ono nie było, na nic ci się nie przyda. To nie jest dojo. Nie uściśniemy sobie dłoni i nie pokłonimy się sobie przed pojedynkiem. A twoja dziewczyna poczuje się gorzej, kiedy będzie już po wszystkim.
-Nie gadaj tyle -odezwał się lodowatym tonem Rogan. -Pokaż na co cię stać.
-Dobra. Czas na twój pogrzeb.

Macie rację. mamuniaewy
OdpowiedzUsuńTeż czekam na tę walkę. Ciekawi mnie też czy egida podda się Nevadzie, czy będzie ją musiała zastrzelić. I jak widać babka nie daje za wygraną. Bardzo dziękuję za nowy fragment tłumaczenia. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńCoś mi się zdaje, że to będzie niezła walka. Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńA babunia jest wytrwała. W sumie to chyba teraz kolej na ruch Nevady w tej ich próbie sił. Ciekawe, jak to będzie wyglądać dalej, czy ją spotka? Trzeba poznać swojego wroga.
Dzięki za fragment,
Pati
Prawdę mówiąc, nie mogę się doczekać spotkania z babunią. Staruszka jest naprawdę zdesperowana!:-)
OdpowiedzUsuńDziekuje czy mnie sie wydaje ale babcia nie przestrzega zasad a chyba kara za to jest smierc
OdpowiedzUsuńAno tak. Ciekawe czy Nevada wykorzysta? mamuniaewy
UsuńFryzura na Rutkowskiego, padłam
OdpowiedzUsuńFaktycznie babcia Tremaine jest jest zdesperowana, wynajmuje mięśniaków. Zobaczymy ile są warci. Dziękuję za tłumaczenie . Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuńWidać babcia się niecierpliwi. Mam nadzieję, że Rogan skopie tyłek Dave'owi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBabka zrobiła kolejny ruch. Nie wrażne w jakim stanie dostanie Nevadę byle ją mieć. Jak daleko się posunie by podporządkować sobie wnuki?
OdpowiedzUsuń