Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 6 cz. 5

Zapraszamy na kolejny fragment Wildfire, w którym miła atmosfera zostaje gwałtownie zakłócona, co otwiera sposobność nie tylko do powstania nowych, czy też pogłębienia starych konfliktów, ale i do lepszego poznania magicznego świata Hidden Legacy...


Coś popiskiwało. Obróciłam się i podniosłam głowę. Obok mnie Rogan zaklął, delikatnie uniósł moje ramie ze swojej piersi i wyskoczył z łóżka. Padliśmy na nie po wspólnej kąpieli, ledwie dbając o to, by się wytrzeć. Przytulona do jego klatki piersiowej, wykończona, szczęśliwa i w poczuciu bezpieczeństwa zasnęłam momentalnie. Spanie obok niego, było jak powrót do domu. 
Mrugałam póki nie udało mi się skupić wzroku. Rogan wyłowił swój telefon ze sterty ciuchów, piętrzącej się przy szklanej ścianie i odebrał przychodzące połączenie. 
-Zwolnij - wrócił do łóżka, trzymając komórkę dobre kilka centymetrów od ucha. 
Z głośnika dobiegał podniesiony i piskliwy głos Ryndy, wzbogacony dodatkowo o dobiegające gdzieś z boku zawodzenie dziecka. -…nie mogę go uspokoić. Proszę. Proszę. Potrzebuję twojej pomocy. Proszę, Connor. 
Jęknęłam i opadłam na poduszkę. 
-Jestem zajęty - odpowiedział Rogan. 
-Gdybyś tylko mógł z nim porozmawiać. On ma cztery lata, proszę…
Rogan wyglądał, jakby miał zamiar rzucić telefonem o ścianę. -Zaraz tam będę. 
Przycisnęłam poduszkę do twarzy. 
Poduszka zniknęła i zobaczyłam nachylającego się nade mną Rogana. -Zaczekaj na mnie. 
-Pozwól mi zgadnąć, czy to kolejny kryzys, który tylko ty możesz zażegnać?
-Kyle panikuje. Umieściłem ją wraz z dziećmi w budynku na północ stąd. Znalezienie się tam zajmie mi trzydzieści sekund. 
-Właśnie się kochaliśmy, a teraz się zwijasz, żeby się spotkać ze swoją byłą narzeczoną. 
-Zaraz wrócę. I będziemy spać w jednym łóżku tej nocy. 
Pomachałam mu ręką. -Idź już. 
Założył dżinsy i t-shirt. -Czekaj na mnie. 
Otworzył drzwi i wyszedł. 
Westchnęłam. Nie chodziło o to, że Rynda świadomie manipulowała nim. Bardziej o to, że sama nie potrafiła rozwiązywać swoich problemów, lecz polegała na innych. Najpierw na swojej matce, potem na mężu, a teraz na Roganie. Była tym typem osoby, która widząc kipiący garnek na kuchence, przyjdzie i poinformuje cię o tym, zamiast samej się tym zająć i zdjąć naczynie z palnika. A po wszystkim i tak będzie z siebie dumna, że tak szybko zareagowała. 
Z drugiej strony Rogan faktycznie dobrze sobie radził z kryzysami. Tym się w sumie zajmował. 
Sprawdziłam mały cyfrowy zegarek na nocnej szafce. 22:03. Myślałam, że jest już znacznie później. Musiałam zasnąć chwilę przed telefonem Ryndy. Tyle że teraz byłam już wybudzona i nie było szans na sen. 
Przyjrzałam się szklanemu sufitowi nade mną. Nocne niebo wyglądało stąd tak pięknie. A wszystko byłoby jeszcze doskonalsze, gdyby Rogan był przy mnie. 
Zostawiłam swój telefon w samochodzie. Miałam zamiar wziąć go ze sobą, ale wydarzyło się wtedy za dużo, by o tym pamiętać. 
Obrzuciłam wzrokiem całe pomieszczenie. Żadnych regałów czy półek, jedynie sterta książek na podłodze obok okna. 
22:10.
Wstałam z łóżka i sięgnęłam po pierwszą książkę z góry. Potwory w nas. Analiza magicznie wywoływanych metamorfoz. Cóż, to było coś. Wróciłam z książką do łóżka, zapaliłam nocną lampkę i zaczęłam kartkować opracowanie. Magia wyczyniała różne dziwne rzeczy z istotami ludzkimi. Półtora wieku temu, kiedy po raz pierwszy zostało odkryte serum Ozyrysa, było ono rozdawane niczym cukierki. Nikt tak naprawdę nie wiedział, jak to działało. Niektórzy sądzili, że daje nowe moce. Inni uważali, że jedynie pobudza do działania uśpione zdolności. Ale to jak i dlaczego działa, było znacznie mniej istotne od efektów jego zastosowania. Niektórzy po jego zażyciu zyskiwali niesamowite moce. Niektórzy zaś przemieniali się w potwory. Ci wypaczeni magią musieli być zgładzeni. 
Teraz, lata później, takie przypadki zdarzały się znacznie rzadziej. Poznałam kiedyś jedną z wypaczonych magią, Cherry. Była ćpunką i sprzedała się pewnemu instytutowi prowadzonemu przez Dom. Wystawili ją na działanie czegoś, co sprawiło, że od tamtej pory Cherry spędzała resztę swoich dni w mrocznych wodach Dziury, paskudnego, zalanego terenu Houston, jedząc żaby. Znaczna jej część bardziej przypominała aligatora niż człowieka.
źródło:pixabay.com
22:19 i trzydzieści sekund…
Owinęłam się kocem i dalej przeglądałam książkę. Wiedziałam już całkiem sporo o opisywanych tutaj przypadkach. Na przykład o sprawie niemieckiego Orra, prawdziwego Minotaura. Niemiec był szaleńcem, który potrafił przemieniać się w bykopodobną bestię. Kiedy przyjmował postać minotaura był wyjątkowo dobrze „wyposażony”, dzięki czemu zrobił sporą karierę w branży porno. Został aresztowany pod zarzutem bestialstwa. W sądzie bronił się, argumentując że to forma magicznej dyskryminacji i że to jego prawa zostały pogwałcone. Przegrał i został skazany na sześc lat. Po odsiedzeniu wyroku opuścił kraj. 
Jeraldine Amber, banshee z Bangoru. Kiedy Jeraldine używała swojej dźwiękowej magii, przemieniała się w blade stworzenie z czarnymi oczami i białymi włosami. Była normalna pod każdym innym względem i o ile jej podstawowe zdolności przeszły na jej dzieci, o tyle umiejętność metamorfozy już nie. Albo tak przynajmniej utrzymywali jej potomkowie. 
22:35. Poważnie, Rogan?
Obróciłam stronę. Bestia z Kolonii. Znałam tę historię tak dobrze, że mogłabym o niej napisać książkę. Misha Marcotte, Belgijka odkryła swój talent, kiedy miała dwadzieścia lat. Mogła przybrać postać olbrzymiej bestii, stwora wprost z nocnych koszmarów. W tej postaci była praktycznie niezniszczalna, ale nie kontrolowała się. Kiedy tylko przeistaczała się, ogarniał ją amok. Siły specjalne armii belgijskiej we współpracy z francuskim legionem magów próbowały badać jej umiejętności, ale przy trzeciej metamorfozie Misha ostatecznie zatraciła swoje człowieczeństwo. Przekroczyła belgijsko-niemiecką granicę i zaczęła szaleć w Kolonii, zrównując z ziemią prawie całe miasto, nim udało się ją okiełznać. Jak dokładnie się to stało, pozostawało tajemnicą, ale najbardziej rozpowszechnione pogłoski mówiły o tym, że Niemcy zatopili ją w wodach Renu. Była legendą i stała się ostrzeżeniem dla wszystkich, mających coś wspólnego z metamorfozami. 
Pojawiły się też plotki, iż wróciła do ludzkiej postaci, przeżyła zatopienie i była przetrzymywana gdzieś w stanie permanentnego odurzenia. Wierzyłam, że tak właśnie mogło być. Pierwsi nigdy nie pozbyliby się takiego talentu, przynajmniej dopóki liczyli, że zdobędą jakąś wiedzę na jego temat, co pozwoli im zwiększyć ich własne moce.  
Zamknęłam książkę. 22:48. Czekałam na Rogana blisko godzinę. I miałam już dość. Nie mogłam tu siedzieć tak dłużej bezczynnie i nudzić się w ciemnościach. Miałam bliskich i powinnam sprawdzić, co u nich słychać. 
Wstałam z łóżka. Myśl o wciągnięciu na siebie poplamionej krwią przyzwanych stworzeń sukni sprawiła, że żołądek mi się zacisnął. Nie, dziękuję. Rogan musiał tu mieć jakieś ubrania. 
Przeszukałam pokój. Szklana ściana oddzielająca prysznic, rozciągała się dalej poza łazienkę, ukrywając za sobą garderobę. Na półkach leżały stosy starannie poskładanych t-shirtów i spodni do ćwiczeń. Wyżej na poziomym pręcie wisiały w idealnym porządku dziesiątki wieszaków z wszystkim: od koszul po obłędnie drogie garnitury. Wojskowych nawyków niełatwo było się pozbyć. 
Złapałam t-shirt. Sięgał mi do połowy ud. Ukradłam też spodnie od dresu. Zgodnie z przewidywaniami były nieco za wąskie w biodrach i o wiele za długie. Podwinęłam nogawki i byłam gotowa do drogi. Pozostałości mojej sukni i bieliznę zebrałam w jedną stertę na podłodze. Naprawdę lubiłam ten biustonosz, ale nie było takiej opcji, bym wyszła z mieszkania Rogana z biustonoszem w ręce. Gdybym miała szczęście, może nikt by mnie nie dostrzegł, ale i tak nie chciałam ryzykować. 
Wsunęłam stopy w moje znoszone tenisówki, wyszłam przez drzwi i ruszyłam schodami w dół.Piętro niżej zastałam Buga, siedzącego na krześle przed ścianą monitorów i w pełni zaabsorbowanego, tym co się na nich wyświetlało. 
Mrugnął do mnie. Bug zawsze wyglądał, jakby desperacko rozglądał się za miską strawy, będąc na skraju śmierci głodowej. Zanim Rogan nie przekonał go do pracy dla niego, Bug znajdował się w kiepskiej kondycji. Rój, który wojskowi magowie ściągnęli z tajemnych sfer i związali z nim, powinien zabić go w osiemnaście miesięcy. Swarmerami zostawali tylko ochotnicy, głównie ze względu na oferowaną za to stawkę. Bug nigdy nie wyjawił, dlaczego się na to zdecydował albo co zrobił z pieniędzmi, które dostał od wojska. W jakiś sposób udało mu się przetrwać. Kiedy go spotkałam, mieszkał w opuszczonym budynku, który samodzielnie zaminował. Wychudzony, brudny i paranoiczny handlował informacjami w zamian za działkę equizolu, wojskowego środka, który jako jedyny mógł -jak to sam określał - „uspokoić” swarmera. W tym czasie Bug tkwił już jedną nogą w grobie. Napoleon, mieszaniec francuskiego buldoga i jakiegoś bliżej nieokreślonego nierasowca, był jedyną rzeczą, która trzymała go wśród żywych. 
Rogan wyciągnął go z tej dziury, w której egzystował. Teraz Bug nabrał nieco ciała, jego ciemnobrązowe włosy były dobrze przystrzyżone i czyste, a na sobie miał porządne ubranie. I sprawiał wrażenie znacznie spokojniejszego. Jego paranoja zdawała się cofać. Był w stanie normalnie rozmawiać, bez nerwowych tików, które wcześniej wstrząsały nim non stop. Napoleon, również czysty i dobrze odżywiony, drzemał u jego stóp w małym kojcu, obitym czerwoną tkaniną ozdobioną królewskimi liliami. 
-Wychodzisz? -zapytał Bug. 
-Tak. 
-Zostań. 
-Muszę już iść. 
-Co mam mu powiedzieć, kiedy wróci?
Czyżby Rogan poprosił go, żeby miał na mnie oko? -Powiedz mu, co tylko chcesz. 
Przecięłam przestrzeń pierwszego piętra, skręciłam za róg i schodami zeszłam na parter. Światła były zapalone. Pół tuzina najemników Rogana, czterech mężczyzn i dwie kobiety, rozmawiało cicho. Kiedy mnie zobaczyli, zapadła cisza. 
Rozpoznałam Nguyen Hanh, Azjatkę, która pracowała jako szefowa mechaników oraz Michaela Riverę, zastępcę Rogana. Rivera, będący Latynosem, miał zniewalający uśmiech. Zazwyczaj uśmiechał się, kiedy kogoś zastrzelił. 
-Wychodzisz? - zapytał. 
-Tak -niech mnie kule biją. 
-Dlaczego? -dopytywała się Nguyen. 
-Bo idę do domu. 
-Ale major jeszcze nie wrócił - zauważył Rivera. 
-Zdaję sobie z tego sprawę. 
-Nie możesz wyjść. Powiedział, że zaraz wróci, a my mamy w międzyczasie zapewnić ci bezpieczeństwo. Jeżeli opuścisz ten budynek, nie będziemy mogli wywiązać się z naszych obowiązków -kontynuował Rivera. 
-Wciąż możecie mnie chronić. Będę w moim domu, który jest po drugiej stronie ulicy -wskazałam przez otwarte drzwi na pobliski magazyn. -Nigdy nie zamykacie tych drzwi, tak więc bez problemu będziecie widzieć, jak przemierzam te dwadzieścia metrów do mojego domu. 
-On będzie w złym nastroju, jeżeli stąd wyjdziesz - odezwał się ciemnowłosy mężczyzna. 
Rivera rzucił mu długie spojrzenie, po czym odwrócił się do mnie z szerokim uśmiechem, zapowiadającym kłopoty. 
-Może zaczekałabyś na niego?
-Nie, naprawdę nie mogę.
Ruszyłam wprost na Riverę. Zrobił krok w bok, a ja przeszłam przez drzwi i ruszyłam w stronę magazynu. 
-To przez tę kobietę Sherwoodów - odezwał się za mną kolejny męski głos. 
-Pewnie, że tak -rozpoznałam Nguyen. -Kiedy tylko zobaczyłam ją po raz pierwszy, wiedziałam, że będą z nią problemy. 

Komentarze

  1. 4 - 0 dla Nevady. No, może pół punktu za obłędny sex dla Rogana... mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Rogan sieroto grabisz sobie u swojej dziewczyny Dziekuje za kolejny kawałek, Rogan jak by byl kobietą to by cale życie w ciaży chodził bo nie potrafi powiedziec nie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boszzzz. Jak ja nienawidzę takich słabych kobietek jak Rynda, które z każdym problemem dzwonią do faceta. A ona wykorzystuje dobre serce Rogana. I to mnie drażni.
    Oczywiście Nevada jak zawsze obłędna i pewną przewagę nad Roganem. Coś mi się zdaje, że będzie się koleś płaszczył :D
    Dzięki za fragment, Pati

    OdpowiedzUsuń
  4. Rogan zachowuje się jak piesek, który gania za każdym patykiem rzucanym przez pana. I tu nic nie mam do psiaków. Za to Rogan albo całkiem zgłupiał albo nie umie powiedzieć "nie". Ale moim zdaniem to już jego problem. A Nevada dobrze zrobiła wychodząc, i tak długo wytrzymała. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, Rogan sobie nagrabił ale... nie zapominajmy, że Rynda jest empatką i nie do końca znamy jej możliwości, a tym bardziej motywy.

      Usuń
  5. No cóż, Rynda z pewnością nie jest słabą kobietką, jest natomiast wytrawną manipulatorką. A Rogan w niektórych sytuacjach jest debilem. W kolejnej takie sytuacji, kiedy Runda znowu zacznie grać dziećmi, Nevada powinna powiedzieć stanowcze NIE. I dołożyć jeszcze kilka słów, których tutaj nie napisze ze strachu przed zbanowaniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rynda manipulatorka ,Rogan jeszcze się na niej nie poznał wciąż ją ma za małą bezbronna dziewczynkę Brawo Nevada nie czekamy na dziada!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. zobaczcie , nawet ludzie Rogana wiedzą o co chodzi z Ryndą, tylko Rogan niby taki inteligentny a taki niedomyślny

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię Ryndy. Nie wiem czy manipuluje Roganem bezwiednie czy robi to wszystko specjalnie. A Rogan też mógł pomyśleć co czuje Nevada gdy on ciągle biega na każde zawołanie Ryndy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie dziwię się Nevadzie ,że poszła do domu. Rogan obiecywał, że zawsze będzie przy niej , a na pierwszy telefon Ryndy to zaraz biegnie. Co z Ryndy za matka ,że z własnymi dziećmi nie potrafi sobie poradzić. Aż jestem ciekawa ile Brian jej pomagał przy dzieciach. A ludzie od Rogana wszyscy nauczeni robić co Rogan każe i zdziwieni , że Nevada ma swoje zdanie. No i coś mi się wydaje , że poznaliśmy dziś pierwowzór magi Arabelli -bestia z Koloni. [Opis mi przypomina Godzillę]. I to mi też nasuwa pytanie czy babcia Tremaine chcąc obudzić magię w swoim synu nie podała mu Serum Ozyrysa. Wielkie dzięki za tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie, Barbara

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...