Dzisiaj zapraszamy Was na początek rozdziału szóstego, w którym dowiemy się między innymi, gdzie przepadł Rogan...
Fragment nie jest za długi, ale możemy obiecać, że przynajmniej do końca tego rozdziału będziemy dla Was mieli codziennie nową porcję lektury. I zapewniamy, że będzie się działo, oj będzie...
Rogan zapakował mnie do swojego range rovera. Powiedziałam mu, że bez problemu mogę prowadzić mój własny samochód, ale udał, że mnie nie słyszy. Corneliusowi w jakiś sposób udało się -po opuszczeniu tak wielu siedzeń, jak to tylko było możliwe- wsadzić kocie stworzenie do forda explorera. Poinformował nas, że to coś było samcem i że będzie go nazywał Zeus.
Rynda ostatecznie na tyle doszła do siebie, że zadzwoniła do szefa ochrony rodziny Sherwoodów. Zanim opuściliśmy jej posiadłość, kilku ludzi w mundurach Sherwood Security przybyło i zajęło się zabezpieczaniem domu. Cornelius nie omieszkał przy okazji wspomnieć o tym, iż dzwonił do BioCore i któryś ze strażników rozłączył się. Na wieść o tym Rynda spoliczkowała szefa ochrony. Ludzie Rogana skonfiskowali komputery Sherwoodów, zapakowali Ryndę i dzieci do opancerzonego samochodu i nasz konwój, składający się z pięciu pojazdów, ruszył w drogę powrotną do bazy. Na przedzie jechały dwa ATV, w środku znajdowały się samochody z Corneliusem i Ryndą, a my z Roganem zamykaliśmy kawalkadę.
W range roverze byliśmy sami. Lubiłam obserwować, jak prowadzi. Robił to z wrodzoną pewnością, skupiając się na drodze. Podobał mi się zarys jego muskularnych ramion, sposób w jaki trzymał kierownicę i to jak co jakiś czas spoglądał na mnie, by upewnić się, że jest mi dobrze na siedzeniu pasażera. Nie podobał mi się za to mrok w jego oczach. Widziałam go już wcześniej. To był zły znak.
![]() |
źródło:pixabay.com |
-Czy to przeze mnie?
Nie odpowiedział.
-Jesteś taki ponury przeze mnie?
-Bycie ponurym implikuje rozpamiętywanie porażek i użalanie się nad sobą -odpowiedział. -Nie jestem ponury.
-A zatem, o co chodzi?
-O zabicie Harcourta.
Rogan nie tolerował zagrożeń, a Harcourt stanowił bezpośrednie zagrożenie. Nawet nie chciałam myśleć, jak blisko śmierci znalazłam się tego wieczoru.
-On był naprawdę mocny. Złapałam go swoją magią, z której wyrwał się po zaledwie dwóch pytaniach. Udało mi się go utrzymać dziesięć, góra piętnaście sekund.
-Przyzywanie jest talentem bazującym na sile woli.
Tak jak poszukiwanie prawdy. To wyjaśniało, dlaczego tak trudno było mi okiełznać Vincenta.
-Victoria Tremaine mogłaby stopić jego mózg -powiedziałam. -A ja ledwo dałam radę utrzymać go przez kilka sekund. -I byłam po tym wykończona. Po wszystkim zostało mi do dyspozycji bardzo mało magii. Ogarniało mnie już znajome zmęczenie związane z używaniem ponad miarę moich zdolności magicznych.
-Zrobiłaś więcej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać. Kupiłaś wystarczająco dużo czasu Corneliusowi, by mógł użyć swojej żelaznej patelni i Ryndzie, umożliwiając jej ucieczkę.
-Tyle że Cornelius próbował się zaprzyjaźnić z Zeusem, a Rynda była w szoku.
Nic nie odpowiedział, ale ciemność w jego oczach pogłębiła się.
-Roganie, nic mi nie jest, nadal jestem w jednym kawałku. I co znacznie ważniejsze, dzieci wyszły z tego cało.
-Gdyby Cornelius wkroczył i przywalił mu, kiedy go trzymałaś, ta rozmowa nie miałaby miejsca. Nikt z nich nie wpadł na to, by chwycić za broń czy uciekać.
-Nie możesz winić Corneliusa. Był zafascynowany tym kotem. W jego przypadku to instynktowna reakcja, Rogan. On nie postrzega rzeczywistości, tak jak my. A mimo to i tak się włączył na koniec, kiedy potrzebowałam pomocy.
-Potrzebujesz lepszego wsparcia.
Tak naprawdę potrzebowałam kogoś, kto nauczy mnie, jak korzystać ze swojej magii. Poszukujących prawdy było nadzwyczaj niewielu i wszyscy z nich pilnie strzegli swoich sekretów. Sama ćwiczyłam i na własną rękę poznawałam tajniki magii, ale jak na razie ledwie liznęłam temat.
-Umysł Vincenta był zabezpieczony zaklęciem, które wydało mi się znajome. Myślę, że to ten sam rodzaj zabezpieczenia, który użyłam na Augustinie.
Tydzień temu Victoria Tremaine wzięła na cel Augustina, Pierwszego, który był właścicielem dużej agencji detektywistycznej, w której była zadłużona moja własna firma. Augustine pomógł mi uratować małą dziewczynkę, aranżując mi możliwość spotkania i zajrzenia do umysłu porywacza. Victoria przybyła do miasta, bo chciała poznać tożsamość odpowiedzialnego za to poszukującego prawdy. By ochronić Augustina i uratować samą siebie, umieściłam w jego umyśle magiczną zaporę. To był podstęp, ale fałszywe zaklęcie wyglądało na tyle wiarygodnie, że Victoria postanowiła nie ryzykować.
-Czy to też było pozorne? -zapytał Rogan.
-Nie. To w głowie Vincenta było prawdziwe.
-Lepsze wsparcie - powtórzył Rogan, potakując przy tym głową. -Ktoś dobrze wyszkolony. Ktoś, kto odpowiednio zadba o ciebie.
-Na przykład kto?
-Na przykład ja.
-O czym ty mówisz?
-Mówię o tym, że od teraz zawsze będę przy tobie.
-Connor…
Chwycił moją dłoń i ścisnął ją lekko swoimi silnymi palcami. Jego głos był chropawy -Powinienem tam być. Byłem w złym miejscu, o niewłaściwej porze. Mogłaś tam zginąć. To mnie przeraziło.
Oddałam mu uścisk dłoni. -Ale nie zginęłam.
Nie puszczał mojej dłoni.
-Gdzie byłeś? -zapytałam.
-Bug odnalazł jeden z wozów wyjeżdżający z pewnej wiejskiej drogi. Nie był w stanie zobaczyć tablic rejestracyjnych, ale zarzekał się, że to ten sam samochód, który poszukiwaliśmy. Wziąłem kilku ludzi i pojechaliśmy to sprawdzić.
Podejrzewał, że Brian może być przetrzymywany gdzieś przy tej drodze. -Poszczęściło się wam?
-Wzdłuż tej drogi było pięć gospodarstw. Mógł być w każdym z nich, zakładając, iż faktycznie gdzieś tam go zostawili. To wszystko musi być powiązane ze spiskiem, więc przypuszczaliśmy, że wszelkie ślady będą dobrze zatarte. I nic nie zdążyliśmy jeszcze odkryć.
-Co może być w tym pliku?
-Nie wiem -odpowiedział bez wahania. -Ale jeżeli to coś jest w komputerze Ryndy, Bug to znajdzie.
-Bernard poradziłby sobie z tym szybciej.
-Racja. Mogą zająć się tym obaj. Jeszcze raz przepraszam, że mnie tam nie było.
-Nie jestem zła, że nie było cię tam. Ja wykonywałam po prostu swoją pracę. I nie winię cię o cokolwiek, Connor. Poza tym, że nie powiedziałeś mi o tym nowym tropie. To nie było w porządku -obniżyłam głos. -Kiedy masz jakikolwiek ślad, chcę o tym wiedzieć. Nie kiedy będzie po wszystkim, nie kiedy będzie ci pasowało powiedzieć mi o tym, ale natychmiast.
Nie protestował, nie tłumaczył się. Najwyraźniej na serio obwiniał się za to, że nie było go przy mnie.
-To jak, wciąż jesteśmy umówieni na tę kolację? -zapytałam.
-Jasne, że tak. Jesteśmy umówieni na dzisiaj. Na jutro. I na każdy kolejny dzień. Nigdzie się już nie ruszysz beze mnie.
A ja sądziłam, że jest romantyczny. -Czy chciałbyś jeszcze może zapakować mnie w folię bąbelkową?
-Jeżeli tylko znajdę jakąś kuloodporną.
-Rogan…
-Mówię serio - rzucił okiem w lusterko wsteczne i jego oczy zwęziły się.
WOW, biedny Rogan. On chyba nie do końca rozumie, że Nevady nie może zamknąć w złotej klatce, gdzie będzie bezpieczna. A z drugiej strony uwielbia tą jej cześć, gdzie walczy o życie wszystkich. W końcu w innym wypadku by się nie poznali :D
OdpowiedzUsuńNo naprawdę, musi się zdecydować :D
Dzięki za fragment
Pati
Dzięki za kolejną część i powiem Wam, ze mnie to uzależniło, jestem NevadoRoganoholiczką. Przyznaję się bez bicia. mamuniaewy.
OdpowiedzUsuńTaki prozaiczny powód jego nieobecności- a ja już wymyślam teorie spiskowe. Rogan nie potrafi sobie poradzić z niezależnością Nevady, ale będzie się musiał przyzwyczaić. Zobaczymy jak mu wyjdzie dotrzymywanie kroku Nevadzie. I kiedy w końcu uda się im jakaś normalna randka. Ciekawe co Corneliusowi powie siostra na jego nowego pupila. Wielkie dzięki za Wasz przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej wiadomo gdzie był Rogan, a już wymyślałam "cuda niewidy" . Ciekawa jestem czy faktycznie będzie się trzymał jej boku, bo jej w folię na pewno nie zapakuje. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńRegan wystraszył się że mógłby stracić Nevadę. Cieszę się że postanowił być jej osobistą ochroną. Rozdziały w których razem biorą sprawy w swoje ręce są najlepsze. Pełno w nich wszystkiego co najlepsze.
OdpowiedzUsuńRogan boi się ją stracić, jak każdy facet uważa, że wie lepiej i tylko on jest w stanie poradzić sobie ze wszystkim. Dla nas to lepiej, bo jak są razem akcja się zagęszcza i dam głowę że teraz, jak siedzą w jednym aucie... coś się zacznie dziać :- )) Dziękuję za tłumaczenie, pozdrawiam, sylwia .
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze, niech się Rogan martwi o Nevadę, bo po to jest. No, łatwo mu nie będzie , to pewne. I bardzo jestem ciekawa tego nowego kotka Corneliusa! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten fragment, choć jak zwykle przerwany w takim momencie, kiedy za chwilę coś się wydarzy.... :-)
😘
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tłumaczenie, z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńJeśli zamierza zawsze byc koło Nevady to zamieszka z nią? ( bo jak na razie to sama spi w łóżku) Dziękuję za kolejny kawałek szczęścia
OdpowiedzUsuńodezwała się w Roganie opiekuńczy instynkt samca alfa ;Nevada trzymaj się 'facet tak na serio bedzie twoim cieniem:)
OdpowiedzUsuń