W lewym narożniku Rogan, w prawym Dave. Zapraszamy na "rumble in the jungle park", czyli starcie Connora z podrasowanym członkiem rodziny Madero. 3...2...1... start!
Dave zamachnął się. To był powolny, prawy sierpowy. Rogan bez problemu usunął się z jego drogi.
Dave wyprowadził lewy, który minął pierś Rogana o spory kawałek.
-Jesteś powolny -stwierdził Rogan.
Dave wywrócił oczami.
-Z każdym pokoleniem stajecie się więksi, wolniejsi i durniejsi -kontynuował Rogan.
-Gadaj zdrów. Zobaczymy, jak cienko zapiejesz, kiedy zmuszę cię do połknięcia własnych zębów.
Okrążali się wzajemnie.
Dave wystrzelił szybkim, prawym hakiem. Rogan jednym płynnym ruchem wykonał unik.
-Kiedy inne rodziny potrzebują durnego mięśniaka, dzwonią po ciebie i oto jesteś. Bierzesz każde zlecenie, zawsze. Porwania. Tortury. Kradzież z rozbojem. Jesteście Domem idiotów.
Dave zacisnął zęby. Rogan trafił w jego czuły punkt. Wnerwiał Madero celowo.
-Wkrótce zaczniecie hodować zupełnych bezmózgów.
-Skończyłeś? -warknął Dave.
-Prawie. Zastanawiam się jedynie, kiedy zaczniecie nosić obroże i smycze. W tym pokoleniu czy może następnym?
Dave uderzył od góry, błyskawicznym ciosem. Roganowi udało się go uniknąć o włos.
Prosty, prosty, prawy sierpowy.
Rogan wciąż się przemieszczał, a Dave próbował przydusić go do jeepa. Egida dostrzegła to i pobiegła w bok, trzymając broń gotową do strzału.
Dave wyprowadził szybki prosty, po drodze zmieniając go w podbródkowy. Rogan uchylił się. Dave zaatakował szaleńczo silnym prawym sierpowym. W ostatniej chwili Rogan uskoczył, a pięść Dave’a uderzyła w samochód. Metal zazgrzytał. Dach wozu zapadł się pod wpływem ciosu. Dave ryknął i odepchnął jeepa lewą dłonią. Samochód potoczył się o 30 metrów w stronę linii drzew.
Oblał mnie zimny pot. Jeżeli choć jeden cios dosięgnie Rogana albo choćby go muśnie, będzie po wszystkim.
-Walczymy tutaj, koleżko -zauważył Rogan.
-Przez ciebie zniszczyłem mój wóz - odwarknął Dave. -Zabiję cię za to.
Nie żartował. Naprawdę miał zamiar zabić Rogana.
Dave zaatakował jak wściekły byk. Natarł na Rogana, zasypując go gradem ciosów.
Prosty, prosty, hak.
Lewy prosty. Prawy podbródkowy.
Lewy hak, prawy sierpowy, lewy hak.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Ostatnie uderzenie trafiło w bok Rogana, posyłając go na pięć metrów w powietrze. Rogan upadł ciężko, przetoczył się i zerwał na nogi. Przeszył mnie przeraźliwy, paraliżujący strach.
Dave naciskał Rogana. Ten cofał się, starając się nadal unikać kolejnych uderzeń. Dave nie odpuszczał, kołysał się z boku na bok, posyłając wciąż nowe ciosy i oddychając przy tym ciężko. Jego twarz stała się czerwona z wysiłku. Chwytał powietrze krótkimi haustami.
Prosty, z góry, hak, sierpowy.
Rogan nagle zamiast cofnąć się, zrobił krok do przodu, przemykając pod ręką Dave’a, owinął swoje lewe ramię wokół prawego przeciwnika, zakładając dźwignię w zgięciu jego łokcia. Zacisnął palce i przekręcił, wkładając w obrót cały swój ciężar. Głośne chrupnięcie rozniosło się po parku. Dave zawył. To był pierwotny, przerażający ryk czystego bólu. Brzmiał jak ryczące zwierze.
Rogan odskoczył. Dave wyprostował się. Jego twarz wyrażała niepohamowaną wściekłość. Jego prawa ręka zwisała bezwładnie z boku. Rogan złamał jego łokieć niczym suchą gałąź.
Egida zadrżała, a jej twarz pobladła.
Dave zaatakował, sięgając sprawną ręką do gardła Rogana. Ten w ostatniej chwili odchylił się, a następnie wykorzystując, że pęd ataku niósł Dave’a do przodu, ponownie prześlizgnął się pod jego ręką, wykonał obrót i uwięził biceps napastnika pod swoją pachą, chwytając jednocześnie dłonią za jego nadgarstek. Ciszę przeszyło kolejne ostre chrupnięcie. Dave krzyknął z bólu i zwalił się na ziemię, z nadgarstkiem wciąż w uchwycie Rogana. Rogan przełożył lewą stopę nad wyciągniętym ramieniem Dave’a, łapiąc w kleszcze swoich nóg jego rękę. Pochylił się maksymalnie w prawo i skręcił całe ciało. Głuchy trzask. Dave nie przestawał drzeć się, jak oszalały. Egida dygotała, jak umierający ptak.
-Rogan, nie! -krzyknęłam. -Wystarczy.
-Masz dość? -zapytał Rogan.
-Pierdol się! - wycharczał olbrzym.
-Dave! - łamiącym się głosem krzyknęła egida.
-Najwyraźniej nie ma dość i zostały mu jeszcze dwie sprawne nogi.
Rogan podniósł jedną z nóg Dave’a, wyprostował i siadł na niej, zaplatając swoje nogi na wysokości jego uda. Mógł teraz bez problemu złamać mu kolano.
Egida odrzuciła swój pistolet i spojrzała na mnie z desperacją, wyzierającą z jej oczu.
Podbiegłam do Rogana i padłam na kolana obok niego. -Wystarczy, Rogan. Proszę. Proszę.
-Masz dość? -raz jeszcze zapytał Rogan.
Dave jęknął. Jego twarz była fioletowa, jak dojrzała śliwka, oddychał tak szybko, że płuca nie miały szans na choć odrobinę tlenu.
Położyłam dłoń na napiętej i twardej jak stal łydce Rogana. -Proszę. On nie może już nawet mówić. Nie może powiedzieć, że ma dość.
Dave z wysiłkiem podniósł i uderzył bezwładną dłonią w ziemię.
Rogan zwolnił uchwyt i powstał jednym, płynnym ruchem. Odezwał się lodowatym tonem. -Nie szukaj jej więcej. Następnym razem już mnie nie powstrzyma. Powiedz też o tym twoim braciom. Jeżeli będziecie ją nachodzić, zajmę się cała twoją rodziną, aż nikt z was nie pozostanie przy życiu.
Dave opadł na trawę, jego skóra przybrała bardziej ludzki kolor. Całą twarz miał zroszoną potem. Wciągnął łapczywie powietrze, obrócił się na bok i zwymiotował.
Egida klęknęła obok niego z butelką wody w ręce.
Chwyciłam za ramię Rogana. -Jedźmy do domu.
Wsiedliśmy do samochodu, Tym razem ja wcisnęłam się za kierownicę, odpaliłam silnik i cofnęłam do drogi, zanim Rogan miał szansę na zmianę decyzji.
Oparł się o swoje siedzenie. Jego twarz nic nie wyrażała. Ale byłam pewna, że po tej walce musiał być ranny.
-Wszystko z tobą ok? -zapytałam.
Skinął głową.
-Jak bardzo oberwałeś?
-Przeżyję.
Dave znalazł się w złym miejscu o złym czasie. Kiedyś Daniela powiedziała mi, że nade wszystko Rogan nie cierpiał czuć się bezsilny. Zrobiłby wszystko, by uniknąć takiej sytuacji. Moja wyprawa do domu Ryndy, kiedy on był po drugiej stronie miasta, sprawiła, że poczuł się bezsilny i przerażony. Potrzebował odreagowania. Wręcz pałał chęcią skrzywdzenia kogoś, a Dave nie dość, że stanął mu na drodze, to jeszcze mi groził. Rogan pastwiłby się nad nim bez końca, gdybym tego nie przerwała.
Wojna w Belize zmieniła na zawsze Rogana. Wojna wpływała na wszystkich, ale jego rozdarła wprost na pół, a on by przetrwać, musiał poskładać się na nowo. Służył w wojsku jako broń ostatecznej zagłady. Mógł wkroczyć do miasta, sięgnąć do wnętrza swojej duszy, odnaleźć na jej dnie najdzikszą magię i wypuścić ją, obracając całe dzielnice w ruinę. Wywoływał przerażenie. To sprawiło, że zyskał te wszystkie straszne przydomki. Rzeźnik z Meridy, Plaga Meksyku, Huragan. Jakby nie był człowiekiem, ale jakimś uosobieniem okrutnej legendy. A potem znalazł się w dżungli, całe mile za linią frontu, otoczony przeciwnikami i z drużyną żołnierzy, których los leżał w jego rękach. Użycie magii mogło go uratować, ale przyniosłoby zgubę jego kompanom. Tak więc nie korzystał z niej. Wyprowadził ich z tej dżungli, ale bardzo niewielu ludzi wiedziało, ile te kilka tygodni w Belize go kosztowało. Mógł już nigdy nie być zdolny do zwykłego życia wśród cywili. Mógł już nigdy nie być „normalny”. Zakończył służbę wojskową pięć lat temu, ale to nie miało znaczenia. Mentalnie wciąż tam tkwił.
-Czy przerażam cię? -zapytał.
-Tak.
-Przykro mi.
-Nie musiałeś iść z nim na wymianę ciosów.
-Tak. Musiałem -nagle zrozumiał. -Chwila. Bałaś się o mnie?
-Tak!
-Widziałem już wcześniej, jak walczy. Kiedy utwardza skórę, nie może się przez nią pocić. Ma mocno ograniczony czas, nim zaczyna się przegrzewać. Im więcej się rusza, tym bardziej się grzeje.
-Mimo wszystko to było niebezpieczne.
-Nie rzuciłem się na niego bez głowy. To było skalkulowane ryzyko -bronił się.
Och, jasne. To sprawiało, że z miejsca poczułam się lepiej. -Mogłeś wyrwać drzewo i rzucić nim w niego.
-To by załatwiło sprawę z Davem, ale nie z jego rodziną. Dom Madero nie rozumie telekinezy. Do nich przemawia jedynie brutalna siła i połamane kości. Przesłałem im wiadomość i to na tyle jasną, że nawet oni nie powinni mieć kłopotu z jej interpretacją.
Cóż, coś było w tym, co mówił. Powinni zrozumieć i wycofać się ze współpracy z Victorią Tremaine.
-Jest różnica pomiędzy samoobroną, a torturami. Rozumiem, dlaczego złamałeś mu rękę. Ale nie było już potrzeby łamać mu nogi.
Nic nie odpowiedział.
-Czasami może się zdarzyć, że znajdę się w niebezpieczeństwie -odezwałam się.
-Wiem.
-Nie zawsze będzie to ktoś taki jak Dave.
-Wiem… Nauczę się dawać sobie z tym radę. Ale chcę, żebyś wiedziała, że i tak zawsze będę cię chronił, Nevada. Bez względu na to ile to będzie mnie kosztować.
Stwierdzał fakt. Och, Connor.
-Cieszę się, że mnie powstrzymałaś -dodał po chwili. -Nie byłem sobą, kiedy do tego doszło. Ale teraz cieszę się, że tak się to skończyło.
Prawdopodobnie byłam jedyną osobą, która mogła go powstrzymać. Gdyby na moim miejscu byłby jeden z jego ludzi, łamałby Dave’a po kawałku. I następnym razem, kiedy mnie zabraknie, zapewne połamie komuś nie tylko nogi.
Zrozumiałam, dlaczego Ryndzie tak bardzo zależało na zaangażowaniu Rogana. Była spanikowana, a wiedziała, że kiedy Rogan troszczy się o kogoś, nie cofnie się przed niczym, by zapewnić mu bezpieczeństwo. Gdybyśmy kiedyś założyli rodzinę….
Dzieci? Czy ja naprawdę pomyślałam o posiadaniu dzieci? Wyobraziłam sobie, jakie mogły być dzieci Rogana. Inteligentne, przystojne albo piękne i zabójcze. I niemożliwe do ogarnięcia. To byłyby małe demony, których nie dałoby się przed niczym powstrzymać. Które musiałby spróbować wszystkiego i które nie znałyby słowa „nie”.
Jego oczy znów wypełniły się lodowatym mrokiem. Kiedy Olivia Charles zabiła jego ludzi, Rogan stał się ponury i posępny. Jakby w jego duszy nie było miejsca na nic poza ciemnością, lodem i zemstą. Wyciągnęłam go z tego stanu i nie zamierzałam pozwolić mu zanurzyć się w tym mroku ponownie.
Rogan bez szans, może walczyć, ale już przeeeeegraaaał! 3:0 dla Nevady! Rogan nie odrobi już strat! ale może nie chce...? mamuniaewy!
OdpowiedzUsuńSkoro już wyobraża sobie ich dzieci to już są na najlepszej drodze. Też się cieszę, że go powstrzymała, jakąś część niego to uratowało. No i mam nadzieję, że ze strony tamtego domu będzie spokój. Bardzo dziękuję za wspaniały opis walki. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDziekuje nareszcie troche walki ,lubie jak Rogan walczy a bohaterka mu pomaga to takie urocze ,nie to zabym byla krwiozercza ale............:P
OdpowiedzUsuńE tam, wszystko zepsuła! Trzeba było zabić drania a rodzinie wysłać zmaltretowane zwłoki, przekaz byłby jeszcze bardziej wyrazisty! :-)
OdpowiedzUsuńtrzeba bylo odreagować i Dew nadal sie idealnie żeby Rogan sie odstresowal DZIEKUJE ZA KOLEJNY KAWALEK
OdpowiedzUsuńto się facet napatoczył akurat jak Rogan szukał worka treningowego;Nevada gdzież to uciekły ci myśli -do małych Roganiątek;
OdpowiedzUsuńDziękuję!:)
OdpowiedzUsuńNo cóż, ktoś zawsze musi być kozłem ofiarnym, ale jakby Rogan zabił Dave to jesli Nevada by go nie powstrzymała, to czułaby się winna, bo ona taka jest.
OdpowiedzUsuńNo a skoro Nevada już myśli o dzieciach to powinna jednak przejrzeć jeden z tych ślubnych katalogów, które miała zamówić jej Babcia Frida :D
Super, dzięki :D
Pati
Dave znalazł się w złym miejscu o złym czasie. W sumie racja że Rogan jakoś musiał odreagować a D. był idealnym do tego obiektem... Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRogan odreagować swój stres. Mięśniak miał szczęście że była z nim Nevada. Bez niej skonczyłby nie tylko połamany. Czy Nevada boi się że ich dzieci będą podobne do Rogana?
OdpowiedzUsuńAż się prosi o zastosowanie podstawowej zasady walki niejakiego Bones'a ;) "Zawsze kop leżącego!" - ponadczasowa mądrość i kto się do niej nie stosuje sam jest sobie winien... Może i Rogan miałby potem kaca moralnego ale o jednego idiotę z nadnaturalną siłą mniej na świecie;) JednookaKleopatra
OdpowiedzUsuń