Przedstawiamy kolejny fragment rozdziału szóstego, w którym Rogana wciąż nie ma, za to na pierwszy plan wysuwa się rodzina, geny i trudne decyzje...
Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy do lektury!
Przecięłam ulicę, wpisałam kod do cyfrowego zamka, weszłam do biura i zamknęłam za sobą drzwi. Miałam za sobą ciężki dzień. Mój telefon został w moim samochodzie, pistolet w wozie Rogana, a ja nie miałam na sobie bielizny. Spacerowanie bez bielizny było dosyć dziwne. Bycie z dala od telefonu wydawało się jeszcze dziwniejsze. Prawdopodobnie z faktu, iż bardziej niepokoił mnie brak komórki niż majtek, dało się z tego wyciągnąć jakiś wniosek na temat mojej psychiki.
To było do mnie niepodobne. Zawsze miałam przy sobie telefon i broń. I bieliznę na sobie.
Cicho otworzyłam wewnętrzne drzwi, prowadzące do części mieszkalnej. W magazynie panowała cisza. Paliło się jedynie samotne światło na końcu korytarza, w kuchni. Z czterema nastolatkami w domu można było mieć pewność, że po nocy któreś z nich będzie grzebać w lodówce. I dlatego też zazwyczaj zostawialiśmy jedną lampę nad stołem kuchennym zapaloną przez całą noc. Dzisiaj nie słyszałam jednak żadnych dźwięków dochodzących stamtąd.
Było kilka minut po jedenastej i w dzień powszedni młodzi o tej porze powinni być już w łóżkach. Tyle że w obecnej sytuacji zdecydowaliśmy się, że do prób wszyscy zapomną o szkole i zostaną w domu. Gdzie zatem byli teraz?
Ostrożnie przeszłam korytarz, skręciłam w prawo i rzuciłam okiem do Szałasu Zła, małego pomieszczenia, w którym Bern zainstalował cały swój sprzęt elektroniczny. Do moich uszu dotarły ciche głosy.
-…dobra… jest na dachu budynku…
-Mam go.
Wszystko jasne. Ekipa Baylorów raz jeszcze ratowała świat przed atakiem obcych zombie. Mogłam tam wejść i do nich dołączyć, ale dzisiaj nie czułam się w nastroju do grania.
Wyjrzałam zza framugi jeszcze odrobinę i dostrzegłam Berna. Tym razem nie miał na głowie słuchawek z mikrofonem, więc to nie on grał. Jego twarz oświetlona blaskiem monitora wyglądała mizernie, brwi miał zmarszczone. Był całkowicie skupiony na tym, co widział na ekranie, zapominając jednocześnie o całym świecie. Prawdopodobnie wciąż przeglądał zawartość komputera Ryndy, szukając pliku, którego tak pożądali porywacze.
Obróciłam się i poszłam do kuchni. Kiedy coś znajdzie, na pewno mi o tym powie.
Moja komórka leżała na stole, oświetlona lampą, jakby miała mnie tu specjalnie zwabić. Cornelius musiał ją przynieść. Ha! Podniosłam ją. Jedna rzecz odzyskana.
Miałam jedno nieodebrane połączenie. Przyłożyłam palec do ikony programu i odsłuchałam wiadomość głosową.
-Tu Fullerton ze Zwoju. Proszę do mnie zadzwonić, kiedy tylko będzie pani mogła, bez względu na porę.
Odebrał po pierwszym dzwonku. -Witam, panno Baylor.
-Dobry wieczór panie Fullerton.
-Analiza waszego DNA jest ukończona. Wasze rodzinne pokrewieństwo zostało potwierdzone i możecie przystąpić do prób.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Odetchnęłam.
-Otrzymaliśmy dwa wnioski o wgląd do waszego profilu. Biorąc pod uwagę okoliczności, a szczególnie zbliżające się próby, uznałem, iż powinienem powiadomić o tym panią najszybciej, jak tylko się da.
-Niech zgadnę, Dom Tremaine?
-Zgadza się, to jeden z nich.
-Odmawiam -Victoria nie dostanie żadnych informacji o mojej rodzinie.
-Przyjąłem do wiadomości.
-A czy drugi wniosek pochodzi z Domu Roganów? -mimo wszystko Rogan dbał o genetyczne dopasowanie.
-Nie. Z Domu Shafferów.
-Domu Shafferów? - spośród trzech Domów, w skład których wchodzili poszukujący prawdy, Dom Tremainów był tym, którego obawiano się najbardziej. Głównie ze względu na moją przerażającą babcię, która prowadziła interesy z niesłychaną brutalnością. Dom Linów liczył najwięcej członków, a Dom Shafferów był gdzieś pośrodku i w sumie wiedziałam o nim bardzo mało.
-Tak. Powinienem zaakceptować ich prośbę, czy też odrzucić ją?
-Po co mieliby się dopytywać o mój profil genetyczny?
-Może się za tym kryć wiele powodów -odpowiedział ostrożnie Fullerton.
-Jest pan ekspertem, a dla mnie to wszystko jest nowością. Pytam się jedynie o pańskie przypuszczenia.
-Podstawowe informacje o profilu mogą być wykorzystane w wielu celach. Nie zawierają wprawdzie wystarczającej liczby danych dla dalekosiężnego planowania. Aczkolwiek mogą pozwolić z miejsca wyeliminować możliwość pokrewieństwa.
Och. -Czyli oni chcą się upewnić, że nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni z Domem Shafferów?
-Czegoś takiego właśnie bym się spodziewał. Zdolności do poszukiwania prawdy są wyjątkowo rzadkie. Jako gest dobrej woli, sami udostępnili wam do wglądu ich podstawowy profil. Czy zechce pani się z nim zapoznać?
-Czy sprawdził pan już ten profil?
-Tak. Dom Baylorów i Dom Shafferów nie są ze sobą spokrewnione.
Zastanowiłam się nad tym. Jeżeli nie spełnię ich prośby, będą się zastanawiać, czy nie jestem jakąś nieślubną krewną. Jeżeli zaś pozwolę im na zapoznanie się z naszym profilem, szybko zdadzą sobie sprawę, że nie jestem żadnym owocem zakazanej miłości i mogą dać nam spokój.
Gdybyż to było takie proste. Blokada w umyśle Vincenta została stworzona przez jakiegoś poszukującego prawdy.
Czułam się jakbym rozgrywała skomplikowaną partię szachów na ślepo.
-Proszę udostępnić im nasz podstawowy profil.
-Jak sobie pani życzy.
-Dziękuję panu.
-Przyjemność po mojej stronie, panno Baylor. Życzę uroczego wieczoru.
Rozłączyłam się. Już za późno na to.
To czego teraz potrzebowałam, to długa drzemka… Obróciłam się. Mama opierała się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na piersi.
Nie miałam na sobie bielizny, ale nosiłam spodnie od dresu. Raczej nie była w stanie dostrzec przez nie braku majtek, co sprawiłoby, że z miejsca zaczęłaby się dopytywać, gdzie zgubiłam bieliznę i dlaczego wkradam się do domu w ciuchach Rogana.
-O co chodziło?
-Inny Dom poszukujących prawdy chce dostępu do naszych danych. Fullerton sądzi, że pragną upewnić się, że nie jesteśmy z nimi spokrewnieni.
-A co ty o tym myślisz?
-Przyzywający zaatakował dzisiaj Ryndę.
-Cornelius już nam powiedział.
-Wyczułam w jego umyśle blokadę. Została tam umieszczona przez innego poszukującego prawdy -oparłam się o stół i też skrzyżowałam ręce na piersi. -Porwanie Briana jest powiązane ze spiskiem, mającym na celu powstanie Nowego Rzymu. Vincent, ten przyzywający, powiedział mi, że okup, którego żądają od Ryndy ma związek z jej matką. A jej matka siedziała w tym spisku po uszy. Wiemy też, że kiedy po raz pierwszy ujawnili się za pośrednictwem Adama Pierce’a, próbującego poskładać do kupy artefakt, który dałby mu moc wystarczającą do spalenia całego śródmieścia, lokalizacja poszczególnych części tego artefaktu została powierzona konkretnym członkom rodziny Emmensów. Ich umysły były zabezpieczone ochronnymi klątwami. Poszukujący prawdy zdołał zajrzeć pod nie, podobnie jak ja to zrobiłam, by zdobyć informacje, których potrzebował Adam.
-I sądzisz, że ten inny Dom…
-Dom Shafferów.
-Dom Shafferów jest w to zamieszany?
Westchnęłam. -Nie wiem. Klątwa była bardzo potężna. Tylko Pierwszy mógłby sobie z nią poradzić. Logicznym założeniem byłoby więc, że to jeden z trzech Domów poszukujących prawdy jest za to odpowiedzialny. Albo stoją za tym Linowie, Shafferowie albo Victoria Tremaine. Analiza naszego profilu genetyczny została zakończona zaledwie kilka godzin temu, a Shafferowie z miejsca się na nią rzucili. Zatem zamierzam dać im wgląd w nasze podstawowe dane i zobaczymy, co zrobią z tymi informacjami.
-Czy to roztropne? Co, jeśli podzielą się nimi z twoją babcią?
-Powiedzmy, że to zrobią. To jedynie potwierdzi to, co Tremaine już wie. Że jesteśmy jej wnuczkami -wzruszyłam ramionami. -Wiesz, że ona ma DNA taty pobrane i zsekwencjonowane w momencie, kiedy się urodził. Na jego podstawie może przewidzieć charakterystykę naszego genotypu.
Moja matka zmarszczyła się. -To mnie niepokoi. To jest świat, z którego uciekł twój ojciec, Nevada. I uczynił to z bardzo dobrego powodu. Nienawidził go. Świat Domów jest niebezpieczny i nie chciał mieć z nim nic do czynienia. Nie chciał też, by jego dzieci były jego częścią.
Czułam się taka zmęczona. -Co mam zatem zrobić, mamo? Już w tym siedzimy. Stanęłam na drodze spisku i jedyną metodą wyjścia z tego cało, jest jego ujawnienie. A naszym jedynym śladem jest jakiś poszukujący prawdy Pierwszy. I zamierzam pójść tym tropem.
-A ja nie chcę, żebyś przy okazji dała się zabić. Nigdy nie powinniśmy składać wniosku o uznanie nas za Dom.
-Cóż, na to jest już za późno, nieprawdaż? Mamo, próbuję przetrwać to wszystko i zapewnić nam wszystkim bezpieczeństwo. A ty zajmujesz się tylko krytykowaniem moich działań, kiedy nic innego nie mogę zrobić. Ty i tata musieliście zdawać sobie sprawę, że pewnego dnia nasza babcia nas znajdzie. Jaki mieliście plan na tę ewentualność?
Nie odpowiedziała.
-Właśnie. Nie było żadnego planu.
Twarz mojej matki zbladła. -Mogliśmy uciec.
Znowu to samo. Miałam dosyć uciekania i ukrywania się.
-Nie. Ty i tata mogliście uciekać, bo było was tylko dwoje. Ale my nie możemy. Nasza rodzina to teraz ja, Catalina, Arabella, chłopaki, ty i babcia Frida. To siedem osób. Dokąd mielibyśmy się udać? Jak zdołalibyśmy ukryć tyle osób? Czy może powinniśmy się rozdzielić i pozwolić Victorii Tremaine dobrać się do najsłabszego z nas i użyć jako karty przetargowej? Dobrze wiesz, że to zły pomysł. Twoim planem było ukrywać się bez końca. Fajnie, tyle że to się nie sprawdziło. Zdolności magiczne prędzej czy później i tak zostaną ujawnione. I nie da się tego ukryć ani odwrócić. Magia jest częścią mnie. Definiuje moją osobowość. Jestem Pierwszą poszukującą prawdy, tak jak moja babcia i nic na to nie poradzę.
Jej twarz przybrała surowy wyraz. -Nie tym jesteś.
-Tak. Właśnie tym. I jestem naszą jedyną nadzieją. Ode mnie zależy zapewnienie bezpieczeństwa dziewczynom i kuzynom. A dzięki temu, że wraz z tatą ukrywaliście się tak dobrze, jestem teraz niewprawną posiadaczką niezwykłego talentu. Do tego roku nigdy nie używałam tajemnych kręgów. Nawet nie miałam pojęcia, że dysponuje jakimikolwiek zdolnościami poza umiejętnością wykrywania kłamstw. Teraz wszystko spoczywa na moich barkach, a ja nie mam wystarczających umiejętności, by walczyć. To samo dotyczy Cataliny i Arabelli, a teraz obie zachowujemy się podobnie w przypadku Leona. Nie możesz zamknąć nas w szklanej klatce i powstrzymać nas od używania magii. To by nas doprowadziło do szaleństwa. A może tak zamiast krytykować mnie, pomogłabyś mi? Bo potrzebuję pomocy, jak jasna cholera.
Odwróciłam się i wyszłam z kuchni.
Trzeba pamiętać, że mama Nevady też była kiedyś młodą, zakochaną dziewczyną. Podejmowała decyzje które w owym czasie wydawały się być bezpieczne. I pomimo, że sama jestem matką i bardzo sobie cenię relację z córką, Nevada miała rację ujmując rzecz w ten sposób. Nie jesteśmy nieomylni i to co jeszcze rok temu wydawało się być właściwe, dziś może być błędem.
OdpowiedzUsuńO Roganie chwilowo pomilczę, poczekam jak się rozwinie akcja, za to ta Rynda...mała, zakłamana nać.
Super! Wszystkie poprzednie kawałki, które przeczytałam dopiero przed chwilunią, także. Dziękuję Wam za tłumaczenie. Pozdrawiam, sylwia :- ))
Matka Nevady jest tak przyzwyczajona do uciekania, że nawet nie widzi innego wyjścia. Poza tym jest głęboko zakorzeniona nienawiść do teściowej a zarazem strach przed nią i to wszystko się teraz skumulowało. Tak że nie dziwię się jej reakcji. Może jednak zdoła pomóc córce. Mnie też niepokoi ta ciekawość innych Domów. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńTo, że inne domy będą zainteresowane domem Nevady, wydaje mi się jak najbardziej oczywiste. Przyznaję też rację Nevadzie w rozmowie z matką. Ta kobieta nie przygotowała swoich dzieci domzycia, które wcześniej czy później czeka każde z nich i chowanie głowy w piasek wydaje mi się czystą głupotą. A Rogan? Co ten facet sobie myśli i czy w ogóle myśli? Ma telefon i wie, jak się go używa?
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten fragment :-)
wspaniałe podsumowanie sytuacji ;;mama jak zwykle bez pomysłu;monolog Nevady ukazał nam całą prawdę o sytuacji Ballorów ::)
OdpowiedzUsuńuuuuuuuu....... no to sobie porozmawiała z mama - jak ja czasami ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe co Rogan powie na udostępnienie DNA innemu domowi?! Stawiam na to że zachwycony to on nie będzie :D:D:D:D:D
Ohoho....Może w końcu się wyjaśni jaki talent ma Leon. Nevada ma rację, że ukrywanie się przy tylu osobach raczej nie wypali i w końcu zostanie się znalezionym. Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa Nevadzie od dawna spoczywa odpowiedzialność za dom i rodzinę. Jest tym przytłoczona i zmęczona. Podejmuje najwłaściwsze według niej decyzje. Przydałoby się jej trochę oparcia w matce. Ona przed laty również stanęła przed koniecznością podjęcia ważnych decyzji. Powinna więc zrozumieć córkę.
OdpowiedzUsuńNevada ma rację, mama z tatą mogli się ukryć bo byli we dwójkę. A tu Catalina, Arabella, Bern I Leon się uczą. Babcia jest w podeszłym wieku. Jak mama wyobraża sobie ucieczkę. A poza tym Nevada musiałaby opuścić Rogana a nie sądzę, że by tego chciała. I faktycznie Nevada potrzebuje wparcia, a jaki jest Rogan taki jest, ale zawsze pomagał Nevadzie. Dziękuję za przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuń