Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 8 cz. 1

W ten dosyć ponury (przynajmniej u nas) listopadowy weekend z deszczem bębniącym o okna i spadającą temperaturą, zapraszamy gorąco na kolejną porcję Wildfire. Na początku rodziału ósmego dowiemy się nieco o "babci samo zło" i nowym przeciwniku Nevady i Rogana, czyli Alexandrze Sturmie. 
Przyjemnej lektury!


Usiadłam w opancerzonym transporterze. Na zewnątrz żołnierze Rogana zajmowali się ładowaniem młynkowych cylindrów na ciężarówkę. Potrzeba było aż dwunastu ludzi, by podnieść jeden z nich i przenieść. Rogan został jeszcze z Harcourtami. Miał ze sobą jakieś dokumenty, które wymagały ich podpisu. Wszyscy wzięliśmy udział w nieziemskiej jatce, która teraz musiała zostać sformalizowana i uzasadniona w świetle prawa. Ta część polityki Domów nigdy nie miała dla mnie najmniejszego sensu. Nigdy nie zapomnę chwili, kiedy Rogan i Cornelius negocjowali, który z nich będzie miał prawo zabić morderców Nari, po czym zabrali się do spisywania tych ustaleń w formie umowy. 
Nawet wewnątrz wozu powietrze przesycone było smrodem krwi. Gdybym wychyliła się nieco, mogłabym zobaczyć porozrzucane wokół fragmenty ciał. 
Rogan wspiął się do transportera i siadł obok mnie. Oparł się ciężko o burtę, zdjął hełm i zamknął oczy. Przez moment siedzieliśmy tak w milczeniu. 
-Załatwiłeś dokumenty?
Skinął głową. -Podpisali zobowiązanie do powstrzymania się od akcji odwetowej. Formalnie potwierdzili, iż wszystko wydarzyło się z ich winy i obiecali nie ciągnąć dalej tej sprawy. 
-Zastosują się do tego?
-Tak. Gdyby złamali tę umowę, sankcje, które by na nich spadły ze strony Zgromadzenia, byłyby poważne. 
Zapatrzyłam się w dal. 
-Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
-Nie. 
-Powiedz mi, o co chodzi. 
-Myślisz, że stworzyli te potwory z niczego czy też jest gdzieś miejsce, jakiś inny świat, z którego je wyciągnęli?
-Nikt tego nie wie. 
-Tyle śmierci, Connor. By uzyskać tak niewiele. 
Wyciągnął rękę i uścisnął moją dłoń. 
-Czy tak właśnie będą mnie postrzegać ludzie? -zapytałam. -Jako coś odrażającego?
-Tak widzą twoją babcię. Jakieś dwie dekady temu Victoria Tremaine wpadła w szał -wyjaśniał Rogan. -To było jeszcze przed moimi czasami, ale pytałem o to matkę i ona wciąż to pamiętała. 
Spojrzałam na niego. 
-Co?
-Twoją matkę? Myślałam, że nie utrzymujecie ze sobą kontaktu?
Zmarszczył brwi. -To nie tak. Rozmawiam z nią przynajmniej raz w tygodniu. 
-Dlaczego ona nie… zaangażowała się w to wszystko?
Wzruszył ramionami. -Nie chce mieć z tym nic wspólnego. Moja matka przetrwała więcej zamachów, niż większość głów Domów razem wziętych. Latami zajmowała się naszym Domem, prowadziła aktywną politykę na jego rzecz, a kiedy mój ojciec zmarł i ja powróciłem, by stanąć na czele Domu, zdecydowała, że zrobiła już dosyć i wycofała się. Możesz ją za to winić?
Wpatrzyłam się w stertę zabitych potworów. -Nie. 
-Tak jak powiedziałem, moja matka pamięta okres terroru wywołanego przez twoją babkę. Victoria Tremaine zaznaczyła swoją obecność bardzo wyraźnie. Pierwsi znikali, by po jakimś czasie pojawić się jako bełkoczący idioci z usmażonymi mózgami. Ludzie byli porywani z ulic, zaciągani przed jej oblicze i przesłuchiwani. Ci, którzy przetrwali, określali to mianem mentalnego gwałtu. Dojście do siebie zajmowało im długi czas. Niektórym nigdy się to nie udało. Moja matka sądzi, że Victoria musiała w tamtych czasach dogadać się z federalnymi, ponieważ władze pozwalały jej na zbyt wiele przez bardzo długo. Plotki głosiły, że poszukiwała czegoś, ale nikt spośród tych, którym udało się uciec z jej pazurów, nie był w stanie stwierdzić, co to było. 
-Szukała mojego ojca - czas by się zgadzał. 
-Też tak myślę -Rogan przeciągnął się. Coś chrupnęło w jego piersi. Skrzywił się. -Nie jesteś Victorią, Nevada. 
-A widziałeś, jak na mnie patrzyli?
-Tak, boją się ciebie. 
-Byli przerażeni. Przerażeni i zniesmaczeni. 
Uśmiechnął się szeroko, smok obnażający swoje kły. -Tak. 
Nie wydawał się tym przejęty. Przeraziłam Harcourtów. Budziłam wstręt i byłam tak przerażająca, że gotowi byli wyjawić wszystkie swoje brudne tajemnice, byle tylko trzymać mnie z dala od siebie. 
Och.
-Czy to się rozniesie?
-Zapewne tak. Twoje nazwisko widniało na dokumentach związanych z Casusem z Werony - sprawiał wrażenie niezwykle z siebie zadowolonego. 
Wszyscy o mnie usłyszą. Jeszcze przed wieczorem ci, którzy trzęśli Houston, będą wiedzieli, że spuścizna Victorii Tremaine trafiła do Domu Baylorów. Ilość Domów, które rozważały zaatakowanie nas, kiedy tylko przeminie okres ochronny, spadnie drastycznie. 
-Ona będzie wściekła. Teraz każdy się dowie, że występujemy przeciwko niej. 
-Wściekła tak, ale też dumna -zauważył Rogan. -Weszłaś do znanego ze swoich bojowych zdolności Domu i zmusiłaś jego czterech Pierwszych do uległości bez ruszenia palcem. Twojej babce z pewnością się to spodoba. 
Wyglądał, jakby jemu też się to podobało. 
Nachyliłam się do niego. -A co z tobą, Rogan? Nie obawiasz się sypiać z paskudą?
Uśmiechnął się, jego niebieskie oczy zalśniły, podniósł rękę i odgarnął niesforny kosmyk moich blond włosów z twarzy. -Kiedy byliśmy w tej górskiej chacie i tańczyłaś w śniegu, zastanawiałem się, dlaczego on nie topnieje wokół ciebie. Jesteś jak wiosna, Nevada. Moja wiosna. 
Rivera wszedł po rampie do wnętrza wozu. -Jesteśmy gotowi do drogi, sir. 
-Zatem ruszajmy - odpowiedział Rogan. 
-Tak jest. 
Rivera wychylił się i krzyknął. -Zbierać się. Nie mamy tu już nic więcej do roboty!
Sięgnęłam po telefon. Wyłączony. Powinnam go naładować rano. Uderzyło mnie uzależnienie od zdobywania informacji za pomocą komórki. 
-O co chodzi z Alexandrem Sturmem? -zapytałam, kiedy transporter zaczął zapełniać się ludźmi. 
-Jest Pierwszym -odrzekł Rogan. 
Nie mów. -Jakiego typu magii?
-Jest podwójnym pioruno- i aerokinetykiem. W obu dziedzinach odznacza się najwyższymi umiejętnościami. 
Jasna cholera. Alexander Sturm władał zarówno wiatrem, jak i błyskawicami. -Niezłe nazwisko. 
-Jego pradziadek oficjalnie zmienił nazwisko, kiedy zakładał Dom -wyjaśnił Rogan. 
Duża ciężarówka odpaliła silnik. Ruszyliśmy w drogę. 
-Powinniśmy się go obawiać?
Twarz Rogana znów przybrała charakterystyczny dla Pierwszego wyraz -bezosobowy i opanowany. -Kiedy miałem dwa lata, mój ojciec spotkał się z kilkom innymi szefami Domów, by przedyskutować plan na przepchnięcie przez Zgromadzenie ich propozycji reakcji na konflikt w Bośni. Spotkali się w bunkrze ze zbrojonego betonu, umieszczonym 8 metrów pod powierzchnią gruntu, bo niektórzy z nich byli paranoikami na punkcie bezpieczeństwa. 
źródło:pixabay.com
-Okay i co dalej?
-Geraldowi Sturmowi nie spodobało się, iż nie został zaproszony. Stworzył tornado o sile F4*, które utrzymał w miejscu przez osiemnaście minut. Tornado częściowo odsłoniło bunkier, wyrwało kawał ściany i dachu, i poniosło je na wysokość setek stóp. Maxine Abner został wyssany na zewnątrz. Był skoczkiem i udało mu się przeteleportować kawałek dalej, ale upadek sprawił, że złamał obie nogi. 
-I co się stało później?
-Ostatecznie Geraldowi zabrakło mocy. Kiedy tornado ucichło, miał przeciwko sobie dziewięciu wkurzonych Pierwszych. Gerald musiał zapłacić odszkodowanie i publicznie przeprosić. Ale mój ojciec nigdy nie zapomniał, kiedy siedział w bunkrze, a niebo nad nim wyło jak opętane. Ani nikt inny, przebywający wraz z nim. Alexander Sturm jest potężniejszy niż jego ojciec -ciemność wypełniła oczy Rogana. -Będziemy musieli dostosować odpowiednio naszą obronę. 
Transporter zatrzymał się. Moja matka i Leon wskoczyli do środka. Penelope była wciąż odprężona, a na twarzy malował się spokój. Leon zaś miał rozmarzoną minę. Ostatni raz wyglądał tak, kiedy miał siedem lat i zabraliśmy go do Disney World. 
-Jak było? - zapytałam. 
Mój kuzyn uśmiechnął się. -Fantastycznie. 
Moja mama przewróciła oczami. 
Telefon Rogana zadzwonił. Odebrał. 
-Powoli Ryndo. Nic nie mogę zrozumieć…. Okay. Włóż je do lodu. Jesteśmy już w drodze. 
Rozłączył się z ponurym wyrazem twarzy. -Przysłali jej ucho Briana. 


*W skali Fujity czyli siedmiostopniowej skali oceniającej intensywność tornad na podstawie zniszczeń zabudowy i rzadziej roślin. F4 oznacza druzgoczące zniszczenia. Budynki o mocnej konstrukcji zrównane z ziemią; konstrukcje na słabych fundamentach przeniesione na pewną odległość; samochody zmieniają się w latające pociski. 

Komentarze

  1. Roman to potrafi zachować zimną krew

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż... mamuniaewy PS fajne to!

    OdpowiedzUsuń
  3. A Rynda znowu daje o sobie znać panikując przy tym bez potrzeby. Interesuje mnie ten Sturm, mam nadzieję, że uda im się dogadać z nim. A tak w ogóle to wojna Domów jest do bani, tyle zabitych aby potem tylko podpisać papiery, no tak pakt o nieagresji i bądź tu mądry i zrozum wojnę? Pięknie dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak widac problemy z domem H sie zakończyły to i czas na kolejny ruch tajemniczego Cezara,co oni chcą osiagnąc?chcą sprawdzić jaką siłą dysponuje dom B?bo chyba o to chodzi z porwaniem meza Ryndy,oni wiedzieli ze ona pojdzie po pomoc do Rogana i Nevady.L

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię postaci Ryndy, ale też bym wpadła w histerię jakby mi ktoś przysłał jakąkolwiek część ludzkiego ciała.
    Teraz już wiemy, w jaki sposób podła babcia dorobiła się swojej opini - szukała syna...Ona może nas jeszcze zaskoczyć. Wydaje mi się, że przede wszystkim nie dopuści do tego, by ktoś skrzywdził "jej cenną krew". Dziękuję za tłumaczenie, pozdrawiam, sylwia

    OdpowiedzUsuń
  6. Rynda wraca do gry. Tym razem ma uzasadniony powód do paniki.

    OdpowiedzUsuń
  7. to przed nimi znowu kolejne monstrum do spotkania:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rynda dzwoniła by do Rogana w pełnej histerii, nawet gdyby jej przysłano obcięte paznokcie, tak więc już ta idiotka wyczerpała moje zasoby cierpliwości. Nie były duże :-). Natomiast co do babci Tremaine, od początku powtarzam, że możemy się bardzo zdziwić. Ona ma o co walczyć i wie, po której stronie opłaci jej się stanąć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałam nadzieję, że dom Harcourtów się do nich przyłączy. W końcu ktoś im zmanipulował syna. Powinno im zależeć na jego odzyskaniu i unieszkodliwieniu tak jak Adama. Trzeba przyznać, ani chwili spokoju. Jak już porwanemu odcinają części ciała to jest źle. Tym razem się zgodzę, że Rynda ma powód do zmartwień . Wielkie dzięki za Wasz przekład. Pozdrawiam serdecznie Barbara

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...