Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 10 cz. 1

Rozdział dziesiąty zaczynamy dokładnie tam, gdzie rozstaliśmy się wczoraj z Nevadą i Leonem. Nim panna Baylor będzie mogła skoncentrować się na wieczornym spotkaniu z Shafferem, czekać ją będzie jeszcze sporo pracy, rozmów i tłumaczeń na szpitalnym parkingu.
Zapraszamy do lektury!


Kiedy tylko Leon skończył wymiotować, nakazałam mu wracać do środka i powiedzieć szpitalnemu personelowi, że potrzebujemy pomocy. Do załadowania Dave’a 2.0 na wózek i zawiezienie go na ostry dyżur potrzeba było sześć osób. 
Kierowniczka szpitala, pulchna Latynoska po czterdziestce, podbiegła do mnie z pobladłą twarzą i ustami zaciśniętymi w wąską linię. -Czy powinnam wezwać policję?
Co by powiedział Rogan? -To sprawa Domów. 
Wyprostowała się gwałtownie. Wzburzenie, malujące się na jej twarzy nagle zniknęło. Jakbym wypowiedziała magiczne słowa, które uwalniały ją od wszelkiej odpowiedzialności. 
-Powiadomię odpowiednie instytucje -powiedziałam. -Proszę zająć się rannymi. 
-Jakimi rannymi? Wszyscy są martwi. 
-Zatem proszę się zająć moim kuzynem. 
Poszukała wzrokiem Leona, który siedział na krawężniku. Jego skóra przybrała ziemisty, zielonkawy odcień.
źródło:pixabay.com
-Okay -odrzekła. -Zajmiemy się tym. 
Podeszłam do Leona, kucnęłam i przytuliłam go. Nie wzdrygnął się ani nie zaprotestował. To był naprawdę zły znak. 
-Świetnie się spisałeś -powiedziałam mu. 
-Przedtem to nie wydawało się realne -odrzekł cicho. 
-Kiedy podawałeś namiary dla mamy?
Skinął głową. -Teraz to jest prawdziwe. Zabiłem ich. Nie żyją przeze mnie. 
Musiałam uporać się z tym w tej chwili, bo w innym wypadku trauma będzie towarzyszyła mu przez całe życie. -Nie, to ja ich zabiłam. Wydałam ci polecenie, a ty zastosowałeś się do niego. To idzie na moje konto, nie na twoje. 
Dłonie mu drżały. 
-Leon, ci ludzie atakowali nas. Gdybyś ich nie powstrzymał, zaciągnęliby mnie do Victorii Tremaine. Oni mogli cię zabić. Cała nasza rodzina mogła znaleźć się w niebezpieczeństwie. Zrobiłeś, co należało. Nie uciekłeś. Uratowałeś mnie, mamę i babcię, i twoje kuzynki, i twojego brata. Uratowałeś nas wszystkich. 
Człowiek w szpitalnym kitlu podszedł do nas i zarzucił na ramiona Leona koc. Delikatnie poprawiłam go i otuliłam nim szczelnie kuzyna. 
-Naprawdę świetnie się spisałeś. 
Spojrzał na mnie. -No, w sumie to tak.
-Tak. Mama będzie z ciebie dumna. Mój tata też byłby z ciebie dumny. Obroniłeś nas. 
-Okay -odpowiedział. 
Victoria zapłaci za to. Sprawię, że pożałuje nasłania na nas tych zbirów. 
-Tobie też się robiło niedobrze? -zapytał. 
-Kiedy pierwszy raz kogoś zastrzeliłam? Tak, czułam się strasznie. 
-Ale czy puściłaś pawia?
-Nie miałam czasu. Budynek wyleciał w powietrze i straciłam przytomność. Ale gdybym tylko miała szansę, zarzygałabym całe piętro. Kiedy pierwszy raz widziałam, jak Rogan zabija kogoś, prawie zwymiotowałam na niego. Byliśmy w Dziurze, a on zwalił budynek na jednego sukinsyna. Po prostu odciął kawał elewacji i zmiażdżył go pod stosem betonu. Sporo mi zajęło przejście nad tym do porządku dziennego. 
-Zawsze jest tak źle?
-Nie. Uodparniasz się na to. -Dźwięk łamanego karku Davida Howlinga wciąż brzmiał w moich uszach. Ale Leon nie musiał o tym wiedzieć. Nie musiał nawet wiedzieć, jakie to uczucie. Poruszyłabym niebo i ziemię, by nie był kiedykolwiek zmuszony do dowiedzenia się. 
Dwa opancerzone SUV-y wjechały na parking i wysypało się z nich sześciu ludzi Rogana oraz Rivera. Kawaleria przybyła w rekordowym czasie, ale i tak była spóźniona. 
Biegiem ruszyli w naszym kierunku. Rivera wykrzykiwał rozkazy. -Osłaniać tę flankę, kolejny człowiek tam i jeszcze tam. Nie chcę żadnych niezabezpieczonych sektorów. Jeżeli ktoś będzie się kierował na ten parking, chcę wiedzieć o tym, zanim się tu zbliży. 
Ludzie rozbiegli się w różne strony. Rivera zatrzymał się przede mną. -Wszystko z panią w porządku, panno Baylor?
Zdefiniuj w porządku. -Wszystko ok. 
-Gdzie jest Frank Madero?
Zajęło mi chwilę, by przypomnieć sobie, że mógł być w stałym kontakcie z Bugiem, który najprawdopodobniej zidentyfikował Franka, kiedy tylko pojawił się w mojej okolicy. -Na ostrym dyżurze. 
-Powinniśmy go przejąć?
-Nie. 
Rivera wyglądał na nieprzekonanego. -Mamy postawić straż przed jego salą?
-Nie - nigdzie się nie ruszy w najbliższym czasie. 
-Bug powiedział, że kilku przeżyło. Chce pani, żebyśmy ich ścigali?
-Nie sądzę, by to było konieczne. 
Tych czterech najemników wyglądało na wystarczająco przestraszonych, by nie próbować powtórki.  
-Major wyraził się bardzo konkretnie. -Rivera przybrał wyraz twarzy człowieka, kroczącego po rozgrzanych do czerwoności węglach. -Powinniśmy zaoferować pani wszelką pomoc i zapewnić bezpieczeństwo. Nie było nas tutaj, kiedy to się zdarzyło. 
Teraz zrozumiałam. Rogan nakazał im chronić mnie, a oni dopuścili do ataku i przybyli na miejsce, gdy walka była już zakończona. Dlatego teraz trzęśli portkami. 
-Kiedy major wróci, możecie przekazać mu, że wykonaliście swoją robotę. Doszło do pewnej sprzeczki, ale wszystko skończyło się dobrze, a ja jestem bezpieczna. Jeżeli będzie dopytywał się o szczegóły, odeślijcie go do mnie. 
Rivera wahał się. 
Westchnęłam. -Czy zechcielibyście teraz zaoferować mi pomoc?
-Tak. 
-W czym dokładnie według Rogana mielibyście mi pomagać?
-We wszystkim, czego tylko pani potrzebuje. 
-Proszę zebrać ciała zabitych i zidentyfikować tak wielu, jak tylko się da. Ktoś przeteleportował Franka i dobrze byłoby dowiedzieć się, kto jest tym magiem. Proszę posłużyć się w tym celu wszelkimi metodami używanymi zwyczajowo przez Rogana, a potem proszę zawiadomić też odpowiednie służby i instytucje, iż miała miejsce brutalna konfrontacja pomiędzy Domem Madero i rodziną Baylorów. Gdybyśmy mogli zaangażować do tego dział prawny Rogana, byłoby świetnie, bo przed wieczorem muszę być w domu i nie mogę pozwolić sobie na spędzenie całego dnia na przesłuchaniach. Potrzebuję również numerów telefonów do rodziny Madero oraz do Victorii Tremaine. I chciałabym dostać nowe opony do tej opancerzonej furgonetki. Jest warta dwieście pięćdziesiąt tysięcy i zamierzam dostarczyć ją babci do naszego magazynu. A kiedy uda się już uporać z całym tym bałaganem i władze dadzą nam spokój, będę wdzięczna za odeskortowanie nas do domu. To powinno uszczęśliwić majora. 
-Tak jest. 

Komentarze

  1. Nevadzie rosną kły i pazurki. mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. nie tylko kły i pazury ona nagle stała się tym kim miała być, z poczwarki w motyla i tyle. A tak ogólnie to dobry z niej treser smoków i innych potworów, dzięki

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodawać nie muszę gdyż całkowicie zgadzam się z moimi przedmówczyniami. Pięknie dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje,szkoda mi Leona ale takie zycie pierwszego,najwazniejsze ze pomógl siostrze,a co do Nevady to widac ze przebywanie w towarzystwie Rogana nauczylo ją jak wydawac rozkazy

    OdpowiedzUsuń
  5. Ho, ho, ho ... i stało się:)

    OdpowiedzUsuń
  6. mam wrażenie,że Nevada założyła na siebie pancerz wojowniczki BRAWO::)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nevada zaczyna zachowywać się jak Pierwsza, to dobrze. Dziękuję za dzisiejszy fragment :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak jak powiedział Sturm, jeszcze Nevada nie jest uznana za Pierwszą, a radzi sobie na tym polu świetnie. A Rogan jak się dowie , że Nevada była zagrożona- będzie się działo. Dziękuję bardzo za Wasze tłumaczenie. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też nie mogę się doczekać reakcji Rogana na wieść o tej akcji :) Mogliby też przyśpieszyć te próby, żeby wreszcie dostali tę 3 letnią ochronę <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...