Z góry zwracamy się dzisiaj o wyrozumiałość, gdyż kolejny dzień upływa nam w podróży, która z samej swej natury nie służy skupieniu i nie pozwala poświęcić się w pełni pracy nad tłumaczeniem i edycją. Stąd ten wtorkowy fragment jest dosyć krótki. Liczymy jednak, że tylko zaostrzymy Wam apetyt, a już jutro wrócimy z dłuższym tekstem, w którym między innymi będzie można poznać reakcję Rogana na propozycję Garrena Shaffera....
Garen zaproponował zamówienie deseru, ale odmówiłam. Nie nalegał. Odprowadził mnie na parking i obserwował mnie, kiedy wsiadałam do samochodu. Nie zauważył trzech ludzi, którzy mniej więcej w tym samym czasie opuścili Pub Molly i wskoczyli do srebrnego Range Rovera.
Włączyłam się do ruchu. -Zadzwoń do Berna.
Samochodowy komputer wybrał żądany numer.
-Jestem -odezwał się mój kuzyn.
-Przeżyłam. Gdzie jest Cornelius?
-Właśnie opuścił restaurację.
-Rogan wrócił?
-Tak - wyczułam ślad rozbawienia w głosie kuzyna. -Wszyscy jesteśmy z tyłu magazynu, w warsztacie.
-Będę tam wkrótce. Muszę tylko wyskoczyć jeszcze gdzieś na moment. -Coś, co Garen mi powiedział, nie dawało mi spokoju. Stwierdził, że zawsze chodzi o rodzinę. Gdybym miała jakiś sekret, straszną tajemnicę, której nie chciałabym nikomu zdradzić, zaufałabym swojej rodzinie. Olivia Charles była Pierwszą. Ona też zaufałaby swojej rodzinie. To, czego szukał Sturm, musiało być gdzieś w domu Ryndy.
Ruch na drodze był zaskakująco niewielki. Moja eskorta trzymała się o długość samochodu za mną. Razem zajechaliśmy na podjazd domu Ryndy. Wysiadłam z samochodu, a za mną z Range Rovera wyskoczyli: młody Azjata nieco po dwudziestce z blizną na lewym policzku, ciemnowłosy, poważnie wyglądający mężczyzna po trzydziestce i Melosa, osobista egida Rogana.
-Dlaczego nie poleciałaś z nim do Austin? -zapytałam się jej.
-Ponieważ uznał, że twoje bezpieczeństwo jest ważniejsze -wyjaśniła. -Po co tu przyjechaliśmy?
-Muszę przeszukać dom Ryndy.
-On już był przeszukany -zauważył ciemnowłosy mężczyzna.
-Wiem -odpowiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi.
-Zaczekaj, nie idź pierwsza -Melosa podbiegła, stanęła przede mną i zablokowała mi drogę. -Delun?
-Robi się - Azjata wysunął się przed nas i wpisał kod dostępu. Drzwi otworzyły się pod naciskiem jego palców. Wszedł do środka, poruszając się lekko i przystanął.
Minęła długa chwila.
-Czysto -odezwał się wreszcie. -Pusto.
Odwrócił się i zapalił światło. Weszłam do domu. Ktoś posprzątał tu po napadzie. Ślady krwi oraz przewrócona choinka zniknęły.
Wkroczyłam do salonu. Fragmenty różnych rozmów rozbrzmiewały mi w głowie.
…Była wspaniałą babcią dla moich dzieci. Kochała je tak bardzo…
…Nie ma tego w komputerze. Jest gdzieś w domu…
…ale Olivia widziała to. Uwielbiała go. Oprawiła wszystkie jego rysunki…
…ostatecznie zawsze chodzi o rodzinę…
Stanęłam przed najbliższym rysunkiem powieszonym na ścianie. Dwa drzewa, stojące tak blisko siebie, że ich korony stykały się. Wyraźnie widać było, że rysunek wyszedł spod ręki dziecka, linie były nierówne, kształty proste, ale kolory -żywa zieleń i głęboki brąz- przyciągały wzrok. Słoneczna korona nad drzewami zdawała się jarzyć. Im dłużej wpatrywałam się w rysunek, tym bardziej miałam ochotę wybiec na zewnątrz i przytulić się do kory. Mogłabym powiesić go w swoim gabinecie i uśmiechałabym się za każdym razem, kiedy bym na niego spojrzała.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Zdjęłam go ze ściany. Prosta, czarna, prostokątna, drewniana rama, którą można dostać w każdym sklepie z wyposażeniem wnętrz. Delikatnie podważyłam zaciski i rozłożyłam ją. Żadnych sekretnych kodów, wiadomości zapisanych z tyłu, zero przejrzystych skrawków ryżowego papieru ukrytych pomiędzy tylną ścianką, a rysunkiem. Wyciągnęłam ze środka pomalowaną kartkę i obejrzałam ją pod światło. Nic, tylko farba i papier. Przez głowę przemykały mi różne nieprawdopodobne pomysły rodem z filmów szpiegowskich, ale musiałam się pogodzić z tym, że nawet niewidzialny atrament pozostawiłby ślady. Pióro zostawiłoby wgłębienia czy zadrapania na gładkim papierze. Po pędzlu pozostałby inny deseń, kiedy niewidzialna substancja wsiąkałaby w powierzchnię. Poza tym farby akwarelowe mają różne pH i byłyby narażone na ryzyko wejścia w reakcję z tuszem, nie wspominając już o tym, że do malowania nimi jest potrzebne sporo wody. A ukrywanie wiadomości na mokrym papierze wydawało mi się zbyt ryzykowne. Nie, ten dziecięcy rysunek był tylko tym, na co wyglądał.
Popukałam w ramę, szukając pustych przestrzeni. Odpowiedział mi jedynie odgłos solidnego drewna.
-Czego szukasz? -zapytała Melosa.
-Będę wiedziała, kiedy to zobaczę.
-Rozejrzę się jeszcze raz po wnętrzu -zaproponował ciemnowłosy mężczyzna.
Położyłam obrazek na podłodze i spróbowałam z następnym. To był rysunek domu, przed którym znajdowało się dwoje dorosłych i dwoje dzieci, plus ledwo zarysowany kształt psa. Czy to miał być duch zwierzaka, a pies był martwy? Czy Kyle może marzył o takim pupilu? Zdjęłam obrazek ze ściany w momencie, kiedy ciemnowłosy i Delun przynieśli dodatkowe cztery rysunki. Po chwili ruszyli na piętro, podczas gdy Melosa i ja zajęłyśmy się wyjmowaniem obrazków z ramek.
Pół godziny później wszystkie dwadzieścia cztery dzieła Kyle’a leżały na podłodze. Przejrzałam każdy skrawek papieru i opukałam każdy centymetr drewna. Nic.
Rozczarowanie przytłoczyło mnie. Byłam taka pewna, że coś znajdziemy.
Obrazki spełniały wszystkie kryteria dobrej skrytki. Mogły się sprawdzić w tej roli równie dobrze, jak stereotypowe książki z wydrążonymi środkami. Większość ludzi nie zwracała na nie uwagi, co mogło dać ukrywającemu dodatkową satysfakcję, iż ich tajemnice znajdują się de facto na widoku. Właśnie czegoś takiego spodziewałabym się po Olivii Charles. A to ona oprawiła wszystkie rysunki Kyle’a.
-Chcesz coś jeszcze sprawdzić? -zapytał Delun.
-Na dzisiaj wystarczy -mogłabym wrócić rano, wyposażona w światło ultrafioletowe i spróbować ponownie. -Jedźmy do domu.
Dziekuje,moze Nevada powinna poprosic Rogana by obejrzal obrazki,moze on wpadnie na jakiś pomysł?L
OdpowiedzUsuńTeż byłam pewna, że jest coś w tych rysunkach, nawet kiedyś o tym wspomniałam, ale jak widać nic nie ma. Bardzo dziękuję za nowy fragment tłumaczenia. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńInstynkt Nevady raczej nigdy jej nie zawodzi. Myślę, że I Tym razem przeczucie dobrze jej podpowiada. Olivia była przebiegła kobietą więc skrzydła to w taki właśnie sposób. Trudno dostrzegać coś o czym nie ma się pojęcia.
OdpowiedzUsuńSądzę, że Nevada coś przegapiła. Coś musi być albo w ramkach albo w samych obrazkach. Może Rhynda jeszcze gdzieś trzyma obrazki syna i tam coś jest. Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń