Zakończyliśmy już nasze wojaże i teraz w pełni możemy się skupić na ...przygotowaniach do Świąt;-) Ale oczywiście nie zapominamy o Was i przez najbliższe dni, a więc co najmniej do soboty - postaramy się codziennie dostarczać Wam nowe fragmenty Wildfire. A że do końca finałowego tomu nie zostało już (niestety) zbyt wiele, akcja zaczyna przyspieszać i będzie się teraz działo, oj będzie...
Na razie zaś wracamy wraz z Nevadą do magazynu, gdzie....
Moja eskorta sumiennie podążała za mną aż do parkingu przed magazynem, po czym skręciła i podjechała pod kwaterę Rogana. Wysiadłam z samochodu i poszłam naokoło magazynu. To było łatwiejsze, niż wpisywanie kodu i przechodzenie przez wszystkie wewnętrzne drzwi.
Minęłam róg. Poskręcany wrak czegoś, co mogło kiedyś być samochodem, leżał na środku ulicy. Ktoś złapał ten wóz, zmiażdżył go i skręcił, jakby był zrobiony z folii aluminiowej, a potem porzucił go na ulicy. Dziwne.
Przede mną stały otworem duże, przemysłowe drzwi garażowe. Na zewnątrz wylewało się przez nie żółte, elektryczne światło, oświetlając kawałek ulicy i kolejny pogięty wrak. Ten wyglądał, jakby jakiś olbrzym postanowił zgnieść samochód i uformować z niego piłkę, użytą następnie do strzeleckiego treningu.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Przyspieszyłam.
Garaż był praktycznie pusty. Ktoś przesunął wszystkie pojazdy na bok, pozostawiając pośrodku wolną przestrzeń. Betonową podłogę zaścielały małe kawałki poskręcanego i pogiętego metalu. Babcia Frida nachylała się nad Romeo. To był jej autorski projekt. Zaczynał jako M551 Sheridan, lekko opancerzony czołg, uzbrojony w dziewięć rakiet przeciwczołgowych Shillelagh i trochę innego sprzętu mniejszego kalibru. Babcia Frida dokonała pewnych modyfikacji i najwyraźniej nie zamierzała na tym poprzestać, bo od kiedy dwa tygodnie temu Romeo wziął udział w akcji, babcia spędzała przy nim każdą wolną chwilę.
Po drugiej stronie warsztatu, blisko ściany, oddzielającej garaż od wewnętrznych pomieszczeń, przed dwoma dużymi ekranami, ukazującymi postać Garena, tkwił Rogan, wyglądający jak żywe uosobienie mroku i posępności. Po jego lewej, kilka stóp od ekranów siedział Bern z klawiaturą na kolanach. Po prawej na ustawionym tyłem do przodu krześle usadowił się Bug z podbródkiem opartym na ramionach podpartych na oparciu. Moja matka zajęła miejsce niedaleko Buga z robótkami ręcznymi babci na swoich kolanach. Kiedy podeszłam, okazało się, że robi na drutach. Dwa koce leżały na podłodze blisko na wpół zjedzonej miski popcornu. Moje siostry musiały tu niedawno być.
Zatrzymałam się obok babci i głową wskazałam metalową masakrę.
-Oglądał twoją randkę i nagle ściany zaczęły się giąć. Potrzebowałam zezłomować trochę starych karoserii, tak więc dałam mu zajęcie.
-A dziewczyny?
-Poszły do łóżek. Podczas gdy ty zajmowałaś się swoimi przygodami, my tu cały dzień trenowaliśmy na wypadek tornada. Miały już serdecznie dość ciągłego biegania przez ulicę do tamtej piwnicy. Nie martw się, widziały cały przekaz. Jutro usłyszysz swoje.
Wywróciłam oczami. Tylko tego brakowało mi w moim życiu- bycia pouczaną przez nastolatki. -Co robi mama?
Babcia Frida zmrużyła chytrze oczy. -Ta wełna kosztowała trzydzieści osiem dolarów za motek. Chciałam, żeby ją uratowała. Sama wcześniej próbowałam coś z niej zrobić, ale nie miałam dzisiaj do tego nerwów. Na koniec chciałam wszystko spalić, ale kiedy odpaliłam już palnik, twoja matka wyrwała mi robótkę z rąk.
Pokiwałam głową i ruszyłam w kierunku Rogana. -Wszystko widziałeś?
-Tak -jego głos był lodowaty.
-Mi szczególnie spodobał się ten fragment, kiedy od niechcenia mi groził.
-Też to wyłapałem -odezwał się ponuro.
Nachyliłam się, by spojrzeć mu prosto w twarz. Smok był na zewnątrz w całej swojej przerażającej glorii. Wyszczerzyłam się w szerokim uśmiechu. -Co o tym myślisz?
-Nic.
Kłamstwo. -Nie możesz zabić Garena Shaffera.
-Właściwie to mogę. Ale postanowiłem go oszczędzić. A w sumie to nawet nie myślałem o zabiciu go.
-Jeżeli wtargniesz do jego domu i połamiesz mu ręce w pięciu miejscach, to będzie wyglądało źle. Ludzie zaczną się obawiać robić ze mną interesy.
-O połamaniu mu rąk też nie myślałem. Zastanawiałem się nad zrujnowaniem jego firmy, zniszczeniu jej i rozprzedaniu jej za grosze na jego oczach.
Szalony Rogan, Plaga Meksyku. Cywilizowany i rozważny przeciwnik. -Nie możesz rujnować każdego, kto mi grozi.
-Ależ mogę. Poza tym musiałbym zrujnować zaledwie kilku pierwszych, a kolejni wiedzieliby już, czym się to skończy. Wyłączając rzecz jasna Madero, którzy są tak głupi, że i tak by nie załapali.
-Z nimi już wszystko załatwione. Odbyłam miłą pogawędkę z Frankiem i dziadkiem Dave’a. Teraz już się dobrze wzajemnie rozumiemy.
Na ekranach Garen wyciągnął rękę i dotknął mojej dłoni. Potężne mięśnie na rekach Rogana wyraźnie się napięły. Gdzieś za nami kawałki metalu uniosły się w powietrze i do naszych uszu doszedł odgłos zgrzyt trącej o siebie stali.
Musiałam jakoś na niego wpłynąć. -Zobacz, jak Garen utrzymuje kontakt wzrokowy. A sam dotyk -łagodny, a jednocześnie na tyle mocny, by podkreślić jego szczere intencje. Upewnić mnie, że jest po mojej stronie, że ma wszystko pod kontrolą i że zajmie się wszystkim.
Bug odwrócił się i spojrzał na mnie zaskoczony.
Mrugnęłam do niego. -Garen wie, jak czytać w ludziach. Przez całe swoje życie obserwował, jak inni kłamią. Do daje wyjątkową perspektywę. Wie, jak skłonić innych do zwierzeń. Robi to przez przekonanie ich, iż jest po tej samej stronie. Rozpoczyna od tej czarującej opowieści o tym, jak to niezręcznie czuje się, wybierając wino i kontynuuje dalej w tym stylu. Był szczery, rozbrajający i logiczny.
-Czy to magia? -zapytał Bug.
-Nie, to ludzka natura. Shaffer jest zawodowym przesłuchującym. Ale ja też nim jestem -posłałam Bugowi uspokajający uśmiech. -Mogę zajrzeć do twojego mózgu, Bug. Wiem, dlaczego masz te tiki.
Wzdrygnął się. -Nie rób tego.
Bern zaśmiał się głośno. Rogan nie zareagował w żaden sposób. Brak postępu.
-Dobrą wiadomością jest to, że Garen nie jest zamieszany w spisek, tak więc nie stanowi dla nas problemu. Możemy o nim zapomnieć i ruszać dalej.
Rogan nie pokazał po sobie, że słyszał cokolwiek z tego, co mówiłam.
-Muszę ci coś powiedzieć, Roganie.
Wyraz jego twarzy nie zmienił się.
-Rogan -dotknęłam jego ramienia.
Odwrócił się i spojrzał na mnie. Cała jego uwaga była teraz skupiona na mnie. Efekt był obezwładniający. W tej chwili we wszechświecie Rogana nie istniało nic poza mną. Uwielbiałam, kiedy tak robił.
-Tak?
-Mam poważne powody, by sądzić, że Brian Sherwood współpracuje z Alexandrem Sturmem.
-Kurwa.
-Ano.
-Dlaczego?
-Nie był zadowolony z tego, jak rozwijała się jego rodzina. Jego córka jest empatką, co z jego punktu widzenia oznacza, iż jest bezużyteczna. Kyle nie dysponuje żadną magią, co go przeraża. Rodzice wychowali go jako złote dziecko, ich ukochanego dziedzica, którego największą wartością jest jego talent, zapewniający mu przejęcie BioCore i zostanie Pierwszym o odpowiedniej renomie. Jego samoświadomość opiera się na poczuciu własnej wartości. Bycie Brianem Sherwoodem jest definiowane poprzez bycie znakomitym magiem zielnym, Pierwszym i głową Domu. Brian od dzieciństwa wiedział, że jest wyjątkowy i wyrastał w przekonaniu, że świat na każdym kroku potwierdza to. Nienawidzi samej myśli, iż ktoś mógłby kwestionować jego zdolność do spłodzenia potomka, który będzie Pierwszym. Co jakiś czas pozwalał sobie na ucieczkę od prozy życia, ale póki żyła Olivia Charles, nie śmiał wywoływać żadnego zamieszania. A od kiedy jego żona stała się pariasem, postrzega ją jako obciążenie.
Rogan rozmyślał nad tym, co powiedziałam. -Olivia nie żyje. Dlaczego po prostu nie rozwiedzie się z Ryndą?
-Ponieważ Edward powiedział mu, że ciążą na nim -jako mężu i ojcu- konkretne obowiązki i jeżeli będzie się wykręcał od ich spełniania, Edward poda się do dymisji, zostawiając kierowanie BioCore w rękach Briana. A Brian nie potrafi zarządzać taką firmą. Nie ma pojęcia, jak to robić. Gdyby Edward odszedł, cały prestiż, jakim cieszy się Brian ulotni się momentalnie. Zdaje sobie sprawę, że samodzielnie doprowadziłby BioCore do upadku. Nie byłby już traktowany z szacunkiem i atencją, do jakich przywykł. Nikt nie uważały go już więcej za kogoś istotnego i wpływowego.
Oczy Rogana pociemniały, a rysy twarzy stwardniały. -Ale jeżeli coś przydarzyłoby się Ryndzie i Brian zostałby wdowcem, nagle wszystko dla niego stałoby się prostsze.
-Tak. Raczej nie wynająłby płatnego zabójcy. To zbyt ryzykowne, a poza tym nawet nie wiedziałby, gdzie kogoś takiego szukać. Raczej obawiałby się, że przy próbie znalezienia odpowiedniego człowieka, mógłby trafić na policjanta, działającego pod przykrywką i trafić do więzienia. Wymyślił więc sposób, w którym nic takiego mu nie groziło. Podczas, gdy jego nowi, skłonni do przemocy znajomi dostają to, czego pragną, on spędza miło czas w jakiejś posiadłości. A gdy w końcu dochodzi do wymiany, Rynda zostaje zabita.
Rogan przytaknął. -Jeżeli nie podczas wymiany, to wkrótce po niej. Być może dzieci też zostałyby zlikwidowane.
-Tak. Byłby wówczas niczym nieobciążony i mógłby zacząć nowe życie.
-To przekonująca teoria. Na jak solidnych podstawach się opiera?
-Wiemy, że do porwania doszło w jedynym miejscu wzdłuż całej Memorial Drive, które znajdowało się w polu widzenia kamery monitoringu -wtrącił się Bug.
-Wiemy, że Brian i Sturm spotkali się w kawiarni dwa dni przed porwaniem -dodał Bern. -I że ktoś miał dostęp do jego komputera tego wieczoru i posłużył się danymi Briana do zalogowania się w domowej sieci, podczas gdy nikogo nie było w domu.
-Mamy wreszcie Edwarda Sherwooda, który opowiedział mi o rozmowie, którą odbył ze swoim bratem. I nie kłamał. A ucho, które zostało przesłane, nie należy do Briana. -zakończyłam.
-Powiedziałaś o tym Ryndzie? -zapytał Rogan.
-Jeszcze nie. Ale powiem. Ona jest moją klientką, a życie jej i jej dzieci może być zagrożone.
Brawa dla Rogana, na szczęście wszystkiego nie zdemolował. Z Briana cwany d.pek, żeby w ten sposób pozbyć się żony i dzieci. Moim zdaniem Nevada ma rację. Ciekawe co na to Rynda powie. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDziekuje, powolu wszystko sie klaruje,poznajemy motywy Briana,ciekawa jestem reakcji Ryndy,a co do Rogana to brawo za powstrzymanie sie od demolki.L
OdpowiedzUsuńDzięki za tłumaczenie :) Jedna uwaga: "mag ziołowy" - maryśkę choduje, czy jak?
OdpowiedzUsuńRaczej grzybki jakieś...;-)
Usuń"hoduje" :P
UsuńA tak bardziej na serio, zostawiając używki na boku;-)- w oryginale występuje "herbamagos", stąd ten ziołowy. Niemniej jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje bardziej akuratnego przekładu.
UsuńZielny może? mamuniaewy
UsuńPewnie, że zielny brzmi lepiej. Najwyraźniej podróże może i kształcą, ale i co jakiś czas wywołują pomroczność jasną...;-)
UsuńBARDZO dziękuje Nevada uwielbia dosłyszanego Rogana;ciekawa teoria Nevady na dany moment wydaje się najbardziej realna Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa też uważam , że teoria Nevady jest najbardziej prawdopodobna. Im więcej się dowiaduję o Brianie tym bardziej wydaje mi się, że Ryndzie będzie lepiej bez niego, bo jest glizdą bez kręgosłupa. A Rogan przynajmniej oszczędził babci Fridzie kosztów złomowania. Wykluczyli Garena ze spisku, tylko taki pożytek z całej randki. Ślicznie dziękuję za świetny przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuń