Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 11 cz. 3

Zapraszamy na ciąg dalszy rozmowy z Roganem, podczas której dowiemy się co nieco na temat Ryndy. A wieczór zakończy się całkiem miło, co -jak to u Ilony Andrews -będzie stanowić tylko krótką chwilę wytchnienia przed... ale nie uprzedzajmy faktów.
Przyjemnej lektury i do przeczytania!


-Jeżeli jest empatyczką, jak to możliwe, że nie zorientowała się w planach męża?- zapytała babcia Frida.
-Przesłuchałam raz jeszcze naszą pierwszą rozmowę -odpowiedziałam. -Nigdy nie powiedziała ‚Brian mnie kocha’. Mówiła, że Brian dba o nią i o dzieci. Zwracała uwagę na to, jak bardzo dzieci za nim tęsknią. Wydaje mi się, że wyczuwała rozczarowanie, a może i urazę, jaką zaczął żywić Brian. Nie rozumiem jedynie, dlaczego w ogóle doszło do tego małżeństwa. Rynda nie potrzebowała pieniędzy. A nawet biorąc pod uwagę, że rozpaczliwie poszukiwała stabilizacji, nie jestem w stanie dostrzec w nim nic tak nieodpartego, by uzasadniało to wyjście za mąż.
-Mogę to wyjaśnić -odezwał się Rogan.
-Jak na to wpadłeś?
-Zapytałem się mojej matki. Rynda jest wariantem NPTN DK.
-Co to znaczy?
-NPTN jest genem odpowiedzialnym za kodowanie białka odpowiadającego za neuroplastyny czyli połączenia komórek nerwowych. Niektóre warianty tego genu wiążą się z wyższą inteligencją -wyjaśniał Rogan. -Zazwyczaj magia jest przekazywana z rodziców na dzieci, i dziedziczony jest zarówno jej typ, jak i wielkość. Stąd właśnie mamy Domy.
To miało sens. Jeżeli rodzice byli aquakinetykami, ich dzieci też zostaną najprawdopodobniej magami wody. Występowała pewna zmienność, ale talenty z pokolenia na pokolenie nie różniły się tak bardzo. Dwoje magów wody mogło mieć dziecko, które będzie psychrokinetykiem, zdolnym do kontrolowania lodu, albo mgłokinetykiem, władającym zamgleniami. Ale na pewno nie dorobiliby się na przykład poszukującego prawdy.
-Ludzie z wariantem NPTN DK stanowią zagadkę -kontynuował Rogan. DK oznacza dziką kartę. Ich dzieci mogą być albo i nie być magami. A ci którzy będą posiadać moce, mogą dysponować zupełnie nieprzewidywalnymi zdolnościami. Jeżeli dzieci Ryndy są magicznie utalentowane, powinny odznaczać się mocą umysłu. Mogą być empatami, telepatami, prekognikami albo harmonizatorami. Nie ma możliwości, by przewidzieć dokładnie naturę ich talentu. Mój ojciec chciał zaryzykować z Ryndą, ponieważ był pewien naszej linii genów. Wykombinował sobie, że przynajmniej jedno z naszych dzieci zostanie silnym telekinetykiem, a jeżeli ktoś mógł być w stanie dać nam potomka, będącego telekinetycznym telepatą, była to Rynda.
źródło:pixabay.com
-Ale większość Pierwszych nie chce podejmować równie ryzykownej gry -zauważyłam. -Rynda mogłaby narazić całą linię genów.
Rogan skrzywił się. -Tak i nie. Niektóre Domy chętnie skorzystałyby z szansy na pewną zmienność, ale raczej nie zaryzykowaliby tak w przypadku małżeństwa głowy Domu. Zarządzający całymi Domami raczej pragną, by ich dzieci bez problemów odziedziczyły ich stanowisko. Według mojej matki, Olivia nie zgodziłaby się na wydanie Ryndy za nikogo o niższej pozycji. Dlatego też tak nienawidziła mnie. Zrujnowałem jej idealny plan, zrywając zaręczyny.
-Brian zaś zaoferował cały pakiet -myślałam na głos. -Był głową Domu i właścicielem dobrze prosperującej firmy, która zapewniała stałe przychody. Był zrównoważony, skupiony na bezpieczeństwie i na tyle powściągliwy, by nie narażać Ryndy na emocjonalną huśtawkę. A na dodatek był jeszcze podatny na naciski. Założę się, że Olivia zainwestowała spore pieniądze w BioCore.
-Znów zaczynasz myśleć jak Pierwsza -stwierdził Rogan z uznaniem, odbijającym się w jego oczach.
Skinęłam głową. -Gdyby próbował coś kombinować, Olivia mogła przywołać go do porządku, stosując presję towarzyską i finansową. Próbowała maksymalnie zabezpieczyć swoją córkę. -Olivia naprawdę musiała kochać Ryndę.
Moja matka westchnęła ciężko. -Twój świat jest zdrowo popaprany, Roganie.
-Wiem -odpowiedział cicho.
-A teraz moja córka jest jego częścią - mama odłożyła w połowie wydziergany szalik. -Skończę go jutro.
Wyszła.
-Na mnie też już czas -zadeklarowała babcia Frida.
-Okay, okay - odezwałam się znużonym głosem - Załapałam sugestię.
Bernard wstał i wyłączył komputer. Ekrany zgasły. Bug poderwał się z krzesła i wyszedł na zewnątrz. Rogan spuścił głowę i spojrzał na mnie. Przed oczami mignął mi obraz jego sypialni z kawałkiem nieba rozpościerającym się nad nami. To było szybkie i nikłe odbicie fragmentu jego projekcji. Musiał zdusić ją w sobie, gdy tylko pomyślał o tym, ale i tak część dotarła do mnie.
Chodź ze mną do domu.
Oczywiście Connorze.
Przysunęłam się bliżej niego, wsuwając się w jego ramiona. -Jestem zmęczona i bolą mnie stopy.
Zachichotał. -Chcesz, żebym cię zaniósł?
Był gotów to zrobić, gdybym tylko go poprosiła. -Nie. Muszę dbać o mój wizerunek.
Wyszliśmy razem z garażu. Drzwi zatrzasnęły się za nami z trzaskiem.
-Jaki to wizerunek?
-Według Garrena jestem młodą Victorią Tremaine, straszną i wspaniałą.
-Czy chciałabyś, bym zamówił dla ciebie złotą lektykę?
-Niewykluczone. -Nocne niebo było bezkresne. -Przeszukałam dom Ryndy. Myślałam, że to -czegokolwiek szukają- może być w obrazkach namalowanych przez Kyle’a. Ale nie było.
-Przykro mi.
-Mamy czas do jutra do czwartej. A wciąż nic nie znaleźliśmy.
-Wiem. Z całego tego bagna wynikła tylko jedna dobra rzecz. Przynajmniej nie musimy się martwić o utrzymanie tego drania przy życiu. Na pewno nie zamierzają go zabić.
-A gdyby się jednak zdecydowali, zrobiliby nam przysługę -dodałam.
-Złośliwe…
-To najgorszy rodzaj zdrady. Gorszy niż romans na boku. Jest mężem Ryndy. Nie ma nawet jaj, by prosić ją o rozwód.
-Dorwiemy go -obiecał Rogan.
-Jak poszło w Austin?
-Ade-Adefowie rozważą moją propozycję. Tylko tyle udało mi się uzyskać -w jego głosie słychać było rozczarowanie. -Raz się wygrywa, raz się przegrywa.
-Oboje mieliśmy ekstra dzień, nie?
-Tak - zamilkł na moment. -Shaffer ma rację co do jednego. Kiedy rozchodzi się o zapewnienie przekazania dalej talentu do poszukiwania prawdy, jego geny wygrywają.
Tak właśnie wygląda prawdziwa miłość. Shaffer nie poznałby jej, nawet gdyby stała przed nim i wpatrywała mu się w oczy.
-Wezmę to pod uwagę.
Wszystko było popieprzone. Czas na znalezienie okupu już prawie upłynął, a ja nadal nic nie miałam. Sturm nam tego nie odpuści. Będą reperkusje, a my mogliśmy się zabezpieczyć przed jego magią w bardzo niewielkim stopniu. Jutro będę musiała wyjaśnić Ryndzie, że prawdopodobnie jej mąż planował ją zamordować. Moja złowieszcza babcia wciąż próbowała mnie uprowadzić. Leon chciał być asasynem, kiedy dorośnie. Dzień prób zbliżał się wielkimi krokami.
Chciałam choć na moment oderwać się od tego wszystkiego. Zapomnieć przynajmniej do jutra, bo myślałam o wszystkim nieustannie i bałam się, że niedługo ulegnę pod naporem problemów i obaw.
Weszliśmy na pierwsze piętro jego kwatery. Zaczęłam wyobrażać sobie pokój pod gwiazdami, duże łoże i nagiego Rogana nade mną, dotknięcie jego twardych jak stal mięśni, jego spojrzenie skoncentrowane na mnie, smak jego magii spływającej po mojej skórze i rozpalającej każdy mój nerw…
-Nevada -odezwał się nagle szorstkim głosem.
-Tak?
-Ruszaj się szybciej.
Pozwoliłam mu ścigać się ze mną po schodach na górę. Złapał mnie przed drzwiami swojej sypialni i pocałował mnie. Poczułam Rogana, męskiego i smakującego kawą. Wciągnęłam w nozdrza zapach drewna sandałowego. Jego ramiona objęły mnie,  a  gorąca, jedwabiście miękka magia dotknęła mojego karku. I nagle cały świat i wszystkie jego problemy przestały się liczyć.

Komentarze

  1. Dziekuje,podobal mi sie ten fragment,porozmawiali,posiedzieli z rodzina a pozniej jak udane małzeństwo poszli do swego pokoju...szkoda ze przed nimi jeszcze konfrontacja ze Sturmem.L

    OdpowiedzUsuń
  2. Rogan świetnie wyczuwa czego pragnie Nevada i to jest dla mnie prawdziwy związek , a nie jakieś połączenie genów. Zresztą ich potomstwo też może być równie magiczne. Pięknie dziękuję za świetne tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. OJ NEAVDA zazdroszczę Rogana:)trzymaj się pewnej stałej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rogan jest jednak wspaniały. Zrezygnowałby z Nevady gdyby miało jej to zapewnić szczęście. . Bardziej zależy mu na jej szczęściu niż na swoim. I to jest właśnie miłość przez duże M. A jeszcze chciałam dodać, że mnie do maga lodowego czyli u Was psychrokinetyka pasowała by mi nazwa kriokinetyk. Ale to tylko dygresja. Wielkie dzięki za Wasze tłumaczenie. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W świecie wg Ilony Andrews psychrokinetyk to mag wodny, potrafiący zamrażać, stąd też człon psychro- wskazujący na związek znaczeniowy z wilgocią, wilgotnością lub zimnem. Krio zaś za SJP ma związek znaczeniowy z niską temperaturą, lodem lub krzepnięciem. Różnica niby niewielka, ale w tym wypadku ufamy IA, iż dobrze wiedziała, o co jej chodzi, świadomie decydując się w oryginale na psychrokinetyków, a nie kriokinetyków. Niemniej dziękujemy za sugestię. Z wszystkich takich uwag bardzo się cieszymy. Pozdrawiamy!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...