Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 8 cz. 9

Zapraszamy do lektury kolejnego fragmentu rozdziału ósmego Wildfire. Na scenę wkracza Sturm, co  wpłynie nie tylko na przebieg randki, ale i na całą fabułę trzeciego tomu Hidden Legacy.
Z góry uprzedzamy również, że to jeszcze nie koniec i jutro będziemy mieć dla Was zwieńczenie tego rozdziału.


Przywołałam swoją magię i wypuściłam ją na zewnątrz, nasączając nią stolik. 
Zbliżał się do nas mężczyzna. Wysoki na ponad metr osiemdziesiąt, szczupły i blady, z oczami koloru palonej kawy. Jego ciemnobrązowe włosy okalały twarz miękkimi falami, sięgającymi szyi i karku. Zapewne golił się tego poranka, ale teraz zarost był już wyraźnie widoczny na jego szczęce. Tyle że nie sprawiał wrażenie kogoś, kto się tym przejmuje. Odznaczał się atrakcyjną, ale nie przystojną twarzą. Gdy oblicze Augustina było ideałem piękna, a twarz Rogana emanowała siłą, on zdawał się stawiać na skupienie. Zdawał się być człowiekiem, który mógłby cierpliwie planować kolejne strategiczne posunięcia. A jego oczy mówiły, że w ich zastosowaniu mógł się okazać bezwzględny. Obserwowanie go nie było w zasadzie kwestią wyboru. To był impuls. Instynktownie wywoływał poczucie zagrożenia i bezwiednie śledziłam każdy jego ruch w oczekiwaniu na atak. 
-Rogan. To niesamowite spotkać cię tutaj. Cóż za miła niespodzianka -przywitał się  lekko chropowatym głosem Sturm. Gdyby wilki przybierały postać ludzką, zapewne brzmiałyby właśnie tak. W sumie całym sobą przypominał wilka. Cierpliwego, inteligentnego i złego wilka. 
-Sturm -odpowiedział Rogan tonem człowieka nie dbającego o sprawy doczesne. 
Sturm zajął wolne krzesło. Wzięłam łyk wina i poruszyłam swoją magią, powoli i ostrożnie roztaczając ją wokół niego. 
-Myślałem, że stałeś się już zupełnym odludkiem -kontynuował Sturm. -Bohater sponiewierany przez wojnę i odcinający się od reszty zwykłych śmiertelników. A jednak spotykam cię zajadającego stek u Flandersa w wyjściowym ubraniu, a twoja towarzyszka ma na szyi Łzę Egejczyków. Jakże się myliłem. 
Łza Egejczyków?
-Domniemania mogą być niebezpieczne -odrzekł Rogan. 
-W rzeczy samej. Człowiek często zakłada, że dobrze postępuje, by nagle znaleźć się po złej stronie historii -Sturm uśmiechnął się. -Cieszę się, widząc cię Roganie na mieście, doceniającego lepszą stronę życia. W końcu o cóż innego chodzi w byciu Pierwszym. Wygodę. Bogactwo. Władzę. 
-Obowiązek -dodał Rogan. 
Sturm przewrócił oczami. -Jesteś zbyt mało wyluzowany. A co pani o tym sądzi, panno Baylor?
-Jest miło. Mój kotlet jest pyszny. A wino jest wyśmienite. 
Sturm pokazał zęby w szerokim uśmiechu. -Twój kotlet. To bezcenne. Jesteś zachwycająca. 
-Zgadza się. Spotkał pan kiedyś Vincenta Harcourta, panie Sturm?
-Oczywiście. 
Owinęłam go ściślej moją magią. -Nie odniósł pan wrażenia, że ma do czynienia z dosyć nieprzewidywalnym człowiekiem? Takim, który może zrujnować starannie przygotowany plan przez zwykłe niezastosowanie się do poleceń?
Sturm zaśmiał się swoim ochrypłym, wilczym głosem. -Nie została pani jeszcze nawet uznana za Pierwszą, panno Baylor, a już bierze pani udział w naszej grze. I radzi sobie pani znakomicie. Nieprawdaż, Roganie?
Rogan nie odpowiedział. Napił się tylko wina. 
-Człowiek o naszej pozycji musi być dobrym graczem, co Rogan może sam potwierdzić. W innym wypadku ryzykujemy utratę wszystkiego. Ludzi, którzy dla nas pracują. Ludzi, których kochamy. Zanim byśmy się zorientowali, możemy się znaleźć w mikroskopijnym bunkrze z szalejącym nad głową tornadem. Ale czasami na rodzinną tradycję przegrywania nic nie można poradzić. Jak tam się ma twój siostrzeniec Roganie?
Rogan uśmiechnął się. Okno za nami pękło z satysfakcjonującym chrzęstem. 
źródło:pixabay.com
Ten uśmiech oznaczał wyrok śmierci. Sięgnęłam ręką i położyłam swoją dłoń na jego nadgarstku. -Proszę, nie. 
-Ach -Sturm nadal się uśmiechał. -Cywilizacyjny wpływ kobiet. Cóż mężczyźni porabialiby bez nich?
Odwróciłam się do niego. -Niektórzy mężczyźni są zbyt gruboskórni, by zauważyć, że posuwają się zbyt daleko. Inni z kolei mogą zamordować ich bez zastanawiania się nad konsekwencjami. Ci mężczyżni wykazaliby się mądrością, pamiętając o tym, że konsekwencje nie miałyby dla nich znaczenia, bo byliby martwi. 
Sturm spojrzał na okno. Pęknięcia obrysowywały ostre krawędzie szklanych odłamków. Jeżeli szyba się rozpadnie, te odłamki mogły pociąć go na plasterki, szczególnie gdyby były sterowane przez Pierwszego telekinetyka. 
-Widzę, że zasiedziałem się nieco. 
-Nie -odezwał się Rogan. -Zostań. Porozmawiajmy jeszcze nieco. Nadróbmy zaległości. 
-Przykro mi, ale musze już iść -Sturm wstał. -Przemyśl to, co powiedziałem, Rogan. Jeszcze nie jest za późno, by znaleźć się po właściwej stronie. 
Odszedł swobodnym krokiem. 
-Co ja mam na sobie? -zapytałam. 
Skrzywił się, jakby coś sprawiło mu ból. -Drogocenny kamień. 
Prawda. Dobra. Wyciągnęłam swój telefon i wpisałam w wyszukiwarkę „Łza Egejczyków”. 
Łza Egejczyków - diament wielkości 11.2 karatów o wykwintnej intensywnej zielono-niebieskiej barwie. Odkryty niedawno na starożytnym statku w pobliżu portu Argos na Peloponezie. Łza Egejczyków jest jednym z zaledwie trzech diamentów (inne to Oceaniczny Raj i Oceaniczne Marzenie) odznaczających się takim kolorem, co czyni go jednym z najrzadszych kamieni szlachetnych na Ziemi. (Niebiesko-zielona barwa jest często spotykana w diamentach sztucznie wzbogacanych za pomocą różnych metod napromieniowywania; jednakże w przyrodzie takie kamienie występują nadzwyczaj rzadko). Łza Egejczyków została ostatnio sprzedana prywatnemu kolekcjonerowi za 16.8 milionów dolarów. 
Zachłysnęłam się powietrzem. 
-Czy masz nadal ochotę na deser? -zapytał. 
-Nie. 
Nasza kelnerka pojawiła się, niczym przyzwana. 
-Jesteśmy gotowi do wyjścia - poinformował ja Rogan. -Proszę dodać szybę do mojego rachunku. 
Wyszliśmy z restauracji i wsiedliśmy do samochodu. Ruszyliśmy przez nocne miasto. 
-Dlaczego? -zapytałam wreszcie. 
-Ponieważ kocham cię.
-Szesnaście milionów dolarów. 
Nic nie powiedział. 
Światła Houston przemykały za oknami wozu. 
-Chciałem pokazać ci drugą stronę bycia Pierwszą -odezwał się po chwili. -Korzyści z tego wynikające. 
-Masz na myśli korzyści wynikające ze spotkań z dupkami wciśniętymi w garnitury od Armaniego i grożącymi nam, czy też może chodzi ci o przypadkowe kobiety, które rzucają się na ciebie? -Auć. Okay to nie było fair. 
-Różnica pomiędzy nią a Garenem wynika tylko z doświadczenia. Z wiekiem nauczy się, jak załatwiać to lepiej. 
-Garen nie przyszedł do mnie z taką propozycją. 
-Ale przyjdzie. 
Westchnęłam. 
-Chciałem, żebyśmy mieli ten wieczór tylko dla siebie -powiedział Rogan. -Bez zabijania i porwań. Tylko ty i ja. Żadnych interesów Pierwszych. 
A zamiast tego braliśmy udział w niekończącej się paradzie, na końcu której  pojawił się chełpliwy Alexander Sturm. Och, Connor. 
-Jeszcze będzie spokojnie -odezwał się ponownie. -Teraz toczymy wojnę, ale nie zawsze będziemy zmuszeni do walki. 
Skręcił w naszą ulicę. 
-Wysadzisz mnie przed moim domem? -zapytałam.
Zahamował łagodnie przed magazynem. Sięgnęłam do łańcuszka na mojej szyi. 
-Nie - powiedział twardym głosem. 
-Nie mogę. Jest zbyt kosztowny. Ja…
-Kupiłem go dla ciebie. 
Jeżeli zmuszę go do wzięcia prezentu, mógłby wyrzucić go przez okno i odjechać. Widziałam to w jego oczach. 
-Okay. Nie czekaj na mnie. Zajmie mi to chwilę. 
Jego twarz skamieniała. 

Komentarze

  1. Wielkie dziękuję! mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje trzeba przyznac ze Rogan nie oszczedza i robi wszystko w wielkim stylu b.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze wiedziałam, że Rogan ma styl. Bardzo dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Rogan;brawo nie oszczędza się na kochanej kobiecie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Connor, Connor, Connor... Po prostu go uwielbiam :D I taki gest. Nie każdy może podarować ukochanej tak drogocenną błyskotkę :D
    Dzięki za fragment, Pati

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Nevada, ja bym chyba zemdlała ...z tyloma milionami na szyi. I gdzie to schować?

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę przyznać, że Rogan ma gest.Biedna Nevada nie ma wyjścia. Musi zatrzymać prezent. Chociaż posiadanie takiej drogiej błyskotliwy może przysporzyć problemów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje, jak widac nawet podczas randki inni nie zostawili ich w spokoju,kazdy jest ciekawy ich zwiazku.a co do prezentu Rogana,stac go,komu bedzie robic prezenty jak nie Nevadzie,kocha ja i okazuje to po swojemu.L

    OdpowiedzUsuń
  9. No, no to się Rogan postarał, więc teraz nie dziwią oznaki zazdrości z jakimi patrzyły inne kobiety. Która by nie chciała dostać takiego prezentu, chyba tylko jedna Nevada. Jeszcze się Sturm przypałętał. Jakoś mu nie w smak , że będzie miał przeciwko sobie Rogana. Pewnie nas czeka walka tytanów. Dzięki wielkie za tłumaczenie. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...