Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 9 cz. 6

Dzisiaj kończymy rozdział dziewiąty i bynajmniej nie robimy tego w ciszy i spokoju, lecz z przytupem i w blasku eksplozji (no może z tym trochę przesadziliśmy, ale teleporty i wystrzały będą;-). 
Przyjemnej lektury i udanej niedzieli!


        -Jest zakochany w Ryndzie -stwierdził Leon. -Cała jego twarz jaśniała, kiedy o niej mówił.
-Zgadza się.
-Dlaczego nie ożenił się z nią? Dlaczego wybrała Briana?
-Zapewne dlatego, że Brian był głową Domu, a Olivia Charles nie postrzegała Edwarda, jako zwycięzcy w tym wyścigu. Ona była bardzo dumną osobą.
Zjechaliśmy windą do lobby.
-Kiedy staniemy się Domem, ty zostaniesz jego głową.
-Tak -i jakąż radość mi to sprawi?
-Będziemy poważnym Domem, nie? -kontynuował. -Ty jesteś Pierwszą, Catalina jest Pierwszą, Arabella pewnie też. Bern może być Wybitnym. Będziemy mieć czterech członków najwyższej magicznej rangi.
-Mhm -najwyraźniej do czegoś zmierzał.
-Zamierzasz wyjść za Szalonego Rogana? -zapytał wreszcie. -Oboje bylibyście głowami swoich Domów.
-Nie prosił mnie o rękę.
Wyszłam na zewnątrz i zmrużyłam oczy w oślepiającym słonecznym blasku.
-Może ty powinnaś oświadczyć się jemu? - naciskał Leon.
Gdyby tylko to było takie proste.
Szliśmy do mojego samochodu. Parking był zapełniony tylko w połowie. Wóz zostawiłam z boku, bo przed samym szpitalem i wjazdem na ostry dyżur wszystkie miejsca były zajęte.
-Po prostu chcesz mieć w rodzine Szalonego Rogana.
-Nie -odrzekł, spoglądając na mnie wyjątkowo poważnie. -Chcę, żebyś była szczęśliwa.
-Słucham? -zatrzymałam się
-Chcę, żebyś była szczęśliwa -powtórzył. -A on cię uszczęśliwia.
-Rogan i ja możemy nie być genetycznie dopasowani.
Leon wyglądał jak ktoś, kto wgryzł się właśnie w świeżą cytrynę. -Chodzi ci o… seks?
-Dzieci, Leonie. On jest telekinetykiem, a ja poszukującą prawdy. Nasze dzieci mogą nie być Pierwszymi. Sam widziałeś, jak Brian Sherwood do tego podchodzi.
-Czy dla Rogana ma to znaczenie?
Ostatnim razem, kiedy otwarcie o tym rozmawialiśmy, Rogan stwierdził, że mimo iż wydaje mi się, że o to nie dbam, to kiedyś będę. -Nie wiem. Powiedział, że nie…
Mój telefon zadzwonił w momencie, kiedy duża, opancerzona furgonetka wjechała na parking na wprost nas. Sejf na czterech kółkach podobny do tego, nad jakim pracowała jakiś czas temu babcia. Ten, który widziałam w naszym warsztacie, z zewnątrz wyglądał jak opancerzony wóz ochrony, zaś w środku jak limuzyna z dwudziestoma pięcioma miejscami do siedzenia. Cholera. Nie uda nam się dostać do naszego samochodu. Powrót do szpitala i zdanie się na ochronę Sherwooda, było naszą najlepszą opcją.
-Biegiem! -warknęłam i pognałam w kierunku szpitala. Leon wyprzedził mnie natychmiast, jakbym w ogóle się nie poruszała.
Magia uderzyła w podłoże przede mną. Fala uderzeniowa odrzuciła mnie do tyłu.
Pół metra przede mną pojawił się nagle mężczyzna. Miał prawie dwa i pół metra wzrostu, istna góra mięśni i był nagi. Jego skóra miała jasnoczerwony kolor. Barwę biologicznej zbroi Domu Madero. Kolos miał też twarz Dave’a Madero. Ale to nie mógł być on, bo Rogan połamał go jak wykałaczkę.
Ktoś przeteleportował go -przemknęło mi przez głowę.
Dłonie mężczyzny zacisnęły się na moich ramionach. Jednym szarpnięciem podniósł mnie do góry. Moje kości zachrzęściły.
-Dom Madero przesyła pozdrowienia, suko! -potrząsnął mną, jakbym była szmacianą lalką. -Gdzie jest twój chłopak? On skrzywdził mojego brata!
Zatem nie Dave. Frank albo Roger Madero.
-Gdzie on jest? - potrząsał mną. Zęby mi dzwoniły. -Twoja babcia kazała nam dostarczyć cię żywą. Ale nie powiedziała, że w jednym kawałku.
Tego było już dosyć. Cały stres, obawa i strach przemieniły się w rodzącą się wewnątrz mnie furię. Trzymał mnie za ramiona, ale ręce miałam wolne. Wyrzuciłam dłonie przed siebie i wbiłam się palcami w jego twarz. Ból zapłonął we mnie i pognał wzdłuż moich rąk, przekształcając się w czystą torturę. Błyskawice wystrzeliły z moich palców i zatopiły się w opancerzonej skórze.
Madero wrzeszczał.
Przywitaj się z shockerami, suczy synu!- Ktoś warczał, jak wściekłe zwierzę. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to byłam ja.
Madero wył i po chwili padł na kolana. Trzymałam go mocno. Moje paznokcie rozorały mu skórę aż do krwi. Jego pancerz zaczynał zawodzić.
Ból był prawie niemożliwy do zniesienia.
Madero tracił oddech. Jego krzyki przerodziły się w słabe, desperackie skomlenie. Rzęził.
Przed oczami pojawiły mi się wirujące kręgi światła. Musiałam odpuścić albo zużyję całą swoją magię i zginę.
Oderwałam swoje dłonie od jego twarzy. Madero upadł u moich stóp na brzuch, drżąc konwulsyjnie.
źródło:unsplash.com
Cofnęłam się. Od opancerzonego samochodu biegli w naszą stronę ludzie. Cały świat kołysał się. Miałam trudności ze skupieniem wzroku. Straciłam zbyt wiele magii.
W moim polu widzenia pojawił się Leon z bronią w ręce. -Teraz?
-Teraz! -moja dłoń odnalazła Desert Eagle’a.
Leon otworzył ogień. Nie robił przerw. Nie celował. Nie oddychał. Ściągał spust raz za razem i wystrzelił osiem pocisków w, jak mi się wydawało, mniej niż sekundę.
Ośmiu ludzi upadło. Pozostało czterech. Na moment zawahali się, po czym zawrócili i ruszyli z powrotem do furgonetki.
Podniosłam pistolet, wycelowałam i strzeliłam. Uderzenie wstrząsnęło przednią lewą oponą wozu. Kolejny strzał, kolejna opona. Czterech uciekinierów odskoczyło od samochodu i pobiegło w głąb parkingu.
Wypuściłam z płuc powietrze.
Żadne z ośmiu ciał nie dawało znaków życia.
Madero leżał u moich stóp, oddychając tak ciężko, jakby miał mieć zawał serca. Udało mu się zaczerpnąć kilka haustów powietrza i jego skóra przybrała prawie normalny kolor.
-Pięciu -powiedziałam.
Leon spojrzał na mnie dzikim wzrokiem.
-Dom Baylorów będzie miał pięciu członków najwyższej magicznej rangi. To właśnie potrafisz, Leon. To jest twoja magia.
Leon wpatrywał się w osiem ciał na parkingu. -O mój Boże. O mój Boże. Oni nie żyją. Oni są martwi. Martwi.
-Tak.
Odwrócił się do mnie. -Zabiłem ich.
-Tak.
Leon zgiął się wpół i zwymiotował na asfalt.

Komentarze

  1. Piękne. Nareszcie Leon wie! mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem reakcja Leona jest całkiem naturalna, przynajmniej na przyszłość nie będzie zabijał z zimną krwią. No i nareszcie wie jaką magią dysponuje. Bardzo dziękuję za świetne tłumaczenie. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego wieczoru, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje szkoda ze Leon nie zrobil tego na Madero tylko na asfalt . Babcia jest nieustajaca wredota chyba nie liczy na ustapienie bohaterki po jakze subtelnych pokazach milosci rodzinnej b.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj LEON tak własnie jest jak się kogoś zabije:)ponoć to mija Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu Leon został oświecony czym dysponuje. Był w szoku, ale to chyba normalne. Sługusy babci zostali pokonani. Może w końcu da spokój Nevadzie I jej bliskim. W co raczej niestety wątpię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje, teraz juz pozostałe domy bedą wiedziec ze Nevada potrafi sie obronicnie musi korzystac z parasola ochronnego Rogana ,jej dom bedzie bardzo silny

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy to nie słodkie jak Leonowi leży na sercu szczęście Nevady?
    Szok zrozumiały, kim trzeba być by spłynęło jak po kaczce.
    Dziękuje i pozdrawiam
    szekla_

    Ps. Wyjdzie na to, że się czepiam, ale lepiej brzmiałoby [dwa i pół metra wzrostu]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie wyjdzie, bo to szczera prawda;-) Fragment już poprawiony.

      Usuń
  8. Całkiem zapomniałam, że ona ma wszczepione te szokery.. no to mu dała popalić. A Leoś wreszcie dowiedział się prawdy, jaka by nie była, jego magia działa bardzo dobrze. Dziękuję za tłumaczenie, pozdrwaiam, sylwia :- )

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję ! Reakcja Leona bardzo naturalna, pamiętajmy że to nastolatek! Ale przydatny :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ani chwili spokoju. Ale sobie świetnie poradzili. Nevada nie potrzebuje Rogana do obrony. Radzą sobie świetnie z Leonem. Biedny Leon musi sobie dużo wcześniej niż Newada poradzić z zabijaniem ludzi. Cóż niestety taką ma magię. Ale przynajmniej teraz jest jej świadomy. Bardzo mnie ciekawi czy wyjdzie na jaw kim byli ojcowie od Leona i Berna. Czy oni w ogóle wiedzą, że posiadają dzieci. Dzięki za przekład . Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...