Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 13 cz. 1

Dzisiaj wracamy do (niestety) przedostatniego już rozdziału Wildfire. Po przesłuchaniu Vincenta Nevada może pozwolić sobie na chwilę oddechu, co literalnie stanowić będzie moment ciszy przed burzą....


Zamrugałam. Sufit wyglądał znajomo. Leżałam w kwaterze Rogana na jednej z jego kanap, umieszczonych na pierwszym piętrze. Ciemność spowijała całe pomieszczenie, za oknami rozciągał się nocny mrok. Byłam otulona ciepłym kocem. Ktoś zdjął mi buty, a ja z lubością przeciągnęłam się i wygięłam palce u stóp. Było mi całkiem wygodnie.
źródło:pixabay.com
Przesłuchanie przebiegło zgodnie z przewidywaniami. Vincent odpowiedział na wszystkie moje pytania. Alexander Sturm był właścicielem rancza położonego za miastem. Brian Sherwood ukrywał się właśnie tam. Najpierw skontaktowali się z nim, oferując mu wsparcie finansowe jego firmy w zamian za pliki Olivii. Kiedy zorientowali się, że nie ma pojęcia, gdzie Olivia mogła je ukryć, zaproponowali umowę. Brian miał dać się porwać, w zamian za co nie chciał jednak pieniędzy. Zależało mu jedynie na śmierci żony. Przed zwróceniem się do Briana, Sturm i Vincent rozważali również porwanie Kyle’a albo Jessiki, ale Sturm obawiał się, że wówczas Rynda mogłaby całkowicie stracić panowanie nad sobą, a dodatkowo zajmowanie się dziećmi zawsze niosło ze sobą większe ryzyko. Brian zaś okazał się wręcz wymarzonym wspólnikiem. Znał Ryndę, wiedział, jak na nią wpłynąć i był pewien, że groźba jego śmierci, spowoduje, że Rynda stanie na głowie, by zdobyć te pliki. 
Rynda miała zginąć w trakcie przekazywania okupu. Gdyby ten plan zawiódł, Brian chciał, by została zabita w wypadku samochodowym. Według Vincenta Brian nie dbał o to, czy w tym samochodzie będą z nią dzieci, czy też nie. Miał powiedzieć: ‚cokolwiek okaże się bardziej dogodne’. 
Vincent nie miał pojęcia, co znajduje się w plikach Olivii, wiedział jedynie, iż Sturm wspominając o nich, używał określenia „istotne”. Vincent odniósł wrażenie, że jeżeli tych plików nie udałoby się im odzyskać, mogliby się znaleźć w poważnych kłopotach. Musieli je zdobyć i byli gotowi posunąć się w tym celu do wszystkiego. Sturm zaplanował całą operację w szczegółach i miał nad wszystkim kontrolę, poza atakiem na dom Ryndy, kiedy to Vincent postanowił wykazać się własną inicjatywą. 
Śledzili Edwarda Sherwooda i kiedy tylko zadeklarował on przejęcie władzy nad rodzinnym Domem, Sturm zrozumiał, iż musieliśmy zdać sobie sprawę z roli, jaką odgrywa Brian. Potrzebowali zatem nowych zakładników. Nie było żadnego zdrajcy. Za pomocą najnowszego sprzętu inwigilacyjnego byli w stanie obserwować nasze ćwiczenia na wypadek tornada i stąd wiedzieli, gdzie mogą znaleźć dzieci. Stworzenia przywołane przez Vincenta drążyły tunel przez dwa dni, by schwytać maluchy. 
Rynda przysłuchiwała się temu wszystkiemu, po czym uprzejmie przeprosiła wszystkich i wyszła. 
Kiedy wyciągnęłam z Vincenta wszystko na czym mi zależało, uwolniłam go ze swojego mentalnego chwytu. Osunął się na podłogę, skulił się w pozycji płodu i płakał. Nie było mi jednak przykro z jego powodu. Czułam jedynie zmęczenie. Pamiętałam, że chciałam się napić kawy. Udało mi się wyjść z budynku, przejść do kwatery, wspiąć się na piętro, a potem zapadła ciemność. 
Teraz zaś byłam na kanapie. 
Docierały do mnie głosy z części kuchennej. 
-…i teraz nie mam już nikogo -mówiła Rynda. -Jestem zupełnie samotna. Czy wiesz, jak to jest?
-Tak -odpowiedział Rogan. 
Powinnam się podnieść. Zamiast tego cicho obróciłam się na bok. Stali przy wyspie, oświetleni miękkim światłem kuchennych lamp. Przed Roganem na blacie stał kubek kawy. Wyglądał na nieco zmęczonego i sponiewieranego przebiegiem dnia. Smok w trybie spoczynkowym. Podobał mi się, kiedy tak wyglądał. 
Rynda stała blisko niego, jej szczupłe ciało prawie go dotykało. Poczułam w sercu lekkie ukłucie zazdrości. Nie mogłam nic na to poradzić. Wyglądali razem tak dobrze. 
-Nie wiem, jak zdołamy to przetrwać - kontynuowała cicho. 
-Zawsze byłaś bardziej odporna, niż uważała twoja matka. Przetrwasz to Ryndo. Pomogę ci w tym. Nigdzie się nie wybieram. 
-Dziękuję ci. Dziękuję ci za uratowanie mojego syna. Dziękuję ci za wszystko. 
Postąpiła krok do przodu, zarzuciła ręce na jego kark, podniosła się na palcach i pocałowała go w usta. 
To zaszło już za daleko. Część mnie w jakiś sposób rozumiała jej desperację i czuła z tego powodu rozdzierający smutek, zaś moja druga połowa chciała się zerwać, podbiec do niej i przywalić jej w twarz. 
Rogan nie drgnął. Nie chwycił jej w ramiona. Nie odepchnął jej. Po prostu tkwił tam nieruchomo. 
Opuściła ramiona i cofnęła się o krok. -To był błąd -powiedziała łamiącym się głosem. 
-Tak -odrzekł. 
-Dlaczego, Connor?
Wiedziałam, że to absurdalne, by nienawidzić kobietę za używanie imienia Rogana. 
Wpatrywała się badawczo w jego twarz. -Znamy się bardzo dobrze. Wiele  wspólnie przeżyliśmy. Wiele nas łączy. Całe nasze dzieciństwo, towarzystwo, z którego pochodzimy, przyjaciele, wsród których się wychowywaliśmy. Jestem ładna. Nie będziemy musieli tracić czasu na wzajemne poznawanie się i uczenie. 
Dzięki, Ryndo. 
-Byłabym dobrą żoną. 
-Kocham inną. 
-Ale dlaczego Roganie? Co w niej jest takiego? Czy chodzi o to, że jest tak gwałtowna i brutalna jak ty?
-Byłem jak uśpiony -odezwał się - a ona mnie obudziła. 
-Nie rozumiem. 
-Nie musisz. Zależy mi na tobie i na twoich dzieciach. Ale ty i ja nigdy nie będziemy razem. Bylibyśmy ze sobą nieszczęśliwi. 
Odwróciła się od niego i wsparła się obiema rekami o blat wyspy, jakby miała zaraz upaść. -Masz rację -stwierdziła. -Jesteś jak nieokiełznany ogień, Connorze. Przy tobie i gorzejącej w tobie wściekłości spaliłabym się i nie pozostałoby ze mnie nic poza kupką popiołu. 
Nic nie odpowiedział. 
-Czuję się teraz taka żałosna. Nie użalaj się nade mną. Nie sądzę, bym dała radę to znieść. 
-Nie zamierzam. 
Potrząsnęła głową. -Wszystko czego pragnęłam, to żeby ktoś mnie pokochał. 
-Ktoś cię kocha. Skrycie i desperacko. Tylko ty tego nie zauważyłaś. 
Spojrzała na niego. -Nie rozumiem. 
-Już czas, by przestać się ukrywać i żyć w cieniu -stwierdził Rogan. -Jesteś Pierwszą. Olivii już nie ma. Nikt cię nie osądza. Użyj swoich zdolności. 
Podniosła dumnie głowę. -Może tak właśnie zrobię. 
Stali w ciszy przez dłuższą chwilę.
-Ożenisz się z nią?
-Zamierzam ją o to poprosić.
-Kiedy?
-Kiedy powstanie jej Domu zostanie potwierdzone.
-Czy ona o tym wie?
-Nie.
-A co, jeżeli powie nie?
Jego głos był opanowany i nie wyrażał żadnych emocji. -Wtedy będzie to znaczyło, że nie.
-To do ciebie niepodobne. Nie odpuszczasz, gdy czegoś chcesz. A gdy ktoś staje ci na drodze, zmiatasz go jednym ciosem.
-To nieprawda. Nie zawsze atakuję, czasami sam się uchylam.
-Wiesz, o co mi chodzi -odparła zirytowana. -Powiedziałeś jej?
-Nie.
-Dlaczego nie?
-Ponieważ na próbach będzie pytana o sojuszników i związki z już istniejącymi Domami.
-Nie chcesz, żeby była w twoim cieniu.
Przytaknął.
-To bardzo szlachetne, ale powinna mieć czas, by zapoznać się z umową. Nie ma w tym doświadczenia, a kiedy tylko zostanie głową Domu, zostanie zasypana propozycjami. Łatwo będzie się jej poczuć tym przytłoczoną.
-Nie będzie żadnej umowy.
Rynda zmarszczyła brwi. -Zamierzasz ożenić się z nią bez umowy przedmałżeńskiej? Bez intercyzy?
-Tak.
-Zupełnie postradałeś rozum? Znasz ją krócej niż trzy miesiące.
-Cztery.
-Jesteś wart ponad miliard. To jest majątek twojej rodziny. Co, jeżeli rozwiedzie się z tobą po miesiącu? Oddasz jej połowę swoich pieniędzy?
Nie odpowiedział.
-A czy przynajmniej sprawdziłeś genetyczne dopasowanie?
Milczenie.
-Connor, to szaleństwo. Zachowujesz się, jakbyś był zdrową psychicznie, odpowiedzialną i normalną osobą. Ale nie jesteś. Musisz dbać i chronić interesy twojego własnego Domu.
-Postępowałaś zgodnie z wszystkimi regułami i robiłaś, co powinnaś, by usatysfakcjonować swoją rodzinę. I do czego to doprowadziło?
Cofnęła się. -To cios poniżej pasa.
-Albo będzie mnie chciała, albo nie, Ryndo. Nie zamierzam jej do niczego zmuszać. Nie chcę wiązać jej żadnymi umowami i kontraktami, które miałyby na celu ukaranie jej, gdyby chciała mnie zostawić. Nie obchodzi mnie, czy nasze dzieci będą ideałami zgodnie z tabelą genów. Tak się właśnie mają sprawy.
Wyczułam muśnięcie magii Ryndy.
-Och, Connor -powiedziała łagodnie. -Mam nadzieję, że się nie mylisz. I że ona cię nie skrzywdzi, a ty nie zranisz jej.
Wyciągnęła rękę, delikatnie dotknęła dłonią jego policzka i odeszła.

Komentarze

  1. Dziekuje cudna deklaracja bezwarunkowej prawdziwej milosci az lezka sie w oku kreci ze wzruszenia z drugiej strony wydaje mi sie ze autorka zaczyna pedzic na skróty , bylam nastawiona na przesluchanie i reakcje otoczenia na te informacje a dostalam skrót b.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje,Rynda ponownie probowala zdobyc Rogana ale ten definitywnie ja odrzucil,uff nie lubie tej kobiety,Nevada uratowala ,jej dzieci a ta dalej knuje...L

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wyznanie Rogana, takie proste i uczciwe a zarazem pełne uczucia. Poza tym zgadzam się z Blanką. Rynda też chyba się pogubiła, wie że przy Roganie by spłonęła a jednak chce go, a nie tego który ją kocha, może jeszcze zmądrzeje. Za to co do Briana to brak mi słów, jak można być takim czystym złem, bo inaczej trudno go określić. I dobrze, że Nevada była cicho, bo dużo się dowiedziała, ale wydaje mi się, że wiedziała już co Rogan do niej czuje, ale lepiej to usłyszeć, prawda? Bardzo dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz Nevada może być pewna co czuje do niej Connor. Piękne wyznanie. Sądzę, że każda kobieta chciałaby takie usłyszeć. Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przedostatni... Buuuuu... Dlaaaczeeeegooooooo??? Idę się wypłakać. mamuniaewy PS Dobrego nigdy dosyć, dziękuję Wam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za kolejny fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rynda nie owija w bawełnę nie był to z jej strony ani trochę subtelne;poszukuje na sile męskich ramion aby sie w nich schronić ;Connor brawo:)Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...