Zgodnie z wcześniejszą obietnicą wracamy dzisiaj z pierwszym fragmentem rozdziału 14-go. Przed nami ostateczna rozgrywka ze Sturmem. Jak to u Ilony Andrews - "będzie się działo"!;-)
Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy do lektury!
Wszystkie dziewięć monitorów Buga było włączonych. Tkwił na swoim stanowisku jak czarodziej, przygotowujący mikstury w sekretnej pracowni. Co chwila rzucał okiem na ekrany, ustawione w trzech rzędach.
Po prawej stronie wyświetlany był obraz, na którym widać było coś, co przypominało betonowy kapelusz grzyba, okolony podwójnym kręgiem murów, wewnętrznym kamiennym i zewnętrznym metalowym, prawdopodobnie podłączonym do prądu i wzmocnionym czterema wieżyczkami strażniczymi. Obraz zadrżał i przekręcił się, kiedy ptak, na którym zamontowana była kamera, zaczął się zmagać z silnym wiatrem. Dom Harrisonów wysłał swoich zwiadowców. Nawet jeżeli drony Buga poradziłyby sobie z paskudną pogodą, ludzie Sturma mogli je wypatrzyć i zestrzelić.
Miejsce było oświetlone jak bożonarodzeniowa choinka. Potężne jupitery zalewały wnętrze ogrodzonego terenu jasnym światłem, a przemysłowe lampy rozświetlały też mrok w odległości co najmniej pięćdziesięciu metrów od elektrycznych zasieków. Dalej panowała ciemna noc, ale w ośrodku było jasno jak w środku dnia. Oczywistym było, że Sturm spodziewał się ataku.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Jego rachunki za prąd musiały być niebotyczne.
Na dwóch środkowych monitorach widniały plany budowli, podczas gdy ekran poniżej ukazywał tylko zabezpieczenia: elektryczne ogrodzenie, osiem posterunków straży, kwatery zdolne pomieścić co najmniej setkę najemników i ufortyfikowane gniazda karabinów maszynowych. Kopuła w centrum była wykonana ze zbrojonego betonu i zakotwiczona w gruncie dwudziestoma ośmioma stalowymi palami, dzięki czemu mogła przetrwać trzęsienie ziemi, huragan i tornado. To był dom burzowego maga, który spodziewał się, że planeta i przeciwnicy rzucą przeciwko niemu, co tylko najgorszego mieli w swoim arsenale.
Całe to miejsce było jedną cholerną twierdzą. Sturm wykupił także sąsiadujące rancza i kilka pobliskich budowli, ale walka i tak miała się skupić na tej ufortyfikowanej bazie.
Dwa dolne monitory z lewej pokazywały aktualny rozkład ciśnienia atmosferycznego i obraz z pogodowego radaru dopplerowskiego. A na górze po lewej widniała Lenora Jordan. Była przed czterdziestką i odznaczała się brązową skórą, spod której przebijał brunatny ton. Jej ciemnobrązowe włosy, zazwyczaj zaczesane do tyłu, okalały teraz jej twarz długimi, kręconymi splotami. Wyglądała jak paladyn, szykujący się do bitwy. Gdyby jej oczy mogły miotać pociskami, całe pomieszczenie stałoby już w płomieniach. Za nią przemieszczali się pospiechu jacyś ludzie, z których znaczna część gorączkowo rozmawiała przez telefony.
Nasz pokój też był zatłoczony. Cornelius i Dina siedzieli na kanapie. Rivera, Heart i trzech dowódców drużyn Rogana, dwie kobiety i mężczyzna, studiowali uważnie plany bazy. Moja rodzina trzymała się razem blisko ściany. Rynda i wciąż blady Edward Sherwood siedzieli na dwóch krzesłach po mojej prawej stronie. Wszyscy braliśmy udział w dziesięciominutowej odprawie i zdawaliśmy sobie sprawę, że forteca Sturma była w stanie powstrzymać małą armię.
Słaby dźwięk bębnów roznosił się w powietrzu. Dawało się też wyczuć potężny strumień magii. Na zewnętrznym tarasie, gdzie Rogan przeprowadzał rytuał Klucza, Adeyemi tańczyła w szaleńczym rytmie, a linie tajemnych kręgów wokół niej mieniły się blaskiem.
-Jak szybko możecie tam dotrzeć? -ponurym tonem zapytała Lenora.
-W ciągu dwudziestu minut -odpowiedział Rogan. -Pójdzie nam szybciej, jeżeli powstrzymasz się od zadawania kolejnych pytań co trzydzieści sekund.
Spojrzała na niego krzywo.
-Sir - odezwał się Bug. -Mam przychodzącą rozmowę od Alexandra Sturma.
-Wszyscy zachowują milczenie -warknął Rogan.
Każdy w pomieszczeniu zamarł. Zapanowała całkowita cisza, w której dałoby się usłyszeć maszerującą mrówkę.
Rogan spojrzał w stronę drzwi prowadzących na taras, gdzie tańczyła Adeyemi. Zamknęły się z trzaskiem, odcinając nas od dźwięku bębnów.
Całe stanowisko Buga obróciło się w kierunku kuchni, będącej teraz jedyną częścią pomieszczenia, którą mógł dostrzec Sturm. Rogan podszedł do blatu. Kubek wystrzelił z jednej z szafek i wylądował w jego ręce. Oparł się o blat z kubkiem w jednej dłoni i skinął na Buga. Zdawał się być zupełnie sam w pustym pomieszczeniu, niczym człowiek rozkoszujący się późną kawą.
-Rogan -odezwał się z ekranu Sturm. -Obudziłem cię?
-Tak -odpowiedział nonszalanckim tonem Rogan. -Miałem cudowny sen. Zaciskałem swoje dłonie na twoim gardle, a ty błagałeś mnie o darowanie życia. W sumie byłem dosyć zażenowany twoim zachowaniem.
Na moment zapadło milczenie. -Nie zdawałem sobie sprawy, ile czasu poświęcasz na myślenie o mnie.
-Raczej niewiele. Czego chcesz, Sturm?
-Tego, czego zawsze chciałem, plików Olivii.
Rogan udał, że zastanawia się nad tym. -Nie.
-Dlaczego musisz być taki męczący? Co za nie chcesz?
-Nic, co mógłbyś mi zaoferować.
Sturm westchnął. -Mam do zaproponowania mnóstwo rzeczy, których byś nie chciał. Historia uczy, że kiedy nasze Domy stają do walki, twój przegrywa.
Rogan uśmiechnął się. Włoski na moim karku zjeżyły się.
-Tylko spróbuj.
-Taki mam zamiar -odrzekł Sturm. -Ta potyczka spowoduje niezmierne straty w ludziach i mieniu, a na końcu i tak wygram. Mam nad tobą przewagę, Roganie. Ja mogę kierować zniszczeniem, podczas gdy ty po prostu je wywołujesz. To oczywiste, że mam nad tobą taktyczną przewagę. Dlaczego zatem nie odpuścimy sobie tego pieprzenia i nie przejdziemy do dyskusji nad opcjami?
-Ty nie masz żadnych opcji -stwierdził twardo Rogan.
-Pozwól mi zgadnąć, jakiż to masz plan. Złamiesz zabezpieczenia i potem co? Przekażesz wszystko Jordan?
-Przeszło mi to przez myśl.
Sturm zaśmiał się. -Daj spokój. Nawet jeżeli wyrządzę ci tę przyjemność i będę siedział z założonymi rękami, kiedy to wszystko będzie miało miejsce, musisz sobie zdawać sprawę, jakiego kalibru ludzie są w to zaangażowani. Nic się nie stanie, Roganie. Oni sprawią, że cała ta historia zostanie pogrzebana, a jeżeli Jordan będzie próbowała się przy niej upierać, pogrzebią wraz z nią tą niesforną sukę. Od miesięcy dyskutowali o jej zmarginalizowaniu.
Przyłożyłam rękę do ust, by nic mi się nie wymsknęło.
-Zatem nie masz się czego obawiać.
-Poza utratą reputacji. I dlatego też nie będę siedział z założonymi rękami. Kiedy twoi geekowie próbują złamać szyfr, ja zajmę się niszczeniem Houston.
-A to pomoże ci w jaki sposób?
-Kiedy skończę, nic nie zostanie z miasta. Wiesz, co się stanie wobec klęski żywiołowej tego rozmiaru? Nie będzie prawa ani porządku. Żadnej odpowiedzialności. Tylko chaos. Kiedy wreszcie ktoś zacznie się interesować, kto może być za to odpowiedzialny, nie będzie nikogo, kto mógłby wskazać na mnie. Zaklęcia pogodowe są niemożliwe do wyśledzenia. Dodatkowo znajdą się wiarygodne dowody na to, że to ty odpowiadasz za zniszczenie miasta. Z nas dwóch to ty jesteś tym z fajnymi przydomkami, nieprawdaż Huraganie?
-Nie miałem pojęcia, że moje zdolności rozciągają się też na manipulowanie zjawiskami atmosferycznymi -odrzekł Rogan.
-Być może wynająłeś burzowego maga i użyłeś tornada tylko po to, by zamaskować samodzielne zrównanie z ziemią miasta? Kiedy coś takiego się dzieje, Roganie, ludzie zawsze szukają jakiegoś kontekstu. A były bohater, który nigdy tak naprawdę nie powrócił z wojny i którego psychika koniec końców nie poradziła sobie z traumą, stanowi kanwę wspaniałej opowieści. Nawet uronię łzę nad tobą.
-Zdajesz sobie sprawę, że nagrywam tę rozmowę?
-Dobrze. Przewiń ją sobie i odsłuchaj jeszcze raz, by zrozumieć, że nie obchodzi mnie to. Nie jestem tym zaniepokojony. Nie martwi mnie to. Zapytaj sam siebie, dlaczego. Kiedy znajdziesz odpowiedź, zadzwoń do mnie. Życzyłbym ci dobrej nocy, ale wątpię, byś położył się spać.
-Rozłączył się, sir - zgłosił Bug.
Dziekuje chyba nie tego sie spodziewalam to taka gadka-szmatka nic nie zmieniajaca a skracajaca czas i dalej niewiadomo kto tom wszystkom kieruje b.
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć, wszystko jasne. Jak coś to wina zawsze spada na Szalonego Rogana, ale bagno. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńAle prokurator chyba słuchała tego, nie? I ciekawe co dalej się stanie... mamuniaewy
OdpowiedzUsuńNiewiele więcej wiemy... Trzeba czekać i tyle.
OdpowiedzUsuńSturm chyba jednak się jeszcze waha próbuje zastraszyć Rogana;Dziękuję:)Miłego weekendu:)
OdpowiedzUsuń"Jego rachunki za prąd musiały być niebotyczne" tego typu komentarze zawsze mnie rozwalają :P
OdpowiedzUsuńZbyt wielka pewność siebie niejednego zgubiła, mam wrażenie, że w tym przypadku też tak będzie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo było interesujące... Sposób w jaki Rogan przygotował się do rozmowy ze Strumem był niezwykle zabawny. Jakby spędzał sobie samotne popołudnie w domu z kawką. I dalej nic nie wiadomo :D Już się nie mogę doczekać co dalej :D Dzięki, Pati
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że Sturm dostanie nieźle po d.upie. Rogan ma wielu sojuszników więc sądzę że wszystko dobrze się skończy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń