Niezmiennie liczymy, że zasłużyliśmy na Wasz kredyt zaufania i że nie traciliście w nas dzisiaj wiary. Nam -po całym dniu biegania w całkiem sympatycznych okolicznościach przyrody- udało się wreszcie dotrzeć do hotelu i z jednej strony możemy przesłać Wam serdeczne pozdrowienia z tegorocznej Europejskiej Stolicy Kultury, a z drugiej zapraszamy już na kolejny fragment rozprawy ze Sturmem i jego zbirami. Tekstu nie ma może zbyt dużo, ale wierzymy, że biorąc pod uwagę okoliczności, wybaczycie nam i bez nadmiernej irytacji (no po prostu nie możemy się powstrzymać przed zawieszaniem tłumaczenia w newralgicznych miejscach;-) wykażecie się cierpliwością. Jutro postaramy się mniej więcej o tej samej porze powrócić z następnym odcinkiem.
Przyjemnej lektury!
Przyjemnej lektury!
Romeo wystrzelił i zatrząsł się cały. Kolejny strzał i kolejny wstrząs.
-Wywaliliśmy dziurę! -babcia Frida zaśmiała się. Czołg ruszył do przodu. -Stary czołg, a niech mnie. Już ja im pokażę.
Chwyciłam swoją broń i wysunęłam się z włazu. Jaskrawe, elektryczne światło na moment mnie oślepiło. Wewnętrzny mur był ciemną barierą za nami. Mrugnęłam i dostrzegłam najbliższy konstrukt, ogromną koniopodobną bestię, odbijającą światło reflektorów. Jego oczy jarzyły się jasnym błękitem. Otworzył paszczę, sprawdzając zęby w kształcie sztyletów, wielkie jak moje przedramię.
To był zły pomysł. To był straszny, absurdalny pomysł.
XM25 w mojej ręce ważył tonę. Wycelowałam go w konstrukt, zaparłam się i nacisnęłam spust. Ręczna wyrzutnia granatów wypluła swój ładunek. Odrzut wstrząsnął całym moim ciałem.
Granat uderzył w pierś konia i wybuchł, wyrywając sporą dziurę i rozsiewając wokół grad metalowych i plastikowych części. Konstrukt zaczął załamywać się pod własnym ciężarem. Ha! Nie bez powodu nazywali tę broń Punisherem.
Rozrzucone fragmenty zaczęły wracać, wypełniając dziurę. Szlag by to!
-Jedź! -wydarłam się w kierunku babci Fridy -Jedź!
Romeo przyspieszył, okrążając kopułę. Koń ryknął, do naszych uszu dotarł nieprzyjemny zgrzyt metalu.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Jasna cholera.
Obnażył swoje kły i rozpoczął za nami pościg.
Czołg gnał z maksymalną prędkością, która nie była jednak wystarczająca, by zgubić atakującą nas bestię. Koń zbliżał się do nas.
Załadowałam kolejny granat. Ten trafił w dolną cześć końskiego brzucha i częściowo rozszarpał jego tylne nogi. Konstrukt potknął się. W tyle zauważyłam, jak potężny zlepiony z odłamków tygrys rozpędza się.
-Schowaj się! -krzyknęła babcia Frida.
Rozejrzałam się gwałtownie, by kątem oka dostrzec ogromnego nosorożca szarżującego na nas z przeciwnej strony.
Zanurkowałam do środka wieżyczki. Konstrukt zderzył się z czołgiem, miotając mną o burtę wozu. Mój hełm uderzył o coś mocno, aż zadzwoniło mi w głowie. Na chwilę wszystko stało się niewyraźne.
Romeo zadrżał. Babcia Frida wystrzeliła kolejny pocisk.
Stalowa paszcza zasłoniła światło we włazie nade mną. Widziałam metalowe bebechy stwora, lśniące spajającą je magią. Przeraźliwy zgrzyt metalu trącego o metal przeszył moje uszy. Tygrys siedział na szczycie wieżyczki i próbował się wgryźć w pancerz.
Stal zajęczała. Wyglądało na to, że konstrukt zaraz rozerwie Romea.
Kiedy trafiłam konia, wybuch powinien rozrzucić jego fragmenty na sporą odległość, ale nic takiego się nie stało. Odleciały ledwie na kilka metrów, by po chwili wrócić na swoje miejsce. Magia ograniczyła efekt eksplozji.
Uniosłam wyrzutnię granatów prawie pionowo do góry, wycelowałam w metalową gardziel, wypaliłam i poleciałam w dół. Metalowe zęby zacisnęły się na broni, prawie odcinając mi rękę.
Fala uderzeniowa trafiła mnie, ale ze znacznie mniejszą siłą, niż powinna w normalnych warunkach. Nagle przez właz do wnętrza wlał się blask reflektorów. Podniosłam się, wspięłam i wyjrzałam na zewnątrz. Tygrys toczył się po ziemi, szybko przebudowując rozszarpaną przednią część, która była wcześniej jego łbem. Nosorożec okrążył nas i przymierzał się do szarży od tyłu. Koń znajdował się ledwie kilka metrów za nami.
Wystrzeliłam, załadowałam i znów strzeliłam. I nie przestawałam, próbując zyskać nieco na czasie. Potężne wgłębienia i rysy znaczyły pancerz Romea w miejscach, gdzie tygrys przeciągnął swoimi pazurami i zębami. Nie przetrwamy kolejnego ataku. Jeżeli pozwolimy, by konstrukt ponownie wskoczył na czołg, rozerwie nas jak puszkę sardynek.
Dźwięk eksplozji przetoczył się po okolicy. Okrążyliśmy kopułę i zobaczyliśmy kruszący się na duże odłamki mur.
Skręciliśmy i pognaliśmy po trawie. Mały czołg i pędzące za nim trzy olbrzymy: koń, tygrys i nosorożec.
Koń skoczył i wylądował na pancerzu. Potężne szczęki rozwarły się i skierowały się w moją stronę.
Wystrzeliłam ostatni granat w konstrukt i rzuciłam się w dół włazu. Lądując na dole, usłyszałam wybuch. Nie miałam już więcej amunicji. Zostały mi tylko trzy standardowe granaty. Złapałam jeden z nich i miotnęłam nim przez otwarty właz. Zniszczony koń spadł z czołgu, a jego miejsce zajął tygrys.
Wyciągnęłam zawleczkę z kolejnego granatu i rzuciłam nim. Tygrys uchylił się i skoczył, uderzając o pancerz metalowym ogonem i wysuwając swoje pazury, by zabić.
Już po nas.
Duży kawał gruzu przeciął ze świstem powietrze i uderzył w tygrysa, zrzucając go z czołgu. Konstrukt uderzył w ziemię i został pogrzebany pod fragmentem muru. Spod rumowiska wystawał jedynie jego szaleńczo uderzający w grunt ogon. Kolejny kawał betonu zwalił się na bestię.
Przed nami, w kręgu narysowanym na asfaltowej drodze dojazdowej stał Rogan. Cały był napięty, jego dłonie szarpały powietrze wokół.
Kolejny ogromny kawał muru wzniósł się i pomknął w kierunku konia. Uderzenie wręcz zmiażdżyło konstrukt, który rozpłaszczony pod masą betonu i zamarł.
Romeo przejechał obok Rogana.
Za nami wciąż szarżował nosorożec, wprawiając ziemię w drżenie.
Rogan podniósł obie ręce nad głowę.
Dwudziestopięciometrowy kawał muru zatrząsł się. Rogan próbował oderwać go od reszty konstrukcji, ale coś go trzymało.
Czołg wyhamował i zawrócił.
-Wyskakuj! -rozkazała babcia Frida.
-Co?
-Wyskakuj! -warknęła.
Przecisnęłam się przez właz, skoczyłam i przeturlałam się po trawie. Romeo ruszył z rykiem silnika na spotkanie nosorożca.
Och nie. Nie…
Wasza strona w dniu dzisiejszym byla chyba naj częsciej odświeżaną stroną
OdpowiedzUsuńdziekuje za kolejny kawalek, chociaż mam przez babcie Fridę lekkiego stresa ( czy wyjdzie z tego calo ) Bawicie sie dobrze i wypoczywajcie zbierajcie sily na nowe tlumaczenie pozdrawiam hana80/bicker10
Mam nadzieję, że babcia z tego wyjdzie, albo może Rogan jej pomoże. Bardzo dziękuję za kolejny fragment tłumaczenia. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńOh nie... mam nadzieję, że babcia Frida nie ma zamiaru się poświęcić. Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziekuje pewno babcia tez bedzie wielka niespodzianka b.
OdpowiedzUsuńBabcia Frida ma jakiś szalony pomysł. Oby wyszła z tego cało. Dziękuję
OdpowiedzUsuńOch Babciu Frido, mam nadzieję że masz w zanadrzu jakąś niespodziankę!
OdpowiedzUsuńJuhuu Babciu!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejne tlumaczeni, uwielbiam Was :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie :) Udanego wyjazdu!:)
OdpowiedzUsuńBabcia Frida debeściara 😎
OdpowiedzUsuń