Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 14 cz. 6

Akomodacja w śródziemnomorskich klimatach idzie nam coraz lepiej, stąd też udało nam się wyrobić z tłumaczeniem kolejnego fragmentu nieco szybciej. Wiemy, że wszyscy drżą z niepokoju o babcię Fridę, więc nie przedłużamy już dłużej, tylko z miejsca zapraszamy Was do lektury ciągu dalszego rozprawy ze Sturmem.
Jutro postaramy się zaprezentować Wam finał rozdziału 14-go o podobnej, późnopopołudniowej czy też wczesnowieczornej porze.


Mały czołg zderzył się z konstruktem. Nosorożec w ostatnim momencie skręcił, uderzając cała swoją masą w bok pojazdu. Czołg przetoczył się na bok. Nosorożec zaatakował go teraz wściekle potężnymi nogami, które niczym kafary zaczęły wybijać dziury w pancerzu. Przeraźliwy strach owładnął mną bez reszty. Rzuciłam się w kierunku czołgu, bo tylko tyle mogłam zrobić. 
Padł na mnie cień. Potężny fragment muru przepłynął nade mną i zmiótł nosorożca, grzebiąc go pod tonami betonu. 
Po chwili sterta gruzu zadrżała i wybuchła fontanną odłamków. Nosorożec wyskoczył na wierzch i błyskawicznie zaczął się przebudowywać, naprawiając wszelkie zniszczenia. 
Ziemia pod nim rozstąpiła się. Las pnączy napędzanych magią wystrzelił w górę, owijając się wokół i przeszywając konstrukt. Nosorożec zamłócił wszystkimi kończynami, próbując uwolnić się, ale rośliny obejmowały już wszystkie jego części składowe i nie przestawały rosnąć, tężejąc i zamieniając się w gałęzie i konary, oddzielając drewnem i korą poszczególne elementy. 
Magia wstrząsnęła trawnikiem. Drzewo oderwało nosorożca od ziemi, a wszystkie fragmenty, które od niego odpadały, były natychmiast wyłapywane przez nowe pnącza i pędy. Przed nami wyrosło ogromne drzewo, wysokie na pięćdziesiąt metrów i z pniem o co  najmniej siedmiometrowej średnicy. Gigantyczny cypryśnik meksykański zwany też drzewem Montuzemy, zadrżał jeszcze raz, po czym zastygł w bezruchu. 
źródło:wikipedia.com
A niech mnie…
Babcia Frida wygramoliła się z czołgu. Jej twarz była pokryta krwią. Ruszyła biegiem w kierunku resztek muru. 
Niebo nad nami rozdarło się. Trąba powietrzna zaczęła wysuwać się z chmur, zmierzając w naszą stronę. Czas nam się skończył. 
-Nevada! -ryknął na mnie Rogan. 
Odwróciłam się. Biegł ku mnie. Ruszyłam mu naprzeciw. Wpadliśmy na siebie. Objął mnie mocno. 
Wiatr zniknął. Nagle zapadła cisza i wszystko uspokoiło się. Spojrzałam w górę. Oczy Rogana lśniły turkusowo. Sięgnął po swoją ostateczną moc. Znajdowaliśmy się w przestrzeni zerowej. Nic nie mogło jej przebić. W ten właśnie sposób niszczył całe miasta, obracając je w ruiny. 
A wokół nas szalał sztorm. Olbrzymie tornado uformowało się tuż za kopułą, jakby ktoś zgarnął burzowe chmury z nieba i skręcił je w jeden potężny wir. 
Tkwiliśmy w środku tego żywiołu, będąc jednocześnie całkowicie od niego odizolowani idealnym okręgiem przestrzeni zerowej wygenerowanej wokół Rogana. Za nami kolejna trąba powietrzna dotknęła ziemi. I jeszcze jedna.
Dobry Boże…
Bańka, w której się znajdowaliśmy zapulsowała, w wyniku czego moje kości wręcz zagrzechotały. Kopuła przed nami zaczęła pękać. 
Kolejny impuls. 
Kawały betonu oderwały się od szczytu kopuły i runęły w dół. 
Rogan miał nieobecny wzrok. Powoli zaczął się unosić. 
Przywarłam do niego mocno. Gdybym go nie powstrzymała, kontynuowałby, aż zużyłby całą swoją magię. Wszystko wokół nas uległoby zniszczeniu, a nasi ludzie nie byliby w stanie uciec. Byli zbyt blisko nas. 
Wciąż się wznosił. 
-Connor! Zostań ze mną. 
Jego ramiona nadal mnie obejmowały. Moje stopy oderwały się od ziemi. 
Trzeci impuls. Kopuła skruszyła się, jak pusta skorupka jajka. 
-Kocham cię, Connor. Proszę, wróć do mnie. Wróć -pocałowałam go. -Wróć. 
Powoli odwrócił głowę i spojrzał na mnie, jego oczy zdawały się być wciąż zapatrzone w coś odległego, jakbym dopiero co wyrwała go z głębokiego snu. Nagle rozpoznał mnie i jego przepełnione magią turkusowe tęczówki zalśniły. 
-Jestem tutaj -powiedział. 
Czwarty impuls uderzył w kopułę, rwąc ją na strzępy. Potężna budowla runęła, zamieniając się w gruzowisko. 
Alexander Sturm unosił się ponad nim na kolumnie wirującego powietrza. Ręce miał wzniesione, włosy targał mu porywisty wiatr. 
Złączył swoje dłonie. Tornado ruszyło w naszym kierunku, ryjąc głęboki rów w ziemi. Przeleciało nad nami i przez moment nad naszymi głowami mogliśmy dostrzec czyste niebo.
Rogan uśmiechnął się do Sturma. 
Alexander wyszczerzył swoje zęby. Drugie tornado przemknęło po nas i pognało dalej. 
Sturm wyrzucał coś z siebie z wściekłością. Widziałam, jak poruszają się jego wargi, ale nie słyszałam żadnych słów. 
Powietrze przed nami zaiskrzyło magią i w karmazynowym błysku pojawiła się Lenora Jordan, naga i nieustraszona, z wysoką uniesioną głową. Zaryzykowała teleportowanie się tutaj. Co za kobieta. 
Lenora spojrzała na Sturma i wzniosła swoje ręce. 
Srebrne łańcuchy grube niczym moje udo wystrzeliły z ziemi, przebiły trąbę powietrzną, na której unosił się Sturm i owinęły się wokół maga. Sturm krzyczał, a jego twarz wyrażała czystą agonię. Łańcuchy raniły go, ściskały i ściągały go w dół. Po chwili uderzył w trawę u stóp Lenory. 
Przez długą chwilę wpatrywała się w niego z pogardą, po czym raz jeszcze podniosła ręce. Magia zajaśniała wokół niej szerokim kręgiem. Kolejna przestrzeń zerowa. Stała wewnątrz niej ze związanym Sturmem u swoich stóp i czekała, aż kolejna, tym razem przezroczysta i wręcz łagodna trąba powietrzna, przeniosła ponad murem Adeyemi Ade-Afefe. Adeyemi wylądowała pomiędzy nami, wzniosła ręce i zaczęła tańczyć. 
Tańczyła i tańczyła, poruszając się w szybkim rytmie, wyginając się do przodu i ponownie prostując. A kiedy jej stopy kreśliły skomplikowane figury, tornada traciły swoją moc. Wirowały wolniej i wolniej, odrywając się od ziemi, aż rozproszyły się zupełnie na nocnym niebie. Burzowe chmury zaczęły się rwać, pozwalając przebić się pierwszym promieniom wschodzącego słońca. 
Adeyemi uśmiechnęła się szeroko, padła na trawę i zasnęła. 

Komentarze

  1. Dzieki nie ma to jak wspolpraca , a z drugiej strony sama naga sprawiedliwosc mnie rozbawila przynajmniej teraz moge spokojnie spac b.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znowu Lenora okazała się bohaterką, teraz już nie tylko Nevady ale i wszystkich, podoba mi się określenie Blanki "naga sprawiedliwość" (jeszcze powinna być ślepa, ale chyba co za dużo to nie zdrowo). Pięknie dziękuję za kolejny przetłumaczony fragment. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawia mnie jedno - dlaczego Leonora była naga? Przecież do władania magią nie trzeba być nagim, wskazane jest to przy kręgach i "ładowaniu baterii"....hmmm

    Dziękuję i pozdrawiam.

    ps.
    ciesze cie że babcia dała radę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teleportacja. W świecie wg Ilony Andrews można teleportować jedynie materię organiczną. Najwyraźniej pani prokurator nosiła za dużo sztucznych tekstyliów;-)

      Usuń
    2. Tak jak było wyjaśnione w 2 części trylogii teleportują się tylko "rzeczy" organiczne więc ubrania, które są w większości zrobione z tworzyw sztucznych nie spełniają tego warunku, dlatego Rogan i Nevada byli nadzy gdy David próbował ich zabić i teraz Leonora w tym fragmęcie. Dzięki za świetne tłumaczenie :D czytałam wcześniej po angielsku, ale zawsze to lepiej czytać we własnym języku. Saiyochan

      Usuń
  4. jak zwykle dobro bierze górę dziękuję za wspaniały rozdział Pozdrawiam)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rogan I Nevada wygrywają swoje bitwy bo mają siebie oraz właściwych ludzi po swojej stronie. A babcia miała dużo szczęścia. Bez pomocy roślinnego maga było by trudno zniszczyć monstrum.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufff Babcia Frida nie zginęła:) Rogan jak zawsze w formie. Dziękuję i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziekuje,szybko sobie poradzili,magia Rogana,Corneliusa a na koniec Lenory,Sturm zostal pikonany,czas na porzadki i obejrzenie strat.L

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...