Przejdź do głównej zawartości

Sweep of the Blade Rozdział 6 cz. 5

Mimo że Maud nadal przebywa w ambulatorium zamku Krahr, w dzisiejszym finałowym fragmencie rozdziału szóstego Sweep of the Blade dane nam będzie odwiedzić Karhari i po części zrozumieć, dlaczego to miejsce cieszy się tak złą sławą. Nim jednak ciarki będą mogły przebiec nam po grzbiecie, najpierw dowiemy się, co skłoniło Skrybę do zainteresowania się wybranką Arlanda...
Zapraszamy do lektury!



Drzwi otworzyły się z sykiem i do środka wszedł Skryba. Wysoki, szeroki w barach, z grzywą brązowych włosów, był starszy, ale tylko niewiele, od Arlanda. Miał podłużną twarz znamionującą inteligencję i jasnozielone oczy, spoglądające na nią bystro spod gęstych brwi.

-Lady Maud -odezwał się.-Jestem Lord Erast.

-Czym zasłużyłyśmy sobie na taki honor? -zapytała Karat.

-Wygląda na to, że Lady Maud i ja źle zaczęliśmy naszą znajomość -wyjaśnił spokojnie Skryba.

-To niemożliwe, mój lordzie -wtrąciła się Maud. -Nigdy się nie spotkaliśmy.

-To fakt, ale gdy tylko o tobie usłyszałem, założyłem, że jako człowiek, nie będziesz podlegać naszym zasadom i tradycjom. -Erast wskazał głową na nagranie widoczne na ekranie. -Myliłem się. Nic o tobie nie wiemy, co sprawia, że od strony formalnej mamy do czynienia z niezręczną sytuacją.

Pstryknął palcami przy swoim herbie. -Sesja jest od teraz nagrywana. Jaka jest twoja statystyka zabójstw?

-Nie wiem.

Oczy Erasta rozszerzyły się ze zdziwienia. -Co masz na myśli, mówiąc, że nie wiesz?

-Nie liczyłam.

-Byłaś żoną syna marszałka. Czy konieczność prowadzenia osobistego rejestru nie odnosiła się do ciebie?

Maud westchnęła. -Podczas trzech lat, które spędziłam w Domu Ervan, nie dochodziło do żadnych poważnych konfliktów. Miałam kilka starć, ale żadne z nich nie zakończyło się śmiercią przeciwnika. A po wszystkim, na Karhari, nie wydawało mi się to już istotne.

-Czy miałaś jakiś tytuł?

-Maud Elokwentna.

Karat i Erast spojrzeli po sobie.

-Dom Ervan przykładał wielka wagę do znajomości starożytnych sag- wyjaśniła Maud.

-Czy nadal może się posługiwać tym mianem? -zapytała Karat.

Erast w zamyśleniu ścisnął nasadę nosa. -Teoretycznie, nie. Usunęli ją ze swoich zapisów, tak więc wszelkie należne jej tytuły i godności przyznane jako członkowi Domu Ervan również zostały utracone. Poza tym w tym wypadku mamy do czynienia z oceną subiektywną, wynikającą z chęci docenienia poszczególnych uczynków, znajdujących uznanie w oczach innych domowników. Natomiast statystyka zabójstw to miara obiektywna, gdyż odebranie komuś życia jest czynem niezaprzeczalnym i nie podlegającym dyskusji.

-A co z Maud Banitką? -zapytała Karat. -Możemy coś z tym zrobić?

Erast zmarszczył brwi.

-Moja lady, proszę odpowiedzieć uczciwie. Co należało do twoich najważniejszych obowiązków przed wygnaniem?

-Opieka nad Helen.

-A na Karhari?

-Opieka nad Helen.

-A teraz?

-Helen.

-Pragniesz się zemścić na Domu Ervan?

-Nie miałabym nic przeciwko przywaleniu kilku jego członkom, ale w zasadzie nie zależy mi na tym aż tak bardzo. Byłam wściekła na mojego męża, ale pochowałam go już dawno temu.

Erast westchnął. -Banitka nie zda nam się na nic. Taki tytuł implikuje element odrodzenia. Tymczasem Lady Maud nie pozwoliła, by wygnanie wpłynęło na jej sposób postrzegania świata. Żadne gwałtowne zmiany osobowości nie miały miejsca w wyniku jej zesłania na Karhari.

Dwoje wampirów wpatrywało się w nią. Frustracja na twarzy Erasta była wręcz zabawna.

-Na Karhari nazywano mnie jeszcze inaczej.

-Jak?

-Maud Sariv.

-Co to znaczy? -zapytała Karat.

-Na Karhari latem wieje wiatr z pustkowi. Nikt nie wie, jak to się dzieje, ale pojawia się znikąd i porywa wszystkie kolczaste zarodniki miejscowych roślin. Jeżeli odetchniesz sarivem, zarodniki dostaną się do twoich płuc i potną cię od środka. Nie ma ucieczki przed sarivem. Jeżeli zostaniesz złapany przez niego na zewnątrz bez sprzętu ochronnego, już po tobie. Nazywali mnie tak, bo sumiennie spłacałam swój dług krwi za zabicie mojego męża.

Erast ożywił się. -Czy masz na to jakieś dowody, moja pani?

-Czy podasz mi mój napierśnik?

Erast podniósł fragment zbroi. Jego oczy rozszerzyły się na widok krwistoczerwonych uszkodzeń. Podał go jej, a Maud sięgnęła do sterownika, na którym miała zapisane wszelkie swoje dane.

-Odtwórz w porządku chronologicznym wszystkie pliki oznaczone tagiem “śmierć Melizarda”  -poleciła.

Herb rozjarzył się czerwonym blaskiem i wyświetlił zawartość pamięci na ścianie. Znała każdą klatkę tych nagrań. Te sceny stały jej przed oczami przez długich osiemnaście miesięcy. Widok ufortyfikowanego miasteczka, oglądanego z piaszczystego wzgórza. Tłum ciągnący Melizarda przez ulice, zacięte twarze wykrzywione wściekłością i triumfem. Zakrwawione oblicze Melizarda, kiedy po kolei okładali go razami. Moment, gdy potknął się, otoczony zewsząd wyprowadzającymi ciosy rękami i nogami. Gdy czołgał się po ziemi, a tłum nie przestawał go kopać. Kamienna ławka, którą ktoś wyciągnął z najbliższego domu. Błysk wznoszonego topora. Tocząca się głowa Melizarda. Ta sama głowa nabita na pikę i umieszczona nad bramą. Jego puste, martwe oczy wpatrzone w dal.

W pokoju zapadła cisza.

Jasny krąg otoczył pojedynczą twarz w tłumie. Zbliżenie. Potężny, ciemnowłosy wampir z blizną w poprzek twarzy. Pojawił się podpis. Rumbolt z Domu Gyr. Obraz skoncentrował się na jego twarzy, po czym ściemniał, by za moment rozjarzyć się pełnym blaskiem dnia filmowanym z kamery na jej ramieniu. Twarz Rumbolta wykrzywiona furią, kiedy wznosił swoja buławę do zadania ciosu. Jedno, dwa, trzy uderzenia, wszystkie minęły ją, nie czyniąc żadnej krzywdy. Jej własne pchnięcie, szybkie i precyzyjne wprost w jego tchawicę. Krwawa szrama przecinająca szyję wojownika. Rumbolt padający na kolana, a po chwili lądujący z twarzą w pustynnym pyle. Jego krew wsączająca się w piach. Jej ostrze tnące w poprzek karku i kopnięcie, odtrącające głowę na drugą stronę wyludnionej ulicy.

Obraz zamigotał i pojawiła się podobna do Rumbolta kobieta wpatrzona w Maud, kiedy ta rozwalała jej twarz kamieniem. Podpis u dołu ekranu głosił, że była to Erline z Domu Gyr.

-Jego siostra -wyjaśniła. -Ich krewni ruszyli za mną, ale dali sobie spokój po tym jak kilku z nich straciło życie.

Na ścianie została wyświetlona stop klatka z tłumem otaczającym Melizarda. Jaśniejszy krąg tym razem otoczył głowę krzyczącej kobiety z siwymi włosami i obnażonymi kłami. Podpis informował, iż jest to Kirlin Szara. Obraz na moment zamazał się. Wampirzyca w ciężkiej, poznaczonej wieloma rysami zbroi nacierała na Maud. Szyja i głowa atakującej była w całości skryta pod hełmem.

-Czy to stara zbroja kosmicznych jednostek? -zapytała Karat.

zrodlo:ilona-andrews.com
-Tak. Lubiła w niej walczyć. Spowalniała ją, ale pancerz był tak gruby, że zwykła broń nie mogła go przebić.

Na nagraniu Maud uchyliła się przed cięciem i sama wyprowadziła pchnięcie w kierunku Kirlin. Ręka kobiety podniosła się i obraz zawirował i zatrząsł się, kiedy Maud poleciała do tyłu pod wpływem uderzenia. Kirlin wzniosła miecz, gotowa do ataku. Mała czerwona kropka zaświeciła na jej szyi. Zamrugała i gardło Kirlin eksplodowało, wyrzucając w fontannie krwi zamaskowaną głowę w powietrze.

-Ładunek górniczy -Maud uśmiechnęła się.

Obraz tłumu ukazał się z powrotem. Tym razem celem okazał się szczupły wampir. Na kolejnym ujęciu cofał się w kierunku szczytu wzgórza, uchylając się przed wściekłymi zamachami buzdyganu Maud. Z każdym krokiem zbliżał się do otwierającej się za jego plecami przepaści. Maud nie przestawała nacierać, warcząc gardłowo przy każdym ciosie. Zdając sobie sprawę z tego, że kończy mu się droga ucieczki, stawił jej w końcu czoła i wyprowadził cięcie mieczem. Maud odrzuciła buzdygan, prześlizgnęła się pod nadlatującymi ostrzem i kopnęła go. To było proste kopnięcie skierowane w dół. Praktycznie bliskie nadepnięciu. Wyprowadziła je wkładając w nie całą swoją masę. Trafiła w rzepkę wampira, która nie wytrzymała uderzenia. Noga wygięła się i wampir opadł na kolana. Walnęła go pięścią w twarz i z całej siły uderzyła barkiem w pierś, wyrzucając go poza krawędź klifu. Nachyliła się, a kamera uchwyciła ciało wbijające się w zaostrzone pale poniżej. Obraz zamigotał i kolejny trup dołączył do pierwszego ciała. Potem trzeci. I czwarty.

-Miał trzech braci -wyjaśniła. -Ścigali mnie, wiec powiedziałam im, że jeżeli spróbują ze mną zadzierać, skończą tak samo jak ich brat. I tak też się stało. Szkoda byłoby nie wykorzystać pozostałych pali, skoro już tam były.

Erast, Karat i lekarz patrzyli na nią, jakby wyrosła jej właśnie druga głowa.

Kolejny cel pokazał się na ekranie. Tym razem był to starszy, szpakowaty wampir.

-Z tym mi się nie udało -skrzywiła się. -To moja największa porażka.

Kadr pokazał zbliżenie. Leżała na ziemi, łapiąc oddech krótkimi, urywanymi haustami. Obiektyw pokryty był częściowo krwią. Wampir stał kilka kroków dalej w zbroi pełnej pęknięć i rozcięć. Trzymał Helen za włosy. Dziewczynka zwisała, uwieszona jego ręki, machając w powietrzu nogami i krzycząc rozpaczliwie. Za każdym razem kiedy Maud to słyszała, czuła, jak jej serce pęka.

-Mam twoją młodą, suko! Poderżnę jej gardło na twoich oczach -wydarł się wampir.

Szarpnięciem uniósł Helen do góry. Ta przekręciła się w jego uścisku, wyciągając jednocześnie swoje dwa sztylety i wbiła mu je w twarz.

Upuścił ją. Maud zerwała się z ziemi, wbiła swój miecz w szczelinę ziejącą w jego napierśniku i przekręciła ostrze. Pancerz pękł, a wampir padł jak rażony gromem. Helen dopadła do jego odsłoniętego karku i dźgała go raz za razem, krzycząc przy tym opętańczo.

-Ten idzie na jej konto -stwierdziła Maud.

Było tak cicho, że słychać było ich oddechy.

-Ilu ich było? -zapytał w końcu Erast.

-Nie wiem -odpowiedziała. -Nigdy ich nie liczyłam.

-Może zatem my się tym zajmiemy -rzekł Skryba. 

Komentarze

  1. Tjaaa... Zaskoczyła ich! Fajnie! mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. ...................................................................... Cisza jest jedyną prawidłową reakcją na ten fragment :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawi mnie jakie imię jej dadzą.Spodobała mi się jej zemsta, mimo że miała pretensje do męża za zdradę to jednak nie odpuściła, a Helen jest the best. Pięknie dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuje to lubie jest charakterna a patrzac na Helen jabłko pada niedaleko od jabłoni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Och to było mocarne Pełen podziw Dziękuje za tłumaczenie J

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje, o la la ,Maud musiała umieć walczyć skoro poradziła sobie z nimi,chyba jej statystyki zadziwią nie tylko Skrybę.L

    OdpowiedzUsuń
  7. Łał...po prostu łał...ciężko inaczej skomentować.Maud jest the best. Kalula

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...