W nadal szampańskich nastrojach po informacji o kontynuacji Hidden Legacy zapraszamy Was na ciąg dalszy Sweep of the Blade. Wraz z Maud zaglądamy do sypialni Ileminy i jesteśmy świadkami rozmowy Arlanda z matką.
Po raz kolejny możemy się przekonać, że nie ma tu papierowych postaci, każdy z bohaterów kieruje się motywami, które przy bliższym poznaniu wydają się całkiem rozsądne i zrozumiałe. Zresztą po coż prawić truizmy, sami dobrze o tym wiecie, nie?;-)
Pozdrawiamy!
Po raz kolejny możemy się przekonać, że nie ma tu papierowych postaci, każdy z bohaterów kieruje się motywami, które przy bliższym poznaniu wydają się całkiem rozsądne i zrozumiałe. Zresztą po coż prawić truizmy, sami dobrze o tym wiecie, nie?;-)
Pozdrawiamy!
Arland wzruszył swoimi potężnymi ramionami. -Zostałem zatrzymany.
-Przez kogo?
-Lorda Współmałżonka.
Zdumiona Ilemina uniosła brwi.
-Podszedł do mnie podczas Zgromadzenia - wyjaśnił Arland. -Zamieniliśmy kilka słów.
-Jakich słów?
-Powiedział: ‚Zasmucasz swoją matkę’. Zapytałem go, czy w związku z tym ma zamiar coś zrobić i tak to się właśnie potoczyło.
-Czy Otubar żyje? -zapytała Ilemina bezbarwnym głosem.
-Tak, chociaż wybiłem mu bark. Spodziewam się, że do wieczora wydobrzeje.
-Życzę sobie, żebyście doszli do porozumienia - powiedziała Ilemina.
-Ależ rozumiemy się doskonale, matko. Jemu chodzi tylko o to, byś była bezpieczna i szczęśliwa. Niestety ja nie mogę pozwolić sobie na taki luksus. Muszę zadbać o stabilność naszego Domu, gotowość i lojalność naszych wojsk, i naszą reputację. W innych okolicznościach Otubar i ja dążylibyśmy do jak najlepszego ułożenia sobie wzajemnych stosunków, bo tak byłoby łatwiej dla wszystkich. Ale jestem Marshalem i nie pozwolę sobie, by traktowano mnie jak dziecko. Szczególnie w obecności innych. A on doskonale zdawał sobie sprawę, że to może się skończyć tylko w jeden sposób.
![]() |
źródło:ilona-andrews.com |
-On jest tego wszystkiego świadom -oświadczyła Ilemina podczas, gdy medyczny robot przemieścił się w kierunku jej nogi. Skrzywiła się. -I powstrzymywał się.
-Może następnym razem uda mu się powstrzymywać nieco bardziej, dzięki czemu wytrzyma na tyle długo, by zadawać mi podobne pytania na osobności i dodatkowo użyje takich słów, bym nie musiał łamać swojemu ojczymowi ręki na oczach całego Domu!
-Nie podnoś na mnie głosu- warknęła Ilemina.
-Czy to było zaplanowane, matko?
-Tak, Arlandzie, oczywiście zaaranżowałam złamanie ręki własnego męża.
-Czy wy dwoje spiskowaliście razem, żeby tego ranka dołożyć mnie i mojej narzeczonej?
-Ona nie jest twoją narzeczoną. Odmówiła ci.
Wpatrywali się w siebie przez chwilę.
-Przyznam to osobiście -przerwała wreszcie milczenie Ilemina. -Ona nie jest popychadłem.
-Co sobie myślałaś, matko, atakując ją? O co ci chodziło?
-Nic sobie nie myślałam -Ilemina westchnęła. -Jesteś moim jedynym synem. Chcę dla ciebie jak najlepiej. Pragnęłam, żebyś poślubił kogoś z silnego Domu. Kogoś wartego ciebie. Kogoś z odpowiednim rodowodem i dziedzictwem. Kogoś, kto wkroczyłby z tobą do Katedry i do naszego Domu, budząc powszechny podziw i zachwyt.
-Rozumiem -Arland zmarszczył brwi. -A czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę moje szczęście?
-Oczywiście! Chcę, żebyś był szczęśliwy! Chcę ci przychylić nieba. Zaakceptowałabym mezalians, ale ludzka kobieta, Arlandzie? Człowiek! I do tego ona nawet nie chce za ciebie wyjść! Czy ona nie rozumie, kim ty jesteś? Czy nie wytłumaczyłeś jej wystarczająco, swojej pozycji? Twoich wszystkich osiągnięć? Jak ona śmie cię odrzucać?
Poczuła dotknięcie wody na nosie. Maud uświadomiła sobie, że nieświadomie zanurzała się coraz głębiej.
-Ona znakomicie wie, kim jestem, matko. I chce mnie poślubić. Ona mnie kocha.
-Zatem dlaczego odmówiła ci?
Zmierzwił dłonią włosy. -To skomplikowane.
-Mamy czas. Wyjaśnij mi to.
-Nie. To sprawa między nią i mną.
-Czekałam całymi latami, byś kogoś sobie znalazł. W tym wieku powinnam już od dawna być babcią. Zamiast tego akceptowałam fakt, że wciąż gdzieś znikałeś, podróżowałeś w tę i z powrotem na Ziemię, na Karhari, do Hierophanta i kto tam wie, gdzie jeszcze. I ostatecznie wróciłeś z tą… tą… kobietą. Wyrzutkiem, zhańbioną banitką! Miałeś czelność domagać się przygotowania Domu na jej przyjęcie, jakby była godna królewskiego powitania. Nie zwróciłeś się z tym do mnie. Nie porozmawiałeś o tym ze swoim wujem czy kuzynką. Nikomu nic nie powiedziałeś.
-Rozmawiałem z wujem Sorenem -odrzekł Arland. -Zgodził się.
-Co? -Ilemina poderwała się, a medyczny robot zapiszczał w proteście. -Dlaczego?
-Ponieważ jest moim wujem i zależało mi na jego radzie.
-Nie, głupcze. Dlaczego się zgodził?
-To już pytanie do niego.
Ilemina potrząsnęła głową. -Obaj postradaliście zdrowy rozsadek. Przywiozłeś tu tę kobietę. A ona nawet się nie przedstawiła. Ty nie wspomniałeś o niej słowem. Nie zależało ci na mojej opinii.
-I z tego powodu uznałaś, że zabijesz kobietę, którą kocham?
Maud zadrżała w kąpieli. Powiedział, że ją kocha. Przez moment rozkoszowała się tym, a potem dopadło ją zwątpienie. Czy ja mam dwanaście lat?
-Nie próbowałam jej zabić. Byłam po prostu… sfrustrowana. A ona tam stała, dumna i uzbrojona, jakby miała jakieś pojęcie, do czego jest miecz i zbroja.
-Bo ma -stwierdził Arland.
-Cóż, teraz o tym wiem -Ilemina machnęła ręką. -To zaszło za daleko. Muszę to przyznać.
-Gdyby to była prawdziwa walka, byłabyś już martwa.
Ilemina zaśmiała się. Niski, wilczy chichot sprawił, że wszystkie włoski na karku Maud stanęły dęba. -Przeceniasz ją.
Arland uśmiechnął się. -Zakładasz, że stanęłybyście naprzeciw siebie w pojedynku. A tak by nie było. Pewnego dnia, kiedy podróżowałabyś gdzieś, wyszłabyś z powozu, nic nie podejrzewając, a ona czekałaby tam na ciebie z ostrzem w ręce. Jeżeli nie odrąbałaby ci głowy pierwszym cięciem, pozwoliłaby ci myśleć, że wygrywasz, aż zbliżyłabyś się do niej i wtedy strzyknęłaby ci w twarz trującym gazem, a potem skończyłaby z tobą i zniknęła, nim ktokolwiek zdałby sobie sprawę z tego, co się stało.
-A więc twoja wybranka jest zabójczynią -zauważyła Ilemina.
-Nie. Ona jest kobietą, która została porzucona na Karhari z trzyletnim dzieckiem i głupim mężem. Potrafiła tam przetrwać. Nie walczy dla zabawy czy dla chwały. Walczy, by wyeliminować zagrożenie. Za każdym razem, kiedy wyciąga miecz, to sprawa życia lub śmierci. I rzuca na szalę wszystko, bo od tego zależy życie jej dziecka. Spośród wszystkich znanych mi ludzi, sądziłem, że właśnie ty, matko, potrafisz to zrozumieć.
Ilemina przez dłuższą chwilę milczała. -Powiedziałabym, że sparring z nią był pouczającym doświadczeniem.
-No, myślę.
-A jej córka jest urocza -Ilemina uśmiechnęła się. -I jeszcze te dwa sztylety…
-Widziałem, jak nimi zabija -odrzekł ponuro Arland.
-To dziecko, Helen?
Potaknął. -Poderżnęła nimi gardło zabójcy Draziri w środku bitwy. Ona wie, jak się nimi posługiwać.
Ilemina wzdrygnęła się zaskoczona.
Maud zanurzyła głowę pod wodę i żałowała, że nie jest lepszą matką. Helen nie powinna wiedzieć, jak zabijać. Siedzenie pod wodą nie mogło nic tu zmienić, ale oddałaby wszystko, by cofnąć czas i zapewnić Helen inne dzieciństwo.
Wynurzyła się.
-Ale jak? -dopytywała się Ilemina.
-Karhari -odpowiedział. I miał rację. To wszystko wyjaśniało.
-Jaki Dom wypędza w takie miejsce dziecko? -wyrzuciła z siebie Ilemina.
-Dom godzien jedynie naszej pogardy.
Ilemina westchnęła. -Naprawdę ją kochasz?
-Tak.
-Jesteś tego pewien, Arlandzie? Jesteś przekonany, że ona cię uszczęśliwi?
-Tak, matko. Daj jej szansę. A przynajmniej przekonaj się, z kim masz do czynienia, nim ją odtrącisz.
-A jeżeli ostatecznie nie zaakceptuje jej? Jeżeli odmówię uznania tego związku?
-Wtedy odejdę wraz z nią -odpowiedział.
Maud zsunęła się z kamiennego stopnia, rozpryskując wokół wodę.
-Arlandzie, nie ośmieliłbyś się!
-Kiedyś sama odeszłaś wraz z ojcem. Nie widzę żadnego powodu, dla którego nie miałbym postąpić podobnie.
Otworzyła usta, zamknęła je i znów otworzyła. -Jesteś Marshalem!
-Ty też stałaś na czele wojsk. Jeżeli do tego dojdzie, zastąpisz mnie kimś innym.
-A co jeśli ona znów cię odtrąci?
-Uszanuję jej wybór.
Ilemina wyrzuciła rękę w powietrze. -To jest szantaż, Arlandzie.
-Nie, to jest jasne postawienie sprawy. Twoje błogosławieństwo nie jest niezbędne, matko. Ale chciałbym je otrzymać. I wiem, że jej również na tym zależy. Ona darzy cię naprawdę dużym szacunkiem. Jest córką Oberżystów. Posiada niesamowitą wiedzę na temat Wszechświata. Będzie dla naszego Domu niezwykle cennym nabytkiem.
Ilemina podniosła rękę. -Dam jej szansę. Ale tylko szansę, Arlandzie. A później sama podejmę decyzję. Jeżeli popełni błąd, jeżeli w jakikolwiek sposób narazi cię na niebezpieczeństwo…
Arland skłonił głowę. -Dziękuję ci, matko.
Obraz pociemniał.
Maud wyciągnęła się w wannie. Odszedłby wraz z nią.
Sama nie poprosiłaby go o takie poświęcenie. Nie miała do tego prawa. Jeżeli naprawdę go pragnie, jeżeli zależy jej na nim, nie może popełnić żadnego błędu.
Matka...Jakże ja rozumiem Ileminę ...:) Ale taki prezent od lessów , możliwość usłyszenia-zobaczenia jak się rzeczy pomiędzy nią , Maud a Arlandem i jego matką mają naprawdę - no no...Gra toczy się o wysoką stawkę ..:)
OdpowiedzUsuńI dzisiaj zajrzałąm tu pierwsza ha :D Udało mi się chociaż raz :D
Oooo... Dziękuję. mamuniaewy
OdpowiedzUsuńDziekuje nie jestem pewna ,czasami lepiej jest nie slyszec i nie widziec czegos co nie jest przeznaczone dla niego bo tak naprawde bohaterka tylko potwierdzila to co juz i tak wiedziala za to teraz bedzie czula jeszcze wieksza presje a to tworzy korzystna atmosfere do popelnienia bledu b.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze, że Maud wszystko usłyszała. Wie przynajmniej, że Arland ją kocha i zrobi dla niej wszystko. Co do Ileminy to rozumiem ją i wydaje mi się, że chyba w końcu zaakceptuje M. tym bardziej, że Helen już przetarła drogę. A Arlanda jeszcze bardziej lubię . Pięknie dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńI Arlamd wyjasnil mamusi ze tylko Maud sie liczy dla niego pozdrawiam Bicker10
OdpowiedzUsuńBomba !!!!!
OdpowiedzUsuńDzięki
Dziekuje, lessy dały Maud możliwość usłyszenia co naprawdę czuje do niej Arland,a to chyba bardzo dużo dla niej,po latach na Karhari ona straciła wiarę w mężczyzn.L
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za kolejny fragment.
OdpowiedzUsuńO... Matko wspaniały fragment Dziękuje J
OdpowiedzUsuńJak ja teraz wytrzymam do kolejnego fragmentu? A ten dopiero w maju, bu.... Jestem bardzo ciekawa, ile zabójstw ma na koncie Maud. Super tłumaczenie!
OdpowiedzUsuń