Wybaczcie późną porę, ale korzystając ze znacznie lepszej niż prognozowana pogody, spędziliśmy cały dzień w plenerze. Na pocieszenie powiemy Wam, że nie jest to jeszcze ostatni fragment IaM i dopiero jutro przyjdzie nam na mniej więcej dwa miesiące rozstać się z Hugh i Elarą.
A teraz już nie wystawiamy dalej Waszej cierpliwości na ciężką próbę, lecz zapraszamy Was do lektury negocjacji pomiędzy (jeszcze) panną Harper a Preceptorem Żelaznych Psów.
A teraz już nie wystawiamy dalej Waszej cierpliwości na ciężką próbę, lecz zapraszamy Was do lektury negocjacji pomiędzy (jeszcze) panną Harper a Preceptorem Żelaznych Psów.
-Potrzebujesz armii -odezwał się Hugh. -A my potrzebujemy bazy.
Przytaknęła. -Masz armię, a ja mam zamek.
Jak dotąd zgadzali się ze sobą.
-Omówimy warunki? -zapytała. -Czego od nas potrzebujecie?
-Moi ludzie będą potrzebować koszar, żywności i wyposażenia -odpowiedział.
-To rozsądne.
-Nie są rolnikami. Nie będą uprawiać pól ani doić krów. Nie będą też pomagać twoim ludziom w codziennych obowiązkach, chyba że będzie to miało związek z zapewnieniem bezpieczeństwa.
Podniosła w zdziwieniu brwi. -Zatem czym się bedą zajmować całymi dniami?
-Będą patrolować okolicę. Będą ćwiczyć, szkolić się, naprawiać i fortyfikować zamek oraz bedą zajmować się wszelkimi zewnętrznymi zagrożeniami, którym przyjdzie nam stawić czoła.
Specjalnie wtrącił to „nam”. Im prędzej dostrzeże w nim sojusznika, tym szybciej uda mu się nakarmić własnych ludzi.
źródło:cherrypoint.marines.mil |
-Co będą ćwiczyć? -zapytała.
-Wynajmujesz nas do bardzo specyficznych zadań. Moi ludzie muszą pozostawać w dobrej kondycji przez cały czas.
-Wyobrażam sobie trzystu ludzi, którzy przez cały dzień będą łazić z kąta w kąt, objadać się moim jedzeniem i pić moje piwo -twardo rzekła Elara.
-Tylko jeżeli będą po służbie. Na zmianę będą patrolować zamek i okolicę, a jeżeli zdecydują się pić piwo w czasie wolnym, będą musieli za nie zapłacić. Co doprowadza nas do kolejnego punktu. Żołnierze muszą otrzymywać żołd.
Elara odchyliła się na swoim siedzeniu. -Oczekujesz ode mnie, że będę ich żywić, ubierać, wyposażać i jeszcze mam im płacić?
-Tak. W zamian za co ci żołnierze staną pomiędzy tobą, a niebezpieczeństwem.
-Jeżeli będziemy płacić każdemu z twoich ludzi 500 dolarów miesięcznie, rachunek sięgnie stu pięćdziesięciu tysięcy. Gdybyśmy mieli takie pieniądze, wynajęlibyśmy najemników. I nie byłabym zmuszona zniżać się do brania udziału w tej małżeńskiej farsie.
Zniżać się? Serio? -Kiedy Nez zacznie wyrzynać twoich ludzi niczym bydło pędzone na rzeź, przechadzając się wśród ich ciał i wdychając zapach ich krwi, będziesz miała szansę im o tym powiedzieć.
Elara wyprostowała się. -Dbałam o swoich ludzi do teraz i potrafię poradzić sobie z Nezem i bez ciebie.
-Mógłbym zdobyć ten zamek z dwudziestką swoich ludzi -stwierdził Hugh. -Mógłbym go spalić albo mógłbym zabić was wszystkich i zająć go.
Pochyliła się ku niemu, wbijając w niego zimne, przepełnione wściekłością oczy. -Tylko spróbuj.
Też nachylił się w jej stronę. -Mógłbym to zrobić, bo moi ludzie są zawodowymi żołnierzami. I będziesz ich tak traktować.
-Nie potrzebujemy was.
-Ależ potrzebujecie. Widziałem Neza w zeszłym miesiącu. Szykuje się na was.
Blondwłosa Caitlyn pojawiła się w drzwiach. Savannah wzięła od niej dzban i odesłała ją ruchem dłoni. Po chwili na stole wylądowała mrożona herbata.
Oczy Elary zwęziły się. -I niby powinnam w to uwierzyć?
-Tak.
-W słowa człowieka, który zdradził swoich przyjaciół?
-W słowa człowieka, który zamierza cię poślubić bez wnikania w twoją przeszłość. Jakoś nie widzę kolejki adoratorów, czekających pod twoimi drzwiami.
Cofnęła się. -Skąd mam wiedzieć, czy nie współpracujesz z Nezem?
-Masz przed sobą Preceptora Żelaznych Psów -warknął z tyłu Stoyan.
Hugh podniósł rękę. Stoyan momentalnie zamilkł.
-Nez nie kłopotałby się takimi podstępami - rzekł Hugh. -Nie jesteś warta aż takiego zachodu. Jesteś łatwą zdobyczą.
Otworzyła usta.
-Ilu z twoich ludzi potrafi zabić wampira w pojedynku jeden na jednego?
Nie odpowiedziała.
-A każdy z moich jest do tego zdolny. Byli szkoleni do ich zabijania, bo Nez i ja spędziliśmy dekadę na wzajemnych próbach zamordowania się. Przesłał mi głowę mojego przyjaciela z lat dzieciństwa, a po tygodniu spotkał się ze mną w Charlotte na kawie. To jest takiego typu człowiek. Tak więc fukaj sobie, ile tylko chcesz, księżniczko. Ale i tak wyjdziesz za mnie, bo nie masz innego wyboru. Nie wygrasz tej walki z rolnikami. Potrzebujesz bezwzględnych, okrutnych sukinsynów, takich jak ja, a z tego co widzę, tylko ja się tutaj pojawiłem.
Wpatrywali się w siebie w milczeniu.
-Dostaniecie żywność, wyposażenie i miejsce do spania -odezwała się wreszcie. -Twój wybór. Wóz albo przewóz.
-Zgadzam się. W zamian pozwolisz mi dokonać modyfikacji i napraw zamku według mojego uznania. I pokryjesz wszelkie niezbędne koszty.
-Przedyskutujemy każdą z modyfikacji indywidualnie -odpowiedziała.
-Nie.
-Mogę nie dysponować odpowiednimi zasobami.
-W porządku. Porozmawiamy o budżecie, biorąc pod uwagę, że roboty związane z zabezpieczeniem tego miejsca będą miały priorytet.
-Dobra - rzuciła. -Nie tolerujemy tutaj żadnych przestępstw. Skoro twoi ludzie będą tu przebywać, muszą podporządkować się naszym prawom. Jeżeli ktoś z nich zamorduje albo zgwałci kogokolwiek z miejscowych, karą za to będzie śmierć. Egzekucją zajmiesz się sam. A jeżeli odmówisz, uwierz mi, pożałują, że to nie ty się za to wziąłeś.
-Zgoda. -Przyszła teraz kolej na wynegocjowanie doposażenia. -Będziemy potrzebować dodatkowych piętnastu koni. -Brakowało im wprawdzie siedemnastu wierzchowców, ale konie były pieruńsko drogie.
-Okay.
Cholera. Powinien prosić o dwadzieścia.
-I żeby była pełna jasność -dodała Elara. -to małżeństwo funkcjonuje tylko na papierze.
-Złociutka, nie masz takiej kasy, by skłonić mnie do czegoś więcej.
Policzki jej się zaróżowiły. -Jeżeli nas zdradzisz, zadbam o to, by nie uszło ci to płazem.
-Jeszcze się nie pobraliśmy, a już cierpię.
-No to coś nas łączy - warknęła.
Jednocześnie odchylili się ku oparciom swoich krzeseł. Miał wziąć sobie za żonę wredną harpię. Świetnie. Po prostu wyśmienicie.
Dugas wystąpił do przodu, nachylił się i wyszeptał coś do ucha Elary.
-Będę musiała przeprowadzić inspekcję twoich żołnierzy -odezwała się nieznoszącym sprzeciwu głosem Elara. -Musimy wiedzieć, co dostajemy w zamian za naszą żywność.
-Spoko -posłał jej leniwy uśmiech. -A moi ludzie będą musieli sprawdzić twoje konie i nowe kwatery w zamku.
-Najpierw przegląd twoich sił.
Hugh nalał sobie herbaty i głową wskazał w kierunku drzwi. -Rzuć okiem za mury swojego zamku.
Czarująca rozmowa aż iskry sypały Dziękuje za fragment J :)
OdpowiedzUsuńDziekuje, jak widac oboje ostro negocjują,i chyba dojdzie do tego małżeństwa
OdpowiedzUsuńO blee...Taka jestem zła...tak mnie wpieniasz a za kilka rozdziałów - oh , będę cię kochać aż za grób ...nie , zawiodłaś mnie panno Harper. Za mało prawdziwego wkur ...wrzenia :P , za duzo rumieńców bo ach cóż on śmiał mi tu powiedzieć ...:P
OdpowiedzUsuńDziekuje o tak pasuja do siebie idealnie to bedzie udane malzeństwo Hugh wreszcie znajdzie niespodziewanie dom ktorego nigdy nie mial i milosc ktorej nigdy nie zaznal przynakmniej taka mam nadzieje b.
OdpowiedzUsuńDziękuję 🤗
OdpowiedzUsuń