Przejdź do głównej zawartości

Iron and Magic Rozdział 3 cz. 5

To już koniec trzeciego rozdziału i niestety również całości udostępnionej przez IA przed wydaniem Iron and Magic. Na ciąg dalszy będziemy musieli poczekać do 26-go czerwca, a wcześniej przyjdzie jeszcze mocno trzymać kciuki, by w międzyczasie nie doszło do żadnych nieprzewidzianych opóźnień, bowiem z tego co wyczytaliśmy na blogu IA, wynika, iż historia Hugh i Elary jeszcze nie została ukończona...
Teraz jednak zapraszamy Was na (tymczasowo) finałowy fragment, w którym panna Harper będzie miała szansę przeprowadzić inspekcję wojsk i utwierdzić się w swojej wstępnej opinii na temat d'Ambraya...


Mogła udusić tego faceta gołymi rękami. Chociaż nie, mogła zrobić mu coś o wiele gorszego. 
Elara wyszła za bramę i znalazła się na szczycie wzgórza, na którym posadowiony był zamek. Żołnierze wyłaniali się z lasu, biegnąc w trójkowej kolumnie. Byli ubrani w czarne mundury, niektórzy nosili też zbroje. Wszyscy za to mieli na sobie duże plecaki ze zrolowanymi kocami i broń. Poruszali się w jednym rytmie, jednocześnie uderzając stopami o grunt. 
Wcześniej nie wyczuła ich w lesie, co oznaczało, że musieli być znacznie z tyłu.
Po wysypaniu się na otwartą przestrzeń, żołnierze zaczęli formować czworoboki, po ośmiu ludzi w każdym rzędzie. Pomyślała, że cały ten sprzęt, który mieli na sobie, musiał ważyć przynajmniej dwadzieścia funtów. A zapewne jeszcze więcej. 
-Jak długo tak biegli? -zapytała i zaraz pożałowała. Okazywanie jakiegokolwiek zainteresowania było niczym zaproszenie, z którego -tego była pewna -skorzysta d’Ambray i zaraz wpakuje swoje masywne cielsko w lekko uchylone drzwi. 
D’Ambray wzruszył ramionami i podszedł bliżej, rzucając na nią swój potężny cień. -Od Aberdine. 
-Dziesięć mil?
-Tak -odwrócił się do niej i spojrzał na nią swoimi niebieskimi oczami. -Chcesz, żeby pobiegli tam i z powrotem raz jeszcze?
Zdała sobie sprawę, że pytał całkiem serio. 
-Nie. 
Zwrócił się w stronę żołnierzy. Ci zdążyli już uformować cztery oddzielne kolumny, składające się z osiemdziesięciu ludzi każda i przyjęli postawę zasadniczą, niczym armia ciemnych posągów zastygłych na zielonej łące. 
-Zamierzasz pozwolić im teraz odpocząć? -zapytała. 
-Jesteście zmęczeni? -d’Ambray zaryczał tuż obok niej, a jego głos poniósł się daleko przez pole. Prawie podskoczyła. 
Trzysta dwadzieścia gardeł odpowiedziało jednym głosem. -Nie, Preceptorze!
-Są gotowi na twoją inspekcję - rzekł Hugh. 
Elara musiała przyznać, że armia robiła wrażenie. Poczuła wyrzuty sumienia. Tu nie chodziło o żołnierzy d’Ambraya, powiedziała sobie. Ale o zapewnienie bezpieczeństwa jej ludziom. Jeżeli d’Ambray narazi tych mężczyzn na niebezpieczeństwo, wina spadnie na niego. 
Z tyłu doszło ich skrzypienie wozu. Powoli i ostrożnie z cienia bramy wyłonili się George, Saladin i Cornwall, prowadząc Dakotę, potężną klacz rasy Clydesdale, ciągnącą załadowany furgon. Ładunek był ukryty pod brązowym brezentem. Ale ona dokładnie wiedziała, co znajduje się na wozie. 
Elara odsunęła się na bok, umożliwiając swobodny przejazd. D’Ambray zdawał się zupełnie niezainteresowany.
Trzech ludzi poprowadziło wóz w dół zbocza, powoli, jakby był zrobiony ze szkła. Dugas podążał za nimi, niosąc ze sobą strzelbę. 
Wóz zatrzymał się wreszcie. Saladin wyprzągł Dakotę i wszyscy skierowali się z powrotem w stronę zamku. 
Elara podniosła wysoko głowę. -Powiedziałeś, że każdy z twoich ludzi poradzi sobie z wampirem. 
Dugas ściągnął brezent. W metalowej klatce siedział nieumarły. Gdy tylko narzuta została ściągnięta, rzucił się na pręty z oczami pałającymi obłędną żądzą krwi. 
-Dowiedź tego. 
D’Ambray skinął głową na swoich żołnierzy. -Wybierz któregoś. 
Elara obrzuciła uważnym spojrzeniem szeregi żołnierzy. Miała skazać jednego z nich na śmierć. Człowiek, nawet wyszkolony, miał bardzo niewielkie szanse w starciu z nieumarłym. 
Ale musiała robić, co do niej należało. Mógł ustawić najlepszych ze swoich ludzi na zewnątrz, tak więc postanowiła wybrać kogoś ze środka. -Czwarty rząd po mojej lewej -wskazała. -Trzeci żołnierz. 
-Arend Garcia -d’Ambray rozkazał. -Wystąp naprzód. 
Trzeci mężczyzna w czwartym rzędzie cofnął się, wykonał zwrot i pomaszerował wzdłuż szeregu żołnierzy, potem wykonał kolejny zwrot, ruszył w ich kierunku i znów skręcił przed czołem kolumny… Ostatni spacer skazanego na śmierć. Był przed trzydziestką, jasne oczy, krótko przycięte ciemne włosy. Jak oni wszyscy był szczupły, praktycznie na granicy niedożywienia. Blizna przecinała jego twarz na prawo od nosa, ciągnąc się skośnie w kierunku kącika ust. 
Zaraz miał umrzeć. Jeżeli okaże uczucia, d’Ambray będzie mógł to wykorzystać i wymiga się od testu. 
Arend Garcia zatrzymał się. 
Spojrzała na d’Ambraya. Jego twarz wydawała się wykuta w kamieniu. 
-Zabij nieumarłego -polecił spokojnym głosem. 
Garcia ściągnął plecak z kocem, ułożył je na ziemi i skierował się do klatki, sięgając jednocześnie za plecy i wyciągając paskudnie wyglądający nóż. Broń wyglądała jak węższa wersja maczety o czarnym ostrzu. 
Dugas pociągnął za łańcuch doczepiony do ciężkiej zasuwy, blokującej drzwi i cofnął się. Garcia obserwował to wszystko beznamiętnie. Nieumarły rzucił się ponownie na kraty. 
Szlag by to. -Zamierzasz pozwolić twojemu człowiekowi stanąć naprzeciw nieumarłego z nożem w ręce?
D’Ambray spojrzał na nią. -Chcesz, żeby się z nim rozprawił gołymi rękami?
-Nie. -Ledwo znała tego mężczyznę, a już szczerze go nienawidziła. -Przynajmniej daj mu miecz. 
-Nie potrzebuje żadnej długiej broni. 
Dugas szarpnął mocniej za łańcuch i zasuwa przesunęła się. Nieumarły wypadł z klatki, szybki jak błyskawica i od razu rzucił się na Garcię. 
W ostatnim momencie chudzielec zrobił krok w bok, zwinnie niczym matador i machnął maczetą. Ostrze przeszło gładko przez kark nieumarłego. Głowa wampira potoczyła się po trawie. Korpus przebiegł jeszcze kilka metrów, nim potknął się i runął na ziemię. 
Elara uświadomiła sobie, że przez cały czas wstrzymywała oddech. 
Garcia wyciągnął z kieszeni szmatkę, wytarł ostrze, wsadził je do pochwy i przyjął postawę na spocznij. 
-Jesteś usatysfakcjonowana? -zapytał d’Ambray.
-Tak - poczuła gorzki smak na języku. Powinna się cieszyć. Chciała mieć twardych żołnierzy i takich dostała. Elara zmusiła się do zachowania spokoju i z beznamiętnym wyrazem twarzy zwróciła się do d’Ambreya. -Dziękuję, Preceptorze. 
Uśmiechnął się. Najwyraźniej dobrze się bawił. -Wszystko dla mojej narzeczonej. 
Mało brakowało, a uderzyłaby go. 
D’Ambrey skinął głową Garcii. Mężczyzna wyciągnął niewielki nóż z pochwy przy pasie. Ktoś złamał szereg i podbiegł do niego. Razem uklękli przy zwłokach. 
-Co oni robią?
-Zbierają krew. Odpowiednio przechowywana zachowuje swoje wartości przez całkiem długi czas. A teraz z chęcią zobaczyłbym nasze koszary. 
-Tędy -Elara odwróciła się i poprowadził go do wnętrza zamku. 
-A jeżeli chodzi o małżeństwo -odezwał się. 
-Mówiłam wcześniej poważnie. 
-To dobrze, bo podoba mi się ta blondynka, która przyniosła herbatę. 
Co za tupet. -Moi ludzie nie są niewolnikami, Preceptorze. Jeżeli Caitlyn będzie cię chciała, to w całości jej prywatna sprawa. 
-Znakomicie. Dostanę własną sypialnię, czy ustalimy jakąś rotację?
Musiał ją podpuszczać. Nie wyobrażała sobie, by mogło być inaczej. 
-Dostaniesz swoją własną sypialnię, Preceptorze.
-Cudownie. 
Nie mogła go zabić. Potrzebowała jego żołnierzy. Ale naprawdę miała na to ochotę. 
-Jeszcze jedna rzecz. Czy ten zamek nazywa się jakoś?
-Balle - wymówiła to po gaelicku - Baljeh.
Hugh wyszczerzył się w szerokim uśmiechu. -Brzmi jak dom. Wydaje mi się, że spodoba mi się tutaj. 
-Zrobimy co w naszej mocy, byś poczuł się tu jak u siebie, Preceptorze. 


Komentarze

  1. Dziekuje tak jak powiedzialam poprzednio sa idealnie dobrani i bardzo zabawni b.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zrzytać bedbęd, ale chyba warto. Dziękuję 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje, jak widac zdali test,teraz ciekawi mnie jak ulożą się stosunki Elary z Hugh

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje za tłumaczenie J

    OdpowiedzUsuń
  5. Dlaczego nikt mnie nie obudził gdy wrzucaliście kolejny fragment ..? :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Okładka plus garść wieści na temat Iron and Magic

Od dawna nie zaglądaliśmy na blog Ilony Andrews, czas więc najwyższy nadrobić zaległości. A okazja ku temu jest przednia, gdyż nie dalej jak wczoraj, Ilona ujawniła wygląd okładki Iron and Magic. Przy okazji zdradziła, że jest to pierwsza część trylogii (sic!), rozpoczynająca cykl Iron Covenant. Cieszymy się, iż plany naszego ulubionego pisarskiego duetu są nadzwyczaj ambitne i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach nie powinniśmy narzekać na brak pozycji spod szyldu IA. Tradycyjnie pozostaje tylko wykazywać się cierpliwością i liczyć, że weny twórczej, czasu i zdrowia Andrewsom nie zabraknie. Po kilku godzinach dowiedzieliśmy się jeszcze, że możemy również liczyć na klasyczne wydanie papierowe oraz audiobook, a każdy z tomów Iron Covenant będzie opowiadał do pewnego stopnia zamkniętą historię, tak więc podobnie jak to było w przypadku KD, nie musimy obawiać się irytujących cliffhangerów. Iron and Magic ma się skupiać na postaci Hugh, podczas gdy tom drugi będzie główni...

Podgryzamy gryzonia, czyli o chomikowaniu przekładów w jednym miejscu;-)

Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią zaczęliśmy dzisiaj wrzucać na WP zebrane w jednym pliku nasze dotychczasowe nieoficjalne tłumaczenia. Jeżeli występowałyby jakiekolwiek problemy z dostępem, prosimy o wyrozumiałość i powiadomienie nas o zaistniałych problemach. Poszczególne posty zostały zabezpieczone dotychczasowymi hasłami używanymi na gryzoniu. Zdajemy sobie sprawę, iż stanowi to dodatkowe utrudnienie, ale ze ze względów -powiedzmy - formalnych, zmuszeni jesteśmy do zastosowania takiego rozwiązania. Pomiędzy popularyzacją czytelnictwa, czy też przybliżaniem rodzimemu czytelnikowi obcojęzycznej literatury, a nieuprawnionym rozpowszechnianiem i upublicznianiem dzieł chronionych prawami autorskimi - istnieje bardzo wąska granica. Dlatego też zmuszeni jesteśmy do ograniczenia dostępu do naszych przekładów do grona naszych znajomych, do których optymistycznie zaliczamy całą społeczność skupioną wokół SO. Stąd również liczymy na Wasze zrozumienie i uszanowanie naszej prośby o...

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu... Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-) Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się. Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak wi...