Dzisiaj problemy z zasilaniem już nas nie nękały, dzięki czemu w miarę wcześnie możemy zaprezentować Wam kolejny fragment SotB. Intryga powoli zaczyna się zagęszczać, napięcie rośnie i coś się nam wydaje, że wkrótce będzie musiało dojść do nieuniknionej konfrontacji.
Ale to pieśń przyszłości, a na razie możemy wrócić do gabinetu Sorena i pochylić się nad niuansami polityki Domów w okolicach systemu Serak.
Przyjemnej lektury!
Pamiętała, jak lata temu oglądała film science fiction, w którym flota małych jednostek atakowała olbrzymi niszczyciel. Realia walk w przestrzeni kosmicznej niszczyły tę fantazję równie szybko, jak średniej wielkości statek zniszczyłby flotę myśliwców. Nawet, gdyby pojedyncze jednostki zdołałyby przedrzeć się przez osłony, zniszczenia, jakich mogłyby dokonać, byłyby zupełnie nieistotne. To byłoby jak próba zaatakowana lotniskowca za pomocą łodzi wiosłowych. Mogłyby wystrzelić całą swoją amunicję, uzupełnić zapasy, ponownie posłać wszystko na wroga, a ten nadal byłby w pełni sprawny.
-Z tego co wiem, takie małe jednostki używane są tylko w jednym celu -dodała Maud.
-By wejść na pokład innego statku - dopowiedział Arland głosem przypominającym ciche warknięcie. -Kiedy jakaś jednostka poddaje się, myśliwce przewożą załogę, która ma objąć dowództwo na przejętym statku i zabezpieczyć jego ładunek.
![]() |
źródło:ilona-andrews.com |
-To wyjaśnia te akrobatyczne popisy - powiedział Soren z ponurym wyrazem twarzy.
Maud rzuciła pytające spojrzenie Arlandowi.
-Po walce w przestrzeni unosi się cała masa odłamków -wyjaśnił Arland. -Większe i mniejsze fragmenty latają we wszelkich możliwych kierunkach. W takich warunkach potrzebne są niewielkie, zwrotne jednostki i zręczni piloci, potrafiący błyskawicznie reagować.
-Czy jest jakiś powód, dla którego Dom Serak miałby kiedykolwiek wysyłać swoich ludzi na pirackie statki? -zapytała Maud. To pytanie brzmiało niedorzecznie, ale mimo wszystko musiało zostać zadane.
-Nie -stwierdził Soren.
-Ich jednostki dysponują gigantyczną siłą ognia przy minimalnej osłonie -kontynuował Arland. -Kiedy tylko wyczuwają zagrożenie, natychmiast się rozpraszają. A zbudowane są tak, że większość z nich trzyma się w kupie tylko dzięki modlitwom załóg. Te statki nie mają żadnej realnej wartości, a obsadzający je ludzie nie byliby przydatni dla kogokolwiek. Nie ma najmniejszego powodu, by tracić czas i własne zasoby na przejmowanie takiego okrętu. Osobiście posłałbym im rakietę i odesłał w zaświaty.
Ponownie zapadła cisza.
-To całkiem poważny zarzut -odezwał się wreszcie Soren. -Nie mamy żadnych dowodów. Możemy się nawet mylić.
-Słyszałam to całkiem wyraźnie - zaprotestowała Maud.
Soren podniósł dłoń. -Nie zaprzeczam temu. Ale nie znamy wszystkich okoliczności. Może Tellisowi po prostu się pobłaża?
-Ale trzy tysiące godzin? -zauważył Arland.
-Zdarzały się już dziwniejsze przypadki.
-Może istnieć sposób na zdobycie potwierdzenia - wtrąciła się Maud. -Będę potrzebowała nienamierzalnego łącza, dzięki któremu skontaktuję się z kimś poza granicami tego systemu.
Arland podszedł do biurka Sorena i przyłożył swoją dłoń do jego powierzchni. Po blacie przetoczyło się czerwone światło. Obraz na ekranie zamigotał, by po chwili wypełnić się czerwonokrwistym symbolem Domu Krahr. Maud mrugnęła zaskoczona. Arland przejął właśnie pełną kontrolę nad lokalnym węzłem łączności. Oto władza marszałka w pełnej okazałości.
Aralnd wyrecytował długi ciąg liczb. Ekran zgasł, by za moment wrócić do życia, wyświetlając neutralną szarość.
-Co zrobiłeś? -zapytała.
-Włamałem się do krążownika Leesów - odpowiedział. -Oni szyfrują całą swoją komunikację, tak by nie dało się namierzyć miejsca jej pochodzenia. A ja podpiąłem się do ich systemu łączności. Jeżeli odbiorca wiadomości będzie próbował namierzyć jej źródło, sygnał będzie sprawiał wrażenie, jakby skakał po całej Galaktyce.
A niech mnie. -Imponujące.
Arland wzruszył ramionami. -Nuan Cee szpieguje nas przy każdej sposobności. Po prostu wyrównuję rachunki.
Nagle przypomniała sobie o spoczywającej w jej kieszeni kulistej kości pamięci.
-Z kim chciałabyś się skontaktować, moja pani? -zapytał Arland.
-Z kimś z mojego poprzedniego życia - Maud podeszła do jednej z wolnych kanap i siadła na niej. -Najlepiej by było, gdybyście zachowali milczenie i nie pokazywali się na ekranie.
Soren skrzywił się, ale pozostał przy swoim biurku. Arland przesunął palcami nad blatem, obracając wyświetlacz w jej stronę. Po drugiej stronie pomieszczenia na ścianie ukazał się podobny ekran ze sklonowanym obrazem, ustawiony jedynie na odbiór. W ten sposób będą widzieli, to co ona, pozostając jednocześnie niewidoczni dla rozmówcy. O to właśnie jej chodziło. Ostatnią rzeczą, jakiej teraz pragnęła, było wzajemne przestawianie sobie wszystkich.
-Potrzebuję nazw dwóch statków handlowych -dodała jeszcze. -Jednego z waszego Domu i jednego Seraków.
Nazwy pojawiły się na jej osobistym komunikatorze.
Maud wprowadziła długą sekwencję znaków. Nie sądziła, że kiedyś będzie zmuszona do użycia tego numeru.
Z miejsca, w którym siedziała, doskonale widziała zarówno obu wampirów, jak i ekran zwisający z sufitu.
Obraz nadal się nie zmieniał.
Czekała.
Minęła dłużąca się niemożliwie minuta.
Ekran ożył i ich oczom ukazał się mostek statku kosmicznego. Duży wampir rozwalał się w kapitańskim fotelu, starszy od Arlanda o mniej więcej dziesięć lat, z długimi ciemnymi włosami spływającymi na szerokie plecy, osłonięte czarnym pancerzem pozbawionym jakiegokolwiek herbu. Poszarpana blizna znaczyła lewą stronę jego twarzy, sięgając aż do oka. W pustym oczodole tkwił bioniczny moduł namierzający. Z oddali wyglądał jak srebrne oko wypełnione lśniącym pyłem. Z bliska sprawiał jeszcze gorsze wrażenie.
Wampir obrzucił ją chytrym spojrzeniem. Przebiegł ją znajomy dreszcz niepokoju.
Renouard nie zmienił się o jotę.
-Sariv -rzucił. Gdyby wilki w ciemnym lesie potrafiły mówić, brzmiałyby dokładnie tak jak on. -Delikatny kwiatuszek z Karhari. A więc mimo wszystko udało ci się stamtąd wyrwać.
Oczy Arlanda zwęziły się.
-Bynajmniej nie dzięki tobie.
-Złożyłem ci propozycję.
Taaak, nie było w całym wszechświecie matki, która zgodziłaby się na taką propozycję. -Powiedziałeś, że dałoby się dostać dobrą cenę za moją córkę na targu niewolników.
-Żartowałem. No, przynajmniej częściowo. Słyszałem, że przygruchałaś sobie jakiegoś ładniutkiego Marshala.
Ładniutki Marshal w mgnieniu oka przeszedł od irytacji do furii.
-Ale mówią też, że jeszcze nie udało ci się tego do końca przyklepać -Renouard nachylił się nieco. -Czyżby nie zamierzał doprowadzić tego do szczęśliwego finału? Mógłbym udzielić mu kilku lekcji.
Twarz Arlanda przemieniła się w kamienną maskę.
-Widzę, że chciałbyś nabawić się kolejnej blizny na przyrodzeniu -odpowiedziała.
Wyszczerzył zęby i ryknął śmiechem.
-Mam dla ciebie robotę.
-Zamieniam się w słuch.
-Potrzebuję przejąć ładunek z dwóch statków, przemierzających ten kwadrant w następujących współrzędnych. -Oznaczyła fragment obszaru w pobliżu systemu Serak i wysłała mu dane. -To nic wielkiego. Dwie skrzynie z pierwszego statku i jedna z drugiego, łącznie mniej niż trzy metry sześcienne i około sto dwadzieścia kilogramów.
-Kto przewozi ten cenny ładunek?
-Silver Talon.
Renouard sprawdził swój wyświetlacz. -Dom Krahr. A więc plotki były prawdziwe. Pogrywasz sobie z Marshalem. Zawsze wiedziałem, że masz to w sobie -mrugnął do niej, by upewnić się, że złapała jego aluzję.
Ugh. -Możesz się tego podjąć, czy nie?
-Da się zrobić -wycedził przez zęby. -Za odpowiednią opłatę. Sam się tym nie zajmę, ale będę pośredniczył. Co jest w skrzyniach?
-To nie ma znaczenia.
Uśmiechnął się. -Drugi statek?
-Valiant Charger.
-Nie.
Nie trudził się nawet sprawdzeniem tej nazwy.
-To barka -powiedziała. -Mógłbyś to zrobić z zamkniętymi oczami.
-Powiedziałem ci, że to nie jest teren moich działań, a mój kontakt nie ruszy tego statku.
-Znajdź kogoś innego.
-Nie ma nikogo innego. Na tym boisku jest tylko jeden gracz.
-Zatem nici z umowy -rzuciła. -Zwrócę się do kogoś innego.
Pstryknęła palcami i ekran zgasł, zrywając połączenie. Spojrzała na Arlanda i Sorena.
-To Dom Serak zajmuje się piractwem w tym kwadrancie -stwierdził Arland.
-A Kozor też w tym siedzi -dodał jego wuj.
Pychota ten deserek! mamuniaewy PS dziękuję!
OdpowiedzUsuńA to niespodzianka i znajomy Maud ciekawa jak ładniusi Marshal zareaguje Dziękuje za fragment J
OdpowiedzUsuńDziekuje sprytna bohaterka szybko udowodnila swoje racje b.
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny ładniusi ale malusi fragmencik
OdpowiedzUsuńa tak sobie tylko tu kliknęłam znienacka i zonk! taka pychotka na początek tygodnia :D Dzięki :D Anna
OdpowiedzUsuń