Po blisko trzech miesiącach wracamy do "Wicked Ugly Bad" Cassandry Gannon. Mamy nadzieję, że tak długa przerwa nie zniechęciła Was i dacie jeszcze jedną szansę prozie polecanej przez Ilonę Andrews.
Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy do lektury!
Rozdział 2
Wysokie IQ plus urojenia o własnej wielkości są groźne w każdym Złym. W odniesieniu do tego pacjenta są one jednak wyjątkowo uciążliwe. W mojej (jak najbardziej profesjonalnej ocenie) tendencje Scarlett do podżegania i niezdolność do zaakceptowania swojej roli, czynią ją najbardziej niebezpiecznym złoczyńcą, przebywającym w tej placówce.
Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae
-Wspaniale -Avenant przewrócił oczami. -Letty zabiła panią doktor. Teraz będę musiał od nowa uczyć jej następcę, by wstawał, kiedy wchodzę do pomieszczenia. To mi zajmie tygodnie.
-Szczęśliwie masz dożywocie plus wiek, by ich tego nauczyć -odpowiedziała Esmeralda. Schyliła się, by podnieść podkładkę z notatkami Ramony i zaraz zaczęła je przeglądać. -Boże, patrzcie na te bzdury, które o mnie wypisywała. „Problemy z gniewem?”, „Brak empatii?”, „Nie przyjmuje krytyki?” Do diabła, cieszę się, że ta suka jest martwa.
-Nie jest martwa! - Scarlett spoglądała na swoją ofiarę i nie miała pojęcia, co robić dalej. -Tylko trochę ją ogłuszyłam -zawahała się i spojrzała na Marroka. -Prawda?
-A skąd miałbym to wiedzieć? - rozparł się wygodnie na krześle i podniósł brwi. -To nie ja przywaliłem jej w czaszkę składanym krzesłem.
-Ale ty jesteś tutaj najbardziej doświadczonym kryminalistą, zatem zwracam się o twoją ekspertyzę! - Scarlett przybliżyła się o cal do znieruchomiałego ciała Ramony i z całych sił próbowała uniknąć hiperwentylacji. Jej babcia oczekiwałaby od niej, że zachowa opanowanie. -Wydaje mi się, że oddycha. Och, Bogu dzięki. Nie sądzisz, że oddycha?
Marrok ledwie zerknął na leżącą kobietę. -Oddycha.
-I jest także nieprzytomna -odezwał się z obawą Benji. -Czy nie powinniśmy zawołać kogoś, kto mógłby jej pomóc?
-Nie! -Rumpelstiltskin rzucił przerażone spojrzenie w kierunku drzwi. -To ostatnia rzecz, jakiej potrzebujemy! Oni obwinią za to całą grupę. Wrzucą nas wszystkich do lochów. Musimy się stąd wynosić!
-Och, to nie będzie wyglądało za dobrze w tygodniowym raporcie -lamentowała Dru. -Letty, z pewnością zostaną postawione ci jakieś zarzuty.
-Nie zamierzam na nie czekać -Scarlett z wysiłkiem oderwała wreszcie wzrok od Ramony. -Nikt z nas nie powinien. Rumpelstiltskin ma rację. Musimy się stąd wynosić. Wszyscy -skinęła głową, upewniając samą siebie, co do planu, który przed momentem narodził się w jej głowie. -Uciekamy z WUB. To jedyny sposób.
![]() |
źródło:pixabay.com |
Usta Marroka wykrzywiły się.
-Ale ja wreszcie zacząłem robić postępy w moich problemach z brakiem pewności siebie…-zaczął Benji.
Avenant przerwał mu. -Ucieczka jest niemożliwa. Wydajmy Scarlett i miejmy nadzieję, że doktor White* ukarze tylko ją. To nasza najlepsza opcja.
Marrok leniwie wzruszył ramionami. -Albo możemy zrzucić całą winę na ciebie i tym sposobem wreszcie pozbędziemy się największego dupka z naszej grupy.
-Podoba mi się ten pomysł - zawtórowała mu Esmeralda.
-Dwie minuty temu powiedzieliście mi, że Trevelyan stąd uciekł -wtrąciła się Scarlett, starając się z całych sił skłonić resztę do rozważenia jej planu. -To może się udać.
-A czy potrafisz przemienić się w ziejące ogniem monstrum? -zapytał się drwiąco Avenant. -Bo jeżeli tak, to teraz jest dobry moment, by o tym wspomnieć. W innym wypadku, nie widzę, jak twój plan ominięcia strażników…
-Nie wiem dokładnie jak, ale…
-…bez wszczynania alarmu…
-Wszyscy musimy popracować nad szczegółami…
-…a następnie pokonania Jeziora Zapomnienia…
-Oczywiście, to będzie pewien problem…
-…oraz minięcia latających małp…
-W porządku! Nie mówię, że to będzie łatwe, ale spędzenie w zamknięciu reszty życia to też nie wczasy pod palmami -spojrzała na niego. -Chcesz tu siedzieć w tanich dresach, podczas gdy ktoś inny obnosi się z twoją koroną w Northlandii?
Usta Avenanta zacisnęły się.
-Tak właśnie myślałam -rzekła Scarlett, odzyskując nieco pewności siebie. Musiała teraz jedynie przekonać wszystkich, że nie ma innego sposobu. -Dożywocie plus wiek, Avenant. Ta chwila, dokładnie ta, jest twoją jedyną szansą, na to byś jeszcze kiedykolwiek zobaczył swój duży, lodowy zamek. I dobrze o tym wiesz.
Obserwował ją zamyślony, ale przynajmniej przestał gadać o wydaniu jej straży.
Podbudowana tym Scarlett zwróciła się do reszty. -Czy ktokolwiek z was chce tu zostać? Benji, nie byłbyś szczęśliwszy, żyjąc pod jakimś miłym mostem, strasząc podróżnych?
Wydał z siebie rozmarzone westchnienie. -Uwielbiam dobrych podróżnych.
-Esmeralda? -Scarlett odwróciła się do wiedźmy. -Nie chcesz znowu czarować?
-Oczywiście, że chcę! To jedyna rzecz, o której marzę. Rzucanie zaklęć… Przemienianie ludzi w żaby… Genetycznie modyfikowana armia piernikowych ludzików…
-Cóż, nie dane ci będzie wypowiedzieć choćby jednego zaklęcia, jeżeli nie dołączysz do mnie. Nie zaryzykowałabyś wszystkiego, by odzyskać swoje moce?
Esmeralda wyglądała teraz jak pilna uczennica, nie mogąca doczekać się wywołania do odpowiedzi. -Zaryzykowałabym.
-Dobrze zatem -Scarlett przeniosła wzrok na Rumpelstiltskina. -A ty…kiedy jesteś tu zamknięty, kto zajmuje się tymi wszystkimi pierworodnymi, na których miałeś umowy?
-Opiekunki. I kosztuje mnie to fortunę.
-Nie chcesz zatem wrócić do domu, do tych wszystkich dzieciaków?
-Przede wszystkim nie chcę być tutaj, kiedy strażnicy dowiedzą się, co zrobiłaś doktor Ramonie. Teraz chodzi mi tylko o to, żeby stąd zniknąć.
-Wszystko jedno -nie obchodziło jej, dlaczego się zgadza, byle tylko był z nią. -Marrok…”- Scarlett wreszcie zwróciła się do wilka, zupełnie nie wiedząc, jak go przekonać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Snow White (ang) - Królewna Śnieżka
Bardzo dziękuję za kolejny fragment ;) mam nadzieję, że nie porzucicie tego tłumaczenia, bo mimo długiej przerwy zaciekawiła mnie ta pozycja :D
OdpowiedzUsuńdzięki!! czekam na ciąg dalszy... :) betti_domino
OdpowiedzUsuń