Po przerwie na SotB kontynuujemy śledzenie historii Scarlett i Marroka. Wracamy do gabinetu doktor Śnieżki i będziemy świadkami dalszej rozgrywki w tym nietypowym trójkącie, gdzie nikt nie jest tym, na kogo wygląda... A w tle przewinie się też pewien gówniarz o imieniu Piotruś;-)
Przyjemnej lektury!
Przyjemnej lektury!
Straszniejsze od jej paznokci i bezdusznych trofeów zdobiących ściany był sposób w jaki się w niego wpatrywała. Marrok wiedział, że doktor White zabawiała się z męskimi pacjentami i niepokoiło go, że jej pociąg do niego stawał się coraz bardziej widoczny.
Nie był teraz w stanie spojrzeć na Letty, zawstydzony samym podejrzeniem, że ona też to dostrzega.
Przez całe swoje życie przywykł do tego, że jego wygląd przyciągał uwagę, której niekoniecznie pragnął. Dorastał samotnie po tym, jak jego rodzicie zostali zabici przez jakiegoś gówniarza o imieniu Piotruś. Marrok ledwie ich pamiętał. Miał tylko siebie i kiedy wreszcie udało mu się zaciągnąć do Wilkbolu, starał się jedynie przetrwać. W tamtym czasie była to dla niego sprawa życia lub śmierci.
Niestety bycie częścią tego show oznaczało też konieczność zadawania się z kobietami, których nie miał ochoty nawet tknąć, tylko dlatego, że tego właśnie wymagał od niego trener. Początkowo był zdany na łaskę wszystkich większych i wredniejszych od niego. Teraz stał się wystarczająco duży, by z góry zniechęcać potencjalnych przeciwników, ale w WUB-ie nie miało to większego znaczenia. Tutaj struktura władzy była odmienna i prawie każdy próbował tu żerować na słabszych od siebie.
Nigdy nie uda mu się uciec od tego, kim był. Pogodził się już z tym.
Ale nie Scarlett.
-Nie możesz prosić Marroka, by przespał się z kimś dla realizacji twoich planów -wypaliła. -To jest niemoralne i nieetyczne. Poza tym obowiązują nas określone zasady, dotyczące seksualnego wykorzystywania pacjentów. Rozdział trzeci wewnętrznych przepisów.
Marrok wykrzywił wargi. Zarówno ze względu na jej wzruszającą obronę jego czci, jak i dlatego, że sam przeczytał ten głupi rejestr przepisów. Jeżeli Scarlett nadal będzie tak postępować, wykończy go ostatecznie tą swoją nieskończoną dobrocią i słodkością.
-Cóż, są przepisy i przepisy - doktor White zachichotała, jakby powtarzanie tych samych fraz sprawiało jej sporą przyjemność. -Chodzi mi o to, że ten facet nie jest nazywany Wielkim Złym Wilkiem bez powodu. Jeżeli uwiedzie tę sprawiającą same kłopoty brzydką siostrę przyrodnią i rozwiąże przy tym nasz problem, odbędzie się to w całkowitej zgodzie z jego naturą.
Uśmiech Marroka zniknął. -Ona nie jest brzydka -powtórzył stanowczo. -Lekarze wypisują w jej papierach same bzdury, może więc sami sprawdzimy, kim ona jest, bo nie ma takiej opcji, żeby była…
-Ona jest Zła -przerwała mu Scarlett. -Kimś takim właśnie jest. Kimś bardzo, ale to bardzo złym.
Wbił w nią wzrok przepełniony frustracją.
A ona odpowiedziała mu wyrazem twarzy oznaczającym wprost: „zamknij się!”
![]() |
| źródło:wikimedia.org |
Scarlett otworzyła ze zdziwienia usta, gdy zdała sobie sprawę, że w ten sposób załatwił im właśnie możliwość przemieszczania się po WUB-ie bez nadzoru krasnoludów. Jej oczy zapłonęły podekscytowane rysującymi się przed nimi możliwościami.
Żadna ze Złych nie potrafiłaby wyglądać na tak rozkosznie zachwyconą.
-Oczywiście -zgodziła się doktor White. -Rób z nią to, co okaże się konieczne. Pamiętaj tylko, że goni nas czas i … - przerwał jej terkoczący na biurku interkom. Sięgnęła do niego. -Tak?
-Doktor White? -Wszystkie kamery przestały działać, a biuro ochrony stoi w ogniu. Wydaje nam się, że to znów był ogniowy skrzat. Krasnale proszą, by pani do nich przyszła.
-Och, na miłość boską… Czy sama muszę zajmować się tu wszystkim? - doktor White wstała i podeszła do drzwi. -Odprowadź go z powrotem do pracowni, Ramona. -Kiedy przechodziła obok niego, przeciągnęła swoimi lustrzanymi szponami po barkach Marroka. -Spodziewam się wkrótce szczegółowego raportu, Wilku - nachyliła się do jego ucha. -Bardzo szczegółowego.
Marrok odsunął się nieznacznie, tłumiąc odrazę. Nie lubił być obłapiany, szczególnie na oczach jego Prawdziwej Miłości. Nie był zainteresowany doktor White i to nawet nim spotkał Letty, więc tym bardziej teraz go nie pociągała. Wilki były w pełni lojalne wobec swoich Prawdziwych Miłości. Zawsze. Coś, czego Dobrzy również nie byli w stanie pojąć.
Pewnego dnia doktor White przestanie być tak subtelna i przejdzie do czynów. To był jeden z powodów, dla których starał się nie rozrabiać i nie zwracać na siebie uwagi w WUB-ie. Nie zamierzał zbyt często stawać przed kimś, kto mógł zaordynować mu elektrowstrząsy.
Oczy Scarlett zwęziły się. Jej głowa odprowadził do wyjścia doktor White, po czym gwałtownie skierowała się w jego stronę. -Ona napastuje cię seksualnie! - powiedziała to ze świętym oburzeniem.
Marrok wycedził przez zaciśnięte usta. -Cóż, po prostu ciężko mi się oprzeć.
-To nie są żarty - Scarlett była do niego wrogo nastawiona całymi tygodniami, głównie dlatego, że przez cały ten czas próbował ją sprowokować. Teraz jej niechęć ustąpiła i wpatrywała się w niego z autentyczną troską. -Cały czas tak cię traktuje?
-Sporo ludzi tak właśnie mnie traktuje -odrzekł beznamiętnie.
-Kobiety oczekują, że po prostu prześpisz się z nimi tylko dlatego, że jesteś przystojny?
-Kobiety oczekują, że prześpię się z nimi, ponieważ sądzą, że za seks przehandluję to, co mogą mi zaoferować. Kupowanie sobie gracza na noc jest częścią tej cudownej gry nazywanej Wilkbolem.
-To nie jest gra!
Dlaczego tylko ta dziewczyna potrafiła to zrozumieć? Nawet sam Marrok miałby problemy w wyjaśnieniu swojej nienawiści do tego odwiecznego procesu. Dobrzy byli nieustannie zirytowani i zdezorientowani jego oporem. Większość z jego wyroków miała związek z odmową podporządkowania się. Ale nawet wiedząc, że przyniesie mu to tylko więcej bólu i kłopotów, nigdy świadomie nie sprzedał się. Może na jakimś poziomie podświadomości wyobrażał sobie właśnie tę rozmowę ze swoją Prawdziwą Miłością. I marzył o tym, by móc spojrzeć jej prosto w oczy i powiedzieć prawdę.

Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńZa krótkie:(
OdpowiedzUsuń