Przejdź do głównej zawartości

WUB Rozdział 6 cz. 3

Dzisiaj się już sprężyliśmy i "w miarę" wcześnie mamy dla Was kolejny fragment zmagań wtorkowej grupy wsparcia. Wszyscy trzymamy kciuki za Benji'ego, który -jak powszechnie wiadomo- mimo swoich imponujących rozmiarów cierpi na tragiczny brak pewności siebie.
Życzymy przyjemnej lektury i udanego weekendu!



-To się nigdy nie uda - Rumpelstitltskin wyglądał, jakby miał zaraz zacząć hiperwentylację. -Na pewno zostaniemy zagazowani. Cały ten dzień jest jedną wielką pomyłką, ale ten pomysł to już…
-Zamknij się -rozkazał mu Avenant. -Wszyscy wiemy, że mamy przerąbane, ale marudzenie o tym nikomu nie pomoże. Po prostu przygotuj się na godną śmierć. 
Scarlett starała się jak mogła, by przedstawić całą sprawę w lepszym świetle. -Benji, kochany, wyglądasz świetnie. Niczym się nie przejmuj. Wiem, że wszystko będzie dobrze. Jestem pewna, że sobie poradzisz. 
Przełknął tak ciężko, że aż coś zachrobotało w jego gardle. -Ale Letty…
-Kluczem do sukcesu jest pozytywne myślenie. Powtarzaj sobie: „mogę to zrobić, uda mi się”. Wskazała na jego skroń. -Dzięki takiemu podejściu stać cię będzie na wszystko. 
-O mój Boże, cytujesz dokładnie doktor Ramonę - Marrok potrząsnął głową. -Naprawdę powinnaś się stąd wynieść, Czerwona. Taka psychogadka może zamienić każdy mózg w papkę, a twój jest zbyt uroczy, by go zmarnować. 
Posłała mu zirytowane spojrzenie, a on wyszczerzył się do niej w szerokim uśmiechu. 
Ciężko było nieustannie złościć się na najprzystojniejszego mężczyznę w całych Czterech Królestwach, ale Marrok robił, co tylko mógł, by jej to umożliwić. Albo przynajmniej robił do dnia dzisiejszego. Nagle zamiast szydzić, jedynie się z nią droczył. I uśmiechał się do niej tak, jakby oczekiwał, że odpowie mu tym samym. Nienawidzić go teraz było znacznie trudniej, niż w czasach kiedy pozwalał sobie na o wiele więcej. 
Naprawdę chciała, żeby zmienił się na powrót. 
Biorąc pod uwagę fakt, że wszyscy non stop wpatrywali się w niego i tak  nieźle udawało się jej powstrzymywać od rzucania co i rusz ukradkowych spojrzeń w jego kierunku. I to mimo tego, że faktycznie prezentował się cholernie wspaniale i kusząco. 
Zmusiła się do oderwania wzroku od jego uśmiechu i skupienia się na Benjim. Ten biedny facet był przerażony i cały się trząsł. Jeżeli nie poradzi sobie, ich plan legnie w gruzach. 
-Benji, wierzę w ciebie - chwyciła go za ramiona i starała się emanować przekonaniem i pewnością siebie. -Kiedy będziesz już na zewnątrz, co sobie pomyślisz?
-Że mi się uda? -zapytał niepewnie. 
-Jeszcze raz. 
-Mogę to zrobić. Uda mi się -powtórzył nieco głośniej. 
-I raz jeszcze. 
-Uda mi się!
-Tak, właśnie tak. Dasz radę! -popchnęła go lekko w kierunku drzwi. -Do boju!
-Nie uda mu się -Avenant stwierdził kwaśno, kiedy Benji posuwał się w stronę biura. -Nikt za cholerę nie uwierzy, że jest Ramoną. 
Sprawienie, że mostowy ogr wyglądał jak wróżka, przyszło znacznie trudniej niż w przypadku Esmeraldy i Scarlett. Ez mogła przemienić go w Ramonę, ale wewnątrz wciąż pozostawał niezdarnym niebieskim olbrzymem ukrytym pod lśniącą fasadą. Poruszał się teraz ciężkim krokiem, niepewnie przygryzając krawędź podkładki na papiery. Nie dawało się przewidzieć, co może wygadać, jeżeli spanikuje przy pierwszym pytaniu. 
Mimo wszystko wciąż liczyli, że znajdzie dla nich łódź. Scarlett nie udało się wpaść na inny pomysł jak przeprawić się przez jezioro. A bez dostania się na drugi brzeg, nie było mowy o tym, by udało się im uciec. 
Stojąca za nią Esmeralda obserwowała, jak Benji zbliża się do drzwi, które oddzielały część więzienną od foyer WUB. Czarownica wyglądała jak Benji. Przy takim tempie przemian biedna Ez wkrótce nie będzie miała pojęcia, kim naprawdę jest. -Mam nadzieję, że udało mi się dobrze ułożyć mu włosy. 
Benji dowlókł się wreszcie do drzwi i przeciągnął identyfikatorem Ramony wzdłuż zamka. Trzymał kartę, jakby ta sama próbowała wyrwać mu się z rąk. Nawet stąd było widać, jak drżą mu palce. 
źródło:pixabay.com
-Uda ci się Benji! -głośno zakrzyknęła Drusilla, nadal nieco zamroczona lekami. 
Scarlett skrzywiła się na dźwięk głosu siostry, podczas gdy reszta grupy rzuciła się na Dru z desperackim „Ciiiii!”
Benji trząsł się cały i kulił przed nadal zamkniętymi drzwiami. Nagle zamek z brzęczeniem odskoczył i ogr wszedł do biura ochrony, wyglądając jak skazaniec wkraczający na szubienicę. Krasnolud przy biurku obrzucił „Ramonę" zdawkowym spojrzeniem, skinął jej głową i wrócił do pisania sms-a na ekranie komórki. 
O to chodziło. 
Żadnych syren, niewygodnych pytań czy latających małp. 
Benji zamrugał, jakby nie był w stanie uwierzyć, że jego przebranie faktycznie działa. Zamarł na moment nieruchomo, z jedną stopą zawieszoną w powietrzu, czekając aż zostanie złapany. Kiedy nikt nie rzucił się na niego z paralizatorem, spojrzał wreszcie przez ramię na ich grupę. Z pustego wyrazu twarzy Scarlett domyśliła się, że Benji nigdy nie przypuszczał, że uda mu się dotrzeć tak daleko i nie miał teraz pojęcia, co robić dalej. 
Scarlett desperacko zamachała rękami, ponaglając go i nakazując mu iść dalej. 
Benji otrząsnął się z szoku, odetchnął głęboko i energicznie kiwając głową wybiegł przez frontowe drzwi na skąpany w promieniach słońca parking. 
Był wolny. 
Przez chwilę panowało milczenie, kiedy pozostała szóstka przetrawiała jego sukces. 
-Jasny gwint -Marrok powoli potrząsnął głową. -To było niesamowite, Czerwona - wyglądał, jakby był z niej autentycznie dumny. Spojrzał na Avenanta. -Powiedziałem ci, że Letty to ogarnie. Wisisz mi pięć złotych monet, dupku. 
Udało się jej! Jej plan zadziałał. Przynajmniej ta jego część. 
Scarlett nachyliła się, opierając dłonie na kolanach i próbowała przypomnieć sobie, jak się oddycha. 
Tej nocy Benji powinien wrócić z łodzią. Oni mieli się wymknąć przez okna biblioteki i spotkać się z nim na brzegu jeziora. Piętnaście minut później będzie w Zaczarowanym Lesie, kierując się do domu swojej babci. Wszystko się uda…
O ile Benji w ogóle wróci. W końcu wyrwał się z tych posępnych ścian, był wolny i nie miał najmniejszego powodu, by tęsknić za tym miejscem, ale wierzyła, że ich nie porzuci. 
-Nigdy już nie zobaczymy tego ogra -zauważył z ciężkim westchnieniem Rumpeltstiltskin. 


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...