Przejdź do głównej zawartości

WUB Rozdział 7 cz. 1

My też przyzwyczailiśmy się do weekendów z Maud, ale skoro IA polegli  wczoraj w starciu z biurokracją, tudzież oporną blogową e-techniką, nie mamy innego wyjścia, jak uzbroić się w cierpliwość i w ramach pocieszenia, powrócić do śledzenia losów Scarlett i Marroka. 

Przed Wami pierwszy fragment rozdziału siódmego. Życzymy przyjemnej lektury!



 Rozdział 7


Wilki są hodowane do walki i seksu. Zawsze mam to na uwadze, bo próba traktowania ich, jakby były stworzeniami myślącymi, jest zupełnie bezcelowa. To są po prostu piękne zwierzęta. 
Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae.


Scarlett zmierzyła okno za pomocą kilkudziesięciu nieugotowanych makaronów. -A więc, jeżeli każde ziti ma mniej więcej cal długości, wszyscy powinniśmy przecisnąć się przez te okna bez większego problemu -spojrzała na Marroka. -Był jeszcze jeden powód, dla którego to właśnie Benji musiał pójść po łódź. Nie było szans, by dwuipółmetrowy mostowy ogr zmieścił się w takim oknie. Zablokowałby się tutaj na amen. 
Marrok beznamiętnie skinął głową, jakby miał w głębokim poważaniu czy musieliby tutaj zostawić Benji’ego, czy też nie. -Tak to byłoby niedopuszczalne -odpowiedział machinalnie.  
Dzięki powierzonemu mu przez doktor White zadaniu uwiedzenia Letty, znaleźli się jedynie we dwójkę w bibliotece i to mimo tego, że ciężko było uznać to zapleśniałe wnętrze za szczególnie romantyczne miejsce. Puste w większości półki zwisały pod wszelkimi dziwnymi kątami, pomieszczenie oświetlały jedynie dwie słabe, gołe żarówki, a niekończący się dźwięk kapiącej wody rozbrzmiewał echem nad ich głowami. Był pewien, że Dobrzy nazywali to miejsce „biblioteką” tylko po to, by zadrwić z osadzonych. Nie dziwiło, że to miejsce zawsze świeciło pustkami. 
źródło:unsplash.com
Ale z drugiej strony bycie tutaj sam na sam ze swoją Prawdziwą Miłością miało swoje plusy i to bez względu na poziom lokalu. Marrok przechylił lekko głowę, by nacieszyć oczy widokiem Scarlett, starającej się utrzymać równowagę na krześle. 
Dzięki Bogu wróciła już do swojej postaci. Naprawdę brakowało mu tego. 
-A zatem jedynym problemem pozostaje, jak otworzyć to  okno -upuściła na podłogę motek wełny oraz termoizolacyjną torbę pełną makaronu i całą uwagę poświęciła badaniu klamki. -Cholera jasna, wszystko jest tu kompletnie przerdzewiałe, ale akurat ten zamek musi być nowy. -Odwróciła się do niego. -Możesz to otworzyć?
-Tak, ale nie zapobiegnę uruchomieniu alarmu -głową wskazał kable przytwierdzone do framugi. 
Scarlett zmarszczyła czoło, zastanawiając się nad tym głęboko. -Zbicie szyb może narobić zbyt wiele hałasu. A co, gdybyśmy je przecięli?
-W pracowni, z której zwinęliśmy makaron, są tylko tępe nożyczki -zauważył Marrok. 
Możliwość nacieszenia się spojrzeniem tych niebieskich, błyszczących oczu była nie do przeceniania. Było w nich coś magicznego. Zamierzał zdecydowanie przeciwstawiać się jakiejkolwiek zamianie ciał w przyszłości. 
-Pomożesz mi czy nie? -ofuknęła go. 
Starał się wyglądać zupełnie niewinnie. -Przecież pomagam -przesunął się za nią i w ramach pomocy położył dłoń na jej plecach. -Pozwól mi cię wesprzeć - jego palce sięgnęły za rąbek t-shirta i przeciągnęły po delikatnej skórze. 
Odpędziła go gwałtownym machnięciem rąk. 
Marrok zachichotał, zachwycony dziewczyną. W jakiś przedziwny, perwersyjny sposób podobało mu się, że była dla niego taka niedostępna. Jego wygląd nie odgrywał dla niej żadnej roli. Z większością kobiet nawet nie musiał się wysilać, ale Letty ciężko było zaimponować. 
Chyba że było się Księciem z bajki. 
Jego uśmiech zrzedł. -Kochasz się w tym księciu? -zapytał znienacka. 
-Co? -posłała mu lekko rozkojarzone spojrzenie i zeskoczyła z krzesła. -Czy tak trudno jest ci skoncentrować się na ucieczce i potraktować ją poważnie?
-Czerwona, nie uwierzyłabyś, jak poważnie to traktuję. 
Im dłużej zastanawiał się nad ich sytuacją, tym więcej problemów związanych z tą dziewczyną dostrzegał. Ich relacja z pewnością mogła zostać określona mianem „skomplikowanej”. Ale niech go szlag, jeżeli poddałby się. Zawsze wiedział, że będzie się trzymał swojej Prawdziwej Miłości, ale teraz pragnął po prostu być z Letty. 
-W sumie to nie wierzę, że bierzesz to poważnie -poprawiła na sobie t-shirt i wycelowała w niego palec. -Ta ucieczka musi zostać przeprowadzona perfekcyjnie. Jeden błąd i wszyscy zostaniemy wrzuceni do lochów. Czy tego właśnie chcesz?
Jej pouczający ton działał na niego podniecająco. -Nie, chcę czegoś zupełnie innego. 
Uwodzicielski ton w jego głosie zupełnie Scarlett umknął. Wbrew wszystkiemu okazywało się, że ta kobieta dysponuje umysłem zdolnym do planowania niezwykłych czynów przestępczych, ale nie zmieniało to faktu, że nie potrafiła odcyfrować cholernie oczywistych sygnałów wysyłanych przez Marroka. 
-Żałuję, że nie wiem więcej o ucieczce Trevelyana -kontynuowała, pozwalając by jej seksowny mózg zajmował się zupełnie nieseksownymi rzeczami. -Ez mówiła, że wy dwaj siedzieliście w jednej celi. 
Hmmm, wiedziała jak zniszczyć nastrój…
-Dawno temu w czasach, kiedy ilość moich wyroków dawała się wyrazić liczbą jednocyfrową, Trevelyan i ja byliśmy zamknięci razem -potwierdził Marrok. -Gdy wreszcie udało mu się stąd wyrwać, nie dałoby się powiedzieć, że staliśmy się przyjaciółmi - to spore niedopowiedzenie wygłosił zupełnie spokojnym tonem, ale Scarlett nadal wpatrywała się w niego krzywo. 
-Istnieje różnica pomiędzy „nie byciem przyjaciółmi”, a zostaniem „śmiertelnymi wrogami” - zauważyła podejrzliwie. -Dlaczego wydaje mi się, że pomiędzy wami dwoma chodziło raczej o tę drugą opcję?
-Bo jesteś geniuszem niekoniecznie zła? -potrząsnął głową. -Poważnie, dalsze grzebanie w historii Trevelyana nie pomoże nam się stąd wyrwać. Zaufaj mi. 
-Nic ci nie powiedział?
-Nic przydatnego. Chyba że zależy ci na całej litanii wyzwisk i śmiertelnych gróźb. Głównie wykrzykiwaniem takich rzeczy zajmował się przez ostatnie dni pobytu tutaj. 
Przybrała kąśliwy wyraz twarzy. -Wygląda, jakbyś się specjalizował w sprawianiu, że każdy w końcu cię znienawidzi. 
-Z pewnym smutkiem zauważam, iż przychodzi mi to bez specjalnego wysiłku. 
Westchnęła z rezygnacją. -A więc, czym tak zirytowałeś smoka?
Nie było sensu kłamać. -Nie pomogłem mu w ucieczce. 
Jej brwi praktycznie złączyły się w jedną kreskę. -Trevelyan chciał, żebyś uciekł wraz z nim?
-Ano. 
-I ty odmówiłeś?
-Aha.
-Dlaczego?
-Miałem wyjść za dziesięć miesięcy - terminarz rozgrywek Wilkbolu zapewniał, że każdej wiosny Marrok wychodził na przedterminowe zwolnienie, bez względu na oficjalną długość wyroku. -Ucieczka nie wydawała mi się warta zachodu. 
-A teraz masz tylko sześć miesięcy do odsiedzenia i mimo to zgodziłeś się pójść ze mną. 
Wzruszył ramionami. -Z tobą gra jest zawsze warta zachodu. 
Zmieszana Scarlett zmarszczyła czoło. 
Marroka zaskakiwało, że był jedyną osobą, która dostrzegała, jak piękna była ta dziewczyna. Jej niekończące się pretensje plus lśniące włosy tworzyły wyjątkowo atrakcyjną mieszankę. Doszedł do wniosku, że niestety ludzie są w stanie uwierzyć we wszystko, co tylko się im wmówi. Jak w przypadku tego cesarza, który ganiał na golasa, a wszyscy zgadzali się, że ma na sobie wystawne szaty. Wystarczyło powtarzać tylko, że Scarlett jest tą brzydką siostrą przyrodnią i wszyscy tylko tak ją postrzegali. 
Ludzie byli idiotami. 
Marrok przysunął się bliżej i uśmiechnął się, kiedy zobaczył, jak jej oczy rozszerzają się ze zdziwienia.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...