Przejdź do głównej zawartości

Najnowszy snippet z Kate Daniels #10

Zgodnie z obietnicą z poprzednich wpisów zapraszamy do lektury (tym razem niestety już krótszego) fragmentu z Magic Triumphs. 

Pokonanie drogi pomiędzy Biohazardem i Kasynem zajęło mi trzydzieści minut, które upłynęły mi głównie na wściekaniu się. Zazwyczaj widok eterycznego białego zamku, podświetlonego kolorowymi światłami i otoczonego fontannami, sprawiał, że przystawałam na moment. Pośród morza ponurych ruin i wszystkich tych praktycznych post-apokaliptycznych budowli był niepodziewaną, ale piękną deklaracją ludzkiej wytrwałości, odporności i pychy. Ale dzisiaj nic mnie to nie obchodziło. Byłam tak wkurwiona, że kiedy dotarłam do zdobnych bram, mój płaszcz był postrzępiony. Wkroczyłam do Kasyna z buzującą we mnie magią. 
Pierwszy czeladnik, który mnie zobaczył, chudy dzieciak z niebieskimi włosami i kolekcją kolczyków umieszczonych w najróżniejszych miejscach, z miejsca zaczął się kłaniać, a gdy tylko wyczuł moją magię, rzucił się do ucieczki. Przecięłam główną salę, ignorując dźwięki i jaskrawe światła, bijące od automatów do gier. 
źródło:pixabay.com
Drogę zastąpiła mi czeladniczka i przełykając nerwowo ślinę, zaczęła -W czym mogę...
Zdobyłam się na heroiczny wysiłek, by utrzymać nerwy na wodzy. Nic z tego, co się wydarzyło, nie było ich winą. -Znajdź kogoś, kto tu rządzi. Teraz. Proszę. 
-W tej chwili szanowna pani! -Biegiem rzuciła się w kierunku schodów na wprost mnie. 
Czekałam. Conlan wpatrywał się jak zahipnotyzowany w taniec świateł rozsiewanych przez automaty. 
Rowena w pośpiechu schodziła po schodach z czeladniczką depczącą jej po piętach. Dzisiaj Rowena miała na sobie suknię w kolorze brązowego granatu, połyskującą przy każdym jej ruchu. W połączeniu z jej doskonałą figurą i nadzwyczaj długimi rudymi włosami -wyglądała jak żywy płomień. Na tle całej tej spowijającej ją czerwieni i brązu, jej zielone oczy wyróżniały się i w tej chwili pełne były niepokoju. 
Dostrzegła Conlana i potknęła się. Czeladniczka rzuciła się do przodu i chwyciła ją, nim Rowena spadła ze schodów. 
-Muszę skontaktować się z moim ojcem. 
Rowena doszła do siebie na tyle, by wydobyć z siebie głos. -Proszę, chodź ze mną. 
Ruszyłyśmy schodami w dół. 
-Co ci się przydarzyło?
-Ojciec mi się przydarzył. 
Nie pytała się już o nic więcej. Schodziłyśmy coraz niżej, zagłębiając się w trzewiach budowli, przemierzając istny labirynt pomieszczeń i wreszcie wychodząc na stajnie wampirów, gdzie w rzędach cel przebywali nieumarli z Kasyna. W ich wnętrzach tkwiły przykute do ścian naprężonymi łańcuchami wampiry i śledziły nas błyszczącymi oczami. Ich plugawa magia skażała mój umysł, niczym tłuste smugi na oknie. 
-Daa phhhf! -stwierdził Conlan. 
-Tak, dokładnie phhhf.
źródło:By Moha112100 - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=27631797



Komentarze

  1. Dziękuję. Ale brązowy granat? Serio? Bo nie umiem sobie tego wyobrazić...
    Pozdrawiam serdecznie, dziki_chomik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Granat nie kolor tylko kamień. Są różnych kolorów, także brązowe. mamuniaewy

      Usuń
    2. Obraz przemawia lepiej niż tysiąc słów (ponoć;-), tak więc odpowiednie zdjęcie dołączyliśmy już pod snippetem....

      Usuń
  2. O, dziękuję! I teraz rozmiem określenie, że "wyglądała jak żywy płomień". Co również potwierdza zdanie, że obraz przemawia bardziej ��
    Pozdrawiam serdecznie, dziki_chomik

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Świetnie, że snippety też tłumaczycie. Teraz zastanawiam się nad "daa phhhf" - czy Curran zniknął? Czy może został teleportowany tak jak Kate wcześniej w serii (przez Hugh)? I teraz dzika wyobraźnia działa! Pozdrawiam, kaska12354

    OdpowiedzUsuń
  4. A może "daa phhhf" to tekst odnośnie wampirów...czyżby synek wrodził się w mamusię? Ciekawe prawda? Spekulacje to połowa zabawy ;) kaska12354

    OdpowiedzUsuń
  5. Znowu tatusiek , jakby mogło być inaczej. Bardzo dziękuję, Meg

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...