Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 12 cz. 3

Czas na finałową konfrontację z Vincentem i przyzwanym przez niego monstrum z innych wymiarów. Konfrontację, która będzie miała dosyć niespodziewany przebieg i która potwierdzi jednoznacznie pewne podejrzenia, które mogliśmy żywić co do... Ale nie zdradzajmy zbyt wiele.
Zapraszamy do lektury!


Minęliśmy zjazd na Frontage Road. Na elektronicznej tablicy nad autostradą wyświetlał się pomarańczowy napis: ZJAZD ZAMKNIĘTY. I poniżej PRAWY PAS ZAMKNIĘTY. 
Niech to szlag. 
ROBOTY DROGOWE. 
Przed nami białe i pomarańczowe barierki wyleciały w powietrze. Czarny pick-up nie zwalniając, uderzał w lekkie, plastikowe zapory i przebijał się w kierunku zjazdu z estakady na Grand Parkway. Co do diabła planował Vincent?
źródło:unsplash.com
Czarny Ford nagle gwałtownie skręcił i zahamował z piskiem, blokując drogę i ustawiając się prawym bokiem w naszym kierunku. 
Mężczyzna wyskoczył z samochodu, trzymając w jednej ręce Matildę, a w drugiej broń. Dziewczynka wciąż trzymała w ramionach białego kota. 
Bern wbił stopę w hamulec. Explorer zatrzymał się. Byłam na zewnątrz, nim wóz zupełnie wyhamował. W dłoni trzymałam wycelowany w mężczyznę pistolet. -Nie ruszaj się!
-Odstrzelę jej pierdoloną głowę! -jego broń skierowała się w stronę skroni Matildy. 
Matilda puściła kota. Biały zwierzak prychnął i rzucił się na nogę mężczyzny, wspinając się błyskawicznie w górę. Porywacz krzyknął i odwrócił się, próbując strząsnąć z siebie kota. Matilda upadła na ziemię. Kot drapał w dzikim szale, przemieszczając się zbyt szybko, by dać mi szansę na czysty strzał. Zeus skoczył na mężczyznę, przygniatając go swoim ciężarem i obalając na jezdnię. Potężne szczeki rozwarły się i szablaste zęby zatopiły się w gardle napastnika. Jego stopy uderzyły kilka razy w nawierzchnię, by po chwili opaść bezwładnie. 
Zeus odwrócił się w naszym kierunku z pyskiem unurzanym we krwi. 
Sierżant Miś wyskoczył z wozu i pognał w kierunku pick-upa. 
Zeus warknął, chwycił Matildę za jej sweter, jakby była szczeniakiem i pobiegł w przeciwnym kierunku. Ścigał go biały kot. 
Ruszyłam w kierunku czarnego Forda. Bern dotrzymywał mi kroku. Za nami słychać było narastający łoskot wirników, zbliżającego się helikoptera. 
Uderzyła we mnie magia. Przerażająca lawina mocy. Walczyłam, by móc złapać oddech i nie mogłam. Bern dyszał obok mnie. 
Wygięłam szyję i wyjrzałam zza pick-upa. Sierżant Miś cofał się powoli w naszą stronę, warcząc. Przed nim pośrodku wzmacniającego kręgu stał Vincent i przyciskał do siebie Kyle’a. Za nimi estakada rozdzielała się. Jeden zjazd prowadził do North Grand Parkway, drugi do South. Pojazdy drogowców i betonowe bariery blokowały obie drogi. Przebić się można było tylko pieszo. 
Ponad Vincentem wirowała i rozrastała się wściekła ciemność, przeszywana fioletowymi błyskawicami. Zajaśniała nagle oślepiająco i rozdarła się. Wyłonił się z niej olbrzym. Wyprostowany, z grubsza humanoidalny i całkowicie bezwłosy górował nad nami. Jego zakończone pazurami stopy były większe od pick-upa. Skóra koloru srebrnej taśmy naprawczej sprawiała wrażenie opiętej zbyt ściśle na jego szkielecie. Przebijały się spod niej wybrzuszenia, wyglądające jak skalne głazy na ramionach i okrągłej czaszce. Czarne, blisko metrowej długości szpony wyrastały z jego łap. Stworzenie nie miało nosa, twarz przecinała tylko szrama ust, za którymi kryły się długie, wąskie zęby. Nad nimi lśniły czerwone, skośne oczy, sprawiające wrażenie, jakby w ich wnętrzu płonął ogień. 
Musiał mieć ponad dwadzieścia metrów. 
Ogromna ręka sięgnęła w dół. Szpony zacisnęły się na martwym porywaczu. Gigant  podniósł ciało i wpakował je sobie do ust. Doszedł nas dźwięk kruszonych kości. Potwór spojrzał na morze samochodów wokół i zrobił gigantyczny krok. Estakada zatrzęsła się. 
Olbrzym ruszył wzdłuż autostardy i za cholerę nic nie mogłam na to poradzić. Rzuciłam okiem za siebie. Ludzie uciekali pomiędzy samochodami. Stworzenie skupiło się na nich. Otworzyło swoją paszczę, z której wydobył się upiorny, wysoki skrzek. 
Helikopter Rogana wznosił się ponad opuszczonymi wozami. Zabrzmiało krótkie staccato karabinu maszynowego. Pociski uderzyły w stworzenie, które nawet tego nie zauważyło. 
W pobliżu nie było niczego, czym Rogan mógłby rzucić w olbrzyma. Ciskanie w niego samochodami przypominałoby próbę zatrzymania szarżującego byka kamykami. 
Helikopter skierował się w stronę niezabudowanego obszaru przy autostradzie, za którym wznosił się prostokątny budynek kina Cinemark. 
Gigant zrobił kolejny potężny krok, miażdżąc kilka samochodów i ponownie zaskrzeczał. 
-Nevada! -Bern krzyknął do mnie. -Co robimy?
Nie wiedziałam. 
-Nevada!
Nigdy w całym swoim życiu nie czułam się tak bezsilna. 
Coś wyskoczyło z helikoptera Rogana. Ciemny błysk, który pomknął ku ziemi i eksplodował w gigantycznym postrzępionym pióropuszu ziemi. Och, nie. Nie…
Potwór wylądował koło Cinemark. Krępy, duży, pokryty długim, smoliście czarnym futrem, z muskularnymi rękami uzbrojonymi w pazury i obłą głową chronioną kostnym pancerzem. Dwa grube rogi sterczały po obu stronach łba, zakrzywiając się do przodu. Szerokie, przystosowane do darcia mięsa kły wypełniały jego paszczę. Para okrągłych oczu lśniła żółto. 
-Kurwa! -rzucił Bern. 
Ludzie przestali uciekać i wpatrywali się w nowe monstrum. Każdy widział to nagranie. Każdy rozpoznał potwora. 
Bestia z Kolonii, która była moją siostrą, zaryczała wyzywająco, rzuciła się na szare stworzenie i ściągnęła je z estakady na niezabudowany teren. Olbrzym upadł. Ziemia zadrżała. Czerwone C w nazwie kina odpadło i rozbiło się u podstawy budynku. 
Szary gigant chwycił Arabellę, stając do walki. Wykręciła się i wylądowała na jego grzbiecie - duży, muskularny, kosmaty koszmar, wypełniony wściekłością. Zaczęła szaleńczo drapać, szarpać, rozrywać, uderzać i rozrzucać na boki oślizgłe fragmenty olbrzyma. Straszny wulkan temperamentu, który napędzał Arabellę, w końcu wybuchł i nie było sposobu, by go powstrzymać. 
Mama będzie chciała nas zabić. Nas wszystkich. Nigdy nie będziemy mogli wrócić do domu. 
Szary stwór zaskrzeczał ponownie, tym razem desperacko. Moja siostra przykucnęła na nim, objęła jego głowę w morderczym chwycie. Nie chciałam na to patrzeć, ale nie mogłam oderwać wzroku. Wgryzła się w kark, rwąc ścięgna i mięśnie. Gigant zamłócił rękami, próbując pozbyć się Arabelli. Bronił się coraz słabiej i słabiej. Moja siostra ugryzła po raz ostatni, szarpnęła i oderwała łeb olbrzyma. Rzuciła go za siebie i zaryczała. 
A dziesiątki ludzi nagrywało to na swoich telefonach. 
Arabella zeskoczyła, cofnęła się i usiadła, wsadzając sobie pazury do ust i wyciągnęła spomiędzy zębów długi, mięsisty ochłap. Splunęła, skrzywiła usta i znów plunęła, marszcząc cały pysk, jakby zjadła coś paskudnego. 
Pod kontrolą. Wszystko było pod kontrolą. Nie odbiło jej. Odwróciłam się. Kilka metrów dalej stał oniemiały Vincent z otwartymi ustami. 

Komentarze

  1. Piękne... mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  2. Arabella się wnerwiła i pokazała się w całej swej krasie, pewnie teraz będzie kolej na Vincenta. Ciekawi mnie co powie ich matka na to, ale przecież też nie pozwoliłaby skrzywdzić dzieci. A Matilda też cwana, wykorzystała swoje "zwierzaczki" żeby się uwolnić. No i najważniejsze, wiemy jaką magią dysponuje Arabella. Pięknie dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje cudna walka a Arabella byla rewelacyjna ach cóż za Dom stworza jak wreszcie pokonaja Cezara b.

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się nazywa akcja - dzięki dziewczyny za tłumaczenie, kaska12354

    OdpowiedzUsuń
  5. Arabella zaskoczyła nie tylko siostrę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh Arabella dała czadu:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O Matko... Tylko tyle powiem. I jeszcze, że bardzo trudno będzie mi czekać do jutra! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. not to poznaliśmy możliwośći Arabelli Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Masakra, nie mogę sie przestać śmiać..... ale jazda :)

    "...Splunęła, skrzywiła usta i znów plunęła, marszcząc cały pysk, jakby zjadła coś paskudnego." - no ba ugryzła paskuda... :D:D:D:D:D

    Dziękuję i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakiś czas wcześniej Newada wspominala bestie z koloni i podejrzewala ze bestie trzyma w śpiączce wojsko - może to nie wojsko ja trzyma tylko straszna babunia ? Bicker10

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziekuje,moge powiedziec tylko łał,Arabella ma moc.L

    OdpowiedzUsuń
  13. Arabella , do boju. Super akcja, ale ryzyko wielkie. Wielkie dzięki za Wasz przekład. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...