Czas na finałową konfrontację z Vincentem i przyzwanym przez niego monstrum z innych wymiarów. Konfrontację, która będzie miała dosyć niespodziewany przebieg i która potwierdzi jednoznacznie pewne podejrzenia, które mogliśmy żywić co do... Ale nie zdradzajmy zbyt wiele.
Zapraszamy do lektury!
Zapraszamy do lektury!
Minęliśmy zjazd na Frontage Road. Na elektronicznej tablicy nad autostradą wyświetlał się pomarańczowy napis: ZJAZD ZAMKNIĘTY. I poniżej PRAWY PAS ZAMKNIĘTY.
Niech to szlag.
ROBOTY DROGOWE.
Przed nami białe i pomarańczowe barierki wyleciały w powietrze. Czarny pick-up nie zwalniając, uderzał w lekkie, plastikowe zapory i przebijał się w kierunku zjazdu z estakady na Grand Parkway. Co do diabła planował Vincent?
![]() |
źródło:unsplash.com |
Czarny Ford nagle gwałtownie skręcił i zahamował z piskiem, blokując drogę i ustawiając się prawym bokiem w naszym kierunku.
Mężczyzna wyskoczył z samochodu, trzymając w jednej ręce Matildę, a w drugiej broń. Dziewczynka wciąż trzymała w ramionach białego kota.
Bern wbił stopę w hamulec. Explorer zatrzymał się. Byłam na zewnątrz, nim wóz zupełnie wyhamował. W dłoni trzymałam wycelowany w mężczyznę pistolet. -Nie ruszaj się!
-Odstrzelę jej pierdoloną głowę! -jego broń skierowała się w stronę skroni Matildy.
Matilda puściła kota. Biały zwierzak prychnął i rzucił się na nogę mężczyzny, wspinając się błyskawicznie w górę. Porywacz krzyknął i odwrócił się, próbując strząsnąć z siebie kota. Matilda upadła na ziemię. Kot drapał w dzikim szale, przemieszczając się zbyt szybko, by dać mi szansę na czysty strzał. Zeus skoczył na mężczyznę, przygniatając go swoim ciężarem i obalając na jezdnię. Potężne szczeki rozwarły się i szablaste zęby zatopiły się w gardle napastnika. Jego stopy uderzyły kilka razy w nawierzchnię, by po chwili opaść bezwładnie.
Zeus odwrócił się w naszym kierunku z pyskiem unurzanym we krwi.
Sierżant Miś wyskoczył z wozu i pognał w kierunku pick-upa.
Zeus warknął, chwycił Matildę za jej sweter, jakby była szczeniakiem i pobiegł w przeciwnym kierunku. Ścigał go biały kot.
Ruszyłam w kierunku czarnego Forda. Bern dotrzymywał mi kroku. Za nami słychać było narastający łoskot wirników, zbliżającego się helikoptera.
Uderzyła we mnie magia. Przerażająca lawina mocy. Walczyłam, by móc złapać oddech i nie mogłam. Bern dyszał obok mnie.
Wygięłam szyję i wyjrzałam zza pick-upa. Sierżant Miś cofał się powoli w naszą stronę, warcząc. Przed nim pośrodku wzmacniającego kręgu stał Vincent i przyciskał do siebie Kyle’a. Za nimi estakada rozdzielała się. Jeden zjazd prowadził do North Grand Parkway, drugi do South. Pojazdy drogowców i betonowe bariery blokowały obie drogi. Przebić się można było tylko pieszo.
Ponad Vincentem wirowała i rozrastała się wściekła ciemność, przeszywana fioletowymi błyskawicami. Zajaśniała nagle oślepiająco i rozdarła się. Wyłonił się z niej olbrzym. Wyprostowany, z grubsza humanoidalny i całkowicie bezwłosy górował nad nami. Jego zakończone pazurami stopy były większe od pick-upa. Skóra koloru srebrnej taśmy naprawczej sprawiała wrażenie opiętej zbyt ściśle na jego szkielecie. Przebijały się spod niej wybrzuszenia, wyglądające jak skalne głazy na ramionach i okrągłej czaszce. Czarne, blisko metrowej długości szpony wyrastały z jego łap. Stworzenie nie miało nosa, twarz przecinała tylko szrama ust, za którymi kryły się długie, wąskie zęby. Nad nimi lśniły czerwone, skośne oczy, sprawiające wrażenie, jakby w ich wnętrzu płonął ogień.
Musiał mieć ponad dwadzieścia metrów.
Ogromna ręka sięgnęła w dół. Szpony zacisnęły się na martwym porywaczu. Gigant podniósł ciało i wpakował je sobie do ust. Doszedł nas dźwięk kruszonych kości. Potwór spojrzał na morze samochodów wokół i zrobił gigantyczny krok. Estakada zatrzęsła się.
Olbrzym ruszył wzdłuż autostardy i za cholerę nic nie mogłam na to poradzić. Rzuciłam okiem za siebie. Ludzie uciekali pomiędzy samochodami. Stworzenie skupiło się na nich. Otworzyło swoją paszczę, z której wydobył się upiorny, wysoki skrzek.
Helikopter Rogana wznosił się ponad opuszczonymi wozami. Zabrzmiało krótkie staccato karabinu maszynowego. Pociski uderzyły w stworzenie, które nawet tego nie zauważyło.
W pobliżu nie było niczego, czym Rogan mógłby rzucić w olbrzyma. Ciskanie w niego samochodami przypominałoby próbę zatrzymania szarżującego byka kamykami.
Helikopter skierował się w stronę niezabudowanego obszaru przy autostradzie, za którym wznosił się prostokątny budynek kina Cinemark.
Gigant zrobił kolejny potężny krok, miażdżąc kilka samochodów i ponownie zaskrzeczał.
-Nevada! -Bern krzyknął do mnie. -Co robimy?
Nie wiedziałam.
-Nevada!
Nigdy w całym swoim życiu nie czułam się tak bezsilna.
Coś wyskoczyło z helikoptera Rogana. Ciemny błysk, który pomknął ku ziemi i eksplodował w gigantycznym postrzępionym pióropuszu ziemi. Och, nie. Nie…
Potwór wylądował koło Cinemark. Krępy, duży, pokryty długim, smoliście czarnym futrem, z muskularnymi rękami uzbrojonymi w pazury i obłą głową chronioną kostnym pancerzem. Dwa grube rogi sterczały po obu stronach łba, zakrzywiając się do przodu. Szerokie, przystosowane do darcia mięsa kły wypełniały jego paszczę. Para okrągłych oczu lśniła żółto.
-Kurwa! -rzucił Bern.
Ludzie przestali uciekać i wpatrywali się w nowe monstrum. Każdy widział to nagranie. Każdy rozpoznał potwora.
Bestia z Kolonii, która była moją siostrą, zaryczała wyzywająco, rzuciła się na szare stworzenie i ściągnęła je z estakady na niezabudowany teren. Olbrzym upadł. Ziemia zadrżała. Czerwone C w nazwie kina odpadło i rozbiło się u podstawy budynku.
Szary gigant chwycił Arabellę, stając do walki. Wykręciła się i wylądowała na jego grzbiecie - duży, muskularny, kosmaty koszmar, wypełniony wściekłością. Zaczęła szaleńczo drapać, szarpać, rozrywać, uderzać i rozrzucać na boki oślizgłe fragmenty olbrzyma. Straszny wulkan temperamentu, który napędzał Arabellę, w końcu wybuchł i nie było sposobu, by go powstrzymać.
Mama będzie chciała nas zabić. Nas wszystkich. Nigdy nie będziemy mogli wrócić do domu.
Szary stwór zaskrzeczał ponownie, tym razem desperacko. Moja siostra przykucnęła na nim, objęła jego głowę w morderczym chwycie. Nie chciałam na to patrzeć, ale nie mogłam oderwać wzroku. Wgryzła się w kark, rwąc ścięgna i mięśnie. Gigant zamłócił rękami, próbując pozbyć się Arabelli. Bronił się coraz słabiej i słabiej. Moja siostra ugryzła po raz ostatni, szarpnęła i oderwała łeb olbrzyma. Rzuciła go za siebie i zaryczała.
A dziesiątki ludzi nagrywało to na swoich telefonach.
Arabella zeskoczyła, cofnęła się i usiadła, wsadzając sobie pazury do ust i wyciągnęła spomiędzy zębów długi, mięsisty ochłap. Splunęła, skrzywiła usta i znów plunęła, marszcząc cały pysk, jakby zjadła coś paskudnego.
Pod kontrolą. Wszystko było pod kontrolą. Nie odbiło jej. Odwróciłam się. Kilka metrów dalej stał oniemiały Vincent z otwartymi ustami.
Piękne... mamuniaewy
OdpowiedzUsuńArabella się wnerwiła i pokazała się w całej swej krasie, pewnie teraz będzie kolej na Vincenta. Ciekawi mnie co powie ich matka na to, ale przecież też nie pozwoliłaby skrzywdzić dzieci. A Matilda też cwana, wykorzystała swoje "zwierzaczki" żeby się uwolnić. No i najważniejsze, wiemy jaką magią dysponuje Arabella. Pięknie dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDziekuje cudna walka a Arabella byla rewelacyjna ach cóż za Dom stworza jak wreszcie pokonaja Cezara b.
OdpowiedzUsuńNo to się nazywa akcja - dzięki dziewczyny za tłumaczenie, kaska12354
OdpowiedzUsuńArabella zaskoczyła nie tylko siostrę.
OdpowiedzUsuńOh Arabella dała czadu:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za tłumaczenie :)
OdpowiedzUsuńO Matko... Tylko tyle powiem. I jeszcze, że bardzo trudno będzie mi czekać do jutra! :-)
OdpowiedzUsuńnot to poznaliśmy możliwośći Arabelli Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńMasakra, nie mogę sie przestać śmiać..... ale jazda :)
OdpowiedzUsuń"...Splunęła, skrzywiła usta i znów plunęła, marszcząc cały pysk, jakby zjadła coś paskudnego." - no ba ugryzła paskuda... :D:D:D:D:D
Dziękuję i pozdrawiam :)
Jakiś czas wcześniej Newada wspominala bestie z koloni i podejrzewala ze bestie trzyma w śpiączce wojsko - może to nie wojsko ja trzyma tylko straszna babunia ? Bicker10
OdpowiedzUsuńArabella rządzi!
OdpowiedzUsuńDziekuje,moge powiedziec tylko łał,Arabella ma moc.L
OdpowiedzUsuńArabella , do boju. Super akcja, ale ryzyko wielkie. Wielkie dzięki za Wasz przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuń