Przejdź do głównej zawartości

Wildfire Rozdział 12 cz. 6

Zapraszamy na finał rozdziału 12-go Wildfire. Nevada musi zmierzyć się z magiczną pułapką w umyśle Vincenta. Z jednej strony niewiele przemawia za tym, by przejmować się za bardzo kondycją bandyty, z drugiej jednak -jego pamięć kryje nie tylko szczegóły dotyczące porwania Briana Sherwooda, ale i być może informacje, które pozwolą poznać tożsamość Cezara....
Przyjemnej lektury i udanego weekendu!


Przesłałam magię do kręgu. Pulsowała bladym błękitem. Strumień magii odbił się i uderzył we mnie, czysty i silny. Skupiłam się na zaklęciu, pozwalając by wszystko inne zblakło. 
Światło stało się przytłumione. 
Zrobiło się ciemniej. 
Ciemniej. 
Im było ciemniej, tym jaśniejsza była poświata w głowie Vincenta. W tej jaśniejącej mgle zaczął uwidaczniać się wzór. Zamigotała iskra, tworząc prostą linię, podobną do błyszczącej nici, cienkiej niczym włos.
Wlałam więcej mocy do kręgu. Pokój pogrążył się w całkowitych ciemnościach. Zamigotało więcej iskier, pojawiło się więcej srebrnych włosów. 
Jeszcze odrobinę mocy. 
-Angażuje się w to za bardzo -ostrzegła Rynda. 
-Poradzi sobie -odpowiedział Rogan. 
Spadałam, spadałam w czarną studnię w kierunku jaśniejącego zaklęcia na jej dnie. 
Więcej mocy. 
-Rogan! -odbiegł mnie gdzieś z oddali krzyk Ryndy. 
-Rozpraszasz ją -łagodnie skarcił ją Cornelius. 
Znalazłam się na dnie studni. W jakiś sposób udało mi się wylądować tam na równych nogach. Zaklęcie jaśniało na wprost mnie. To był tajemny krąg, czysta moc spleciona w pajęczą sieć. Stopień jej skomplikowania przyprawiał mnie o zawroty głowy.
źródło:pixabay.com
-Jak mam to rozplątać?
Magia płynęła poprzez sieć, zataczając pełen okrąg. Jeżeli przerwę ten przepływ, całe zaklęcie może się rozpaść. Co się wtedy stanie…?
Zauważyłam, iż to nie był pojedynczy okrąg, lecz trzy, ułożone jeden nad drugim. Wewnątrz środkowego znajdowało się dziewięć trójkątów, skierowanych czubkami ku centrum. Jeżeli uderzę, starając się siłą przejąć kontrolę nad umysłem Vincenta, górny krąg mógł opaść niżej, powodując, iż trójkąty skierują się w dół i niczym ostrza przebiją dolny krąg. Cała moc zaklęcia dźgnie psychikę Vincenta. To była genialna pułapka, niemożliwa do rozbrojenia. 
Złamanie jej nie wchodziło w rachubę. 
A czy mogłam nieco zmienić sam wzór? Może udałoby mi się rozciągnąć go na boki i…
Zbyt ryzykowne. 
Jeżeli przerwę zaklęcie w jakimkolwiek punkcie, jej zapadnięcie się było nie do uniknięcia. 
Kiedy David Howling uwięził nas wewnątrz tajemnego kręgu w cysternie, Roganowi udało się go zmienić. Zaklęcie też opierało się na kręgu. Skomplikowanym, trudnym do zrozumienia, ale jednak kręgu wyrysowanym czystą magią w czyimś umyśle. Czy mogłam do niego coś dorysować?
Tępy ból nadszedł gdzieś z głębi mnie. Zużyłam zbyt wiele magii, a będę potrzebować jej jeszcze więcej. 
-To zbyt wiele jak dla niej -to był głos mamy. -Oczekujecie, że rozbije to coś, co ta… kobieta stworzyła, mając do dyspozycji dziesiątki lat doświadczeń. 
-Ma rację. 
Shaffer. Kto mu pozwolił się tu znaleźć?
-Wyczuwam to zaklęcie w jego umyśle. Jest nadzwyczaj kompleksowe. To pułapka, a ona jest zbyt niedoświadczona, by zdać sobie z tego sprawę - to był znów Shaffer. 
-Ale czy da się je złamać? -zapytała Rynda.
-Nie -odpowiedział Shaffer. -To pułapka doskonała. Wyciągnijcie ją stamtąd, zanim będzie za późno. 
-Daje sobie radę -odezwał się Rogan. -Zna swoje możliwości. 
Wszyscy powinni się zamknąć. 
Zaklęcie było zbyt skomplikowane, by je zmienić. Były tam pętle w pętlach, przekierowujące i skręcające magię na swoje potrzeby. 
Ale nie potrzebowałam go zmieniać. Wszystko, co musiałam zrobić, to ochronić umysł Vincenta przed tymi ostrzami. 
Przyzwałam więcej magii. Nadciągnęła z głębi mnie, rozciągając się w cienką linię, jaśniejącą srebrnym błękitem. Wsunęłam ją pod dolny krąg i zaczęłam tkać. Bezpośrednia osłona mogła nie zadziałać, podobnie jak bezceremonialny atak na ojca Vincenta. W tym zaklęciu było zbyt wiele mocy. Musiałam znaleźć sposób, by przekierować część tej magicznej energii, gdy tylko zaklęcie zacznie się zapadać. Musiałam… Tak. To mogło zadziałać. 
-Jeżeli chcesz, by twoja córka przeżyła, musisz to powstrzymać -nalegał Shaffer. -Spójrz na niego. On nie dba o to, czy ona będzie żyła, czy umrze. Dla niego liczy się tylko to, by wydostała z niego informacje, których potrzebuje. Ja się o nią martwię. Zależy mi na niej. Chcę się z nią ożenić. 
-Nevada wie, co robi -odezwała się lodowatym tonem mama. Nie lubiła go. 
Tkany przeze mnie wzór rozrastał się pod dolnym kręgiem niczym płatek śniegu, rozpościerający się coraz dalej i dalej od środka. 
W głowie pojawiło się tępe dudnienie. Wyraźny sygnał, iż moje zapasy mocy wyczerpywały się. Poruszałam się po cienkim lodzie. 
-Czy wy wszyscy postradaliście rozum? -Shaffer nie poddawał się. 
-Czy ktoś uciszy tego słabeusza? -warknęła Victoria. 
Zadzierzgnęłam ostatnią nić mojej magicznej osłony. Albo zadziała, albo nie. 
Uformowałam z mojej magii ostrze i odcięłam górną warstwę zaklęcia. 
Czerń została rozdarta. Znalazłam się na powrót w pomieszczeniu, przede mną jaśniał dziwny wzór. Musiałam narysować go kredą na podłodze, krąg składający się z dziewięciu strumieni zapętlonych w spiralę i zakończonych punktami. Widmowe odbicie zaklęcia Victorii jarzyło się powyżej. 
Ktoś gwałtownie wciągnął powietrze. 
Górna powierzchnia zaczęła się zapadać, przywodząc na myśl piasek lub wodę uciekającą przez otwór w dnie misy. Jego moc popłynęła do trójkątów, wyginając je w dół, napełniając i wyciągając w kształt piekielnie ostrych ostrzy. 
Środkowa część zaklęcia opadła na trzeci krąg. Magiczne sztylety przebiły się przez nią i utkwiły w miękkich splotach mojego kręgu. Ich czubki wsparły się na dziewięciu punktach. Trójkąty zapłonęły srebrzyście przesyłając punktami styku magię. Srebrna poświata zaczęła pochłaniać błękit mojej magii. Linie mojego kręgu zgrubiały, wypełniając się magią. Wyrysowane przeze mnie spirale zaczęły się wznosić, jakby zasilane mocą, zapadającego się zaklęcia. Rozciągały się coraz wyżej i wyżej, piękne, lśniące, rozwijając się z wolna. Eteryczny goździk rozkwitł w umyśle Vincenta z dziewięcioma delikatnymi, płatkami, połyskującymi magią. 
Przez dłuższą chwilę ten nieziemski kwiat jaśniał pełną mocą, by po chwili zaniknąć, gdy energia zaklęcia ulotniła się. 
Złośliwy odgłos rozdarł ciszę. Zdałam sobie sprawę, że był to śmiech babci Victorii. 
Obróciłam się. Shaffer stał oszołomiony. Jego dłonie drżały. Spojrzał na mnie, odwrócił się na pięcie i uciekł. 
Rogan zaś posłał mi uśmiech. Na twarzy mamy rysowała się duma, szok u babci Fridy i szacunek u Cataliny. Leon wyglądała na lekko wstrząśniętego, podczas gdy Bern sprawiał wrażenie, jakby nic się nie stało. Rynda siedziała w bezruchu. 
Skierowałam wzrok na Vincenta. Ciężko przełknął ślinę. 
Moja magia pomknęła w jego kierunku i chwyciła go w stalowym uścisku. Mój głos  przepełniony mocą obniżył się do nieludzkich rejestrów. 
-Gdzie jest Brian Sherwood?

Komentarze

  1. Dziekuje zdolna bestia babcia chyba jest dumna z wnuczki a potencjalny kandydat na meza uciekł choc jest duze prawdopodobieństwo ze tez bral udział w spisku i polecial zminimalizowac straty b.

    OdpowiedzUsuń
  2. No proszę, ci którzy nie wątpili w moc Newady byli dumni, podobnie jak i ja, a ten d.pek co się chciał z nią ożenić niech spada. Pięknie dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje,trzeba przyznac ze moc Nevady poteznieje ,az strach pomyslec jaka bedzie silna gdy jej moc sie ustabilizuje,juz dorasta do babki,L

    OdpowiedzUsuń
  4. nasuwa się pytanie dlaczego Sfafer uciekł?? Brawo dla Nevady;

    OdpowiedzUsuń
  5. Nevada pokazała co potrafi. Jej zdolności są imponujące. Niedoszły mąż wystraszył się jej mocy?

    OdpowiedzUsuń
  6. No i proszę, babunia jest dumna z wnuczki. Cbdo.
    Bardzo dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że Nevada z łatwością dorówna swojej babci pod względem mocy. Dobrze, że Rogan tak w nią wierzy. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam, ze N to zrobi ! Jest inteligenta, a przez to bardzo silna. Dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Proszę, proszę, jednak Nevada jest potężniejsza od Shaffera.... Biedaczek. Teraz to już nie ma szans. Rogan jest kochany :D dzięki za fragment, Pati

    OdpowiedzUsuń
  10. Dziękuję, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Dziękuję i obgryzam paznokcie z ciekawości, co będzie. mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  12. Shafferowi wydawało się, ze będzie miał wpływ na Nevadę. Nie dorasta jej do pięt. Kto wie może faktycznie ma jakieś powiązania z Cezarem. Ale ci co są blisko z Nevadą nie mieli obaw, że sobie nie poradzi, nawet Victoria dumna, że jej geny przetrwały i wnuczka tak świetnie się wykazała. Dzięki wielkie za Wasz przekład, pozdrawiam serdecznie Barbara

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale czad !! Jak zwykle czapki z głów dla IA, i czapki z głów dla Waszego świetnego przekładu :)
    Pięknie, najpiękniej dziękuję i już nachodzi mię mały smuteczek, bo szklanka już prawie pełna... Pozdrawiam późnoniedzielnie, dora1911 :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Neal Shusterman "Kosodom" - fragment

Tym razem mamy dla Was fragment drugiego tomu cyklu "Żniwa śmierci". W świecie wykreowanym przez Neala Shustermana nie ma miejsca na głód, wojny, choroby i cierpienia. Ludzkość uporała się już z tym wszystkim. Pokonała nawet śmierć. W tej chwili żywot człowieka mogą zakończyć jedynie kosiarze – do nich należy kontrolowanie wielkości populacji. Citra i Rowan zostają praktykantami w profesji kosiarza – choć żadne z nich nie wykazuje ku temu chęci. Nastolatkowie muszą opanować sztukę odbierania życia, wiedząc że przy tym ryzykują własnym. Citra i Rowan zrozumieją, że za idealny świat trzeba zapłacić wysoką cenę.  Takie było zawiązanie akcji w "Kosiarzach". A co będzie nas czekać w "Kosodomie"? Citra i Rowan znajdują się po dwóch stronach barykady – nie mogą się porozumieć co do moralności Kosodomu. Rowan na własną rękę poddaje go próbie ognia. Zaraz po Zimowym Konklawe porzuca organizację i zwraca się przeciw zepsutym kosiarzom – nie tylko ...

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynu...

WUB Rozdział 10 cz. 1

Na blogu IA nadal ani śladu nowego fragmentu SotB, zatem zgodnie z przedpołudniową zapowiedzią mamy dzisiaj coś dla fanów twórczości Cassandry Gannon, a dokładniej rzecz biorąc dla wszystkich kibicujących ucieczce Scarlett i Marroka. Przed kilkoma dnia zostawiliśmy bohaterów pod strażą w stołówce WUB, a dzisiaj przenosimy się o kilka pięter w dół... Na ciąg dalszy zaprosimy Was jutro, a tymczasem udanego weekendu! Rozdział 10 Marrok zaczyna wykazywać objawy seksualnego zainteresowania Scarlett. To kolejny dowód jego masochistycznych skłonności.  Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae. Podziemia były jeszcze bardziej wilgotne i zapleśniałe niż cała reszta WUB. To była najstarsza część tej placówki i idealnie oddawała całą grozę słowa lochy. Kamienne ściany, grube drzwi, żadnych okien. To było miejsce, z którego nigdy nikt nie uciekł i w którym nikt nie chciał się znaleźć. Poza Scarlett. Znalazła się dokładnie tam, gdzie chciała być. Mniej więcej. Został...