Wybaczcie tak długie oczekiwanie na nowy post, ale Singapur przywitał nas nie tylko burzami i tropikalnymi ulewami, ale i nawałem pracy, przez co w ostatnich dniach nie mieliśmy najmniejszych szans, by poświęcić dłuższą chwilę na zajmowanie się blogiem. Dzisiaj zapraszamy Was do lektury kolejnego fragmentu WUB, obiecując jednocześnie, że w pierwszej wolnej chwili postaramy się przysiąść rownież nad początkiem rozdziału trzeciego Sweep of the Blade.
Ramona zaklaskała, próbując zwrócić na siebie uwagę grupy. -Dobrze, zacznijmy ludzie. -Była wysoką, szczupłą wróżką, która każdego dnia zakładała laboratoryjny fartuch, bo sądziła, że wygląda w nim na mądrzejszą. -Zaczniemy od przemyśleń Marroka na temat Scarlett -zachęcająco skinęła głową w jego kierunku, a jej szare oczy pożerały wręcz jego przystojną twarz. Sposób w jaki mizdrzyła się do niego był nadzwyczaj nieprofesjonalny. Marrok naprawdę powinien złożyć na nią zażalenie. -To dobrze, że tak się interesujesz innymi -spojrzenie Ramony ślizgało się po całym ciele wilka. -To pokazuje, że poważnie podchodzisz do słuchania innych.
Marrok skromnie wzruszył ramionami. Albo nie zauważył tych nieprzyzwoitych podchodów Ramony, albo był na nie teraz całkowicie uodporniony. Bóg jeden wiedział, że zdarzały się one co tydzień. -Rozmawianie z przyjaciółmi pomaga nam poradzić sobie z przeszłością i pozwala podejmować lepsze decyzje w przyszłości.
Scarlett wydała z siebie dźwięk pełen zdegustowania. Marrok zrobił karierę, krążąc pomiędzy miejscami zbrodni i psychiatrykami, więc nie dziwiło, że zdążył sobie przyswoić, co bardziej oklepane zwroty.
Za każdym razem, kiedy był wypuszczany na wolność, wszyscy oficjele zgadzali się, że tym razem już ostatecznie dostał nauczkę i od tej chwili będzie zachowywał się miło i sympatycznie. Za każdym razem byli w błędzie.
Facet czuł się w WUB, jak rekin w akwarium ze złotymi rybkami. Oceny jego postępowania były bez zarzutu. Mówił wszystkim lekarzom dokładnie to, co chcieli usłyszeć. Prawdopodobnie jego zeszyt odczuć pełen był poematów o kotkach i poczuciu skruchy.
Jak inni mogli się na to nabierać?
Rzucił w kierunku Scarlett cwany uśmieszek. -Cóż, właśnie mówiłem o tym, że moje wewnętrzne ja czuje, że Letty powinna wyrwać z jej mentalnego ogródka chwasty negacji i usprawnić swój proces leczenia. Musi zrozumieć, że jesteśmy tu po to, by pomóc jej w rozwoju osobistym i by wspólnie obserwować, jak rozkwitają kwiaty jej pozytywnego podejścia.
Tylko on był w stanie zaprezentować ten psycho-bełkot tak, jakby było to zaproszenie do wspólnej orgii.
-To piękne, co mówisz - Ramona siadła w kręgu i spojrzała na Scarlett. -Chcesz coś dodać? -brzmiała na znacznie mniej zainteresowaną tym, co miałaby do powiedzenia Letty. Złapała za to podkładkę z papierami i zanotowała coś pochlebnego o Marroku. -Twoja siostra byłaby zachwycona, gdybyś była gotowa do okazania jakiegokolwiek postępu w terapii, Scarlett.
-Siostra przyrodnia.
-Co?
-Kopciuszek jest moją siostrą przyrodnią - słowa wybrzmiały zbyt szorstko, ale Scarlett nie była w stanie się powstrzymać. Nic nie wpieniało jej szybciej, niż wspomnienie o świętym Kopciuszku. Mogła teraz dostrzec dezaprobatę malująca się na twarzy Ramony i to tylko nakręciło ją bardziej.
-Myślisz, że bycie jej siostrą jest takie wspaniałe. Każdy tak sądzi. A to dlatego, że nikt tak naprawdę jej nie zna.
-Ależ każdy w Czterech Królestwach ją zna! Miała straszne życie, będąc podporządkowaną i upokarzaną, ale dzięki jej dobroci i życzliwości…
![]() |
źródło:pixabay.com |
-Ona jest szalona -przerwała jej Scarlett, nachylając się do przodu na swoim plastikowym krześle. -Wiesz, że Kopciuszek śpiewał nieustannie po to tylko, by mnie irytować? Ten jazgot wbijał mi się w mózg, aż byłam bliska załamania, marzyłam o tym, żeby się wreszcie zamknęła. Tyle że ona nigdy nie przestawała. Nie mogła być aż tak źle traktowana, skoro znalazła wystarczająco wiele czasu, by nauczyć się tych wszystkich lasujących mózg piosenek o miłości i tęczach. Lubiła być zdominowana, tak więc z całych sił starałam się powstrzymywać przed narzucaniem się jej z czymkolwiek.
Oczy Marroka zalśniły na myśl o dewiacjach i kłamstwach. Ten perwersyjny dupek uwielbiał, kiedy krzyczała. To go podniecało.
Na wspomnienie o Kopciuszku Drusilla poruszyła się lekko. Biedna Dru była tak otumaniona lekami, że w pełni kupowała całą tę gównianą terapię, co tylko jeszcze bardziej wściekało Scarlett. -Letty, jeżeli nie przepracujesz tego problemu, nigdy nie…
Scarlett nie pozwoliła siostrze dokończyć. -I nie wspomniałam jeszcze słowem o jej kumplach z lasu, czających się wszędzie i spełniających jej wszystkie nienaturalne rozkazy. Wstrętne, przerażające szczury rozmiaru ludzi przyrządzające śniadanie o poranku. Gryzonie parzące kawę, ludzie! Zdajecie sobie sprawę, jakie to było niehigieniczne?
-To zaiste brzmi fatalnie -zgodził się Avenant. Nadal udawało mu się wyglądać, jakby był na dworze królewskim i to nawet w koszulce z napisem ZŁY. -W moim zamku, nie pozwalałem trollom nawet zbliżać się do kuchni ze względu na obawę o zawleczenie tam jakiejś zarazy.
-Hej! - Rumpelstiltskin gorąco zaprotestował.
Avenant wywrócił oczami. -Och, twoi ludzie są brudnymi mieszkańcami piwnic i dobrze o tym wiesz.
-Mówię wam, że Kopciuszek znajdowała upodobanie w pracach domowych -Scarlett kontynuowała. -Nikt jej do nich nie zmuszał. Ona ma jakiś pogięty fetysz czystości. Używa tych szczurów jak zabawki sado-macho. Za każdym razem kiedy widziałam, jak wyszorowana jest podłoga, czułam się nieswojo. Myślałam, że zetrze na pył marmurowe płyty, kiedy tak oddawała się tym swoim dziwacznym perwersjom.
Ramona odchrząknęła potępiająco. -Nie sądzę, by rozpowszechnianie takich kłamstw o przyszłej księżniczce było odpowiednie.
-Och, a ja sądzę, że jest -Marrok zapewnił ją lubieżnie. -Nie ukrywaj żadnych brudnych szczegółów, Czerwona.
-To wszystko prawda. Mówię wam -Scarlett potrząsnęła głową z odrazą. -Każdy dzień z tą miauczącą suką był koszmarem. To Dru i ja byłyśmy ofiarami, a nie Kopciuszek. Przez jedną noc -tylko jedną- miałyśmy szansę uwolnić się od tych niepokojących skłonności Kopciuszka i jej kumotrów z kanałów… i co się stało zamiast tego?
-Wydaje mi się, że już czas, by ktoś inny zabrał głos -Ramona wtrąciła się z lekką desperacją w głosie.
Scarlett była zbyt rozgniewana, by troszczyć się o epitety w stylu „wciąż szalona”, którymi częstowano ją z lewa i prawa. -Blondie wparowała na imprezę i ukradła biednego Księcia! To się stało! Ale, o mój Boże! Jak strasznie jest być biednym Kopciuszkiem -Scarlett wyrzuciła w górę ręce w udawanej rozpaczy. -Mieszka sobie teraz w tym pieprzonym zamku, a ja tkwię w więzieniu, ale coż z niej za biedaczka -prychnęła. -Ta złośliwa przybłęda i jej tiara obie mogą pocałować mnie w dupę.
Bardzo dziękuję ;) Książka podoba mi sie coraz bardziej
OdpowiedzUsuńChwasty negacji, kwiaty pozytywnego podejścia-coś pięknego.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i niecierpliwie czekam na cd
Pozdrawiam. szekla_
Zawsze jest ktoś niezadowolony. Bardzo dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńRobi się zabawnie :D
OdpowiedzUsuńKocham ideę Kopciuszka jako BDSM-zoofila z OCD. Myślę, że właśnie zakochałam się w kolejnej Autorce.
OdpowiedzUsuńZaczyna mi się podobać, te kwiaty... mamuniaewy
OdpowiedzUsuń