Poniższy fragment, kończący rozdział piąty WUB jest nieco krótszy, ale po raz kolejny (wiemy wiemy, powtarzamy się;-) uwierzcie nam, że jego przekład kosztował nas znacznie więcej wysiłku niż standardowe tłumaczenie. Nie spodziewaliśmy się tego po Kopciuszku, oj nie spodziewaliśmy...
W sumie przeszła nam przez głowę myśl, że powinniśmy zdecydować się na na publikację dopiero po 22-ej... Ale że wpis będzie dostępny non stop, więc jedynie z góry ostrzegamy, iż poniższy tekst zdecydowanie nie jest przeznaczony dla osób niepełnoletnich, a wszyscy dorośli czytelnicy, którzy mogą poczuć się niezręcznie czytając opisy perwersyjnych poczynań Cindy, również powinni rozważyć zaniechanie lektury. Czujcie się ostrzeżeni...
W sumie przeszła nam przez głowę myśl, że powinniśmy zdecydować się na na publikację dopiero po 22-ej... Ale że wpis będzie dostępny non stop, więc jedynie z góry ostrzegamy, iż poniższy tekst zdecydowanie nie jest przeznaczony dla osób niepełnoletnich, a wszyscy dorośli czytelnicy, którzy mogą poczuć się niezręcznie czytając opisy perwersyjnych poczynań Cindy, również powinni rozważyć zaniechanie lektury. Czujcie się ostrzeżeni...
Z oczu Kopciuszka momentalnie znikły łzy. -Lepiej się postarajcie. -Odwróciła się do lustra, by upewnić się, że nie zniszczyła sobie make-upu. Na szczęście nadal wyglądała pięknie.
Jej złote włosy upięte były w staranny kok, wokół którego pyszniła się wielka i błyszcząca tiara. Naprawdę była najpiękniejszą kobietą w Czterech Królestwach. Przechyliła lekko głowę. Może ta sukienka mimo wszystko nie była taka zła?
-Jak wyglądam? -zapytała.
-Doskonale, wasza wysokość.
Oczywiście, że tak wyglądała. Kopciuszek obrzuciła wzrokiem swoje odbicie. Książę był szczęściarzem, że miał właśnie ją, a nie jej brzydką siostrę przyrodnią. Gdyby nawet znał prawdę, powinien i tak być jej wdzięczny. Każdy mężczyzna pragnąłby jej dotknąć.
Była prawdziwą księżną.
Kopciuszek poprawiła nieco biust i przeciągnęła dłonią po piersiach. Przez delikatny materiał wyczuła twardniejące sutki. Przez wszystkich będących tak nieskończenie okrutnymi w stosunku do niej, była nieustannie zestresowana. Powinna coś z tym zrobić, a znała jedną niezawodną metodę.
-Ile mamy czasu do kosztowania weselnego tortu? -zapytała namiętnie.
Gustaw odnalazł spojrzeniem odbicie jej oczu w lustrze, z góry przewidując, czego będzie od niego oczekiwała. Jego postawa momentalnie się zmieniła. Lata ćwiczeń procentowały. Gdyby odmówił, konsekwencje byłyby tragiczne.
-Wystarczająco wiele, byś mogła tu posprzątać, dziewko -powiedział szorstko.
Poczuła przebiegający przez jej ciało dreszcz podniecenia. -Tak, panie. -Ruszyła, by sięgnąć po akcesoria, a jej ciało już śpiewało.
Sprzątanie było jedyną rzeczą, która ją nakręcała, ale by to doświadczenie stało się prawdziwie erotycznym doznaniem, potrzebowała strażnika, który ją obserwował. Była wyjątkowa i tak ważna. Była prawdziwą księżną. Upokarzanie się na oczach kogoś tak mało istotnego miało dla niej wyjątkowy urok czegoś zdrożnego. Kochała uczucie bycia poniżaną przez kogoś tak bezużytecznego i brzydkiego jak te gryzonie. To było całkowite pogwałcenie społecznego status quo.
Było takie złe.
Takie …podniecające.
Przynajmniej raz dziennie Kopciuszek padała na kolana przed jednym ze strażników, szorując podłogę i wręcz dysząc w oczekiwaniu na spełnienie. Tak więc zawsze miała gdzieś w pobliżu szczotkę i wiadro. Głupie pałacowe służące tego nie rozumiały. Wciąż musiała się na nie wydzierać, by trzymały się z dala od jej sypialni i pozwalały jej samej tu sprzątać.
![]() |
źródło:unsplash.com |
Tak bardzo uwielbiała te prace domowe.
Klęcząc w sukni ślubnej spoglądała w górę na Gustawa, czekając na jego polecenia. Lepiej, żeby było to coś niemoralnego albo pożałuje swojego braku inwencji.
Szczęśliwie dobrze wiedział, czego od niego oczekiwała. Takie były korzyści z odpowiedniego szkolenia swoich zwierzaków. -Spuszczę się zaraz na podłogę - zaczął odpinać guziki przy spodniach, a ona prawie zamruczała z zadowolenia. -Posprzątasz to swoją suknią. Chcę, żebyś dobrze pamiętała podczas tej parodii ślubu jak plugawa jesteś.
Jej oczy błyszczały, kiedy obserwowała go przy pracy. -Jestem księżną -wyszeptała, nie odrywając od niego wzroku. -Nie możesz traktować mnie w ten sposób.
-Nie jesteś nikim więcej jak służebną dziewką. Nie nadajesz się do niczego więcej, jak tylko sprzątania po mnie. I lepiej żebyś przyłożyła się do czyszczenia, bo następnym razem każe ci to wszystko zlizać.
-Nie ośmieliłbyś się. Nie ponownie.
-Zrobię to tyle razy, ile trzeba będzie, aż nauczysz się, jak prawidłowo wypełniać swoje obowiązki.
Oblizała się. -Nie zechciałbyś panie dojść w moich ustach? To zaoszczędziłoby mi mnóstwa pracy.
Od czasu do czasu pozwalała na to, ale tylko wtedy, kiedy był jeszcze jakiś świadek jej upadku. Seksualne upokorzenie podniecało ją. Szczególnie, kiedy nie pozwalał jej dojść. Gustaw, w przeciwieństwie do innych mężczyzn, nie znajdował specjalnego upodobania w tych zabawach, więc czasami zdobywał się na pewną kreatywność. Potrafił rozkazać jej, by go zaspokoiła ustami, a potem zostawiał ją bez słowa, podczas gdy inni strażnicy śmiali się z jej jęków pełnych frustracji.
Bez wątpienia był jej ulubieńcem.
-Błagaj mnie, a rozważę to, dziewko.
-Proszę, panie - Kopciuszek kwiliła, podczas gdy on zbliżał się powoli. -Proszę pozwól mi na to. Nie każ mi zbierać twojego nasienia z podłogi.
-Nie zasłużyłaś, by posmakować mojego kutasa - Gustaw odchylił głowę, a ścięgna na jego szyi napięły się. -Pamiętaj, chcę, żeby tu wszystko lśniło albo gorzko tego pożałujesz. Moi ludzie chętnie zobaczą, jak karzę cię za nieposłuszeństwo.
Och, tak… Uwielbiała być karana.
Upodlenie kogoś takiego jak ona, zdanie się na łaskę tam marnych kreatur…
Przeszedł ją dreszcz, kiedy spryskał marmurowe płyty podłogi. Na myśl o konieczności posprzątania tego wszystkiego ogarnęła ją euforia. Była wręcz gotowa pościerać wszystko niedbale, tak by zmusił ją do zrobienia tego ponownie, tym razem ustami i językiem w obecności reszty straży, obserwującej jej poniżenie. Na wszelkich bogów, potrzebowała tego po tak ciężkim dniu.
-Zajmij się teraz swoimi obowiązkami, dziewko.
-Dziękuję ci, panie - dysząc zaczęła szorować posadzkę.
O borze. Tym razem Autorka poleciała z tą swoją wyobraźnią...
OdpowiedzUsuńW sumie strasznie mi żal tej myszki. Chyba dlatego, że sama jestem "zagryzoniowana", a jako wolontariuszka prozwierzęca, bardzo brzydzę się jakimkolwiek wykorzystywaniem zwierząt. Tym bardziej takim!
zdzirowata i psychiczna?! ło matko!! to się bedzie działo!!
OdpowiedzUsuń