Przejdź do głównej zawartości

Najnowszy snippet z Kate Daniels No 10 na koniec listopada

Wczoraj trafiliśmy na blogu Ilony Andrews na nowy (niestety wyjątkowo krótki) snippet z Magic Triumphs i niniejszym z miejsca Wam go przedstawiamy. 
Przyjemnej lektury!

źródło:MaxPixel
-Mówią wiele głupot o wilkach. 
Desandra wpatrywała się badawczo w lakier na swoich paznokciach. Te były długie, ostro zakończone i jasnożółte, podobnie jak jej blond włosy spływające na plecy. 
-Mówią, że dobieramy się raz na całe życie, że mamy swoją wilczą godność, że wszyscy jesteśmy zgorzkniałymi stoikami. To bzdury. Ale jedna rzecz jest prawdą. Nigdy nie zapominamy. Pamiętamy naszych przyjaciół i naszych wrogów. Jeżeli Władca Zwierząt miałby zdradzić swoich przyjaciół, cóż, nie mógłby być już przywódcą. Jeżeli Martha ruszy, by dobrać mu się do skóry, ktoś inny także rzuci mu się do gardła. 
Zielony blask zawirował w oczach Desandry. Uśmiechnęła się. -Biedny Władca Zwierząt -zamruczała. -Dlatego, nie wiedziałby, gdzie się zwrócić. 
Wampir przemknął w poprzek parkingu. 
-Zamierzasz zająć miejsce u jego boku? -zapytałam. 
-W życiu, nawet jeżeli będą mnie o to błagać na kolanach -Desandra wyszczerzyła w uśmiechu ostre zęby. -Zbyt wiele z tym zamieszania. Jestem samotną matką. Jedyne czego pragnę, to wychowywać moje dzieci w spokoju. 
-I rządzić największym klanem żelaznymi pazurami -dodałam. 
-One są plastikowe -Desandra pomachała mi przed twarzą swoimi paznokciami. 

Komentarze

  1. Ale o jakim Władcy Zwierząt mowa. Aktualnie był nim Jim a jego towarzyszką była Dali. Skąd więc Desandra u jego boku? Dzięki za ten urywek. Pozdrawiam Barbara

    OdpowiedzUsuń
  2. Pod tym fragmentem na blogu IA rozgorzała dyskusja, skupiająca się na podstawowym pytaniu: co się stało/stanie z Dali? W to wszystko włączyła się Ilona z krótkim komentarzem, który w luźnym tłumaczeniu brzmiałby "Wiecie, jak to bywa" i załączyła rysunek ze spadającymi skałami, pod którymi znajdują się (chyba) Kate i Curran oraz napisem Rocks fall, Everyone dies...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dylematy tłumacza c.d.

Na marginesie ostatniego rozdziału Wildfire mielibyśmy do Was prośbę o opinię na temat tłumaczenia "The Office of House Records". Nazwę instytucji, którą odwiedziła Nevada z Roganem przełożyliśmy jako Biuro Rejestru Domów, ale szczerze przyznamy, iż nie do końca jesteśmy zadowoleni z brzmienia tego określenia.  Dajcie nam znać, co o tym sądzicie i jak można by trafniej nazwać to miejsce. Nam po głowie kołaczą się między innymi takie opcje: Urząd Stanu Magicznego ;-) Kancelaria Domów Registratura Domów źródło:pixabay.com Przy okazji, powołując się na wcześniejszą dyskusję, dotyczącą tłumaczenia różnych typów magii, postanowiliśmy pozostawić w oryginalnej wersji antistasi. Gdyby jednak w międzyczasie ktoś wpadł na nowy pomysł, jak można byłoby przełożyć tę nazwę, będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie. Na koniec zaś, wybiegając nieco myślami w przyszłość, chcemy poddać jeszcze Waszej ocenie tłumaczenie nazwiska sierżanta Hearta. W Wildfire będzie on odgrywał

Cornelius - nowy konkurs

Biorąc pod uwagę z jak entuzjastyczną reakcją spotkała się akcja fretek, chcielibyśmy zaproponować wam nowy konkurs związany z postacią Corneliusa. Jak zwykle dla tych, którzy zdecydują się wziąć udział w naszej zabawie, gwarantujemy wcześniejszy dostęp do całości kolejnego rozdziału. Prosimy jedynie nie zapomnieć o podaniu nicka z chomika. źródło:unsplash.com; autor Harsh Jadav Przechodząc zaś do meritum, chcemy zapytać się was, co było w tajemniczej torbie, którą woził ze sobą Cornelius? Jej zawartość intrygowała zarówno Nevadę, jak i Melosę. Obie zgodziły się, że raczej nie jest nią porąbane na kawałki czyjeś ciało... Cóż zatem takiego Cornelius ukrywał przed Agencją Baylorów i Roganem? Starając się nic nie zdradzić, zachęcamy was do prób znalezienia odpowiedzi na to pytanie, dzieląc się jedynie informacją, iż będzie to miało znaczenie w dalszej części White Hot. I to niemałe...;-) Czekamy na wasze propozycje i pomysły. Dobrej zabawy!

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynuować ten proje