Zapraszamy na spotkanie Nevady z Garenem Shafferem, podczas którego... a zresztą po cóż po próżnicy strzępić klawiaturę, skoro można się o tym przekonać, czytając poniższy fragment;-)
Musiałam coś powiedzieć.
-Co za niespodzianka. -Świetnie. To było znakomite zagajenie. -Proszę wejdź do środka.
Zanim Rogan cię zobaczy i postanowi rzucić w ciebie jakimś przypadkowym czołgiem, stojącym w jego garażu.
Zrobiłam krok w bok, by pozwolić mu przejść. Zeus wykorzystał szansę i wcisnął się momentalnie w wolną przestrzeń, obrzucając Garena badawczym spojrzeniem.
Garen zamarł w miejscu.
-Zignoruj go -szturchnęłam Zeusa biodrem. Nie przesunął się o cal. -On jest naszą ostatnią zdobyczą, czy też bardziej ostatnim uratowanym. Jeszcze nie mieliśmy czasu, by zająć się jego szkoleniem. Nie przywykł do obcych -co też do diabła wygadywałam?
-Houstońskie schronisko dla zwierząt? -zapytał Garen z błyskiem w oku.
-Nie. Dom przyzywających. Idź do Corneliusa.
Potężna bestia zastrzygła uszami.
-Zeus -zawołał go Cornelius.
Nieziemski tygrys odwrócił się i pobiegł do pokoju konferencyjnego z niezwykłą zwinnością.
Garen wszedł do środka. Zamknęłam za nim drzwi i poprowadziłam go do swojego gabinetu. Prędzej czy później ktoś doniesie Roganowi, że człowiek z Domu Shafferów pojawił się u moich drzwi. Najprawdopodobniej zameldują mu to, gdy tylko podjedzie do punktu kontrolnego. Konsekwencje mogą być interesujące.
Siadłam za moim biurkiem. Garen Shaffer zajął krzesło dla klientów. Otworzyłam pokrywę laptopa i poczekałam, aż się wybudzi. Na ekranie pojawiła się wiadomość od Berna.
Garen Shaffer, dziedzic Domu Shafferów, Pierwszy poszukujący prawdy.
Coraz lepiej.
Na twarz przywołałam zawodowy uśmiech, klikając jednocześnie na ikonkę w rogu ekranu, włączającą nagrywanie. Mieliśmy ukrytą kamerę zainstalowaną na półce za moim fotelem. Zdarzało nam się miewać problemy z klientami, odznaczającymi się wybiórczą pamięcią i wprost niezwykłe było, jak szybko wszelkie groźby pozwania nas znikały, gdy tylko przedstawialiśmy nagrania, na których padały słowa, ponoć zupełnie zapomniane przez naciągaczy.
-Co mogę dla pana zrobić, panie Shaffer?
Oparł się wygodnie i założył nogę na nogę. -Przybyłem tu, by panią wynająć.
Kłamstwo. To był test.
-Takie oświadczenie mijałoby się z prawdą, panie Shaffer. Czy zechce pan, raz jeszcze odpowiedzieć na moje pytanie?
-Pozwoli pani?
-Tak.
Magia wokół niego zawirowała. -Mam trzydzieści jeden lat.
Moja moc naparła na jego zaporę i prześlizgnęła się przez nią. -Prawda.
Magiczna tarcza zgęstniała.
-Mam trzy siostry.
-Kłamstwo.
Magia wylewała się z niego, jakby był islandzkim gejzerem. Otuliła go całego, niczym w kokonie mocy. Jak do diabła potrafił coś takiego zrobić?
-Jestem jedynym dzieckiem.
Kokon wydawał się całkowicie nieprzenikalny. Moja magia otoczyła go, ale zapora nie uległa. Jeżeli użyję brutalnej siły, próbując się przez nią przebić, skończy się to otwartą walką. Jego wola przeciwko mojej. Był silny. Bardzo silny. Może silniejszy ode mnie. Ale tego mogliśmy się dowiedzieć tylko w bezpośrednim starciu. Jakaś część mnie naprawdę chciała przekonać się, jaki byłby wynik takiego pojedynku.
Zignoruj zaporę. Wyobraź sobie, że jest porowata, nieszczelna. Wyobraź sobie, że jej w ogóle nie ma.
Jego oczy zwęziły się.
Jego wola była jak kamień, ale moja była wodą. Wciskała się w każdą szczelinę. Wszystko, co musiałam zrobić, to pokierować nią i pozwolić jej płynąć…
Kłamstwo.
-Myślę, że powinniśmy przerwać -odchyliłam się do tyłu.
Zapora zniknęła. Jego magia otoczyła mnie. -Próbujesz sprawić wrażenie silniejszej, czy słabszej, niż jesteś w rzeczywistości?
-Ani to, ani to. Po prostu nie chcę, byś się tego dowiedział.
-Dlaczego?
-Nie ufam ci -pomachałam ręką przed twarzą, jakbym odganiała dym, wchodzący mi do oczu. -Proszę, trzymaj swoją magię przy sobie.
Uśmiechnął się. Jego magia zniknęła.
-Dlaczego w lodówce znajduje się pojemnik z lodem? -zawołała z pokoju konferencyjnego Arabella.
Jakim cudem się tam znalazła i zaglądała do lodówki? -Zostaw pojemnik w spokoju. I trzymaj się z dala od lodówki.
-Siostra? - zapytał.
Skrzywiłam się wyraźnie.
-Sam mam jedną. Czasami potrafią dawać się we znaki.
Arabella wsadziła głowę do mojego gabinetu i pokazała mi torebkę z uchem. -Dlaczego jesteś ubrana jak żołnierz? Czy to krew na twoim ubraniu? I dlaczego w naszej lodówce jest ludzkie ucho?
Echh… Po prostu echh…
Brwi Garena podniosły się.
-To dowód w sprawie -warknęłam. -Włóż je z powrotem do pojemnika.
-Dobra, dobra.
Poszła z powrotem do pokoju konferencyjnego.
-Bardzo bym chciał zaprosić cię na kolację.
Ze zgnębionym wyrazem twarzy spojrzałam na swój mundur. -To nie najlepszy moment.
-Zatem może jutro?
Udawałam, że się zastanawiam nad tą propozycją. -Niestety. Jestem w środku śledztwa i nie mogę obiecać, że znajdę czas.
Coś poczułam, delikatne kliknięcie, jakby pstryknął palcami przy mojej dłoni. Czyżby właśnie w ten sposób działała jego magia? Czy tak właśnie odczuwa się naszą moc?
-Rozumiem. Ale jestem bardzo cierpliwym człowiekiem.
Prawda. Najwyraźniej flirtował ze mną.
-Okay, zgodzę się na kolację, jeżeli odpowiesz mi na pytanie.
Nachylił się nieco z intensywnie zielonymi oczami utkwionymi we mnie. -Mamy umowę.
-Czy czułeś coś w rodzaju dotknięcia, kiedy sprawdzałam twoje odpowiedzi, a jeżeli tak, czy każdy to czuje, czy tylko poszukujący prawdy?
-To były trzy pytania.
Do flirtowania potrzeba dwojga. -Chcesz, żebym poszła z tobą na kolację, czy nie?
Teraz on udawał, że rozważa moje pytanie. -Stawiasz twarde warunki. Tak, nie i to cecha poszukujących prawdy. Nazywamy to sondowaniem. Nic nie może się równać z pojawieniem się późnym wieczorem w domu z rozbitym samochodem i dwojgiem rodziców, którzy w duecie sondują cię i sprawdzają wszystkie odpowiedzi. Zatem jutro o osiemnastej?
-Gdzie?
-Bistro le Cep. Powiedziano mi, że to najlepsze miejsce w Houston na spokojną rozmowę.
Nie miałam pojęcia, gdzie to jest. -Znakomicie. A więc jutro o szóstej.
Oboje wstaliśmy. Przepuścił mnie w drzwiach na korytarz. Odprowadziłam go do wyjścia i obserwowałam, jak wsiada do czarnego cadillaca. Samochód zawrócił i odjechał przez nikogo nie niepokojony w dół ulicy.
Podeszła do mnie Arabella i stanęła obok.
-Ładny był.
-O co w tym wszystkim chodziło? Nigdy nie przeszkadzałaś mi, kiedy byłam z klientem.
-Bern wysłał mi wiadomość z prośbą, bym to zrobiła. Napisał mi, że oboje siedzieliście w totalnym bezruchu i patrzyliście się na siebie przez dziesięć minut. Myślał, że coś jest nie tak i chciał, żebym sprawdziła, co się dzieje.
Mądre posunięcie. Garen mógłby uznać Berna z tą jego budową zawodowego zapaśnika i barami dżudoki za zagrożenie. Ale Arabella, mierząca nieco ponad metr pięćdziesiąt i ważąca ledwie pięćdziesiąt kilo w mokrych ciuchach, nie mogła się wydawać niebezpieczna. Garen nie zdawał sobie sprawy, jak blisko o śmierć się otarł.
Dziesięć minut. Tyle musiało mi umknąć, kiedy szukałam sposobu na przełamanie jego zapory. W moim odczuciu zajęło to kilka sekund. Zastanawiałam się, czy tak właśnie czuł się Augustine Montgomery. Nieco ponad tydzień temu próbowałam przekonać go, by pozwolił mi ochronić jego umysł przed Victorią Tremaine i wyciągnęłam od niego pewne prywatne informacje. Nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki nie powiedziałam mu o tym. To wyglądało tak, jakby fragment czasu wyparował z jego umysłu.
źródło:pixabay.com |
Oblał mnie zimny pot.
Obróciłam się na pięcie i pognałam do gabinetu. Złapałam laptop.
-Co się dzieje? -dopytywała się Arabella.
Obraz Garena i mnie, siedzących naprzeciw siebie, wypełnił ekran.
-Co mogę dla pana zrobić, panie Shaffer?
-Przybyłem tu, by panią wynająć.
Wcisnęłam przycisk szybkiego przewijania. Szybkie gesty i wysokie głosy. Bla-bla-bla… Jest.
Garen i ja wpatrywaliśmy się w siebie. Skupiłam się na sobie i zwiększyłam głośność.
Nic. Siedziałam jak wykuta w kamieniu. On też. Żadnego, najmniejszego nawet poruszenia się. Żadnych słów. Tylko milczące wpatrywanie się w siebie. Wszystkie moje sekrety nadal były tylko moje.
Opadłam na fotel. Nagle poczułam się strasznie zmęczona.
-Nevada? Wszystko w porządku? -Arabella chwyciła pojemnik z chusteczkami i popchnęła go w moją stronę po blacie.
Dotknęłam swojej twarzy i zdałam sobie sprawę, że płakałam.
-Wydaje mi się, że jesteś trochę zestresowana - odezwała się moja siostra. -Mam ukrytą przed mamą paczkę fajek. Wraz z Cataliną popalamy, kiedy się denerwujemy. Został nam jeszcze jeden papieros.
-Mama zabije was, kiedy się o tym dowie.
-Nie dowie się, jeżeli jej o tym nie powiesz.
Wstałam i przytuliłam ją.
-Dobrze się czujesz? -zapytała moja siostrzyczka.
-Nie. Ale będzie dobrze. Z nami wszystkimi będzie dobrze.
Nagle zapiszczał mój laptop. Na ekranie pokazała się twarz Buga. -Przyjdź tutaj! Natychmiast!
Pobiegłam do drzwi i dalej w kierunku kwatery Rogana. Arabella następowała mi na pięty.
Jak można kończyć w takim momencie? I co z kolacją z Roganem? Pójdą we troje czy jak? Bardzo dziękuję
OdpowiedzUsuńW takim momencie przerwać?! To jest niedopuszczalne! :-)
OdpowiedzUsuńNo i? Czego chce Rogan? 😭
OdpowiedzUsuńBOŻE czy udostępnienie kawalka dalej tlumaczenia zabilo by was ??? Bo mnie zabije oczekiwanie na kolejny rozdzial ( bede jutro jak zwykle w pracy od 12 sprawdzać czy juz jest dalsza częsc tlumaczenia ) ale mimo wszystko dzieki chociaz za tyle Bicker10
OdpowiedzUsuńW taki momencie? Serio, w takim momencie? To już są jawne tortury i powinni za to sądzić... I do więzienia wsadzać.... Na dożywocie... Fragment oczywiście jak zwykle świetny i aż mnie w środku skręca w oczekiwaniu a dalszą część. I ten Garen... Ale nam się Rogan zagotuje XD Dziękuje, pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na kolejny fragment ;)
OdpowiedzUsuń@all Wybaczcie. Nie mogliśmy się powstrzymać (z umiłowania do cliffhangerów i czystej złośliwości rzecz jasna;-). Obiecujemy za to, że jutro postaramy się pojawić nieco szybciej z nowym fragmentem. Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńDziekuje dobrze ze bywam cierpliwa b.
OdpowiedzUsuń"...po próżnicy strzępić klawiaturę"... - uwielbiam, perełka :):):)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za trud cudnego tłumaczenia i pozdrawiam, dora1911 :)
świetny rozdział;podobało mi się,jak Nevada walczyła z drugim poszukującym prawdy;cierpliwe czekam na więcej;jestem wdzięczna za codzienną możliwość czytania i Wasze tempo Pozdrawiam:0
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dobrze jej poszło z tym absztyfikantem. Ciekawi mnie co na to powie Rogan? Pięknie dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńW takim momencie przerwać to czysty sadyzm i jak mam wytrwać bez zawału do następmego fragmentu?ciekawa jestem jak ta walka na umysły się potoczy a co na to Rogan?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Dziekuje,a mnie najbardziej interesuje reakcja Rogana na te randke,no i co odkrył B?L
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Nevady, przydał by jej się jakiś neutralny nauczyciel- poszukiwacz prawdy. A tak biedna musi się uczyć metodą prób i błędów. A wśród Pierwszych czekających tylko żeby wbić nóż w plecy jest to nieciekawa metoda. Coś mi się wydaje, że na randkę z Garenem pójdzie I Nevada i Rogan. Może być interesująco. I trochę jestem zdziwiona bo w pierwszej części opisano, że magia Nevady jest bardzo rzadka, a tu znajduje się Dom Shaffer i Pierwszy w wieku akurat dopasowanym do Nevady. Niezmierne dzięki za przekład. Pozdrawiam Barbara
OdpowiedzUsuń