Przejdź do głównej zawartości

Cassandra Gannon Wicked, Ugly, Bad Rozdział 1 cz. 1

Przy wyborze pierwszego nowego tłumaczenia postanowiliśmy zaufać osądowi Ilony Andrews i zdecydowaliśmy się na zachwalaną przez Ilonę książkę Cassandy Gannon pt. "Wicked, Ugly, Bad". 
To całkiem zabawna pozycja, stanowiąca modną ostatnio wariację na temat klasycznych bajek. Główną bohaterką jest Scarlett Riding, czyli tak jakby Czerwony Kapturek, będąca jednocześnie siostrą przyrodnią Kopciuszka. W świecie stworzonym w wyobraźni Cassandry Gannon społeczeństwo dzieli się na Dobrych i Złych. Ci pierwsi cieszą się wszelkimi przywilejami, natomiast drudzy są od ciężkiej, niewdzięcznej roboty. W końcu każda bajka potrzebuje czarnych charakterów. Ale nie uprzedzajmy zbyt wielu faktów. 
Wszystkich zainteresowanych odsyłamy do wspominanej już wcześniej recenzji na Nanikowym Kąciku

Rozdział 1



Wtorkowa grupa wsparcia jest jak na razie najmniej skorą do współpracy. Nawet wśród złoczyńców należy ich uznać za aspołecznych, opornych i egoistycznych. Dopóki nie zdecydują się na współdziałanie, żaden z nich nie poczyni postępów w terapii. 
Z zapisków psychiatrycznych dr Ramony Fae


Gdyby nie była obłąkana, nim Kopciuszek wpakowała ją do wariatkowa, na pewno oszalałby podczas pobytu tutaj. 
Przez ostatnie sześć tygodni Scarlett Riding* była zamknięta w Centrum Leczenia Chorób Umysłowych i Więzieniu o Zaostrzonym Rygorze Wicked, Ugly and Bad. Wiedziała, jak wygląda szaleństwo. Letty spędziła minione półtora miesiąca spoglądając na atramentowe kleksy, robiąc naszyjniki z makaronu i układając uspokajające w zamierzeniu puzzle z kaczuszkami, tak więc rozpoznawała już dobrze wszystkie symptomy i akceptowała prawdę. 
Była legalną, stuprocentową, certyfikowaną wariatką. 
Przyjęła to wręcz z ulgą. 
Scarlett wiedziała, że jest szalona, ponieważ nie obchodziło jej już dłużej, że może być szalona. Jakiekolwiek mroczne myśli krążyły po jej głowie, dzieliła się nimi z lekarzami, próbującymi „naprawić” ją poprzez przemianę w bezmózgie zombie. Od momentu, kiedy zaciągnięto ją do WUB, cała jej uwaga skupiła się na wydostaniu się stąd i wyrównaniu rachunków. Nikt nie mógł uczynić ją normalną bez walki. Dobrowolnie wybrała bycie Złą, a nie Dobrą. 
Chociaż nie. W zasadzie to nie miała żadnego wyboru. 
Scarlett walczyła o przetrwanie i o swoje życie. Oni chcieli wymazać wszystko, co czyniło ją Scarlett i przerobić ją w jedną z nich. Co czyniło sprawę tylko gorszą, ona nigdy nie stanie się jedną z Dobrych i nikt nie zdawał sobie z tego sprawy lepiej niż jej ciemiężyciele. Chcieli przemienić ją w posłuszną wyznawczynię status quo. Kogoś, kto będzie się kłaniał w pas wszystkim mijanym pięknym ludziom, a potem sumiennie zajmie się budową ich cholernych zamków. 
Wkrótce mogła umrzeć. 
Letty spojrzała na mały papierowy kubek pełen tabletek, wręczonych jej właśnie przez pielęgniarkę i wrzuciła je wszystkie do ust. Uśmiechając się bezmyślnie, wzięła drugi kubek z wodą i udała, że połyka lekarstwa. -Dziękuję, Glindo.
Wróżka skinęła głową, podając jednocześnie medykamenty następnemu pacjentowi. 
Achhh… Niezmienny, słabo wyszkolony personel WUB**. Kiedyś mało znaczący powód irytacji, a obecnie istotny składnik planów Scarlett. Dzięki pozostawiającym wiele do życzenia więziennym standardom, oszukiwanie pracujących tu leniwych Dobrych było wręcz zbyt proste. 
Powoli przedarła się w kierunku telewizora i siadła na plastikowym, pomarańczowym krzesełku. Pokój wypoczynkowy był o tej porze dnia zawsze pełen. Szaleni złoczyńcy uwielbiali talk-shows. Nie bez zaskoczenia Scarlett zauważyła, że z dnia na dzień te programy działają na nią coraz bardziej hipnotycznie. Słuchała, jak pewne miłe, zwykłe misie oskarżały mała smarkatą blondyneczkę o włamanie do ich domu i spanie w ich łóżkach. Oczywiście kokieteryjny prowadzący trzymał stronę złotowłosej. 
Dobrzy trzymali się razem. 
Głupie tabletki zaczęły rozpuszczać się już pod językiem Scarlett i pozostawiały po sobie paskudny smak. Mimo to nie dała nic po sobie poznać. Jej twarz nic nie wyrażała, dopóki nie poczuła się na tyle bezpiecznie, by udać, że wypija ostatni łyk wody. W rzeczywistości zasłoniła usta nieprzezroczystym kubkiem i wypluła do niego pigułki. 
Stosowała tę sztuczkę z powodzeniem przez ostatnie tygodnie. W innych okolicznościach byłaby zbulwersowana łatwością, z jaką jej to przychodziło. Ponura apatia szpitalnego życia działała na jej korzyść, ale i tak wydawało się, że w tej dziurze powinni być nieco bardziej czujni. Kto chciałby, żeby szaleńcy unikali swoich lekarstw?
Cóż, kto poza szaleńcami. 
Z każdą godziną bez medykamentów w organizmie Letty czuła, jak powraca do normalności. Już wkrótce wydostanie się stąd i sprawi, że jej siostra przyrodnia zapłaci za wszystko. 
Musi się jej udać. Czas uciekał. 
Kiedy tylko Kopciuszek włoży obrączkę na palec księcia z bajki, nic już nie powstrzyma jej przed zabiciem Scarlett i Dru. Jeżeli nie uciekną wkrótce, ta blond suka przyjdzie po nie i tym razem nie usatysfakcjonuje jej kaftan z długimi rękawami i uzbrojeni strażnicy. Tym razem będzie pragnęła krwi. 
Ucieczka albo śmierć. 
Letty zgniotła papierowy kubek i wstała. -Czas na zajęcia grupowe -powiedziała, nie zwracając się do nikogo w szczególności, choć elf zwany Merle zareagował krótkim skinięciem głową. 
Od niechcenia wrzuciła zgnieciony kubek pełen tabletek do kubła na śmieci i spacerowym krokiem ruszyła w kierunku drzwi, machając przy tym ręką do dyżurnego. Lepiej było być przyjacielskim i potulnym. Zdała sobie z tego sprawę w drugim tygodniu pobytu tutaj. Nie dawało się z sukcesem planować czegokolwiek, jeżeli non stop było się podejrzewanym o knucie. Zatem próbowała zachowywać się jak ktoś zastraszony i pogodzony z losem. 
Przez większość czasu. 
WUB mieścił się w pudełkowatym, industrialnym budynku, zupełnie odmiennym od pięknych pałaców i uroczych wsi rozsianych po całym terenie Czterech Królestw. Mnóstwo długich, obskurnych korytarzy flankowanych drzwiami z mlecznym szkłem i plastikowymi plakietkami. Wszystko było pomalowane na brzydki zielony kolor, niczym jakaś szkoła podstawowa i śmierdziało pleśnią zmieszaną z ciężkim odorem chemicznych środków czystości. Skoro niezbyt często tu sprzątano, Letty zakładała, że takim zapachem permanentnie były przesiąknięte ściany i linoleum, pokrywające podłogę. 
Wszystko co najlepsze od drogiego Kopciuszka. 
Siostra przyrodnia Scarlett wysłała ją do miejsca pełnego beznadziei i rozpaczy. Biorąc pod uwagę niski standard opieki i brak pożywienia, nie dziwiło, że tak niewielu Złych, kiedykolwiek opuszczało WUB na własnych nogach. Za największą liczbę zgonów odpowiadały samobójstwa, zabierające co najmniej jedną osobę tygodniowo. Bez żadnych wątpliwości Kopciuszek liczyła, że Letty pewnego dnia znajdzie się wśród tych, którzy się poddali. 
Niestety dla niej, Letty nie poddawała się łatwo. 

-----------------------------------------------------------------
*Red Riding Hood (ang) - Czerwony Kapturek
** WUB Wicked Ugly Bad czyli zamknięta placówka dla niegodziwych, brzydkich i złych.

Komentarze

  1. Muszę powiedzieć, że ten pierwszy fragment nie zachwycił mnie, ale przecież to dopiero początek, a nie zawsze akcja zaczyna się od razu. Mam nadzieję, że dalej będzie lepiej. Bardzo dziękuję za tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za fragment :) Czekam na więcej i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziekuje ale to chyba nie moja bajka b.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem fanką serialu "Dawno, dawno temu...." dam szansę tej historii. Moze być całkiem zabawna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dylematy tłumacza c.d.

Na marginesie ostatniego rozdziału Wildfire mielibyśmy do Was prośbę o opinię na temat tłumaczenia "The Office of House Records". Nazwę instytucji, którą odwiedziła Nevada z Roganem przełożyliśmy jako Biuro Rejestru Domów, ale szczerze przyznamy, iż nie do końca jesteśmy zadowoleni z brzmienia tego określenia.  Dajcie nam znać, co o tym sądzicie i jak można by trafniej nazwać to miejsce. Nam po głowie kołaczą się między innymi takie opcje: Urząd Stanu Magicznego ;-) Kancelaria Domów Registratura Domów źródło:pixabay.com Przy okazji, powołując się na wcześniejszą dyskusję, dotyczącą tłumaczenia różnych typów magii, postanowiliśmy pozostawić w oryginalnej wersji antistasi. Gdyby jednak w międzyczasie ktoś wpadł na nowy pomysł, jak można byłoby przełożyć tę nazwę, będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie. Na koniec zaś, wybiegając nieco myślami w przyszłość, chcemy poddać jeszcze Waszej ocenie tłumaczenie nazwiska sierżanta Hearta. W Wildfire będzie on odgrywał

Cornelius - nowy konkurs

Biorąc pod uwagę z jak entuzjastyczną reakcją spotkała się akcja fretek, chcielibyśmy zaproponować wam nowy konkurs związany z postacią Corneliusa. Jak zwykle dla tych, którzy zdecydują się wziąć udział w naszej zabawie, gwarantujemy wcześniejszy dostęp do całości kolejnego rozdziału. Prosimy jedynie nie zapomnieć o podaniu nicka z chomika. źródło:unsplash.com; autor Harsh Jadav Przechodząc zaś do meritum, chcemy zapytać się was, co było w tajemniczej torbie, którą woził ze sobą Cornelius? Jej zawartość intrygowała zarówno Nevadę, jak i Melosę. Obie zgodziły się, że raczej nie jest nią porąbane na kawałki czyjeś ciało... Cóż zatem takiego Cornelius ukrywał przed Agencją Baylorów i Roganem? Starając się nic nie zdradzić, zachęcamy was do prób znalezienia odpowiedzi na to pytanie, dzieląc się jedynie informacją, iż będzie to miało znaczenie w dalszej części White Hot. I to niemałe...;-) Czekamy na wasze propozycje i pomysły. Dobrej zabawy!

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynuować ten proje