Przejdź do głównej zawartości

WUB Rozdział 1 cz. 3

Jeszcze przed wylotem mamy dla Was kolejny fragment WUB. Na następny odcinek przyjdzie poczekać nieco dłużej, gdyż najbliższa doba upłynie nam w podróży. A co się będzie działo dalej, przekonamy się dopiero na miejscu...
Na razie zaś przyjemnej lektury! Pozdrawiamy i do przeczytania z drugiej strony globu;-)


Spoglądał na nią teraz ze swojego miejsca po drugiej stronie kręgu z okrutną frajdą, malującą się w jego oczach. -Myślałem o tobie ostatniej nocy -wycedził, ignorując fakt, bycia w pełni ignorowanym przez nią. -Jak dobrze wiesz, myślenie o innych pozwala nam zapomnieć o własnych problemach. Myślę o tobie bardzo często -jego niespokojne, żółtawe oczy błyszczały. -Teraz… czy kiedykolwiek brałaś pod uwagę, że może chcesz, by Kopciuszek wspiął się na tę dynie i ukradł ci faceta? Może to był twój sposób na wyrwanie się.
Scarlett wbiła w niego spojrzenie, ale nie odpowiedziała na tę idiotyczną teorie. Jakakolwiek reakcja tylko by go zachęciła. Marrok żerował na słabych, tak więc trzeba było poskromić go wzrokiem, tak jak każde inne zwierze. 
-Chodzi mi o to, że może przez cały czas dobrze wiedziałaś, że to Kopciuszek była tą tajemniczą dziewczyną na balu. Może zależało ci na tym, żeby to ona zdobyła tego dupka Księcia. Może byłaś zadowolona, kiedy udało się jej wsadzić stopę w ten but, bo dzięki temu tobie się upiekło. 
Scarlett nie zamierzała wspominać nawet słowem o tym szklanym pantofelku. Jej siostra przyrodnia miała szpiegów wszędzie. Tyle że słowa Marroka wkurzyły ją teraz niemożliwie. 
-Upiekło się? -zadrwiła. -Chodzi ci o to, że udało mi się uniknąć wyjścia za przystojnego księcia i rządzenia królestwem ze stosu kasy? Powinniśmy pogadać z lekarzami o zmianie twoich leków, Wilku. 
Słysząc tę groźbę, wykrzywił usta. 
Odkąd przestała brać swoje tabletki, Scarlett wykształciła sobie szósty zmysł, pozwalający jej rozpoznać, kto spośród pacjentów też zainicjował własny program rehabilitacyjny. Wystarczyło jej spojrzeć na Marokka, by wiedzieć, że on również był czysty i trzeźwy, co prawdę mówiąc przerażało ją. Mimo pochodzenia z długiej linii znanych kryminalistów, była pod wrażeniem jego potencjału do czynienia zła. Nie miała pojęcia, do czego był zdolny. 
Szczególnie od czasu, gdy zdała sobie sprawę z tego, że on też jest świadom tego, że i ona powstrzymuje się od zażywania środków uspokajających. Widziała to w jego spojrzeniu, kiedy się teraz nachylał w jej kierunku.
źródło:pixabay.com
-Wydaje mi się, że oboje dobrze się czujemy z aktualnymi dawkami -wymamrotał. -I nie chciałem cię denerwować, przywołując twoją przeszłość. Jestem pewien, że wmówiłaś sobie chęć zostania nagrodą dla tego kutafona. Ale ostatecznie, twoje… -roztropnie zawahał się. -Hej, doktorko, możesz raz jeszcze przypomnieć, jak brzmi politycznie poprawne określenie na obejście się smakiem?
Boże, Scarlett nienawidziła go. 
Marrok nie kłopotał się nawet spojrzeniem w kierunku Ramony, lecz udał, że przypomina sobie. -O, już mam! -pstryknął palcami. -Twoje tłumione pragnienia seksualne doszły do głosu, Czerwona. 
Nie była pewna czy jej przezwisko wzięło się od jej rudych włosów, przypisanego grupie koloru czy od imienia*. Bez względu jednak na powód irytowało ją to. -Jeżeli zaoferuję ci jakiś smakołyk dla psów, zamkniesz się wreszcie?
Zignorował ją. -Twoje instynkty podświadomie odciągają cię od tego chłoptasia z miękkim kutasem i robią to dla twojego własnego dobra. Tak naprawdę pragniesz, żeby jakiś poważny kozak przerżnął cię i to mimo tego ciagłego narzekania na to, że nie trafiła ci się żadna wróżka chrzestna, która wyczarowałby ci piękną suknię na imprezę -parsknął. -I tak przy okazji, po jaką cholerę miałabyś chcieć gościa, który ma obsesję na punkcie kobiecych strojów? Coś mi się wydaje, że to wskazuje na pewne nierozwiązane problemy z dzieciństwa, nie doktorko?
-Cudownie - Avenant pomachał apatycznie w stronę zegara na ścianie. -Wilk właśnie pobił swój własny rekord w szybkości rozpoczęcia cotygodniowego rytuału molestowania seksualnego -spojrzał na Ramonę i podniósł nieco jedną brew. -Chciałbym raz jeszcze wnioskować o wprowadzenie systemu klasowego w tej instytucji. Powinienem mieć do czynienia z bardziej elitarną grupą złoczyńców, niż z tym motłochem. 
-Przekażę twoje zastrzeżenia doktor White** -Ramona zareagowała szybko. 
Zawsze zgadzała się błyskawicznie ze wszystkim, co powiedział Avenant. Były Książe Northlandii odznaczał się władczą prezencją i nawykami do zwracania się do wszystkich, jakby byli jego sługami. Nawet personel szpitala skakał wokół niego. 
Wysoki i szczupły, z białymi włosami, sięgającymi ramion i twarzą nordyckiego boga, Avenant wyglądał dokładnie tak, jak książę Nordlandii powinien wyglądać. Nie zważając na jego upadek i protekcjonalne traktowanie wszystkich, kobiety w WUB, zarówno Dobre, jak i Złe śliniły się na jego widok. 
Cóż, przynajmniej te, które nie spędzały z tym skurczysynem godziny tygodniowo na terapii grupowej. 
-Czy znowu nazwałeś nas motłochem? - zapytała wiedźma Esmeralda. -W ostatnim tygodniu rozmailiśmy na temat słów, które ranią i pamiętam, że i to znalazło się wówczas na tablicy. 
Avenant wzruszył ramionami -Jestem pewien, że owca może być nazywana słoniem… ale nie zmieni to faktu, że nadal będzie owcą. 
Karmazynowe oczy Esmeraldy zwęziły się. Tak jak większość czarownic jej skóra miała cudowny odcień zieloności i co warto dodać- lubiła pokazywać jej tyle, ile tylko się dało, co wymagało sporego wysiłku, kiedy miało się na sobie bezkształtne spodnie od dresu. Była młoda i u szczytu swoich możliwości, tak więc musiało ją wyjątkowo boleć, że nie może po prostu miotnąć Avenantem o ścianę w reakcji na jego bezczelność. Tak jak każdy dysponujący zdolnościami magicznymi w WUB, także ona nosiła na kostce lewej nogi pierścień blokujący zaklęcia. 

---------------------------------------------
*Scarlet - szkarłatny
**Snow White (ang.) - Królewna Śnieżka

Komentarze

  1. Coraz więcej postaci, chociaż jak na razie to Marrok wydaje się najlepszy. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za fragment:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dylematy tłumacza c.d.

Na marginesie ostatniego rozdziału Wildfire mielibyśmy do Was prośbę o opinię na temat tłumaczenia "The Office of House Records". Nazwę instytucji, którą odwiedziła Nevada z Roganem przełożyliśmy jako Biuro Rejestru Domów, ale szczerze przyznamy, iż nie do końca jesteśmy zadowoleni z brzmienia tego określenia.  Dajcie nam znać, co o tym sądzicie i jak można by trafniej nazwać to miejsce. Nam po głowie kołaczą się między innymi takie opcje: Urząd Stanu Magicznego ;-) Kancelaria Domów Registratura Domów źródło:pixabay.com Przy okazji, powołując się na wcześniejszą dyskusję, dotyczącą tłumaczenia różnych typów magii, postanowiliśmy pozostawić w oryginalnej wersji antistasi. Gdyby jednak w międzyczasie ktoś wpadł na nowy pomysł, jak można byłoby przełożyć tę nazwę, będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie. Na koniec zaś, wybiegając nieco myślami w przyszłość, chcemy poddać jeszcze Waszej ocenie tłumaczenie nazwiska sierżanta Hearta. W Wildfire będzie on odgrywał

Cornelius - nowy konkurs

Biorąc pod uwagę z jak entuzjastyczną reakcją spotkała się akcja fretek, chcielibyśmy zaproponować wam nowy konkurs związany z postacią Corneliusa. Jak zwykle dla tych, którzy zdecydują się wziąć udział w naszej zabawie, gwarantujemy wcześniejszy dostęp do całości kolejnego rozdziału. Prosimy jedynie nie zapomnieć o podaniu nicka z chomika. źródło:unsplash.com; autor Harsh Jadav Przechodząc zaś do meritum, chcemy zapytać się was, co było w tajemniczej torbie, którą woził ze sobą Cornelius? Jej zawartość intrygowała zarówno Nevadę, jak i Melosę. Obie zgodziły się, że raczej nie jest nią porąbane na kawałki czyjeś ciało... Cóż zatem takiego Cornelius ukrywał przed Agencją Baylorów i Roganem? Starając się nic nie zdradzić, zachęcamy was do prób znalezienia odpowiedzi na to pytanie, dzieląc się jedynie informacją, iż będzie to miało znaczenie w dalszej części White Hot. I to niemałe...;-) Czekamy na wasze propozycje i pomysły. Dobrej zabawy!

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynuować ten proje