Niestety miast zająć się tłumaczeniem i spędzić spokojny weekend w Singapurze, ruszyliśmy w niespodziewaną wyprawę po Malezji, co sprawia, że z jednej strony brak nam czasu, by wrócić do regularnego blogowania, a z drugiej stawia nas przed sporymi problemami natury czysto technicznej, czyli mówiąc inaczej - krucho u nas ostatnio z dostępem do sieci. Wykorzystując nadarzającą się dzisiaj okazję, wrzucamy kolejny krótki fragment WUB-a. Na Sweep of the Blade przyjdzie poczekać niestety nieco dłużej. Pozdrawiamy ciepło (bo z tego co słyszymy, w domowych pieleszach zima jak się patrzy...)
Esmeralda zaczęła potakiwać, a dzikie zwoje jej czarnych włosów podskakiwały wokół twarzy. -Wiem, jak się czujesz. Te cholerne urwisy próbowały rozedrzeć mój dom na strzępy i go pożreć. Musiałam ich powstrzymać albo zostałabym bezdomną. Ale to ja zostałam zamknięta.
-Tak! -Scarlett przytaknęła triumfalnie. -O to właśnie mi chodzi! Nie jesteśmy takie złe… to oni są -wskazała palcem na jedno z zakratowanych okien i nieskazitelny krajobraz rozciągający się za nim. -Wszyscy ci idealni, strachliwi, piękni Dobrzy, którzy myślą, że zasady nie stosują się do nich. Że mogą sobie zjadać dom Esmeraldy, kiedy im się podoba. Że mogą łamać umowy z niewinnymi trollami, bo teraz to oni są rodziną królewską i muszą dbać o swoich drogocennych dziedziców -jej dłoń wskazała Rumpelstiltskina, który chrząknął na potwierdzenie. -Nie wspominając już o Benji. Do diabła, on jest tutaj tylko dlatego, że jakiś deweloper chciał go zmusić do sprzedaży mostu.
źródło:pixabay.com |
-Teraz jest tam kondominium -Benji wyszeptał smutno.
-Ja jestem prawowitym księciem Nortlandii, ale odmówiono mi prawa do tronu, bo urodziłem się Złym -Avenat dorzucił swoje trzy grosze. -Powiedzieli mi, że to niezgodne z prawem, bym rządził królestwem. Nie miałem wyjścia, jak tylko wziąć, co mi się należało siłą, a wtedy zaczęli mnie nazywać złoczyńcą.
-Dokładnie! A co z tobą Marrok? -Scarlett wskazała na niego. -Czy miałeś kiedykolwiek wybór, czy zgadzasz się grać w ten idiotyczny wilkobol? Czy też zmuszono cię do tego, a potem wysłano cię tutaj, kiedy nie zastosowałeś się do ich sadystycznych przepisów?
Nic nie odpowiedział, co było dokładnie taką odpowiedzią, jakiej potrzebowała.
-Widzicie? Jesteśmy wszyscy ukarani i potępieni, podczas gdy oni żyją sobie tam długo i szczęśliwie -Scarlett popatrzyła po wszystkich. -A co z naszym szczęśliwym życiem?
-Nie zasługujesz na to, by żyć długo i szczęśliwie, jeżeli jesteś złym -Dru odpowiedziała cicho.
Scarlett zacisnęła mocno usta. To była tylko kwestia czasu, nim Dru została złamana przez to miejsce. Scarlett obwiniała Kopciuszka za odmianę charakteru siostry. -Każdy zasługuje na takie życie -rzekła stanowczo.
Marrok obserwował je z dziwnym wyrazem twarzy.
Scarlett udała, że tego nie dostrzega. -Poza tym nie jesteśmy złe, Dru.
-Jesteśmy. Teraz to rozumiem.
-Bardzo dobre rozumowanie, Drusilla - wtrąciła się Ramona swoim wazeliniarskim tonem. -Masz całkowitą rację. Wszyscy urodziliście się niegodziwi, brzydcy i/albo źli. Robienie złych rzeczy leży w waszym charakterze. Jesteście tutaj, by spróbować stłumić w sobie te odruchy, ale nigdy nie staniecie się Dobrymi, takimi jak reszta nas. Musicie to zaakceptować.
Avenant spuentował to pogardliwym prychnięciem.
-Och, akceptuję swoją naturę -Marrok podniósł znacząco brew w kierunku Scarlett. -Ty też powinnaś, Czerwona. Uwierz mi, życie staje się znacznie lepsze, kiedy pogodzisz się z nieuniknionym.
Rzuciła mu krzywe spojrzenie. -Przede wszystkim obyś spłonął w ogniu. A po drugie nie powinno być żadnych ich. Dlaczego oni mogą deklarować, że to z nami jest coś nie tak i dają sobie prawo zamykania nas? Połowa ludzi tutaj nie popełniła żadnego przestępstwa!
Ramona westchnęła i zapaliła papierosa swoją zapalniczką w kształcie gwiazdy. Ta kobieta wypalała trzy paczki dziennie. -Są przepisy zabraniające bycia złym…
-Nie jestem zła! Nigdy nie zrobiłam niczego nielegalnego! Ja po prostu nie lubię Kopciuszka. A to nie czyni mnie szaloną ani obłąkaną. Znaczy jedynie, że znam ją lepiej niż ty -Scarlett zapalała się coraz bardziej do wygłaszanych kwestii. -Źli nie są niedobrzy, są tylko Złymi. Tak zawsze mówiła moja babcia.
-Zgadza się -wymruczała Dru. -Gdzie jest babcia, Letty?
Scarlett nie sądziła, że odpowiadanie na to pytanie było dobrym pomysłem. -Chodzi mi o to, że dla ludzi, którzy nie urodzili się piękni i czarujący, też powinna być sprawiedliwość.
-Sprawiedliwość? -Esmeralda powtórzyła beznamiętnie. -Dla Złych?
-Tak! Powinniśmy znaleźć dla siebie miejsce. Nie powinniśmy tak po prostu …oceniać ludzi po tym jak wyglądają i mówić, że to definiuje, kim są. Bez względu na to, czy mają rogi, czy też nie, wszyscy powinni mieć równe szanse w staraniu się o pracę -potrząsnęła głową. -To jest po prostu głupie. Nie sądzicie, że stać nas na więcej? Że wszyscy powinniśmy być sobie równi?
Każdy wpatrywał się w nią, jakby naprawdę była obłąkana.
-Oż kurwa mać…- w głosie Marroka dało się wyczuć podziw. -Wiedziałem, że coś mi tutaj nie grało, ale do tej pory nie mogłem tego poskładać do kupy -zaczął się śmiać. -Jesteś Dobra.
Scarlett mrugnęła. Może jednak był na lekach.
-Nieeee - Ramona wtrąciła się szybko. -Ona jest tą brzydką siostrą przyrodnią, pamiętacie? One nie mogą być Dobre.
-To prawda -Drusilla skinęła głową. -Nawet jako dzieci znęcałyśmy się nad drogim Kopciuszkiem.
-Nie, nic takiego nie robiłyśmy! -krzyknęła Scarlett. -Ona odczuwa jakieś dziwne podniecenie, kiedy zajmuje się domowymi porządkami, tak więc udaje, że jest jakąś męczennicą, kiedy śpi ze swoimi zwierzakami. Ta kokieteryjna cukierkowość jest niczym innym, jak tylko grą.
Esmeralda zanotowała coś w swoim dzienniku. -To jest naprawdę niesamowita terapia.
-Brzydka siostra przyrodnia, akurat -Marrok omiatał ciało Scarlett takim spojrzeniem, jakby była jakimś egzotycznym gatunkiem robaka, umieszczonym pod mikroskopem. -Jesteś jedną z nich. W zasadzie jesteś lepsza od nich, bo nikt nigdy nie powiedział ci, że jesteś lepsza od nich. Cholera, to się nazywa mieć pierdolone szczęście.
Też należę do Złych! Chyba... mamuniaewy
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny fragment :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTeż chcę do Malezji...
OdpowiedzUsuńAle to taka biała,niegroźna zazdrość ... Bawcie sie dobrze i nabierajcie sił tudziez ochoty na kontynuację starych i rozpoczęcie nowych projektów dla nas maluczkich😎nieanglokumatych
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za kolejne tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDziękuję za kolejny fragment. Nie dziwię się, że I.A. poleca
OdpowiedzUsuńPs. Oklepane, znane ale warto zobaczyć - zespół jaskiń Batu Caves.