Od ostatniego wpisu minęło już sporo czasu, jesteśmy Wam więc winni kilka słów wyjaśnienia. Przede wszystkim przepraszamy za tak znikomą aktywność blogerską, ale niestety nasz wyjazd nie ma nic wspólnego z szeroko pojętą turystyką. Dziękujemy ogromnie za wszelkie porady i polecenia, dotyczące zwiedzania dalekowschodnich atrakcji, ale pechowo dla nas miast ruszyć w kierunku Kuala Lumpur, tudzież zapuścić się w jakiś ciekawy kompleks jaskiń, przyszło nam odbyć "wycieczkę" morską na Borneo, gdzie wyladowaliśmy w Labuan, czyli malezyjskim terytorium federalnym, gdzie przechodziliśmy kolejny etap kwalifikacji do naszej nowej pracy. Chwilowo niewiele możemy o niej powiedzieć poza tym, że w przypadku uporania sie z wszelkimi formalnościami, będziemy wykonywać zlecenie na rzecz brunejskiego Shella. Jak możecie sie domyślać, z literaturą, kulturą czy ogólnie pojętymi rozrywkami niewiele bedzie miało to wspólnego...
W zasadzie chwilowo nie mamy nawet czasu, by na dłużej przysiąść nad książką, że o tłumaczeniu SotB nie wspomnimy. W weekend musieliśmy zmierzyć sie z testami kompetencji, a w ramach przygotowań dostaliśmy PDF, liczący "jedyne" 584 strony i zawierający 1151 przykładowych pytań... Uwierzcie, ledwo zauważamy rewelacyjną pogodę na zewnątrz. Może wkrótce uda nam sie wygospodarować nieco wiecej czasu, ale chwilowo niezmiennie apelujemy o Waszą wyrozumiałość i cierpliwość.
Teraz zaś zapraszamy Was do lektury kolejnego fragmentu WUB.
Pozdrawiamy!
W zasadzie chwilowo nie mamy nawet czasu, by na dłużej przysiąść nad książką, że o tłumaczeniu SotB nie wspomnimy. W weekend musieliśmy zmierzyć sie z testami kompetencji, a w ramach przygotowań dostaliśmy PDF, liczący "jedyne" 584 strony i zawierający 1151 przykładowych pytań... Uwierzcie, ledwo zauważamy rewelacyjną pogodę na zewnątrz. Może wkrótce uda nam sie wygospodarować nieco wiecej czasu, ale chwilowo niezmiennie apelujemy o Waszą wyrozumiałość i cierpliwość.
Teraz zaś zapraszamy Was do lektury kolejnego fragmentu WUB.
Pozdrawiamy!
-Jeżeli Scarlett jest Dobra, to nie może być tutaj - zauważył Rumpelstiltskin. Zdjął szpiczasty kapelusz i mógł się teraz podrapać w swoją szpiczastą głowę. Jego broda była biała, kręcona i sięgała aż do brzucha. W nią też się podrapał. Ten kurdupel zawsze był niespokojny i się kręcił, jakby miał owsiki. -To miało być bezpieczne miejsce dla Złych, którzy mogliby się tu wygadać bez bycia ocenianymi.
-Nie możemy wyrzucić Scarlett z naszej grupy - zaprotestował Benji, przełykając ostatnie kęsy swojego dziennika. Jego T-shirt XXXXXXL był na nim mocno naciągnięty. -To sprawiłoby, że nie bylibyśmy lepsi od nich. Oni nas dyskryminują ze względu na to, że jesteśmy Złymi, a my wykluczylibyśmy Letty, ponieważ ona jest Dobrą. To byłby typowy przykład cyklu nienawiści, a w terapii grupowej chodzi o integrację.
Dru spojrzała na niego poważnie. -To było głębokie, Benji.
Zaczerwienił się i wyrwał ze swojego krzesła podłokietnik, by go schrupać. Oprócz bycia Złym ten gość wykształcił sobie zaburzenia konsumpcyjne. Do tego doprowadzał wszystkich stres związany z tym miejscem.
-Scarlett nie jest Dobra -zapewniła wszystkich głośno Ramona.
-Nie jestem Dobra -zgodziła się Scarlett. -Nie mogę się równać z żadnym z was. A już szczególnie z nim- wskazała na Marroka, Jego szalone stwierdzenie przywołało wszystkie jej lęki i obawy. -Ktoś Dobry nie mógłby w tej chwili myśleć o strasznych torturach, jakim poddałabym jego ciało.
-Czerwona, możesz zacząć poddawać moje ciało swoim pieszczotom, kiedy tylko nadejdzie cię ochota -wycedził Marrok. -Chryste! Nie potrafiłem zrozumieć, o co z tobą chodzi, ale teraz łapię. Leki nieco to maskowały, ale dzisiaj…- zamknął oczy i zaczął głębiej oddychać. -Mogę wyczuć w tobie Dobro.
-To nieprawda - zaprotestowała, pozwalając sobie jednocześnie na ukradkowe pociągnięcie nosem.
-Och, to jest prawda. I to wyjaśnia tak wiele. Wilki zawsze wiedzą, kiedy małe dziewczynki wchodzą do lasu, a twój rodzaj nigdy nie zdaje sobie sprawy z tych wszystkich paskudnych rzeczy, kryjących się w cieniu.
-Po raz ostatni…
Przerwał jej. -Naprawdę nie wiedziałaś, że różnisz się od reszty z nas? Myślisz, że wiedźmy i trolle dbają o równość? Sądzisz, że jego to obchodzi? -wskazał na Avenanta.
-Stanie się równym z kimkolwiek z was byłoby szokującą degradacją -stwierdził Avenant.
Marrok zignorował go, koncentrując swoją uwagę na Scarlett. -Myślisz, że twoja siostra nie wierzy, że Kopciuszek jest lepsza od niej, ponieważ jest piękniejsza?
-To prawda. Jest piękniejsza -przytaknęła Dru.
-Nie, nie jest! -Scarlett naprawdę się teraz wściekła. -Wszyscy posłuchajcie, dobra? To co mówię, jest całkowicie logiczne. Chodzi o to, byśmy wszyscy mieli coś do powiedzenia w Czterech Królestwach. Złych jest znacznie więcej niż Dobrych. Dlaczego zatem to oni nas kontrolują? Dlaczego mogą pakować nas w miejsca takie jak to bez jakiejkolwiek rozprawy? Kto nas reprezentuje?
Rumpelstilskin zmarszczył się.
Esmeralda spojrzała na Ramonę, jakby ta mogła znać odpowiedź.
Lekarka wyciągnęła kolejnego papierosa i zapaliła. Jej nałóg zdawał się nasilać, kiedy tylko Scarlett dzieliła się z innymi swoimi przemyśleniami. -Tak się zawsze miały rzeczy w Czterech Królestwach -prychnęła. -Nie rozumiesz tego? -Nie wiedząc, co jeszcze powiedzieć, Ramona uciekła się do streszczenia stosunków obywatelskich. -Każde królestwo na naszych ziemiach: Północne, Południowe, Wschodnie i Zachodnie -ma księcia. Wszystkie królestwa stykają się tutaj w Centerlandzie. To wolny obszar, gdzie mamy rynek i …szpital.
-Więzienie -poprawiła ją Scarlett.
-I mamy jeszcze Zaczarowany Las, który -o czym jestem przekonana, iż wszyscy wiecie -jest we władzy przestępców. Nikt nie rości sobie praw do tego miejsca, oprócz złoczyńców, którzy uciekli karzącej ręce sprawiedliwości.
-Czy ty na serio próbujesz uczyć mnie teraz geografii? -Avenant spojrzał z wyrzutem na Ramonę. -Jestem prawowitym władcą Nortlandii, prostaczko.
-Prostaczka też była na tablicy -wymruczała Esmeralda.
Ramona podniosła ręce, próbując uciszyć wszystkich. -Chodzi o to, że nasi książęta tworzą prawo, które jest najlepsze dla nas wszystkich.
-Ale to zawsze są ci sami książęta -wtrącił się Benji. -A po nich są ich synowie. I zawsze są to Dobrzy. Poza sytuacją, kiedy Avenant przejął władzę, bo wszyscy zbyt się bali, by go powstrzymać.
Avenant uśmiechnął się do własnych wspomnień.
-Cóż, to oczywiste, że książęta są Dobrzy! Nikt nie chce, by jakiś brzydki, niegodziwiec rządził królestwem. To byłoby szalone.
Scarlett podniosła brew, słysząc taki dobór słów. -Nie słyszałaś? Ja jestem szalona. Przynajmniej według Kopciuszka i ciebie.
-Nie jesteś szalona. Nie wiem, kim do jasnej cholery jesteś, poza tym, że jesteś w ciemnej dupie. -Marrok pochylił się do przodu, wyglądając na mocno zirytowanego. -Myślisz, że jak długo potrwa, nim inni Źli wywęszą, co z tobą nie tak?
Scarlett spojrzała na niego zaskoczona. -Co to ma znaczyć?
-To znaczy, że nie każdy tutaj lubi Dobre dziewczyny tak jak ja. Krążą tu już słuchy o tym, jaka jesteś porządnicka i jestem pewien, że w najbliższym czasie nie zdobędziesz tytułu pacjentki miesiąca.
Jej oczy zwęziły się ostrzegawczo.
-Och, babci to by się nie spodobało -zauważyła Dru.
-Wszystko, co mówimy w naszej grupie jest poufne -powiedział Benji. -Nasze wzajemne stosunki opierają się na zaufaniu.
Avenant parsknął. -A mimo to dobrzy terapeuci zapisują wszystko, co mówimy -wskazał na podkładkę Ramony.
źródło:pixabay.com |
Ramona zmarszczyła brwi. -Mówiłam ci już, że te notatki są jedynie dla waszych osobistych akt. Będziecie za nie bardzo wdzięczni, kiedy staniecie przed komisją oceniającą wasze postępy i decydującą o ewentualnym zwolnieniu warunkowym.
-To byłoby bardzo pocieszające, gdyby nie fakt, że zostałem skazany na dożywocie plus jeden wiek.
-Och -Ramona spojrzała na stos papierów na podkładce i wpisała na nich szybko uwagę.
-A poza tym on nie zrobił żadnego postępu -wymamrotała Esmeralda.
-Nikt nie musi mówić reszcie wilków, że Letty jest Dobra - Marrok kontynuował swoje. -Oni będą w stanie wyczuć to, tak jak ja to zrobiłem -spojrzał na nią znacząco. -Jesteś teraz głęboko na terytorium wroga. Cała masa Złych gości zamkniętych tutaj nie lubi twojego rodzaju. Nie masz tu żadnych przyjaciół, żadnych mocy, żadnego przystojnego księcia… wygląda na to, że twoi ludzie rzucili cię na pożarcie wilkom -przeciągnął ostatnią kwestię, jakby sądził, że to naprawdę znakomita gra słów.
-Mówię po raz ostatni: Nie jestem Dobra! -przez całe swoje życie słyszała takie rzeczy od swojej babci i to ją gryzło. Scarlett wiedziała, że mogła być Zła, gdyby tylko miała wybór.
-Cóż dziecino, jesteś najbliższa bycia Dobrą spośród wszystkich, których kiedykolwiek spotkałem -w jakiś sposób rysy jego twarzy zmiękły. -Prawdziwa Dobroć jest cholernie rzadka, a ty nosisz ją na sobie jak perfumy. Nie dziwię się, że tak cię przerażam -przez dłuższy czas wbijał w nią swoje złote oczy, a potem uśmiechnął się. I to nie z wyższością, ale szczerze. -Letty, czy ty naprawdę nie wiesz, kim jestem? -zapytał się łagodnie.
Scarlett uciekła wzrokiem, zaniepokojona i zmieszana jego delikatnym tonem.
Też nie wiem, kim jest Marrok? ;)
OdpowiedzUsuńUczcie sie ,uczcie, pozytywnie zdawajcie potem do tlumaczenia siadajcie :p życzę powodzenia ze zdobywaniem pracy oby byla ciekawa Trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńMy poczekamy, praca jest ważniejsza niż tłumaczenie, tym bardziej za nie bardzo dziękuję. Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńDziękuję za Wasze tłumaczenie, ładnie się zaczęło... mamuniaewy
OdpowiedzUsuń