Przejdź do głównej zawartości

Sweep of the Blade Rozdział 9 cz. 4

Zgodnie z obietnicą prezentujemy Wam kontynuację Sweep of the Blade. Przed Maud niełatwa rozmowa z córką i sporo trudnych decyzji do podjęcia.
A my przy okazji będziemy mieli szansę na zaznajomienie się ze specyfiką przemysłu/rzemiosła tekstylnego w gospodarce zarządzanej przez wampiry;-)
Pozdrawiamy i życzymy udanego świętowania!



Maud opanowała swój gniew i odezwała się dopiero, gdy była pewna, że jej głos będzie spokojny i zrównoważony. Musiała to wyjaśnić córce. Ukrywanie prawdy nie przyniosłoby im nic dobrego. 
-Dotknij tego - wskazała na rękaw swojego szlafroka. Helen przeciągnęła palcami po gładkim materiale. 
-Wampiry hodują specjalne stworzenia, które wyglądają jak odmienione węże. Produkują one długie nici, z których tworzą gniazda. Wampiry zbierają te gniazda i przetwarzają je na tkaniny. Te węże dzielą się na dwa główne typy: kahissa, które robią bardzo cienkie i delikatne nici, jak te, których właśnie dotykałaś oraz ohissa, dzięki którym powstaje grubszy i bardziej wytrzymały materiał. Oba  rodzaje są powszechnie wykorzystywane. Czasami kahissa i ohissa łączą się, tworząc trzeci rodzaj stworzeń, zwanych erhissa. Te nie robią gniazd. Są za to jadowite i gryzą. 
Helen wzdrygnęła się. 
-Dla wampirów erhissa nie są przydatne - kontynuowała Maud. -Ale erhissa wiedzą, że świat nie kręci się wokół samych wampirów. Nie obchodzi ich, co sobie o nich myślą krwiopijcy. Robią swoje i nie przejmują się opinią wampirów. 
-A więc jestem kundlem. 
-Na Ziemi ludzie używają takiego określenia, kiedy nie wiedzą, jakiej rasy jest pies. Ty dobrze wiesz, kim jesteś. Jesteś Helen. 
Helen spuściła głowę i z zaciśniętymi zębami przeciągała patykiem po kamieniach. 
-Każdy z nas jest kimś więcej niż tylko człowiekiem czy wampirem. Jesteś jedyna w swoim rodzaju. Wyjątkowa. Niektórzy zdają sobie z tego sprawę, a inni z kolei tego nie dostrzegają. I nie ma tu znaczenia, czy chodzi o człowieka czy wampira. 
-Dlaczego?
Maud westchnęła. -Bo niektórzy są zbyt ograniczeni albo rygorystyczni. Ich umysły są mało elastyczne, chcieliby, żeby wszystko było czarno-białe, jasno określone. Wszystko, z czym się spotykają, powinno być odpowiednio oznaczone. Do osobnej przegródki trafiają wampiry, do osobnej ludzie. Kiedy kogoś nie da się tak łatwo zaklasyfikować, wpadają w panikę. 
-Ale dlaczego?
-Nie wiem, kwiatuszku. Mogę tylko podejrzewać, że dzieje się tak dlatego, gdyż brakuje im pewności siebie. Wydaje im się, że znają już wszystkie reguły rządzące ich światem i kiedy coś nie stosuje się do tych prostych zasad, to ich przeraża. 
-A więc jestem przerażająca?
-Dla tych ludzi? Tak. Jeżeli stworzone przez nich zasady nie znajdują zastosowania, nie wiedzą, jak się zachować, co sprawia, że czują się zagrożeni. Zamiast zaadaptować się do nowej sytuacji i zmodyfikować znane im reguły, niektórzy z nich będą walczyć na śmierć i życie, by zachować tak dobrze znany im obraz świata. Pamiętasz, kiedy mieszkałyśmy w Fort Kur? Co było tam napisane nad drzwiami?
-Dostosuj się albo zgiń -odpowiedziała Helen. 
-Nie da się zatrzymać przemian - mówiła dalej Maud. -Taka jest istota życia. Ci, którzy nie będą chcieli dopasować się do zachodzących zmian, ostatecznie przeminą. Ale zanim się tak stanie, może być nieprzyjemnie. Niektórzy mogą cię wręcz nienawidzić. 
źródło:ilona-andrews.com
Helen podniosła głowę. Jej oczy zalśniły. -A ja odwdzięczę się im tym samym!
-Nienawiść to potężne uczucie. Nie marnuj go po próżnicy. Część z tych, których spotkasz na swojej drodze, będzie dla ciebie wredna nie ze względu na to, czym jesteś, ale kim jesteś. Gdyby byli wobec siebie uczciwi, musieliby przyznać, że nie lubią cię, bo coś w tobie sprawia, iż czują się gorsi. Mogą myśleć, że jesteś lepszą wojowniczką albo że jesteś mądrzejsza od nich czy piękniejsza. Albo że inni zwracają na ciebie większą uwagę, niż na nich. Tacy ludzie są naprawdę niebezpieczni. Jeżeli tylko będą mieli okazję, spróbują zranić ciebie i tych, których kochasz. Zachowaj swoją nienawiść dla nich. Nigdy nie krzywdź ich pierwsza, ale jeżeli sami zaatakują ciebie albo twoich przyjaciół, musisz odpłacić się im tym samym. Rozumiesz?
Helen skinęła głową. 
-Chcesz wrócić do gospody cioci Diny?
Ramiona Helen obwisły. -Czasami tak.
Maud podeszła bliżej do córki i przytuliła ją. -Możemy stąd wyjechać w każdej chwili. Nie musimy tu zostawać. 
-Ale niekiedy podoba mi się tutaj -Helen wyszeptała w jej ramię. -Lubię Ymanie, a u cioci jej nie będzie. 
-Nie, nie będzie. 
Jeżeli wrócą do gospody Diny, Helen będzie musiała uczyć się w domu. Nawet gdyby udało się zmienić sposób, a jaki jej córka postrzegała świat, nie było sposobu na ukrycie kłów czy siły, jaką dysponowała albo tego jak jej oczy odbijały światło w ciemnościach. Dorastanie w oberży było całkiem interesujące i zabawne, ale oznaczało też momenty samotności. Cała ich trójka: Klaus, Maud i Dina musieli sobie z tym radzić na własną rękę. Klaus wyrywał się z gospody, kiedy tylko mógł. On i jego najlepszy przyjaciel Michael, również syn oberżysty, udawali się na wyprawy do Bahachar, Kio-kio i do każdego innego miejsca, do którego mogli się dostać z którejś z oberży. Maud pogrążała się w lekturze. A Dina przechodziła przez etap, kiedy udawała, że jest zwykłym człowiekiem i usiłowała dostać się do normalnej szkoły, by znaleźć tam przyjaciół. Tyle że przyjaźń oparta na kłamstwie nigdy nie trwa długo. 
Maud przytuliła Helen mocniej. Nie było idealnych rozwiązań. 
Chciała to naprawić. Gdyby tylko mogła machnąć magiczną różdżkę i przychylić nieba córce, zrobiłaby to w mgnieniu oka. 
-Nie musimy być tylko tutaj albo w gospodzie -odezwała się. -Możemy też spróbować żyć gdzieś indziej. 
Komunikator Helen zaćwierkał. Pacnęła go palcem. -Ymanie mówi, że na wieży numer dwanaście są pisklęta. 
Maud westchnęła. Koniec końców Helen miała pięć lat. -Chciałabyś tam pójść i pooglądać małe ptaszki?
-Tak! - Helen zeskoczyła z balustrady na taras. 
-To biegnij. Ale żadnego niepotrzebnego bohaterstwa, Helen. Żadnego dotykania pisklaków, wspinania się na mury i inne niebezpieczne budowle. I żadnego…
-Tak, mamusiu!
Maud zamknęła usta i obserwowała, jak jej córka wybiega przez drzwi. 
Na jakiś czas pisklęta rozwiązały wszystkie problemy Helen. Ale na tym się nie skończy. 
Co mam robić? Co powinnam zrobić?
W tej chwili Maud oddałaby dziesięć lat życia, by móc zadzwonić do swojej matki. 
Weszła do środka. Wyświetlacz jej komunikatora był aktywny. Świetnie. Ważna wiadomość sprzed dziesięciu minut. Przynajmniej nie zasiedziały się zbyt długo na tarasie. 
Maud przesunęła palcem po ekranie. Ukazała się twarz Lady Ileminy. 
-Lady Maud -odezwała się matka Arlanda. -Dołącz do mnie przy obiedzie. 

Komentarze

  1. UUU...moja droga Ilemino, nie wybrałaś najlepszego momentu ...Jakąkolwiek dyplomatką Maud by nie była , teraz jest mocno wkr...matką ...
    A propos dyplomacji i cdn historii - czy aby finalnie Maud nie wyląduje jako wampirzy minister spraw zagranicznych , którego onegdaj usiekli Arlandowi and reszta kompany ? Tak sobię dedukuję czwartkowym upalnym popołudniem..:)
    Dzięki za łyk czytelniczego orzeźwienia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A dziękuję, dziękuję, za soczyste orzeźwienie, takie ochłodzenie jakby, w upalny wieczór... mamuniaewy

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się, że to tylko małe dziecko ale chyba swoje wie. Bardzo dziękuję za nowe tłumaczenie. Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Posiłek z królową szerszeni. Sam na sam. :D Rozmowa jaką będzie miała Maud przed sobą, na pewno będzie przypominała chodzenie po na balustradzie 100m wieżowca. Już nie mogę się doczekać. Hehe.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje moze byc bardzo ciekawie w koncu moze dostanie godne siebie miejsce

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziekuje, w sumie to nieźle jej poszło to tłumaczenie no i pomogł fakt ze Helen ma tu koleżanke,ciekawi mnie czego chce matka Arlanda

    OdpowiedzUsuń
  7. Maud ma dzień trudnych rozmów. Z pierwszą poradziła sobie po "matczynemu, a z drugą? Dowiem się jutro:)
    Kończyć fragment w takim momencie... nie macie litości;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele nam można zarzucić, złośliwość to nasze drugie imię, ale tym razem to naprawdę nie my;-)
      Niestety nic nie możemy obiecać w kwestii kontynuacji, gdyż wszystko zależy od IA. Pozostaje liczyć, że w takim dniu zlituje się nad swoimi "fanowskimi dziećmi", zwanymi pieszczotliwie hordą;-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Dylematy tłumacza c.d.

Na marginesie ostatniego rozdziału Wildfire mielibyśmy do Was prośbę o opinię na temat tłumaczenia "The Office of House Records". Nazwę instytucji, którą odwiedziła Nevada z Roganem przełożyliśmy jako Biuro Rejestru Domów, ale szczerze przyznamy, iż nie do końca jesteśmy zadowoleni z brzmienia tego określenia.  Dajcie nam znać, co o tym sądzicie i jak można by trafniej nazwać to miejsce. Nam po głowie kołaczą się między innymi takie opcje: Urząd Stanu Magicznego ;-) Kancelaria Domów Registratura Domów źródło:pixabay.com Przy okazji, powołując się na wcześniejszą dyskusję, dotyczącą tłumaczenia różnych typów magii, postanowiliśmy pozostawić w oryginalnej wersji antistasi. Gdyby jednak w międzyczasie ktoś wpadł na nowy pomysł, jak można byłoby przełożyć tę nazwę, będziemy wdzięczni za wszelkie sugestie. Na koniec zaś, wybiegając nieco myślami w przyszłość, chcemy poddać jeszcze Waszej ocenie tłumaczenie nazwiska sierżanta Hearta. W Wildfire będzie on odgrywał

Cornelius - nowy konkurs

Biorąc pod uwagę z jak entuzjastyczną reakcją spotkała się akcja fretek, chcielibyśmy zaproponować wam nowy konkurs związany z postacią Corneliusa. Jak zwykle dla tych, którzy zdecydują się wziąć udział w naszej zabawie, gwarantujemy wcześniejszy dostęp do całości kolejnego rozdziału. Prosimy jedynie nie zapomnieć o podaniu nicka z chomika. źródło:unsplash.com; autor Harsh Jadav Przechodząc zaś do meritum, chcemy zapytać się was, co było w tajemniczej torbie, którą woził ze sobą Cornelius? Jej zawartość intrygowała zarówno Nevadę, jak i Melosę. Obie zgodziły się, że raczej nie jest nią porąbane na kawałki czyjeś ciało... Cóż zatem takiego Cornelius ukrywał przed Agencją Baylorów i Roganem? Starając się nic nie zdradzić, zachęcamy was do prób znalezienia odpowiedzi na to pytanie, dzieląc się jedynie informacją, iż będzie to miało znaczenie w dalszej części White Hot. I to niemałe...;-) Czekamy na wasze propozycje i pomysły. Dobrej zabawy!

Ostatni wpis na Bloggerze...

Ponad dziewięć miesięcy, prawie dwieście tysięcy odsłon, blisko 400 wpisów, mnóstwo zabawy, nieco irytacji, sporo doświadczeń, ... aż nadszedł ten moment, w którym zostawiamy Bloggera i ruszamy dalej na przygodę z blogowaniem pod żaglami WordPressa.  O powodach tej migracji pisaliśmy już przed tygodniem, więc teraz skupimy się jedynie na podziękowaniach wszystkim naszym czytelnikom za odwiedzanie nas na tej stronie, dzielenie się z nami swoimi komentarzami, wspieranie nas i utwierdzanie w przekonaniu, że warto było wyciągnąć te przekłady z zakurzonego folderu na dysku twardym i rzucić się na głębokie wody blogosfery.  Cieszymy się, że byliście z nami od września zeszłego roku i w cichości ducha liczymy, że przez ten cały czas udało nam się dostarczyć Wam nieco czytelniczej radości, a przy okazji może i przekonać do sięgnięcia po jakąś nową pozycję.  Jednocześnie mamy nadzieję, że nadal będziecie z nami i pozwolicie utwierdzać się nam w przekonaniu, że warto kontynuować ten proje