Dzięki międzykontynentalnej współpracy (która była niezbędna, bo ciężko tutaj z dostępem do sprzętu, na którym bez problemu dałoby się znaleźć rodzime znaki diakrytyczne, a tekst bez tych wszystkich swojskich "ogonków" sporo jednak traci...) możemy zaprosić Was już teraz do lektury pierwszego fragmentu rozdziału czwartego SotB. Maud wybiera się na kolację, Helen zaś bedzie miała szansę na niełatwą integrację. Ale nie uprzedzajmy faktów.... Dzwonek przy drzwiach zadźwięczał za kwadrans siódma. Maud otworzyła i stanęła oko w oko ze służącą. Dziewczyna była młoda, około dwudziestki i miała długie, brązowe włosy starannie zabezpieczone siateczką z cienkich zaplecionych łańcuszków. Jej figurę opinał ceremonialny strój w kolorze krwi, składający się z obcisłego kaftana, luźnych rękawów ściągniętych przy nadgarstku i długiej spódnicy, rozciętej po obu bokach. Pomiędzy fałdami materiału można było dostrzec czarne, obcisłe spodnie. Wampiry rzadko kiedy odsłaniały skórę.
Blog fanów twórczości Ilony Andrews